Marc Singer o współpracy z Chuckiem Norrisem przy tworzeniu Agent Recon i trwałym dziedzictwie Władcy Bestii

Jun 28 2024
Niegdyś gwiazda V wspomina także „Gdybyś mógł zobaczyć, co słyszę”, jego wątek „Strzały” i zbyt bliskie spotkanie z odrzutowcem w „Człowieku zwanym sierżancie”

Witamy w Random Roles , w którym rozmawiamy z aktorami o postaciach, które zdefiniowały ich karierę. Haczyk: nie wiedzą z góry, o jakie role poprosimy ich, aby porozmawiali.

Aktor: Marc Singer rozpoczął karierę jako aktor teatralny i zawsze wracał na scenę, gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja, ale największy wpływ wywarły na niego role przed kamerą, w tym dwie z najbardziej zapadających w pamięć serii ukazały się w latach 80. – Władca Bestii i V – a także film, który przez tę samą dekadę stał się podstawą telewizji kablowej: Gdybyś mógł zobaczyć, co słyszę . Dzięki ugruntowaniu swojej kariery w tym okresie Singer był w stanie utrzymać stałe obciążenie pracą przez kolejne lata, w tym przez znaczący okres w serialu Arrow stacji CW .

Oprócz wyżej wymienionej pracy teatralnej, przez lata Singer nadal występował w niezliczonych niezależnych filmach. Jego najnowsze przedsięwzięcie, Agent Recon , po raz pierwszy w jego karierze umożliwiło mu współpracę z Chuckiem Norrisem, a także zapewniło klubowi AV możliwość zapoznania się ze wszystkimi wyżej wymienionymi projektami, a także wieloma innymi, począwszy od serialu Planeta Małp, aby oddać głos ulubionej przez fanów postaci w Batman: The Animated Series i nie tylko.


Agent Recon (2024) – „Pułkownik Green”

AV Club: Obowiązkowe pierwsze pytanie brzmi: jak w ogóle trafiłeś do tego projektu.

Marc Singer : Wiesz, stałem się częścią Agent Recon dzięki szczęściu Dereka Tinga – który jest scenarzystą, reżyserem, producentem i główną postacią w Agent Recon ! – który komunikował się z moim agentem i menadżerem oraz wyrażał pewne zainteresowanie i Chciałem sprawdzić, czy jestem zainteresowany zwrotem. Dostałem więc scenariusz, przyjrzałem się mu i pierwszą rzeczą, którą zazwyczaj próbuję ocenić, jest: „Czy to wygląda jak film, który widzę na ekranie w myślach?” I chłopcze, scenariusz tak zrobił. To było wszystko. Miał szeroko otwarte przestrzenie i ciemne, głębokie uliczki i dachy prowadzące, malownicze krajobrazy i mnóstwo akcji… Więc z pewnością sprawdził te pola!

Ale najważniejsze jest to, jaki jest ten charakter? Czy postać ma wystarczająco złożoność i wagę oraz czy jest dla mnie na tyle wyzwaniem, że będę w stanie naprawdę mocno się z nią połączyć i wydobyć coś, co jest naprawdę wartościowe, z czym publiczność się zwiąże, sprawi, że będzie podekscytowana i chcesz wiedzieć, co stanie się z tym facetem i co wydarzy się w samym filmie?

Myślę, że można to ująć w ten sposób, że w rozmowach, które prowadzimy w codziennym życiu, takich jak ta, którą prowadzimy teraz, ty i ja... Wewnętrzne funkcjonowanie naszych osobowości, ty i ja, niekoniecznie są odpowiednie do komunikacji, którą mamy. Rozmawiamy tylko z dwoma facetami. Ale w filmie cała ta wewnętrzna złożoność musi mieć sposób, w jaki może się ujawnić i wyrazić. I to właśnie sprawia, że ​​postać jest interesująca w filmie: cała ta wewnętrzna złożoność. Patrzę więc, czy rola dotrze do mnie i szukam tych miejsc, które znajdują we mnie coś, co mnie przytłacza. I miejmy nadzieję, że w tym sensie jest to również przekonujące dla ludzi, którzy obserwują, jak ten facet przez to przechodzi.

AVC: Czy kiedykolwiek wierzyłeś, że uda ci się w swojej karierze dotrzeć do etapu, na którym będziesz mógł zagrać siwego weterana wojskowego?

MS : Cóż, kalendarz zrobi to za ciebie, wiesz? [Śmiech.] Jeśli istniejesz w tej branży i utrzymasz się w niej wystarczająco długo, czas pokaże. Sposób, w jaki się nosisz, pokazuje, ile historii niesiesz ze sobą każdego dnia.

