Doktor Who powraca, aby w końcu przypomnieć nam, że wszyscy jesteśmy historiami

May 14 2024
„Space Babies” i „The Devil's Chord” oferują uroczy, nierówny początek nowej ery serialu, ale kładą fascynujący podwaliny pod to, co może nadejść.

Doctor Who to jeden z najbardziej plastycznych seriali na Ziemi. Jej bohaterowie zmieniają się co kilka lat, tytułowy dosłownie przemienia się w kogoś nowego. Co tydzień inny czas, inna przestrzeń, inny ton – i nowa szansa na przedstawienie historii, która jest również niezwykle plastyczna pod względem jakości.Doctor Whoopowiada o tworzeniu historii, ale rzadko zdarza się, aby ta część tekstu w nowej epoce serialu dawała intrygujące wskazówki na temat tego, jak mogłoby być teraz.

powiązana zawartość

Ncuti Gatwa z Doctor Who ujawnia stylowe inspiracje piętnastego Doktora
Najnowsza era Doctora Who to przypływ energii regeneracyjnej

powiązana zawartość

Ncuti Gatwa z Doctor Who ujawnia stylowe inspiracje piętnastego Doktora
Najnowsza era Doctora Who to przypływ energii regeneracyjnej
Warto było czekać 24 lata na nowy myśliwiec TIE Interceptor UCS firmy Lego
Udział
Napisy na filmie obcojęzycznym
  • Wyłączony
  • język angielski
Udostępnij ten film
Facebook Twitter E-mail
Link do Reddita
Warto było czekać 24 lata na nowy myśliwiec TIE Interceptor UCS firmy Lego

„Space Babies” i „The Devil's Chord”, dwa odcinki, które zapoczątkowały debiutancki sezon Ncuti Gatwy i Millie Gibson w roli najnowszych gwiazd Doctor Who , to osobliwa para, którą warto wypuścić na rynek – zwłaszcza z większą platformą i naciskiem, jaki serial miał od lat, ze swoim nowym głównym domem w Disney+ na całym świecie. Wiele z tego, co można o nich powiedzieć, powiedzieliśmy już w naszej wolnej od spoilerów recenzji – są zabawni, lekcy, efektowni w korzystaniu z odmładzającego budżetu Doctor Who i zakotwiczeni w trójce doskonałych występów: Gatwa i Gibson w obu przypadkach, do których dołączył Jinkx Monsoon w roli wspaniałego Maestro w „Akordzie”, aby dać nowej erze pierwszego odłamliwego złoczyńcę (na szczęście raczej wygnanego, a nie zniszczonego, więc ponowne odwiedziny mogą być przewidywane, chociaż śmierć rzadko się zdarza) w każdym razie powstrzymał kogokolwiek wcześniej w Doctor Who ).

To też nie są jakieś świetne odcinki. W żadnym wypadku nie są najgorsi w serialu. Są dobre, ponieważ są szybkie i zabawne, ale nie są świetne, ponieważ nie są w stanie zaoferować wystarczająco dużo, aby utkwić w pamięci, gdy tylko przestaniesz oglądać. Zarówno „Babies”, jak i „Chord” cierpią na karkołomne tempo, które posuwa się nieco za daleko i nigdy tak naprawdę nie siedzą w jednym miejscu na tyle długo, aby przedstawić jeden z 15 różnych pomysłów, którymi chcą się bawić, z czasem na oddychanie dłużej niż przez pare chwil. Chociaż jako duologia pasują do Doktora Who, polegając na szybkim ukazaniu założeń serialu – jedna podróż w czasie, jedna podróż w tył – są one również bardzo podobnymi odcinkami, ponieważ mocno opierają się na jednym końcu serii. równowaga tonalna, trochę bardziej głupia niż poważna i często aż do bezużytecznego pobłażania. Czy to miłe, że Doctor Who ma teraz pieniądze, które może wydać na zakończenie odcinka zupełnie nieistotnego, rozbudowanego utworu z pieśniami i tańcami, którego bohaterom towarzyszy legion odlotowo ubranych tancerzy rezerwowych? Tak. Czy byłoby lepiej, gdyby odcinek sprawiał wrażenie, jakby faktycznie miał zakończenie, zamiast zostać nagle przerwany wspomnianą sekwencją pieśni i tańca po 45 minutach biegania bez tchu? Również tak!

Nie oznacza to jednak, że żaden z odcinków nie ma nic do powiedzenia. „The Devil's Chord” jest pod tym względem bardziej treściwy – „Space Babies” najwyraźniej bardziej interesuje się traktowaniem jak wypowiedzenie słowa „dzieci”, a następnie wyjaśnienie „ kosmiczne dzieci” jest godne całego założenia narracyjnego. Jednak w najlepszych momentach oba odcinki łączy jedna idea, która najwyraźniej kładzie podwaliny pod nową erę serialu: świadomość, że wszyscy żyjemy jedną wielką historią, pełną tropów i pomysłów, które znamy i którymi możemy manipulować . Ogólnie rzecz biorąc, właśnie o to chodzi w „Space Babies”. Doktor i Ruby odkrywają, że futurystycznej, orbitalnej farmie dzieci, na której wylądowali, zagraża stworzenie tak przerażające, że przeraża nawet Władcę Czasu, który widział wszystko. Następnie zdają sobie sprawę, że cały scenariusz opiera się na nieprawidłowo działającym systemie komputerowym, który zdaje sobie sprawę, że młodzi podopieczni potrzebują opowiadania historii jako podstawowego elementu ich istnienia i tworzy dla nich typową bajkę, w której mogą żyć, dosłownego potwora – to jest Doctor Who w to najgłupsze, więc potwór składa się z dosłownie dziecięcego smarka, będącego produktem ubocznym zebranych odpadów – z którym bohater musi walczyć, aby uratować sytuację.

