Jak prowadzić twórcze życie: doganianie Rebeki Schweiger
Mniej więcej dziesięć lat temu miałem przyjemność poznać Rebeccę Schweiger, założycielkę i właścicielkę The Art Studio NY , obecnie najwyżej ocenianej szkoły artystycznej w Nowym Jorku, oferującej ponad 100 zajęć plastycznych tygodniowo w Nowym Jorku i na całym świecie.
Poznaliśmy się przez bliskiego wspólnego znajomego, kiedy wyruszałem na własną eksplorację sztuki wizualnej. Zawsze mnie to intrygowało, ale w szkole podstawowej miałem z nim styczność tylko w minimalnym stopniu. Rebecca wprowadziła mnie w nowy, tętniący życiem świat dzięki swojej zachęcie i wiedzy, którą szybko polubiłam. Różniło się to od mojej praktyki pisania — i pod wieloma względami się uzupełniało — i pomogło mi łączyć pomysły w sposób, w jaki wcześniej tego nie robiłem.
Wyjątkowa nauczycielka, Rebecca, łaskawie dzieliła się swoimi spostrzeżeniami ze mną i innymi na przestrzeni lat i na szczęście nadal to robi. Z przyjemnością udostępniam naszą ostatnią rozmowę, w której Rebecca opowiada o swojej inspirującej, twórczej podróży i historii. Rozmawialiśmy o ewolucji czyjejś ekspresji twórczej, wpływie pandemii na kreatywność oraz o tym, jak ona nadal buduje kwitnącą społeczność w Art Studio NY na świeże i różne sposoby.
Laura: Kiedy wiedziałaś, że chcesz zostać artystką? Czy był taki moment, czy było to odkrycie z biegiem czasu?
Rebecca : Środowisko, w którym dorastamy, ma ogromny wpływ na to, kim się stajemy. Kiedy byłem w pierwszej klasie, uwielbiałem pisać opowiadania. Zapewniam, że nie były one nagradzane. A jednak cokolwiek mnie zainteresowało, czy chodziło o pluszowego zwierzaka, posiadanie starszej siostry, nawet amerykańską flagę, przenosiłam się wyobraźnią w inny świat i wyrażałam siebie poprzez pisanie.
Kiedy pani Brood, moja nauczycielka w pierwszej klasie, powiedziała mi, że szkolna sekretarka chce przepisać wszystkie moje opowiadania na swojej prawdziwej maszynie do pisania, byłam zachwycona! Dla siedmiolatka to uznanie i zachęta wydawały się, jakby cały świat kibicował mojej twórczej ekspresji. (Po raz pierwszy, ostatnio, po tylu latach, naprawdę zastanawiałem się, czy szkolna sekretarka przepisywała na maszynie historie wszystkich pierwszoklasistów!) Muszę powiedzieć, że kreatywne pisanie miało znaczenie.
Mniej więcej w tym czasie moi rodzice rozwiedli się i wiele burzliwych lat poprzedzało i następowało po moich pisanych na maszynie historiach z pierwszej klasy. Moja „głęboka rana” z tego okresu życia to taka, w której czasami czułam się niewidzialna, niebezpieczna, zdradzona, a moje potrzeby i mój głos nie miały znaczenia. Nie zdając sobie z tego sprawy jako dziecko, a po latach jako dorosły zrozumiałem, że sztuka była i jest naturalnym „uzdrowicielem”, środkiem wyrównującym i bezpieczną przestrzenią, w której ja, ty i my możemy bezpiecznie, swobodnie i bezwstydnie wyrażać prawdę o naszych wewnętrznych światach. Dla mnie ta transformująca moc wyrażania siebie jest moim tlenem, moim lekarstwem i czymś, co po prostu nigdy się nie męczy.
