Czego najbardziej się boisz?
Odpowiedzi
Nazywa się Rów Mariański.
Jest to najgłębsza część oceanów świata. Znajduje się w zachodniej części Oceanu Spokojnego, średnio 200 kilometrów (124 mil) na wschód od Wysp Mariańskich, na zachodnim Pacyfiku na wschód od Filipin.
Jest to blizna w kształcie półksiężyca w skorupie ziemskiej, której średnia długość wynosi około 2550 km (1580 mil), a szerokość 69 km (43 mil). Maksymalna znana głębokość wynosi 10 994 metrów (36 070 stóp) (± 40 metrów [130 stóp]) w małej szczelinowej dolinie na dnie, znanej jako Głębia Challengera, na jej południowym krańcu , chociaż niektóre niepowtórzone pomiary wskazują, że najgłębsza część znajduje się na 11 034 metrach (36 201 stóp). Dla porównania: gdyby Mount Everest został zrzucony do rowu w tym miejscu, jego szczyt nadal znajdowałby się ponad 1,6 kilometra (1 mila) pod wodą. W 2009 roku Rów Mariański został uznany za Pomnik Narodowy Stanów Zjednoczonych. Rów Mariański – Wikipedia
Teraz, na południe od południowego krańca Rowu Mariańskiego znajduje się Ulithi. Ulithi to nazwa atolu składającego się z kilku małych wysp. A wśród tych małych wysp, wyspa najdalej na północ wysunięta jest moją wyspą domową. Tak jest. Tuż nad Głębią Challengera. Cóż, Ulithi jako całość, ale wciąż te kilka cali, które moja wyspa domowa zabrała innym wyspom na północy, nie leży mi na sercu.
Jak do cholery to możliwe!? Wystarczy spojrzeć na historię, którą mam znaleźć w Google.
26 marca 2012 roku kanadyjski reżyser filmowy James Cameron pilotował głęboko nurkującą łódź podwodną, której zadaniem było dotarcie do dna Rowu Mariańskiego i dotarł do najgłębszego punktu oceanu po około dwóch godzinach zanurzania się od powierzchni. Przywiózł wizualną informację zwrotną tego, co zobaczył na dnie rowu, ale pokazuje ona tylko opustoszałe, złowieszcze i księżycowe dno morza. Według Camerona miał nadzieję zobaczyć jakieś głębinowe stworzenia, ale nie zobaczył, a nawet nie zobaczył śladów zwierząt na dnie morza. Teraz naukowcy opublikowali nagranie dziwnego dudniącego dźwięku słyszanego w najgłębszej części oceanu, trwającego od 2,5 do 3,5 sekundy, pięcioczęściowy odgłos obejmuje głębokie jęki o częstotliwościach tak niskich, jak 38 herców i metaliczny finał, który sięga nawet 8000 herców.
Naukowcy z Hatfield Marine Science Center w OSU nazwali go „Western Pacific Biotwang” i twierdzą, że ich najlepszym przypuszczeniem jest to, że jest to nowy typ wcześniej niesłyszanego odgłosu wieloryba, ale nie mogą być jeszcze pewni, a wiele innych pytań pozostaje, donosi dailymail . Więc
co tam było?
Zamiast nowego typu niesłyszanego wieloryba, czy może to być dom obcej formy życia ukrytej w głębi Rowu Mariańskiego, czegoś, czego nigdy wcześniej nie widziano?
Dziwaczny metaliczny „obcy” dźwięk słyszany w najgłębszej części Rowu Mariańskiego (audio/wideo)
FYI, nie wierzę w takie bzdury, ale mimo wszystko najbardziej boję się nieznanego.
PS. Tak, James Cameron grał w Ulithi. :)
Blog DEEPSEA CHALLENGE — National Geographic
Bonus: Kliknij link poniżej zdjęcia Jamesa Camerona. Dowiedz się czegoś.
Spóźnienie. Teraz nie zaczynaj chichotać i myśleć „och, jaka mięczak, boi się spóźnienia, a wszystkie kobiety się spóźniają”. Nie. Nie wszystkie kobiety się spóźniają, a ja na pewno nie. To niepokój, którego po prostu nie potrafię powstrzymać. To nie jest coś normalnego, kiedy muszę zdążyć na spotkanie lub imprezę. Jestem jedną z tych nieudaczników, którzy kończą na przybyciu przed rozpoczęciem imprezy! Mówisz, że zapraszasz mnie około 19:00? Będę o 18:45. Nienawidzę spóźniać się do kina, nienawidzę spóźniać się, kiedy muszę wrócić do domu. Tak, jest aż tak źle. Zawsze muszę czekać. Na każdego. Cały czas. Ale nie mogę sobie pomóc. Nawet wyjście na zakupy spożywcze jest dla mnie superstresujące, jeśli nie wyjdę o godzinie, o której myślałam, że powinnam wyjść.
Podświadomie zaczynam brzydzić się ludźmi, którzy się spóźniają. Nie lubię też ludzi, którzy mówią mi, że będą potrzebować 5 minut, a kończą na 50. To jest całkiem do dupy w moim życiu, bo MOI RODZICE TO ROBIĄ! Jeśli zaczynam zdawać sobie sprawę, że się spóźnię na coś, zaczynam się pocić, a moja twarz marszczy się w coś tak brzydkiego, że nie mogę nawet rozpoznać samej siebie.
Wierzę, że czas jest konstruktem ludzkim i wierzę w równoległe odcinki czasu (Michio Kaku i Carl Sagan dobrze to wyjaśniają) lub cokolwiek to kurwa może być, czas jest dla mnie teraz zbyt realny. Od zeszłego roku stałem się trochę bardziej wyluzowany, jeśli chodzi o punktualność (nie żebym się spóźniał na cokolwiek), ale ma on tak mocny wpływ na moje życie, że czasami sprawia, że kwestionuję swoje zdrowie psychiczne.