Kiedy ostatnio czułeś euforię i dlaczego?

Apr 29 2021

Odpowiedzi

Oct 31 2012 at 19:27

Miałam 13 lat, kiedy poznałam tego Pana X.
Byliśmy „najlepszymi przyjaciółmi”, a ja ciągle zaprzeczałam uczuciom do niego. Byliśmy jakoś rozdzieleni przez 4 lata, podczas których rozmawialiśmy prawie raz lub dwa razy w roku, w nasze urodziny. Nie widziałam go nawet przez 4 lata.
W międzyczasie miałam 2 poważnych chłopaków, każdy z nich mówił mi, żebym ich zostawiła i spróbowała skontaktować się z X.
Po tym, raz odebrałam od niego telefon o 3 w nocy, kiedy żadne z nas nie miało urodzin. Pomyślałam, że chyba śnię, zignorowałam go i nie odebrałam. Nigdy nie oddzwoniłam, nie wiem dlaczego.

Potem miałam mojego 3. i 4. poważnego chłopaka... Ale w tym czasie X mnie odnalazł i znów byliśmy w kontakcie.
Kiedy byłam z moim 4. (i najwspanialszym chłopakiem ze wszystkich), X wrócił z długiej trasy po Europie sam. Poprosił mnie, żebym zostawiła mojego 4. i przyszła do niego. Tak jak było, odmówiłam, a X odmówił utrzymywania kontaktu, dopóki nie będę znowu singielką.

X miał wtedy kolejną trasę po Japonii w tym samym roku, a dzień przed wyjazdem X, zdarzyło mi się zerwać z moim czwartym (daleka odległość potrafi być do bani, naprawdę!). Powiedziałem to X od razu, a X odpowiedział zachęcająco.

Następnego dnia po powrocie X zadzwoniłam ponownie. X przyznał się do przygody na jedną noc, pijany. Tego samego dnia mój czwarty zadzwonił, żeby załatać sprawę.

Po kilku intensywnych miesiącach, byłam poza moim czwartym, ponieważ nie było szans, żeby to się udało. W końcu byłam „w związku” z X po około 7 latach, ale z moimi i jego problemami z zaufaniem. To był znowu związek na odległość, ale jakoś sobie poradziliśmy, ponieważ w związku na odległość problemy z zaufaniem są złe!

Tak czy inaczej, dziś mam 26 lat, znam go od 14 lat, traciłam go i zyskiwałam setki razy... każda chwila jest prawdziwą euforią, wypełnioną przygodą.

Ale to było wczoraj wieczorem, szczyt mojej euforii... przyćmione światło, sto świec, łagodna muzyka i pewien pan X klęczący na kolanach z pierścionkiem w dłoni :-)

DenisOakley Oct 28 2012 at 22:58

Zazwyczaj czuję euforię, gdy jadę na wyścig. Warunki wydają się być dość specyficzne.

Puste drogi, szybka jazda, głośna, dobra muzyka - Thunderstruck zespołu AC/DC działa jak zapalnik (i nauczyłem się zmieniać melodię) - 20 minut po świcie, sam.

Może to być wyścig, albo trudna jazda lub bieg przed nami. Zazwyczaj przyspieszam i nagle wszystko zaczyna działać.

Nagle jestem całkowicie błogo szczęśliwy. Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość są zupełnie nieistotne. Kuszące jest, żeby po prostu zamknąć oczy i bardziej wchłonąć chwilę, ale odzyskuję wystarczająco dużo kontroli, żeby tego nie robić.

W tym momencie życie i śmierć są zupełnie nieistotne. A potem to wszystko ustępuje, powoli zanikając. Moja skóra staje się mniej złota, kolory bledną, ale wciąż jestem zainspirowana i zmotywowana.

Większość innych opisów euforii nie ma dla mnie większego sensu. To miłe doświadczenia - większość z nich przeżyłem szczęśliwie - ale różnią się one o rząd wielkości intensywnością emocjonalną.

Podobne uczucie towarzyszyło mi podczas górskich maratonów, gdy włączyła się dobra piosenka. Pamiętam Steviego Wondera – właśnie zadzwoniłem – wchodzącego podczas maratonu na Evereście, gdy przechodziłem przez najwyższą wioskę z herbaciarniami.

Zostałem porwany przez miłość do mojej żony. Myślę, że było to bardziej intensywne niż prawie każdy moment w naszym związku.

Połączenie wysiłku, miłości, samotności, wysokości, szybkości i miłości tłumu, który mnie wiwatował.