Przez całe dzieciństwo, czy to na lekcjach tańca jazzowego, śpiewając przy pianinie, ucząc się tworzenia bąbelkowych liter, czy na letnich obozach artystycznych, podczas tworzenia wszelkiego rodzaju sztuki czułem się najzdrowszą, najszczęśliwszą i najbardziej żywą wersją siebie. W roczniku czwartej klasy zapytano nas, kim chcemy zostać, gdy dorośniemy. Było wiele dzieci, które powiedziały prawnik, lekarz lub księgowy, a ja napisałem „piosenkarka lub tancerka”. Daleko mi nie było!
Oprócz sztuki byłem sportowcem, a latem w pierwszej klasie liceum musiałem pocałować chłopca, który był aniołem w przebraniu! Mononukleoza przejęła kontrolę nad moją karierą piłkarską i zamiast tego zacząłem uczęszczać na zajęcia plastyczne dla dorosłych, będąc jedynym obecnym nastolatkiem, w Springfield Museum of Fine Arts w Massachusetts.
Zakochałem się w całym doświadczeniu. Po raz kolejny, podobnie jak w pierwszej klasie, poczułem się zachęcony, dostrzeżony i zmotywowany zarówno przez nauczycieli, których miałem, jak i przez uznanie, jakie otrzymałem. Czułem się, jakbym był podłączony do źródła energii, które napełniało mnie ekscytacją do życia.

Kiedy ostatecznie uczęszczałem do szkoły artystycznej na Boston University's School for the Arts, planowałem studiować projektowanie graficzne, ponieważ wydawało mi się to solidną ścieżką kariery i bardziej „praktyczną”. Zdarzyły się dwie rzeczy: poszłam na kurs projektowania graficznego i totalnie się nudziłam! A na drugim roku miałem wykładowcę malarstwa, Amy Sudarsky, której entuzjazm dla moich prac dodał mi pewności siebie, by podjąć ryzyko i podążać za moim namiętnym, rozkwitającym romansem z malarstwem.
Dla mnie duża część bycia artystą to nie tylko tworzenie własnych dzieł sztuki, ale także pomaganie innym w wykorzystaniu tej samej transformacyjnej mocy sztuki, której doświadczałem przez całe życie. W 2004 roku założyłem The Art Studio NY, obecnie najlepiej ocenianą szkołę artystyczną w Nowym Jorku, oferującą ponad 100 zajęć plastycznych tygodniowo w Nowym Jorku i na całym świecie.
Wiedziałem, że magia, której doświadczałem poprzez sztukę, nie może być tylko dla mnie, i chciałem i potrzebowałem podzielić się nią z innymi i pomóc jak największej liczbie osób odkryć ich własne twórcze złoto . Bycie profesjonalnym artystą jest dzisiaj takim błogosławieństwem w moim życiu i prawdziwą kotwicą, w której ja i moi uczniowie wkraczamy razem w bezpieczną, nieosądzającą i zachęcającą przestrzeń, aby dać głos, wyraz i pełne miłości świadectwo wszystkim nasze ludzkie części i kawałki.
Laura: Jak zmieniała się twoja praktyka twórcza na przestrzeni lat — czy jako twórca, czy jako nauczyciel?
Rebecca : Postrzegam swoją twórczość jako intymny związek, który nigdy nie stoi w miejscu, zawsze ewoluuje. Moja praktyka twórcza to trwająca całe życie rozmowa między częściami mnie oraz między mną a tajemniczą wyższą siłą, która żyje we mnie i wokół mnie. Niezależnie od tego, czy jestem twórcą, czy nauczycielem, kreatywność pozwala mi sięgnąć do czegoś większego, głębszego i większego zarówno we mnie, jak i poza mną. Kiedy tworzę, staję się otwartym naczyniem, przez które przepływa życie. Nazwij to Bogiem, Wszechświatem, Duchem lub tym, co nazwałem „Wielkim, którego nie znam” — moja twórcza praktyka polega na wyrażaniu wszystkich części mnie, zarówno w mojej sile, jak i wrażliwości.
