Jak zmagam się z przerwami w dostawie prądu na Ukrainie, żeby zdać wywiad.

Cześć, więc w moim poprzednim poście pisałem o tym, jak to jest być wolnym strzelcem na Ukrainie podczas wojny.
Dzisiaj chciałabym podzielić się swoim doświadczeniem, jak przechodziłam rozmowę z nowym klientem i jak zmagałam się z przerwami w dostawie prądu.
Poznałam więc nowego klienta na Upwork i jak to zwykle bywa, poprosił mnie o wideorozmowę. Dał mi swój kalendarz, żebym wybrała przedział czasowy. Więc zrobiłem. I tutaj zaczyna się historia.
Pierwszy raz nie mogłem stawić się na wezwanie na czas z powodu przerwy w dostawie prądu. Nawet nie byłam w stanie mu o tym powiedzieć, bo nie było mobilnego internetu i mobilnego łącza.
Żeby było jasne: brak prądu oznacza, że nic nie działa, nie ma wi-fi, 3G ani połączenia mobilnego, co oznacza, że nie można nawet wykonać prostego połączenia ani wysłać SMS-a. To nie jest coś w rodzaju konserwacji lub tymczasowego odłączenia, wycofało się całe miasto, cały stan. Nic nie działa. NIC.
Byłem więc prawie pewien, że już go straciłem.
Ale nie… Następnego dnia wyjaśniłem, co się stało, a on powiedział, że wie o tej sytuacji na Ukrainie i jest całkowicie w porządku, jeśli nie mogę połączyć się z Internetem z powodu problemów z elektrycznością. Potem umówiliśmy się na inny termin spotkania. Czekałem i miałem nadzieję, że tym razem uda mi się go zaliczyć i będę miał prąd w swojej okolicy.
W poniedziałek o 11 rano siedziałem i czekałem, aż zadzwoni, i proszę bardzo, otrzymaliśmy telefon. Nasza rozmowa przebiegła gładko i poczuliśmy, że to dobry początek, i bum, znowu odcięto prąd! Spędziliśmy tylko 3 minuty na rozmowie. To była dla mnie taka frustracja… Za drugim razem nie udało mi się przejść rozmowy kwalifikacyjnej. Wyobraź sobie, że rozmawiasz z kimś przez wideorozmowę i nagle widzisz czarny ekran na swoim komputerze i nie ma sposobu, aby wyjaśnić klientowi, co się właściwie stało.
Ten konkretny klient był najbardziej ludzki, jakiego kiedykolwiek spotkałem, był bardzo cierpliwy. Powiedział: „Nie martw się Olek, rozumiem, po prostu zarezerwuj jeszcze raz”. Więc umówiliśmy się na kolejne spotkanie, żeby było jasne, trzecie spotkanie.
Po drugiej awarii kupiłem używanego MacBooka Pro, żeby po prostu móc pojechać na stację benzynową, gdzie mają generator spalinowo-elektryczny, który dostarcza im prąd i mają tam darmowe wi-fi.
Trzecia rozmowa została zaplanowana na poniedziałek 28 na godzinę 11 rano. Ten dzień zaczął się dla mnie o 7 rano bez prądu. Zasilanie zostało przywrócone o 10:45 dokładnie 15 minut przed naszym telefonem! Byłem jak TAK! MAM TO! Dostaliśmy się na telefon, rozmawialiśmy przez około 45 minut i dyskutowaliśmy o rzeczach najważniejszych dla obu stron, dyskutowaliśmy o doświadczeniach obu z nas, właściwie żartując i żartując. Rozmowa zbliżała się do logicznego końca.
I zgadnij co? Tak, to się powtórzyło, czarny ekran przed moją twarzą. Ale tym razem nie byłem sfrustrowany, miałem laptopa przygotowanego na plan „B”. Wzięłam torbę, ubrałam się, wskoczyłam do samochodu i pojechałam dokąd? Dokładnie! Do stacji benzynowej. Wszystko zajęło mi 4-5 minut.
Po połączeniu się z Wi-Fi wysłałem klientowi wiadomość: „Zdarzyło się to ponownie, ale jestem włączony” . I tutaj dzwoni do mnie z powrotem. Gdybyś tylko mógł zobaczyć jego minę, kiedy zobaczył, jak rozmawiam z nim z mojego samochodu zaparkowanego na stacji benzynowej. Był rozbawiony i zszokowany, nasza rozmowa przeszła na wyższy poziom dzięki tej sytuacji.
Powinienem powiedzieć, że teraz widzę pewne korzyści w tej historii. Nauczyłem się, że zawsze istnieje sposób na rozwiązanie każdej sytuacji. Tylko się nie poddawaj. I jeszcze jedno — pokazałem klientowi, jak bardzo jestem zainteresowany współpracą z nim, gdy dotarłem na stację benzynową, aby dokończyć naszą rozmowę. Pokazałem poziom mojego poświęcenia, udowodniłem mu, że jestem nie do powstrzymania!
Ale byłoby to niemożliwe, gdyby klient nie wykazał zainteresowania przejściem również tej rozmowy. Jest to więc rodzaj pracy zespołowej, jeszcze zanim staniecie się zespołem. Jestem bardzo wdzięczna klientce, że czekała na mnie prawie 2 tygodnie, aby w końcu wykonać tę rozmowę.
Nigdy się nie poddawaj!