AVC: Byłem pod wielkim wrażeniem zrzutu ekspozycji w tym filmie. W ciągu pierwszych 45 sekund przedstawił cały wszechświat. Dosłownie.

MS : Tak! To jest Derek Ting. Derek Ting jako pisarz wie, jak to osiągnąć, a ponadto cechuje go ekonomia opowiadania historii. Od razu przechodzimy do sedna sprawy i od tego punktu przechodzimy do następnego. I w ten sposób, w bardzo bezpośredni sposób, przechodzimy przez film. Ludzie, których poznajemy, i sytuacje, które stanowią dla nas wyzwanie, pojawiają się od razu, a badanie tego, kogo będziemy świadkami, podążając z nimi w tej podróży, również odbywa się w bardzo bezpośredni sposób. Niemal natychmiast, gdy je widzimy, dowiadujemy się, kim są ci ludzie, dzięki czemu nawiązujemy z nimi relację. To dobry scenariusz i dobra historia.

AVC: Powiem, że Chuck Norris odgrywał między wami bardziej relaksującą rolę.

MS : [Śmieje się.] Tak! Tak, Chuck, on i ja znaliśmy się ledwo kiwnąwszy głowami, jeszcze podczas różnych eleganckich wydarzeń, które branża organizowała kiedyś. Zadawał się z innym tłumem niż ja, więc tak naprawdę była to tylko kiwająca głową znajoma i nigdy nie mieliśmy okazji współpracować zawodowo. To był pierwszy raz, kiedy spędziliśmy razem chwilę i muszę przyznać, że jego entuzjazm dla kręcenia filmów... Było to widać od chwili, gdy wszedł. Mówił: „Zróbmy to! Przejdźmy do tego! Zróbmy to!" A był taki skromny, dostępny dla wszystkich, młodej obsady i młodej ekipy – zarówno świetnych, jak i świetnego operatora. Widzę to, gdy jestem na planie, czy to na scenie, czy na planie filmowym: on od razu się we wszystkich zakochał, a oni zakochali się w nim. I tyle: można było to po prostu zobaczyć. Był prawdziwą przyjemnością.

AVC: Zanim przejdziemy dalej, wspomnę tylko, że w jednej z Twoich linijek dialogowych wyłapałem ukłon w stronę V.

MS : Tak, zawsze jest miejsce na ironię. [Śmiech.] Derek wie, jak to wykorzystać!


Columbo (1973) – „Młody lekarz telewizyjny” (niewymieniony w czołówce)

AVC: Staramy się cofnąć jak najdalej w karierę aktora przed kamerą i jeśli można ufać IMDb, wygląda na to, że grałeś młodego lekarza telewizyjnego w jednym z odcinków Columbo .

MS : Tak!

AVC: I chociaż nie jesteś w czołówce, mogę potwierdzić, że jesteś w tym odcinku, ponieważ oglądałem go dziś rano w Peacock .

MS : [Śmieje się.] Tak, do kręcenia filmów przyszedłem zupełnie nieumyty. Nie wiedziałem nic o branży filmowej. Byłem aktorem teatralnym. Grałem Czechowa, Szekspira i cokolwiek innego, co robiliśmy na scenie przez lata. I widząc siebie w tym odcinku Columbo , w którym wystąpiłem po raz pierwszy jakieś dwa lata temu, myślę... [śmiech.] Ktoś wsunął mi to na DVD. To było trochę jak oglądanie Tony'ego Curtisa jako statysta w Czerwonej odznace odwagi . Każdy musi gdzieś zacząć przed kamerą, stać i słyszeć, jak ludzie mówią: „Uderz w cel, spójrz w tę stronę, to kamera po prawej, tamta po lewej, tak to działa”. Trzeba mieć to doświadczenie. I to było moje. Patrzę wstecz na to z dużym zainteresowaniem, ale i pewną dozą nostalgii. Myślę, że to był mój pierwszy raz w jednym z dużych studiów. W tamtych czasach pracowaliśmy od studia do studia do studia, od Warner Brothers, przez MGM, po Universal i tak dalej.

AVC: Co skłoniło Cię do wybrania aktorstwa jako ścieżki kariery? Ponieważ biorąc pod uwagę twojego ojca [Jacquesa Singera, wirtuoza skrzypka i wybitnego dyrygenta orkiestry symfonicznej], mogłeś z łatwością obrać kierunek muzyczny, tak jak robiło to twoje rodzeństwo na różnych etapach swojej kariery.