Moja twórczość i praktyka twórcza zmieniły się dramatycznie w ciągu mojej ponad 20-letniej kariery artystycznej jako praktykującego artysty i założyciela The Art Studio NY, a mimo to pozostały takie same. Niezależnie od tego, co tworzę, jak często, z jakiej sztuki korzystam lub w jakim wieku jest uczeń, tworzenie sztuki nadal przynosi mi ogromne spełnienie, poczucie spełnienia i wewnętrzną siłę, która jest niewzruszona. Niezależnie od tego, czy spędzam pięć minut na szkicowaniu drzewa, czy też dostaję zlecenie namalowania dwumetrowego abstrakcyjnego obrazu, emocjonalne i duchowe doświadczenie nie zmienia się tak bardzo, ani we mnie, ani w tym, czego jestem świadkiem u studentów The Art Studio NY. Zmartwienia topnieją, umysł się wycisza, pojawia się poczucie bycia całkowicie obecnym, nie ma racji ani zła, a sam proces ma charakter medytacyjny i terapeutyczny.Postrzegam twórczą praktykę, niezależnie od wyniku, jako okazję do podłączenia się do dobrego samopoczucia.
Moje prace ciągle się zmieniają i zawsze odzwierciedlają to, kim jestem i czego doświadczam w danym momencie. Tak jak ja się zmieniam, zmienia się też moja praktyka artystyczna. A jednak emocje i uczucia, których doświadczam tworząc sztukę, to ciągłe uczucie powrotu do domu, zarówno do siebie, jak i do tego „Wielkiego nie wiem”. Istnieje niezachwiane poczucie wewnętrznego spokoju, całości, żywotności i wewnętrznej siły, poczucie głębokiego połączenia ze sobą i wszechświatem, które jest spójne. Podczas gdy moja praktyka pedagogiczna również ewoluuje, poczucie radości, które odczuwam, gdy widzę, jak uczeń rozświetla się swoją nowo odkrytą swobodą twórczą, nigdy się nie nudzi. Jestem jak dziecko w sklepie ze słodyczami życia, nieustannie uszczęśliwiony i podekscytowany tym, jak potężna i wzmacniająca jest ekspresja artystyczna zarówno dla mnie, jak i dla moich uczniów!
Kiedy miałam 20 lat, byłam bardziej głodna i bardziej agresywna, jeśli chodzi o zewnętrzny sukces w postaci wystawiania sztuki, sprzedawania moich dzieł sztuki i pewnego poziomu profesjonalnego uznania. Byłem również niezwykle zmotywowany, aby odnieść sukces jako przedsiębiorca i zobaczyć, że moją misją jest pomaganie innym w doświadczaniu radości, dobrego samopoczucia i usamodzielnienia, jakie oferuje ekspresja artystyczna. Można powiedzieć, że byłem „maniakiem na misji”. To wszystko karmiło moją praktykę artystyczną.
Obecnie, kiedy definiuję na nowo, czym jest sukces, moja praktyka artystyczna jest łagodniejsza, spokojniejsza, znacznie mniej „skoncentrowana na osiągnięciach”, a znacznie bardziej duchowa, bez zwracania większej uwagi na „gotowy produkt”. Jeśli ludziom spoza mnie podobają się moje prace, to świetnie! Jeśli tego nie zrobią, świetnie! Pod wieloma względami odkryłem, że doświadczenie mojej praktyki artystycznej naśladuje to, co opisuje wielu wielkich nauczycieli duchowych. Obecność. Uważność. Brak osądu. Pływ. Łączność. Kanałowanie. To wszystko czuję i doświadczam, kiedy maluję.
Kilka lat temu zadałem sobie pytanie: „Jeśli nigdy w życiu nie sprzedam żadnego obrazu, czy nadal będę malował?” Wyobraziłam sobie siebie jako 90-letnią kobietę otoczoną niezliczonymi dziełami sztuki. Moja odpowiedź była natychmiastowa: tak. Maluję, bo dzięki temu czuję się najlepszą wersją siebie. Maluję, bo to moja największa kotwica i sprzymierzeniec. Maluję, ponieważ tworzenie sztuki przenosi mnie do domu, do spokojnego centrum. I właśnie dlatego uczę i dlatego założyłem The Art Studio NY. Wiem, że nie jestem aż tak wyjątkowy i jeśli mam to „dobre samopoczucie” podczas tworzenia sztuki w kółko, jest to dostępne dla każdego człowieka na tej planecie i chcę, aby jak najwięcej ludzi miało dostęp do tego wewnętrznego źródła szczęścia , jak mam.
