Co mam powiedzieć mojej mamie, która ma depresję?
Odpowiedzi
To trudne, zależy od tego, w jakim jesteś wieku. Jako nastolatka zdawałam sobie sprawę, że moja mama zażyła Valium, a wcześniej Mogadon, oba środki uspokajające. Zdawałem sobie sprawę, że cierpiała na wahania nastroju, po kilku dobrych dniach nastąpiło wiele złych dni. Wkrótce nauczyłem się schodzić z drogi, a nie kołysać łodzią. Tata też cierpiał, jego było to, co teraz nazywamy dwubiegunowym. Jego huśtawki wcale się nie poprawiały po kilku kuflach piwa, w niedzielne popołudnie, obie moje młodsze siostry i ja próbowałyśmy wychodzić z domu. A przynajmniej usuń dziewczyny z drogi. W niedzielne popołudnie namawiał mamę na górę. Jeśli byłam w sypialni jako nastolatka, trudno było usłyszeć, jak mama poddaje się jego seksualnym żądaniom.
Szybko do przodu, cierpiałem na zespół stresu pourazowego i ciężką depresję po tym, jak zostałem zaatakowany przez narkomana podczas pracy. Najgorsze jest to, że widzisz, że ta osoba, którą się stajesz, nie jest tobą, nienawidzisz tego, jak robisz małe rzeczy, które cię irytują. Niekontrolowane wahania nastroju, nie pozwalają na spokojny sen. Tylko wtedy, gdy osoba cierpiąca prosi o pomoc, możesz coś zrobić. Ale boli, kiedy mówią najbardziej nieprzyjemne rzeczy lub, co gorsza, fizycznie atakują. Na szczęście nigdy nie zaszedłem tak daleko. Dwa filmy pomogą każdemu zrozumieć depresję, pochodzą z książki: „Miałem czarnego psa i miał na imię depresja”.
Kiedy moja mama przeszła ciężką depresję i dla wszystkich było to trudne. Ale tak jest z rodzinami. Ktoś ból i wyzwanie dzieli się z tymi, którzy ją kochają.
Nie przyszło to łatwo. Początkowo wszyscy byliśmy zagubieni i często niecierpliwi, ale wkrótce dowiedzieliśmy się, że musimy pomóc jej dostrzec własne mocne strony, a nie żądać, aby znalazła je w naszym harmonogramie lub ze względu na nas. Pierwszym krokiem dla nas było uświadomienie sobie, że potrzebuje pomocy, a nie naszej bezużytecznej rady, która tylko sprowadza ją dalej.
Mama musiała się wyleczyć i wszyscy przenieśliśmy się, aby ją wspierać. Nie urodziliśmy jej też. Wspieraliśmy ją pozytywami i staraliśmy się pokazać, że jest kimś wartościowym i silnym. Dopingowaliśmy ją, żeby wstała i opuściła łóżko, do którego się przylgnęła. Później powoli wróciła do swoich normalnych zajęć. Wyzdrowiała naprawdę dobrze.
Zasięgnij profesjonalnej porady. To, co działało dla mamy, zostało dostosowane do jej sytuacji.