Oto dlaczego tak wiele osób rezygnuje z dużych kanałów samochodowych w YouTube
Jeśli często oglądasz YouTube poświęcony motoryzacji, prawdopodobnie zauważyłeś mnóstwo filmów z pytaniem „dlaczego odchodzimy” publikowanych przez osoby pracujące dla największych motoryzacyjnych kanałów YouTube w Internecie. Pączek. Hoonigana. Przepustnica samochodu. Wydaje się, że wszyscy odchodzą, ale jest też inaczej niż w przypadku grupy dużych YouTuberów, którzy ogłosili, że odchodzą lub wycofują się ze swoich kanałów. Więc o co tutaj chodzi? To wymarzona praca, za którą tak wiele osób oddałoby życie, a teraz po prostu odchodzą?
Sugerowane czytanie
Sugerowane czytanie
- Wyłączony
- język angielski
Odpowiedź pochodzi od YouTubera AutoTea, który pracował kiedyś dla Donut Media. Jeśli go nie rozpoznajecie, to prawdopodobnie dlatego, że głównie pracował za kulisami. W latach 2021–2024 pracował nad 136 filmami, więc prawdopodobnie ma całkiem niezłe pojęcie o tym, co dzieje się w Donut i innych podobnych firmach medialnych. Według niego powodem są pieniądze, ale nie takie, o jakich myślisz.
powiązana zawartość
powiązana zawartość
To prawda, że przemysł samochodowy nie płaci dobrze. Możesz robić naprawdę fajne rzeczy, ale twoja rzeczywista pensja jest na ogół dość niska. Na przykład „powodzenia w posiadaniu dzieci bez współmałżonka, który sprawia, że bank jest niski”. Choć brak dochodów z pewnością stanowi problem, AutoTea twierdzi, że większym problemem są fundusze venture capital i private equity. Inwestorzy wykupili wiele największych motoryzacyjnych kanałów YouTube, a gdy już je przejęli, ich celem było zarobienie jak największej ilości pieniędzy w biznesie przy niezmiennie niskich marżach zysku.
Dodają także warstwy dodatkowego zarządzania, a te wygodne pensje trzeba jakoś opłacić. Jedyną opcją jest cięcie kosztów. W związku z tym zmniejsza się personel i budżety, ale od pozostałych pracowników nadal oczekuje się zwiększania zysków, robiąc więcej za mniej. Nowe kierownictwo zwykle nie ufa osobom, które pierwotnie zbudowały kanał i często odmawia finansowania projektów, które uważa za zbyt ryzykowne lub kosztowne.
Nowi właściciele uważają również, że marka jest ważniejsza niż pracownicy, którzy ją zbudowali, i traktują wszystkich tak, jakby byli wymienni i wymienni. Nie są więc nagradzani za tworzenie filmów, dzięki którym firma zarabia więcej, co oznacza, że cała ich ciężka praca napełnia kieszenie dyrektorów, którzy nawet nie zadali sobie trudu poznania biznesu. Po latach mówienia im, że mogą zrobić więcej za mniej, aby inni mogli się wzbogacić, w końcu rezygnują. To kłopot.