Laura: Kto był dla ciebie największą inspiracją lub osobą, która miała wpływ na twój rozwój artystyczny?
Rebecca : Ostatnio myślałam o tym, że nigdy nie wiemy, kiedy, z kim lub jak spotkamy najważniejsze, wpływowe osoby, które najbardziej wpłyną na nasze życie. Tak wielu ludzi inspirowało mnie i miało wpływ na to, jak rozwinąłem się jako artysta.
W moim życiu są dwie kategorie wpływowych ludzi. Pierwsza kategoria obejmuje ludzi, których podziwiam, tych, którzy mnie inspirowali, wierzyli we mnie, zachęcali, a także artystów, filozofów i wielkich myślicieli, z którymi się utożsamiam i których podziwiam. Jednym z takich pisarzy jest Rilke i „List do młodego poety”, gdzie wymienia listy z młodszym pisarzem i odpowiada na pytanie „Czy moje rzeczy są dobre? Czy jestem wystarczająco dobry, aby naprawdę odnieść sukces jako pisarz?” Rilke odpowiada: „Zadajesz niewłaściwe pytania! Jest tylko jedna rzecz, którą powinieneś zrobić. Wejdź w siebie. Znajdź powód, który nakazuje ci pisać; zobacz, czy zapuściła swoje korzenie w głąb twojego serca; przyznaj się przed sobą, czy musiałbyś umrzeć, gdyby zabroniono ci pisać. To przede wszystkim: zadaj sobie pytanie w najcichszej godzinie twojej nocy: czy muszę pisać? Zagłęb się w siebie, aby uzyskać głęboką odpowiedź. I jeśli ta odpowiedź zabrzmi w akcie zgody, jeśli na to uroczyste pytanie odpowiesz mocnym, prostym „ muszę ”, to buduj swoje życie zgodnie z tą koniecznością…”
Najbardziej inspirują mnie artyści i liderzy myśli, którzy zachęcają do tego poziomu autentyczności, wrażliwości i prawdomówności, niezależnie od tego, czy jest to Klimt, Chagall, abstrakcyjni ekspresjoniści, Oprah czy Brene Brown . Wszyscy mają podobne przesłanie: miej odwagę podróżować w głąb siebie, odkrywać swoje światło i cień, uczyć się kochać siebie, być szczerym wobec siebie, odkrywać swoje tęsknoty i pragnienia, a następnie autentycznie kreować swoje życie wokół tych wewnętrznych prawd.
Drugą kategorią wpływów życiowych są ludzie, od których odczuwałem ból. Nie jestem masochistą, a jednak zdałem sobie sprawę, że na to, kim się stałem i na moją miłość do sztuki, wpłynęli ludzie, którzy przynieśli traumę i bolesne doświadczenia do moich drzwi. Jeszcze bardziej mogę celebrować radość płynącą z swobodnego wyrażania siebie, ponieważ wiem, jak to jest czuć się wyciszonym i uwięzionym bez głosu. Radość i więź, które odczuwam podczas tworzenia sztuki, są podtrzymywane przez to, że poznałem smutek i przerażenie samotności, zdrady i porzucenia. Siła odwagi, autentyczności i szczerości, które są pulsem mojej twórczej praktyki, są o wiele bardziej satysfakcjonujące, ponieważ doskonale znam uczucia terroru, manipulacji i nieufności.
Nauczyciele życia przybierają różne formy.
Laura: Czy kiedykolwiek „utknąłeś”? Jak przez to przejść?