Jednak „The Devil's Chord” wykorzystuje tę świadomość opowiadania historii w mroczniejszy, dziwniejszy i bardziej fascynujący sposób. Jest tam sam Maestro – istota spoza znanych nam ograniczeń czasu i przestrzeni, która rozkoszuje się samą naturą dźwięku, od szeptów wszechświata po potencjał piosenki lub zestawu nut. Już sama sceneria – rok 1963, miejsce, które później stało się słynnymi studiami Abbey Road – wysysa z niej twórczą krew do tego stopnia, że ​​ludzkość „zgorzkniała”, jak Doktor ujął to w pewnym momencie Ruby, ma nam przypomnieć jak opowiadanie historii nas wzbogaca i pozwala nawiązać kontakt i zrozumieć się na wyższym poziomie. Ale najciekawsze jest to, jak „Akord” często bawi się zasadami opowiadania historii, zarówno w tekście, jak i poza nim.

W trakcie odcinka bohaterowie wielokrotnie uświadamiają nam, widzom, że rozumieją, że nie tylko uczestniczą w narracji, ale także w odcinku telewizji, który oglądamy. Po zamordowaniu pierwszej ofiary Maestro siada przy pianinie i gra otwierającą linię basu do tytułowego motywu Doktora Who , wrzeszcząc nas w początkowej sekwencji. Później podpisy sekwencji, w której Maestro gra podobny zestaw nut bardziej agresywnie w Doktorze, a Ruby określa je jako wcześniejszy metanarracyjny riff Who z własną kultową linią basu: „perkusja”, która nękała inkarnację Mistrza Johna Simma na polecenie samych Władców Czasu. W kulminacyjnym momencie odcinka Doktor żartuje, że według niego ścieżka dźwiękowa odcinka nie jest diegetyczna – że nie istnieje w samej historii – dopóki nie zdaje sobie sprawy, że Maestro dosłownie bawi się jej nutami, aby usidlić Ruby w pułapce. A skoro już o tym mowa, nawet sama Ruby jest kluczową częścią tej metatekstowej idei – przełamując kontrolę Maestro nad nią w kulminacyjnym momencie jako narracyjne deus ex machina, ponieważ brzmienie jej debiutanckiej opowieści (a konkretnie „Kolędy dzwonów”, która grana w retrospekcjach Ruby pozostawionej w kościele przy Ruby Road przez tajemniczą biologiczną matkę) jest ukryta głęboko w niej, z mocą, która przeraża nawet tę pierwotną istotę dźwięku.

Są to wszystkie momenty w opowieściach, które nigdy nie są w stanie zwolnić na tyle, aby spędzić tyle czasu na ich rozpakowywaniu. Stanowią jednak interesujące rozwinięcie tego, co ten nowy „panteon” – ustanowiony przez Toymakera w specjalnych programach z okazji 60. rocznicy powstania Who – odgrywa rolę w byciu stworzeniami spoza wszechświata po nijakich wydarzeniach w sezonie łabędziego śpiewu Jodie Whittaker i „Przepływ”. Jest ich wystarczająco dużo, że nawet tak drobne, a mimo to przebijają się przez dźwięk i nieubłaganą wściekłość tej premiery, aby dać nam znać, że być może w którymś momencie w tym sezonie Doktora Who będzie coś bardziej mięsistego kość do gryzienia.

Może to wszystko, co miał nam dać powrót Doktora Who : trochę blichtru, trochę blasku, dwóch nowych bohaterów przepełnionych energią i potencjałem oraz odrobina spojrzenia z ukosa na to, z czym może się przygotowywać w następnej kolejności, moc, która wykracza poza nikczemne zagrożenie i sięga do metanarracji wyjaśniającej, dlaczego w ogóle tworzymy historie. Byłoby to istotne pytanie w odniesieniu do epoki serialu, który jest tak nowy, jak tylko chce być na powierzchni, napędzany powrotem starych sił twórczych . Jak zawsze w przypadku Doktora Who , czas pokaże, czy wszystko to doprowadzi do jakiegoś miejsca, które będzie tego warte.

Premiera nowych odcinków Doktora Who odbywa się w piątki o 19:00 czasu wschodniego na Disney+ i będzie nadawana w Wielkiej Brytanii za pośrednictwem BBC iPlayer o tej samej porze, w soboty o 12:00 czasu lokalnego, a następnie zostanie wyemitowana w BBC One później tego samego dnia.


Chcesz więcej wiadomości o i9? Sprawdź, kiedy można się spodziewać najnowszych premier Marvela , Gwiezdnych Wojen i Star Trek , co dalej z uniwersum DC w filmie i telewizji oraz wszystko, co musisz wiedzieć o przyszłości Doktora Who .