Mój wujek Bud (życie dobrze przeżyte)
Miałem 20 lat, kiedy jako dorosły po raz pierwszy pojechałem zobaczyć się z wujem (bratem taty) i ciotką – co później robiłem wielokrotnie. Nie tylko była to moja pierwsza podróż do Kalifornii, ale byłam podekscytowana możliwością poznania ich lepiej i poznania ich stylu życia.
Łatwość życia, wspaniała pogoda i ich chemia sprawiły, że łatwo polubić The Golden State.
Wczesne wspomnienie to wyprzedaż garażowa, którą zorganizowaliśmy z wujem Budem w domu w San Matteo. To był gorący dzień, więc wujek zdjął koszulę. W wieku prawie 60 lat miał sześciopak w żołądku. Nie mogłem w to uwierzyć! Będę w dobrej formie, kiedy skończę 60 lat, ale jest mało prawdopodobne, że będę miał sześciopak.

To była pierwsza lekcja zdrowia i kondycji od niego. Mimo że byłem koszykarzem w college'u i byłem wtedy w szczytowej formie fizycznej, nigdy nie zapomniałem, jak wyglądał jako mężczyzna w średnim wieku. Niezawodnie znajdowałem się z nim na siłowni podczas każdej wizyty — czy tego chciałem, czy nie.
Jego konsekwentne skupienie się na sprawności niewątpliwie odegrało dużą rolę w jego długowieczności i zainspirowało mnie.
Skwierczenie wygrzewania się w tym blasku San Francisco przez lata i poznawanie nowych przyjaciół dostarczało ogromnej przyjemności, chociaż samo spędzanie czasu z ciocią i wujem było najbardziej wyjątkowe, ponieważ było zarówno zabawne, jak i pocieszające. Kochający sposób, w jaki wchodzili w interakcje i troszczyli się o siebie nawzajem, był czymś godnym uwagi — lub, jak powiedziałby poeta John Keats… „Myśl o pięknie”.
Wujek Bud grilluje jedzenie na świeżym powietrzu lub wnikliwe rozmowy, które dzieliliśmy, lub spotykanie się z ich zróżnicowanym kręgiem przyjaciół, odwiedzanie lokalnych restauracji lub cieszenie się Doliną Napa, Winnice to chwile, które będę cenić.
Mój wujek też był fajny (miał łagodne podejście do niego) i nie był tak tradycyjny jak mój ojciec, co doceniałem. Mogłam z nim rozmawiać jak z dobrym przyjacielem. Doświadczywszy już wielu rzeczy, które miały mnie spotkać, jego mądrość i rady były nieocenione. Zwykle miał przemyślaną odpowiedź na każde moje pytanie.
Podczas wizyty w domu przyjaciela w Oakland pewnego letniego wieczoru pamiętam przyjazną atmosferę jego wieloletniego kumpla, wypicie kilku drinków i słuchanie świetnej muzyki jazzowej. Mój wujek uwielbiał swój jazz i szybko udzielał lekcji historii o konkretnym artyście lub ekscytował historią – na przykład wtedy, gdy spędzał czas z nieznanym wówczas muzykiem, nazwiskiem Al Jarreau.
Słuchanie, jak ci starzy przyjaciele wspominają swój wspólny czas i odpowiadanie na moje młodzieńcze pytania, było radością. Do tego czasu mężczyźni w tym wieku nigdy nie włączali mnie do żadnej rozmowy. Szkoda tylko, że te kilka godzin nie mogło być dłuższe.
Kiedy poznał moją żonę Matyldę (wówczas dziewczynę) podczas naszej wizyty w marcu 2001 roku, mój wujek był jedyną osobą, która powiedziała mi, że wie, że się z nią ożenię.

Los chciał, że opuścił nasze małe miasteczko Harrisburg w Pensylwanii (i swoją strefę komfortu) w wieku 20 lat i nigdy nie oglądał się za siebie. Nazwał to jedną ze swoich najlepszych decyzji. Jestem pewien, że miał gdzieś z tyłu głowy, że ciekawe życie byłoby dla niego lepsze w dużym mieście. Gdyby nie ten śmiały ruch z jego strony, nigdy nie poznałby mojej cioci Małgorzaty.
Bliski przyjaciel ze Szwecji (który nigdy go nie spotkał) napisał do mnie po tym, jak zobaczył zdjęcie wujka Buda i usłyszał trochę o jego życiu.
„Dobrze, że mogłeś go poznać jako kogoś, kto odważył się opuścić swoją strefę komfortu. UWIELBIAM uśmiech i błysk w oku. To wiele mówi!”
Zdałem sobie sprawę, że jego odwaga, by przenieść się ze wschodniego wybrzeża na daleki zachód (choćby tylko w Ameryce), prawdopodobnie zasiała we mnie pierwsze ziarno śmiałości. Przez ostatnie 20 lat mieszkałem w trzech krajach poza moim miejscem urodzenia — w Szwecji, Serbii i Tokio w Japonii.

Większość ludzi (w tym najbliżsi mu przyjaciele) nie wiedziała o niektórych osiągnięciach mojego wujka, ponieważ rzadko o nich mówił – w tym o zawodowej grze w baseball dla Homestead Greys przed zakończeniem ligi murzyńskiej, służbie w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych czy jako młody człowiek śpiewał profesjonalnie pięknym tenorem.
Nigdy nie przechwalał się ani nie mówił o rzeczach, które zrobił; jak wtedy, gdy przez rok mieszkał w Amsterdamie, ciesząc się tętniącą życiem sceną jazzową.
Miłość i energia, które otrzymał od cioci Margaret, były tak dobre, jak to tylko możliwe. Często mówił mi prywatnie, jakie to szczęście, że ma ją za żonę.
Uwielbiali się nawzajem. Bycie świadkiem ich miłości i uczucie ciepła było czymś, co trafiło prosto do mojego serca. Moi rodzice byli dobrymi ludźmi i wychowując mnie, wykonali godną podziwu robotę, ale nie mieli najlepszych małżeństw — tak było w przypadku większości moich krewnych. Doświadczanie tej więzi i owocnego małżeństwa było jednym z moich największych błogosławieństw — widząc, co jest możliwe.
Wiem, że jestem lepszym mężem, przyjacielem i ojcem ze wszystkich naszych wspólnych chwil.
Mieli ze sobą prawie 50 lat. Nie można prosić o wiele więcej.

Bill Payne był miłym, spokojnym i skromnym człowiekiem, który kochał swoją społeczność i lubił podróżować, odwiedził wiele miejsc na całym świecie. Jestem im wdzięczny za to, że odwiedzili nas w Szwecji.
Miałem zaszczyt wygłosić pochwałę przy jego pomniku 12 listopada. Kościół w Napa Valley był osobliwy, czarujący i pełen miłości. Ponadto czterech przyjaciół (większość znała go od ponad 50 lat) mówiło o jego łasce, przyjaźni i wpływie, jaki wywarł na ich życie; z historiami szczerymi, zabawnymi i wzruszającymi.
Zapamiętam sposób, w jaki mój wujek sprawiał, że ludzie się czuli, jego lekcje życia, miłość w jego małżeństwie, ten błysk w oku i prawdziwą dobroć tego człowieka.
Odszedł spokojnie 27 października 2022 roku, w wieku 94 lat, z żoną, z którą był od 46 lat.
Jego życie było cudowne.
Spoczywaj w spokoju wujku Bud. Twój wpływ będzie długo odczuwalny w życiu wielu osób, zwłaszcza mojego.