Rebecca : Na twoje pytanie, czy kiedykolwiek utknę, odpowiedź brzmi: tak — jestem całkiem pewna, że każdy człowiek czasami czuje się utknięty iz pewnością nie jestem od tego wolny. Cały czas powtarzam moim studentom, że co najmniej 50% kreatywności to sposób myślenia i wierzę, że dotyczy to również codziennego życia.
Wiele lat temu pracowałam z terapeutą, który powiedział mi: „Rebecca, każda osoba otrzymuje unikalne rozdanie kart. Cóż, nie możesz zmienić ręki, którą otrzymałeś, twoja wolność zależy od wyborów, których dokonujesz i jak rozgrywasz te karty. Tak samo jest z utknięciem. Jeśli możemy zaakceptować, a nawet zaakceptować fakt, że od czasu do czasu utkniemy w miejscu, że będziemy czuć, że nasza kreatywność lub przepływ życia są zablokowane, i rozumiemy, że to również jest częścią procesu, czy możemy doświadczyć uczucia zablokowania lub utknął inaczej? Myślę, że postrzegamy uczucie zablokowania lub utknięcia jako coś negatywnego i karmimy je dodatkową frustracją, tak jakby sprawy miały i musiały wyglądać inaczej.
Tak wiele z naszych niechcianych uczuć rodzi się z myślenia, że rzeczy powinny być inne niż są. Proces twórczy jest zwierciadłem człowieczeństwa w pełnym wymiarze . Każda istota ludzka ma tak wiele sezonów w swoim życiu, okresów produktywności, samotności, narodzin, smutku, podniecenia, nudy i osiągnięć, porażek, przepływu i utknięcia.
Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy miałem plan, czy to dotyczący mojej grafiki, nowego kreatywnego projektu, czy rozwoju mojego życia — i absolutnie wierzę, że wszystko będzie wyglądać, czuć i potoczyć się w określony sposób . Niespodzianka! Rzadko kiedy wszystko idzie zgodnie z planem. W malarstwie właśnie te niespodzianki stały się tym, co najbardziej kocham w procesie twórczym. Chociaż często zaczynam dzieło sztuki od wizji lub czegoś konkretnego, co pragnę wyrazić, rzadko okazuje się to dokładnie tak, jak planowałem. Choć może to zabrzmieć przerażająco dla tych, którzy trzymają się kontroli i perfekcjonizmu, i mówiąc jako osoba, która kiedyś lgnęła do kontrolowania siebie, istnieje niesamowita szansa rozwoju dla każdego tutaj, w sztuce iw życiu.Jeśli nasze nastawienie polega na odpuszczaniu, akceptowaniu zmian i przyjmowaniu nieznanego, możemy pozwolić, aby nasza twórcza praktyka była również łagodną i mniej kontrolowaną praktyką duchową.
Pomyśl o tym jak o zwolnieniu chorobowym z pracy lub zachorowaniu na grypę. Nigdy nie jest to planowane, a jednak wszyscy wiedzą, że od czasu do czasu się przeziębią lub poczują się nieswojo. Jeśli będziemy z tym walczyć, będziemy tylko bardziej chorzy. Najlepszą rzeczą do zrobienia, gdy nie czujesz się dobrze, jest odpoczynek, odpoczynek i zadbanie o siebie w dodatkowych dawkach. Co jeśli przyjmiemy podobny sposób myślenia, gdy czujemy, że utknęliśmy w miejscu lub gdy sprawy nie idą dokładnie zgodnie z planem? Opracowanie konkretnych ćwiczeń, które są łatwe, relaksujące i niewymagające dużej stawki, nawet coś w rodzaju dziennika artystycznego przez pięć minut dziennie lub zrobienie szybkiego kolażu podczas słuchania ulubionej muzyki, może być doskonałym i delikatnym ćwiczeniem łagodzącym uczucie utknięcia lub zablokowania .
Przed rozwiązaniem wyzwania lub przejściem przez nie pierwszym krokiem jest akceptacja i zaakceptowanie tego, że doświadczenie jest obecne i normalne. Jak jest powiedziane w Księdze Kaznodziei, a także w wielu utworach muzycznych: „Wszystko ma swój czas i czas na każdą sprawę pod niebem”.