MS : Cóż, aktorzy stają się aktorami... [waha się.] To nie jest coś, co wybiera się z menu innych zajęć. Kiedy odkrywasz aktorstwo, odkrywasz, że to jedyna rzecz, którą chcesz robić. Przydarzyło mi się to przez przypadek. Byłem w szkole średniej i przez przypadek zostałem wybrany w pierwszej klasie gimnazjum do zagrania głównej roli w drużynie seniorskiej. To był Szekspir, a ja zawsze kochałem Szekspira, ponieważ mój ojciec zainteresował mnie Szekspirem. Tak naprawdę, za mną, gdzieś w ciemności, znajduje się stara antologia szekspirowska mojego ojca. Ale kiedy wyszłam na scenę, wiedziałam, że to jest dokładnie to, co zamierzam robić przez resztę mojego życia. A tak przy okazji powiem... chcę tu tylko wpiąć wtyczkę dla sztuki w edukacji. Należy je finansować. Nie tylko lekkoatletyka i nie tylko nauka, ale także sztuka. Gdyby w tamtych czasach nie było funduszy w szkołach publicznych na zajęcia teatralne i artystyczne, nie byłoby mnie tu dzisiaj, żeby z wami rozmawiać. Ta droga byłaby zamknięta dla mnie i dla milionów innych młodych ludzi w całym kraju.


Tylko dla pań (1981) – „Stan Nowak”

Strefa mroku (1988) – „Ed Hamler / Monty Hanks”

MS : O tak, Stan Novak! Uwielbiałam grać tę rolę. Dla mnie to była rola odchodząca. Był striptizerem... i musiałam nauczyć się tej dziwnej procedury rozbierania się! [Śmiech.] Musieli mnie uczyć. „Nie, nie, nie... Najpierw zdejmij buty. Nie próbuj zdejmować spodni na buty. Najpierw zdejmij buty!” Ale tak, uwielbiałem grać tę rolę, ponieważ był bardzo interesującym facetem. Był weteranem konfliktu w Wietnamie i tam właśnie zaprowadziło go życie: do roli striptizera. A ja lubiłem grać w Lost Souls. Jest coś, co... odnajduję pokrewieństwo między mną a nimi.

Wiele lat temu w „Strefie mroku” odegrałem rolę, w której wcieliłem się w baseballistę, który w latach 80. uznano go za nieudacznika, a następnie przeniesiono go do początków XX wieku i znalazł swoje miejsce na stadionach baseballowych tamtych czasów. dni. To była bardzo słodka historia. Stan Novak zakończył się jednak tragicznie. Ale miał w sobie czułość i naiwność, co naprawdę do mnie przemówiło. Naprawdę mi się to podobało. I kręciliśmy to w Nowym Jorku. Kręciliśmy to na ulicach Nowego Jorku i było to szalone przeżycie, ponieważ... [Zaczyna się śmiać.] Nowy Jork to film sam w sobie, szczególnie z tamtej epoki!


Batman: Serial animowany (1992) — „Człowiek-nietoperz / Doktor Kirk Langstrom”

MS : Kurczę, dobrze się przy tym bawiłem. I jak się okazuje, ponieważ sam serial był ikoniczny, wszyscy związani z nim mają pewne ikoniczne przywiązanie, związane z zaangażowaniem w niego. Moja żona [Haunani Minn] podkładała głos pod niektóre postacie w Batmanie ! Ale siedzenie w pokoju i kręcenie Batmana było wyjątkowym doświadczeniem. To naprawdę było jak robienie starego radia. Wszyscy siedzieliśmy we wspólnym pokoju, na scenie dźwiękowej, ze stojakiem muzycznym przed nami, na którym był scenariusz, i graliśmy w zasadzie słuchowisko radiowe. „Co o tym myślisz, Robinie? Czy możemy tu podejść i to zabrać?” "Myślę że możemy!" „Poczekaj chwilę, ktoś wchodzi!” [Wydaje odgłos kroków.] „Halo?” "Oh cześć!" Wiesz, graliśmy słuchowisko radiowe. To było po prostu cudowne i wspaniałe przeżycie. Po prostu dużo zabawy.


Arrow (2015) – „Generał Matthew Shrieve”

MS : Uwielbiam grać taką postać. Był STRAC. Był prosto na linii Armii. Był wojskowy . I reprezentował rodzaj złoczyńcy, którego podziwiałeś pomimo siebie... i pomimo niego samego. Cóż to był za dobrze napisany scenariusz. To naprawdę wydobyło... Cóż, powiedzmy, że wydawało się to drugą naturą. Trochę za blisko.

AVC: Ponieważ zagraliśmy dwie role w DC z rzędu, nasuwa się pytanie: czy sam zajmujesz się komiksami?

