Jakie było najbardziej niezręczne wesele, na jakim kiedykolwiek byłeś?
Odpowiedzi
Wychowałem się w Aleksandrii w Egipcie, ale mój ojciec urodził się i wychował na egipskiej wsi. Częstą rzeczą na egipskiej wsi, w górnym Egipcie i u Beduinów jest posiadanie broni. Jest to również powszechne w innych krajach arabskich. Jest to część dziedzictwa, a także niezbędne do ochrony dużych obszarów ziemi, korpusów lub bydła.
Częścią ich kultury jest tradycja używania tych broni na weselach, na szczęście nie przeciwko sobie. Rodzina pana młodego zwykle zaczyna strzelać w powietrze, jako pokaz siły, którą obiecują chronić i wspierać pannę młodą. Rodzina panny młodej odpowiada następnie kolejną rundą strzelania w powietrze jako deklaracją połączenia dwóch rodzin.
Kiedy rodziny się powiększą, można spodziewać się strzelaniny z użyciem broni, której posiadanie można by zalegalizować, wliczając w to strzelby i karabiny automatyczne.
Na tym ślubie byłem jedną z niewielu osób zaproszonych z miasta, w którym noszenie broni nie jest powszechne, więc oczywiście nie mogłem brać w tym udziału i po prostu oglądałem przedstawienie.
Oto kilka przykładów pochodzących od Beduinów z Arabii Saudyjskiej i Górnego Egiptu.
Arabowie Saudyjscy: jeśli przyjrzeć się bliżej, wyglądają bardziej elegancko, niektórzy mają broń pokrytą złotem.
Górny Egipcjanie:
Jak się można domyślić, tradycja ta czasami sprawia kłopoty, jeśli nowicjusz zdecyduje się jej spróbować.
Mój trzeci ślub odbył się w 1981 roku i miał miejsce w domu moich przyszłych teściów.
Gdy weszłam przez drzwi do salonu, gdzie wszyscy czekali, otyły francuski pudel mojej teściowej wybiegł przede mnie i odprowadził mnie do miejsca, gdzie czekali pastor i narzeczony. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Pies był zdeterminowany, aby nie tylko wziąć udział w ceremonii, ale również być gwiazdą. To jednak nie to zrujnowało ślub.
Po tym, jak złożyliśmy przysięgę małżeńską, wszyscy jedli i rozmawiali. Mój mąż zapytał mnie, ile powinien zapłacić kaznodziei. Powiedziałam mu, że minimum dwadzieścia dolarów. Byłam po drugiej stronie pokoju, gdy zobaczyłam, jak mój nowy mąż wyciąga pięciodolarowy banknot i wręcza go kaznodziei.
Byłem zły i zawstydzony, że jest taki skąpy.
Zanim zdążyłam znaleźć portfel i dać kaznodziei odpowiednią sumę pieniędzy, on już odszedł.
Następnie wspomniał, że jeden z naszych gości wracał po dodatkową porcję jedzenia już trzy razy.
Wciąż wkurzony z powodu jego marnego pięciodolarowego napiwku dla kaznodziei, wybuchłem!
„Czy chcesz mi powiedzieć, że liczysz każdy kęs jedzenia, który trafia do jej ust???” Powiedziałem to głośniej, niż zamierzałem i wszyscy mnie usłyszeli.
Prawdziwym upokorzeniem było dla mnie uświadomienie sobie, że popełniłam poważny błąd wychodząc za tego palanta.
Chciałbym mieć czelność ogłosić wszystkim, że nastąpiła zmiana planów i nie będzie ślubu. Ale wy wszyscy tu jesteście i mamy tyle jedzenia, „jedzmy!”
Pół roku później złożyłam pozew o rozwód.