Laura: Te ostatnie trzy lata były wyzwaniem na wielu poziomach — chociaż każdy z nas doświadczył tego indywidualnie. Jeśli w ogóle, jaka jest jedna lub dwie rzeczy, które zainspirowały Cię w ciągu ostatnich dwóch lat, które zmieniły sposób, w jaki myślisz o własnej praktyce twórczej?
Rebecca: Oto jak podsumowałabym moje doświadczenia z ostatnich kilku lat: ja i ludzkość zostaliśmy uderzeni w głowę uniwersalnym kijem bejsbolowym . Chociaż dla mnie osobiście ta kolejka górska jest niezwykle bolesna, twarda i dezorientująca, dostarczyła bogatego kompostu do zmian, wzrostu i transformacji. I dotarcie tam zajęło trochę czasu - obiecuję ci, że nie stało się to z dnia na dzień i wymagało wielu łez.
Ten czas zmusił mnie również do porzucenia nawyków, zachowań, przekonań, związków i struktur życiowych, które już na mnie nie działały. Przed marcem 2020 r., kiedy COVID uderzył w Nowy Jork, wiedziałem już, że są zmiany, które chcę i muszę wprowadzić. Jednak za bardzo bałam się je zrobić, za bardzo bałam się wykorzenić swoje życie i zrobić jakiś większy wewnętrzny remont.
Podczas naszej ogólnoświatowej pandemii moje podstawowe kotwice zostały natychmiast podniesione i zostałem wysłany na nieznane terytorium. W ciągu roku mój znaczący romantyczny związek z moją rzekomą „wieczną osobą” dobiegł zaskakującego końca, moja solidna, 15-letnia firma, The Art Studio NY, została wywrócona do góry nogami, a z powodu szkód spowodowanych przez wodę w mojego mieszkania na Manhattanie (i firmy zarządzającej, która nie wywiązywała się ze swoich obowiązków), chwilowo bardzo się rozchorowałem i większość mojego dobytku musiała zostać wyrzucona do śmieci. Ja też mam długi COVID przez 3 miesiące! W sumie było to pełne, pełne doświadczenie „zrzucania martwej skóry” i zmusiło mnie do zmiany dużych aspektów mojego życia, których inaczej bałbym się zmienić.
Ostatecznie te ostatnie lata zainspirowały mnie do postrzegania całego mojego życia jako jednej ciągłej praktyki twórczej. Wykraczając daleko poza pisanie w moim dzienniku, malowanie na płótnie lub uczenie innych wyzwalania swojego wewnętrznego artysty na zajęciach plastycznych, w końcu zrozumiałem, co to znaczy być artystą mojego życia, twórcą mojej rzeczywistości, miłością mojego własne życie. Życie samo w sobie jest ostatecznym płótnem.
Brene Brown ma potężny utwór, który silnie rezonuje z tym, czym były dla mnie ostatnie lata. Ona udostępnia,
„…kiedy wszechświat delikatnie kładzie ręce na twoich ramionach, przyciąga cię do siebie i szepcze ci do ucha:
ja się nie wygłupiam. Całe to udawanie i granie — te mechanizmy radzenia sobie, które wypracowałeś, by chronić się przed poczuciem nieadekwatności i zranieniem — muszą zniknąć. Twoja zbroja nie pozwala ci wyrosnąć na twoje dary. Rozumiem, że potrzebowałeś tych zabezpieczeń, kiedy byłeś mały. Rozumiem, że wierzyłeś, że twoja zbroja może pomóc ci zabezpieczyć wszystkie rzeczy, których potrzebujesz, aby czuć się godnym i godnym miłości, ale wciąż szukasz i jesteś bardziej zagubiony niż kiedykolwiek. Czasu jest coraz mniej. Przed Tobą niezbadane przygody. Nie możesz spędzić reszty życia martwiąc się o to, co pomyślą inni. Urodziłeś się godny miłości i przynależności. Odwaga i śmiałość płyną w twoich żyłach. Zostałeś stworzony, by żyć i kochać całym sercem. Czas się pokazać i dać się zobaczyć”.