MS : Wiesz, moja rodzina była muzykami klasycznymi. Rozmawialiśmy o Szekspirze i innych szlachetnych sprawach. Musiałem pojechać do sąsiadów, żeby przeczytać komiksy. [Śmiech.] Więc tak naprawdę nie posiadałem żadnego . Ależ je pochłonęłam! Wiesz, trzymałem w rękach i gdybym wtedy wiedział to, co wiem teraz, trzymałbym to i czytałem pierwszy numer Green Lanterna u sąsiada. Pamiętam to szczególnie i jaki ogromny wpływ wywarło to na nas, gdy byliśmy dziećmi. To było niezwykłe.


Człowiek zwany sierżantem (1990) – „Von Kraut”

MS : Grałem nazistę! To była komedia o II wojnie światowej i było to ciekawe doświadczenie. Kręciliśmy to w Izraelu i... Och, wow, po prostu zakręciło mi się w głowie. Nagle myślę o wszystkich rzeczach, które się wtedy wydarzyły, i... Cóż, mam dwie historie na ten temat, które moim zdaniem mogą być interesujące. W pewnym momencie filmu Von Kraut odkrywamy, że nie ma na sobie munduru. Woli ubierać się elegancko. Założyłam więc stanik i kabaretki, a ludzie z garderoby uszyli mi buty na wysokim obcasie. Noszę but 10 lub 11. Miałam te gigantyczne szpilki i pamiętam, że je nosiłam... i uwierz mi, ekipa zrobiła mi piekło, gdy szłam na plan i z niego! Ale pamiętam, jak założyłem te buty na obcasie i zastanawiałem się: „Jak kobiety to robią? Jak oni to robią? To jest niemożliwe!" Jeśli nie złamiesz kostki, będziesz mieć skurcze w obu łydkach. Dało mi to nowy szacunek do rzeczy, które kobiety mogą zrobić, a mężczyźni nie!

Inną rzeczą jest to, że miał miejsce incydent, który był bardzo wymowny. Ponieważ był to film wojenny, mimo że „Człowiek zwany Sarge” był komedią, mieliśmy sekwencję bitwy, która miała miejsce w dużym – z braku lepszego określenia – kanionie podkowiastym. Bardzo szeroki. Około mili szerokości i może dwóch lub trzech mil głębokości, w pustynnym otoczeniu. Symulowano, że to miejsce bitwy toczącej się lub tuż po jej zakończeniu polegało na spalaniu gumowych opon w celu wypuszczenia całego czarnego dymu. A ponieważ był to Izrael, po wielu wojnach i konfliktach, jakie toczył ze swoimi sąsiadami, miał mnóstwo spalonych lub wysadzonych w powietrze czołgów, więc kilka z nich było rozrzuconych. Pojazdy wojskowe tego czy innego rodzaju. I nie brałem udziału w tej wielkiej scenie, ale stałem na jednym z grzbietów tego podkowiastego kanionu, na tej szerokiej przestrzeni. Podpalili opony i zaczęli przemieszczać pojazdy wojskowe – te, które mogły się poruszać – i zaczęli manewrować nimi po okolicy. Stałem w pobliżu jednej z kamer, która filmowała to z góry.

Nagle z oddali te... to chyba były myśliwce F-15 Phantom izraelskiego lotnictwa, niespodziewanie przyleciały na nas z wrzaskiem, bo nikt im nie powiedział, że tam kręcimy film. I przyszli do nas, nurkując, na wypadek, gdyby miała miejsce inwazja. Jeden z pilotów, członek ekipy filmowej, znalazł się na wysokości naszych oczu, a pilot ten był tak blisko nas, że można było go wyraźnie zobaczyć w kokpicie. Wziął ten odrzutowiec i poleciał tak... [Pokazuje rękami.] Spojrzał na nas, postawił go na ogonie i zaczął BING! Wzleciał w niebo i zniknął. To było niezwykłe widzieć tego rodzaju akrobacje... a także uświadomić sobie, jak blisko byliśmy w biznesie z bronią, którą nieśli! Więc tak, kręcenie filmów jest pełne takich przygód. Myślę, że są na swój sposób wyjątkowi w tym zawodzie.

AVC: Gary Kroeger kazał mi się z tobą „cześć” i przekonać, że świetnie wyglądasz w kabaretkach.

