Pieprzyć to, Netflix po prostu nie powie ci, ilu ma już subskrybentów

Jedną z najważniejszych rzeczy, która wydarzyła się, gdy mniej więcej dziesięć lat temu rozpoczął się rozwój telewizji strumieniowej, było to, że wszyscy bardzo szybko zaczęli bardzo ostrożnie podchodzić do liczb. Netflix był oczywiście pierwszym, który wpadł na ten świetny pomysł, zdając sobie z tego sprawę, ponieważ zasadniczo całkowicie pominął oceny Nielsena (a firma ankietująca dopiero niedawno była w stanie oferować nawet własne, luźne liczby, aby śledzić, kto co ogląda), tak się nie stało. Nie rób nikomu nic dobrego, mówiąc społeczeństwu, czego nie oglądał . Ta strategiczna (choć irytująca) tajemnica otaczająca oceny zapoczątkowała całą erę, w której liczby od któregokolwiek ze streamerów można było usłyszeć tylko wtedy, gdy udało im się znaleźć sposób na zrobienie czegoś niezwykle pozytywnego — niekończącą się kawalkadę „największej premiery w tym tygodniu!”, „Najgorętsza premiera w weekend!”, „Najchętniej oglądana premiera Arbor Day w historii!” pochwały.
powiązana zawartość
Jedynym miejscem, w którym opinia publiczna (i twórcy Netflixa, którzy wcale nie są bardziej zadowoleni z większości z tych rzeczy) mogą zwykle uzyskać proste liczby, jest liczba subskrybentów, zwykle podawana w ramach kwartalnych raportów różnych gigantów branży rozrywkowej dla ich akcjonariuszy . Ale teraz nawet ta mała wysepka pewności odchodzi w niepamięć, ponieważ Netflix ogłosił dzisiaj , że nie udostępnia już numerów subskrypcji. Według streamera od 2025 r. nie będzie informował ludzi, ilu ma subskrybentów ani ile pieniędzy zarabia na jednego klienta, twierdząc, że „najlepszym miernikiem zadowolenia klienta” jest po prostu „zaangażowanie”, czyli ile minut ludzie spędzają z obsługą.
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Należy tu przedstawić pewien argument: biorąc pod uwagę, że Netflix w ciągu mniej więcej ostatniego roku rozszerzył swoją działalność na wyświetlanie reklam w serwisie i pomieszał zarówno liczbę abonentów, jak i przychody, zwalczając udostępnianie haseł, co pozwala użytkownikom płacić osobna opłata za dodanie nowych osób do istniejących planów — nietrudno zrozumieć, dlaczego zaangażowanie stało się ostatnio ważniejsze i znalazło się na szczycie stosu wskaźników stosowanych przez firmę do mierzenia sukcesu.
Jednak nietrudno też dostrzec decyzję o wycofaniu się z kampanii „Kto ma najwięcej subskrybentów?” stawką jest, cóż, bezczelna próba uniknięcia wstydu (a nawet potencjalnie procesów sądowych; kilka lat temu firmę pozywano za brak prognoz , kiedy liczby spadły po raz pierwszy od praktycznie na zawsze). Rezultatem tego wszystkiego jest to, że wkrótce będziemy mieli jeszcze mniej danych na temat tego, jak dobrze radzą sobie streamerzy – a to zmiana, która służy Netfliksowi i właściwie nikomu innemu.
Jak na ironię, Netflix ogłosił tę wiadomość wraz z kilkoma najlepszymi nowymi numerami z ostatnich wspomnień, ujawniając, że globalna liczba abonentów wzrosła do 270 milionów. Może po prostu chcą wyjść na sam szczyt.
[ przez Variety ]