To doskonale opisuje moją obecną praktykę twórczą. Topienie zbroi i samoobrony, stawianie czoła lękom i wkraczanie w przygody, które są wyrazem miłości, odwagi, więzi i znaczenia. Pokazywanie się i bycie widzianym oraz tworzenie bezpiecznych przestrzeni dla innych, aby robili to samo. Poprzez sztukę, kreatywność i co najważniejsze w życiu codziennym.
Laura: Czy czułaś, że twoja twórcza praktyka dała ci większe poczucie celu w tym czasie?
Rebeka : Tak, tak, tak! Wielkie tak. Zawsze tak. Zawsze czułem, że moje praktyki twórcze zapewniają ogromne spełnienie, połączenie i zachwyt, tym bardziej, gdy czasy są trudne. Dodajmy do tego, że kreatywność w formie zajęć plastycznych (bezwstydna wtyczka dla The Art Studio NY!) jest teraz poparta danymi naukowymi, które są doskonałe dla naszego zdrowia psychicznego i emocjonalnego. To w zasadzie jak ćwiczenia, bez pocenia się i podnoszenia ciężarów.
Od zaangażowania w zajęcia artystyczne, badania wykazują znaczną redukcję lęku, depresji i stresu, zwiększoną samoocenę, wzmocnioną serotoninę ("zakochaj się", szczęśliwe chemikalia mózgu), lepsze umiejętności rozwiązywania problemów, silniejsze skupienie, lepsze umiejętności komunikacyjne , poczucie spełnienia i lepszą pamięć.
Na koniec z radością informuję , że uruchamiam platformę opartą na subskrypcji, aby pielęgnować i inspirować kreatywność oraz autentyczną twórczą ekspresję zimą 2023 r.! Dostępny dla ludzi na całym świecie, skupi się na potędze kreatywności jako narzędziu do głębszego połączenia, społeczności, celu i radości, a także narzędzia do lepszego zdrowia psychicznego i emocjonalnego oraz dobrego samopoczucia. Dzięki setkom nagranych, inspirujących zajęć plastycznych z rysunku, malarstwa, kolażu mieszanego, art journalingu i innych sztuk wizualnych zajęcia są łatwe do naśladowania, zawierają zachęcające instrukcje krok po kroku, a wszystko jest przyjazne dla początkujących (chociaż z zadowoleniem przyjmuje również bardziej zaawansowane kreacje). Będzie wiele okazji do zajęć „na żywo” i znaczących kontaktów jako społeczność, aw przyszłości mam nadzieję włączyć wiele innych kreatywnych modalności, takich jak pisanie, medytacja, ruch, muzyka i wiele innych. Nadszedł czas na twórczą rewolucję, a dar platform internetowych polega na tym, że bez względu na lokalizację czy strefę czasową, wszyscy możemy się zjednoczyć dzięki sile sztuki. Jestem bardzo podekscytowany. Więcej wkrótce i zapraszamy do zwiedzania naszej witryny pod adresemTheArtStudioNY.com .
Laura: Tak dla zabawy, czy jest piosenka (lub kilka), która inspiruje twoją kreatywność?
Rebecca: TAK wielu. Jestem miłośniczką ciszy, można mnie też spotkać śpiewającą (głośno) podczas tworzenia sztuki, nauczania lub podczas wiejskich przejażdżek, aby docenić piękno natury. Jestem romantykiem, a każda muzyka, którą czuję głęboko w sercu, jest moją muzyką! Piosenka Idana Raichela „Mimaamakim”, co oznacza „z głębin”, jest oszałamiająca — nigdy się nią nie męczę. Piosenka Sary Bareilles „Saint Honesty” jest strzałem w dziesiątkę, ponieważ twórcze życie polega na autentyczności, która wymaga uczciwości i odwagi .