MS : [Śmieje się.] Cóż, pracowało się z nim wspaniale. To był kolejny set, na którym wszyscy śmiali się i byli szczęśliwi. Świetnie się przy tym bawiliśmy. Przy okazji, chcę to ogłosić: jest film zatytułowany The Band's Visit , którego akcja rozgrywa się w Izraelu. Wczoraj wieczorem obejrzałem go po raz pierwszy i polecam go każdemu. Nie tylko oddaje ducha Bliskiego Wschodu, szczególnie umiejscowionego w Izraelu, ale przesłanie filmu jest niezwykle cenne. To świetny film.


V (1983) / V: Ostateczna bitwa (1984) / V: Seria (1984-1985) – „Mike Donovan”
V (2011) – „Lars Tremont”

MS : Mike Donovan miał dwa aspekty. Jednym z nich, który naprawdę mi zaimponował, było to, że był niechętnym bohaterem. Nie chciał robić tego, co musiał, i myślę, że lekcja, której się tam nauczyłem, głęboko we mnie zapadła. To był ekscytujący czas dla młodego aktora, ale z biegiem lat był to pouczający czas, w którym zacząłem głębiej zastanawiać się nad tym, co robiliśmy. Ale jeśli chodzi o doświadczenie zawodowe, było to jak codzienne chodzenie na rodeo. Cokolwiek myślałeś o tym, że chcesz to zrobić, pozwolili ci to zrobić. Gdybyś wymyślił wyczyn kaskaderski, w którym rzuciłeś się z dachu i wylądowałeś na głowie, powiedzieliby: „Zróbmy to! Rozwiążmy to!” Więc była to świetna zabawa.

A potem, oczywiście, miałam okazję pracować z jedną z moich ulubionych osób i nawet myśl o niej wywołuje uśmiech na mojej twarzy, a to jest Jane Badler. Jane Badler... Mam z nią bardzo miłe wspomnienia. I widujemy się okazjonalnie. Bardzo rzadko na siebie wpadamy, ale kiedy już to robimy, zawsze mam z niej największy huk. Myślę, że jest cudowna.

AVC: Jakie było doświadczenie pracy nad wcieleniem V z 2011 roku?

MS : Zupełnie inne doświadczenie. Zupełnie inny. Ponieważ w erze pomiędzy oryginalnym V a ponownym uruchomieniem przez bramę przewinęło się całe nowe pokolenie – cóż, dwa lub trzy pokolenia! – filmowców, w których było mnóstwo technologii. Pamiętam, że jedna z nakręconych przeze mnie scen miała miejsce w gigantycznej scenie dźwiękowej wielkości hangaru, a całe miejsce było zielonym ekranem. Całe wnętrze było zielonym ekranem! Więc wszedłeś tam i po godzinie lub dwóch wszyscy chwiali się wokoło z powodu tej żywej, świetlistej, dziennej zieleni, która nas otaczała i która po prostu nas wibrowała. Ale to była inna koncepcja. Szkoda, że ​​nie trwało to dłużej. Brałem udział tylko w jednym odcinku, a potem myślę, że zamknęli franczyzę. Mam nadzieję, że to nie przeze mnie! [Śmiech.] Ale tak czy inaczej, tak było. Poczułem, że mam o wiele więcej historii do opowiedzenia, więc żałowałem tego.


Władca Bestii (1982) / Władca Bestii 2: Przez portal czasu (1991) / Władca Bestii III: Oko Braxusa (1996) – „Dar”
Władca Bestii (2001–2002) – „Dartanus”

MS : Cóż, na początek powiem, że to był moment, w którym dowiedziałam się, co to znaczy być zimnym... i że nie chcę już nigdy więcej być zmarznięty. [Śmiech.] Tak naprawdę powstało to w wyniku mojej pracy nad Szekspirem, przy realizacji Poskromienia złośnicy , która jest gdzieś w sieci. Ale scenarzysta/reżyser Don Coscarelli widział moją rolę w tym filmie i powiedział: „To jest facet, którego chcę zagrać Dara!” Więc tak naprawdę nie było castingu. Właśnie odbyło się spotkanie. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy i, kurczę, od razu dotarliśmy do celu! A następną rzeczą, jaką pamiętam, było przymierzanie mojej małej skórzanej spódniczki hula i znowu pojechaliśmy na pustynię. Wygląda na to, że dużo kręcę na pustyni!

Ale wyszliśmy i zaczęliśmy kręcić na pustyni, gdzie poznałem kilku przyjaciół na całe życie i rozwinąłem moje uznanie dla historii filmu. Prawdziwe lekcje techniki kamerowej doskonaliłem także u niejakiego Chucka Baila, jednego z założycieli Stowarzyszenia Kaskaderów. Wziął mnie pod swoje skrzydła i staliśmy się bardzo, bardzo bliskimi przyjaciółmi na wiele, wiele lat. Teraz zmarł. Ale zawdzięczam Chuckowi Bailowi, legendarnemu filmowcowi i legendarnej postaci swojej epoki, jego wkład w przemysł filmowy.

