Jaki kontekst uzasadnia talerz owoców za 200 dolarów podczas Grand Prix Miami?

Jedną z największych rzeczy, które mnie irytowały w życiu w Ameryce, było jedzenie poza domem. Miałem trudności ze znalezieniem przyzwoitych opcji wegetariańskich poza dużymi miastami, często oferowano mi o wiele za dużo jedzenia, jak na jedną osobę, i zawsze płaciłem znacznie więcej, niż się spodziewałem, po doliczeniu podatku i napiwku do rachunku. Nie jestem jednak pewien, czy jakakolwiek kwota wliczonego podatku lub napiwku mogłaby wyjaśnić cenę posiłku podczas Grand Prix Miami odbywającego się w ten weekend .
powiązana zawartość
Formuła 1 to drogi sport, którego należy przestrzegać. Aby obejrzeć go w większości krajów, musisz zapłacić za specjalną usługę przesyłania strumieniowego, możesz zostać poproszony o wydanie 50 dolarów na czapkę dla swojego ulubionego kierowcy, a jeśli chcesz osobiście pojechać na wyścig, powinieneś spodziewać się wydania blisko czterech liczby dotyczące doświadczenia .
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Więc z pewnością po wydaniu kilkuset dolarów na bilet i kilkuset więcej na zakwaterowanie i podróż, utrzymanie się na miejscu wyścigu nie zwiększy zbytnio ostatecznego rachunku, prawda?
Zło. Po wyścigu wielu uczestników Grand Prix Miami, które odbyło się w ten weekend, za pośrednictwem mediów społecznościowych skarżyło się na zawyżone ceny żywności w niektórych miejscach obiektu. Na jednym z Twitterów X użytkownik @johnhydejr opublikował zdjęcie oferty obejmującej bułki z homarem za 280 dolarów i nachos za 180 dolarów.
Na Instagramie strona Two Girls 1 Formula zabrała swoich fanów do klubu na padoku, gdzie otrzymali talerz owoców za 200 dolarów i polędwiczki z kurczaka za 300 dolarów. Prawdopodobnie wszystkie te ceny obejmują sześcioprocentowy podatek od sprzedaży żywności i napojów obowiązujący na Florydzie oraz 20-procentowy napiwek – w końcu fani F1 to nie zwierzęta!
To absurdalna kwota, jaką można wydać na jedzenie, i natychmiast odstrasza wielu fanów, którzy mogą wahać się, czy w przyszłości wziąć udział w wyścigu ze strachu przed bankructwem podczas jedząc brunch. Teraz organizator wyścigu próbował uzasadnić cenę, argumentując, że w takich postach w mediach społecznościowych brakuje „kontekstu” niebotycznie wysokich cen, podaje Autosport . Według serwisu:
Prezes i dyrektor generalny stadionu Hard Rock, Tom Garfinkel, powiedział, że ceny ulgowe odzwierciedlają bardzo zróżnicowany poziom dochodów rozporządzalnych uczestników wyścigów, od stałych fanów po zamożnych biznesmenów i sławnych gości VIP w rozległych obszarach hotelowych obiektu.
„Ktoś wysłał kiedyś tweeta, w którym widniała cena bułki z homarem za 280 dolarów, i rozesłał go bez komentarza” – powiedział Garfinkel. „Kontekst, który nie został uwzględniony, dotyczył apartamentu.
To była bułka z homarem dla prawdopodobnie 10 osób za 280 dolarów.
Szybka matematyka Jalopnika mówi, że po opodatkowaniu i napiwku te bułki z homarem kosztują około 350 dolarów, czyli około 35 dolarów za bułkę z homarem, jeśli naprawdę serwuje 10 osób. Dla kontrastu, bułka z homarem na środku nabrzeża w Miami przybliży Cię do 29 dolarów po opodatkowaniu i napiwku. Mamy więc mały argument do przedstawienia, ponieważ można spodziewać się wyższej ceny za takie jedzenie podczas weekendu F1 .
Ale talerz owoców za 200 dolarów, zawierający kilka truskawek, smoczy owoc i winogrona? Ile ust trzeba to nakarmić, żeby było to choćby w najmniejszym stopniu uzasadnione? 10, 20, 30 osób?