Beastmaster był wydarzeniem na wielką skalę. Aby zagrać w Władcę Bestii, musieliśmy przesłuchiwać tygrysy. Udaliśmy się do miejsca zwanego Łagodną Dżunglą, gdzie przyprowadzono różne tygrysy, a ja chodziłem z tygrysami przez chwilę, aby zobaczyć, które z nich będą najodpowiedniejsze... i które mnie nie zjedzą. [Śmieje się.] Nie żartuję!

Pamiętam jedno wydarzenie, kiedy szliśmy i jeden z tygrysów, które w tym momencie wybraliśmy, szedł obok nas, a kiedy szliśmy, tygrys nagle odwrócił się i włożył całą moją nogę do pyska. I tak moje kolano i wszystko wokół niego znalazło się w paszczy tygrysa. Mieliśmy dwóch lub trzech opiekunów zwierząt, którzy wyprowadzili tygrysa i każdy z nich z oczywistych powodów miał wielką maczugę. Więc kiedy tygrys włożył mi do pyska całą moją nogę, wszyscy ucichliśmy... Wszyscy pomyśleliśmy o chmurach... Wszyscy zastanawialiśmy się, kiedy ostatni raz komunikowaliśmy się z naszymi matkami... I my myślałem o cichych rzeczach... I wtedy tygrys puścił moją nogę. A oni na to: „Myślę, że poszukamy innego tygrysa”.

I tak trafiliśmy na Kiplinga, który został przefarbowany na czarno i najwyraźniej mu się to podobało. Powiedział w pewnym sensie: „Myślę, że to dobrze na mnie wygląda!” I był jedną z najbardziej niezwykłych istot, jakie kiedykolwiek spotkałem w całym moim życiu. Był jak Budda. Wiedział wszystko. Był pierwszym, któremu mówiłam „cześć” każdego ranka i ostatnim, któremu mówiłam „dobranoc” każdego wieczoru. I ilekroć byliśmy razem przed kamerą, zawsze mówiłem mu: „Ten film jest o tobie, a nie o mnie”. Brawo, Kiplingu...

AVC: Jak podobało ci się kontynuacja serii w sequelach, a następnie – kilka lat później – w serialu konsorcjalnym?

MS : Cóż, to samo powiedziałem o V : zawsze jest więcej historii do opowiedzenia. Możesz w różnym stopniu lubić jedną iterację niż drugą, ale zawsze jest więcej do powiedzenia. A jeśli stworzyłeś postać, jesteś jej właścicielem w bardzo osobisty sposób, niezależnie od scenariusza, co do którego nigdy nie byłem konsultowany, słusznie. Nie chcesz porzucić tej postaci. Nie chcesz, żeby ta postać trafiła do kogoś innego, bo... to moja postać! Przemyślałem to.

Kiedy pojechałem do Australii, aby wziąć udział w serialu telewizyjnym, który ostatecznie powstał po… Wydaje mi się, że w trzech filmach „Władca Bestii” , które nakręciliśmy , grałem już starszego męża stanu. Zatem moja praca z mieczem nie była już kojarzona z Darem. Dara grał ktoś inny... i o ile sobie teraz przypominam, wyreżyserowałem tam także odcinek! Nigdy więc nie wiesz, ile życia jest w projekcie i ile życia może jeszcze być. Czekam więc z niecierpliwością na więcej, jeśli jest coś więcej do powiedzenia!


Gdybyś mógł zobaczyć, co słyszę (1982) - „Tom Sullivan”

MS : Wiesz, każda rola, którą odgrywasz, to sięganie w głąb siebie, a jednocześnie sięganie do świata zewnętrznego. Tytuł filmu właściwie mówi wszystko. Odkrywanie tego życia przez krótką chwilę, w którą byłem zaangażowany, było całkiem niesamowite, a jednym z ćwiczeń, które ludzie mogą wypróbować we własnym domu, jest po prostu normalna rozmowa z kimkolwiek na dowolny temat i po prostu zamykanie przy tym oczu. . Ponieważ reszta świata przychodzi do ciebie, a doświadczenia życiowe rezonują z tobą w sposób, do którego być może nie jesteś przyzwyczajony. I w tym następuje pewnego rodzaju pogłębienie doświadczenia... i na pewno było to związane z odgrywaniem tej roli.

Jeśli chodzi o wrażenia z kręcenia, świetnie się bawiliśmy, ponieważ Tommy Sullivan to po prostu wesoły facet, a przynajmniej był w młodości, i kręciliśmy to na wybrzeżach Nowej Szkocji. Otoczenie było po prostu idylliczne. Ocean Atlantycki z falami o białych czapach i wielkimi purchawkami nad głową na nieskazitelnym niebie był po prostu niesamowity. A obsada była oczywiście nie do pobicia, podobnie jak autor Stuart Gillard, którego znam od czasów studenckich. Do dziś jest jednym z moich najlepszych kumpli i wspaniałym reżyserem. Nadal dużo pracuje w Kanadzie, a także w USA.


Stopnie jedwabiu (1994) – „Piekarz”

MS : [Długa pauza.] Wiesz, wiele z tych filmów zmienia tytuły, kiedy jestem przy nich zaangażowany...

AVC: W tym filmie zagrałeś z Markiem Hamillem.

MS : Och! Tak ok! Cóż, powiem ci, że w tym przypadku to, co było w nim najbardziej uderzającego, wydaje mi się, że w wielu przypadkach w filmach dominowała lokalizacja, ponieważ kręciliśmy to na nartach kurort w tutejszych górach zwany Wielkim Niedźwiedziem. A Wielki Niedźwiedź odgrywa ważną rolę w wielu tajemnicach Raymonda Chandlera. Czasami, gdy wybierasz się w okolice Los Angeles, znajdziesz się w kultowych miejscach, które naprawdę przemawiają do historii i romantyzmu tej okolicy, a to z pewnością było jedno z nich! Pamiętam to głównie z scenerii. Jeśli chodzi o zdjęcia, wiem, że Mark był świetnym towarzystwem, wyluzowany i bardzo życzliwy. To było dobre doświadczenie. Nie mogę się doczekać, aby pewnego dnia ponownie z nim współpracować.

AVC: Wiem, że Gilbert Gottfried był w tym filmie, ale nie sądzę, że miałeś z nim jakieś sceny, prawda?

MS : Nie przypominam sobie, żebym miał z nim jakieś bezpośrednie kontakty. Ale chłopcze, był świetny. [Śmiech.] Był naprawdę zabawny i wychwytywał każdy niuans każdego dowcipu, jaki mu kiedykolwiek rzuciłeś. Był oburzającą postacią, ale w głębi serca był tym, kim naprawdę wydawał się być: słodkim facetem.


Barnaby Jones (1975) — „Feather Tanner” / „Tally Morgan”

AVC: Właściwie nakręciłeś dwa odcinki Barnaby'ego Jonesa , ale przy pierwszym pracowałeś z Nickiem Nolte.

MS : Tak! Nick pozostał moim ulubieńcem. Zupełnie nieskomplikowany, niezwykle bezpośredni facet, solidny jak skała. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko go pochwalić. Zawsze byłem dla mnie dobrym przyjacielem, ilekroć jesteśmy razem... co zdarza się rzadko! Ale tak, to prawdziwy rarytas. To prawdziwy facet. A sam Barnaby Jones był nie lada przeżyciem. To było na początku mojej kariery i naprawdę uczyłem się o kręceniu filmów. Każde doświadczenie w Hollywood ma swoją własną pamięć, a czas wymaże wiele rzeczy, ale wiele rzeczy nadal zostanie w tobie i Buddym Ebsenie... Co za człowiek. Co za legenda.


Planeta małp (1974) – „Dalton”

MS : Pamiętam to szczególnie, ponieważ była to moja pierwsza walka na ekranie. Byłem przeciwny Billowi Smithowi, a on jest wielkości dwóch lodówek i silny jak wół. [śmiech.] Bardzo erudycyjny człowiek, płynnie mówiący po rosyjsku... i zdaje mi się, że przez jakiś czas uczył rosyjskiego na UCLA, jeśli się nie mylę, chociaż mogę trochę to poplątać. Ale nie wiedziałem nic o walce i niechcący strzeliłem mu jednego w wątrobę, przez co musiał odejść. Ktoś musiał mi pokazać, jak zadać cios w udawanej walce, bo nigdy wcześniej na filmie nie brałem udziału w udawanej walce. Brałem udział w wielu akcjach na scenie, ale nie w filmie. A ktoś inny podszedł do mnie i zapytał: „Czy wiesz, kogo właśnie uderzyłeś?” A ja powiedziałem: „No cóż, nie chciałem. To był po prostu wypadek!” I opisali mi, jak naprawdę twardy jest Bill Smith... i poczułem ogromną ulgę, że był równie miły, jak był, bo powiedział: „W porządku, chłopcze, uspokój się. Nic nam nie będzie.


Martwa przestrzeń (1991) – „Dowódca Steve Krieger”

AVC: Czy masz ulubiony projekt, nad którym pracowałeś przez lata, ale który nie zyskał takiej miłości, na jaką według ciebie zasługiwał?

MS : Prawdopodobnie kilka. Zawsze lubię przytaczać tę gościnną rolę w Strefie mroku , o której wspomniałem wcześniej. Lubiłem grać z tym baseballistą. Był postacią bardzo naiwną i romantyczną. Bardzo go lubiłem.

AVC: Jedyne, co można by o nim powiedzieć, to Dead Space , który jest w pewnym sensie niedocenianym małym filmem science-fiction.

MS : Och, wiesz, pamiętam, że świetnie się bawiliśmy na Dead Space ! Mój pierwszy strzał wystrzelił z tunelu irygacyjnego do ogromnej kadzi ze stojącą wodą. [Śmiech.] To było pierwsze ujęcie, jakie zrobiłem tym zdjęciem. Witamy w kręceniu filmów!

AVC: To była produkcja Rogera Cormana, prawda?

MS : To było! Ja tak... myślę, że trzy z nich? Może cztery produkcje Rogera Cormana. Wiem, że zrobiłem dwa, ale myślę, że może zrobiłem trzy lub cztery. Ale to było świetne studio, w którym pracowało się świetnie i zawsze pojawiały się młode talenty. Pracując tam, naprawdę cieszyłeś się dużą swobodą artystyczną i twórczą, a także wieloma świetnymi aktorami i aktorkami, z którymi pracowałem pod auspicjami Rogera Cormana.


Idź i powiedz Spartanom (1978) - „Kapitan. Al Olivetti”

MS : To było jedno z moich pierwszych doświadczeń z hollywoodzkim stereotypem, w którym jedna z osób, która mnie wtedy reprezentowała, powiedziała: „Dlaczego miałbyś chcieć zrobić ten film? Naprawdę nie oferują ci pensji proporcjonalnej do tego, co możesz obecnie osiągnąć!” Powiedziałem: „To świetny scenariusz”. I dosłownie wziął scenariusz do ręki i kciukiem go w ten sposób... [wykonuje szybki ruch odwracający.] ...aby zobaczyć, dlaczego to był świetny scenariusz. A ja powiedziałem: „A poza tym będę ściśle współpracować z Burtem Lancasterem! Nie możesz tego odrzucić!” Więc przyjąłem film.

Udaliśmy się na pustynię niedaleko Los Angeles i tam ustawiono cały fort wojskowy. W tamtych czasach byłem bardzo nowy w kręceniu filmów. Burt Lancaster usiadł za biurkiem na planie, wszystkie kamery były skierowane na niego, to była jego pierwsza scena, a ja stoję u jego boku. Jestem jego adiutantem. A Ted Post, wspaniały reżyser, przygotowuje się do wezwania „akcji”. Reszta ekipy, cała obsada, wszyscy czekają na pierwszą scenę filmu z Burtem Lancasterem. O mój Boże, to Burt Lancaster! A ja, po drugiej stronie obiektywu, czyli Burt, myślę: „Tak, kochanie… Ja i Burt… zaczynamy!”

Dlatego Ted Post mówi: „Akcja!” A Lancaster nie wypowiada swojego zdania. Spogląda na mnie i mówi [Robiąc doskonałe wrażenie Lancastera.] „Wiesz, kiedy byłem młodszy, po prostu musiałem przychodzić na plan i mówić: «Hej, kochanie! Ha ha ha!”. A kiedy on powiedział: „Ha ha ha!” znów wyglądał młodo. A on powiedział: „No cóż, kto mógłby mi się oprzeć? Ale kiedy dorosłem, zmusiło mnie to do nauczenia się, jak grać!” A Ted Post, który to ogląda, mówi: „Cięcie!” Gdzieś prawdopodobnie istnieje ten fragment filmu. Ale z pewnością czuję to samo w swojej karierze: wraz z wiekiem jestem zmuszona nauczyć się grać!

Ostatniego dnia kręcenia... Cóż, to był mój ostatni dzień kręcenia, ale to było zdjęcie nocne, więc powiedziałem: „Burt, chciałem tylko powiedzieć, jak wspaniałym doświadczeniem była praca z tobą i jak bardzo Nauczyłem się od ciebie i tego, jak wiele reprezentujesz, o czym możesz nawet nie wiedzieć, że reprezentujesz. A on na to: „No cóż, chłopcze, przybyłem tu tak jak wszyscy inni”. A on odwrócił się i odszedł w ciemność.