Podczas procesu karnego byłego prezydenta Donalda Trumpa wszyscy z tego powodu rozmawiali i rzekomo węszyli

Były prezydent Donald Trump toczy się w Nowym Jorku w związku z rzekomymi potajemnymi płatnościami pieniężnymi dokonanymi przez jego prawnika na rzecz aktorki filmów dla dorosłych Stormy Daniels . I chociaż faktyczne zarzuty dotyczące fałszowania dokumentacji handlowej nie wyskakują wprost na światło dzienne, to jak dotąd proces nie był nudny.
powiązana zawartość
To pierwszy proces karny byłego prezydenta USA, a Trump nie należy do najłagodniejszych oskarżonych. Zatem, co zrozumiałe, wszystkie oczy były zwrócone na jego zachowanie w sądzie i wszystko toczy się tak dobrze, jak można było się spodziewać.
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
We wtorek sędzia Sądu Najwyższego Nowego Jorku Juan Merchan skrytykował Trumpa za jego czyny na sali sądowej. „Głośno gestykulował, mówiąc w stronę przysięgłego” – powiedziała sędzia Merchan, sugerując, że można to postrzegać jako zastraszanie przysięgłego. „Nie będę tego tolerować”.
Nie był to najdziwniejszy zarzut dotyczący zachowania Trumpa na sali sądowej. W poniedziałkowy wieczór komik Jimmy Kimmel zażartował z plotek, jakoby Trump obficie pierdział w sądzie.
„Nie mogę z czystym sumieniem donieść, że Trump pompował benzynę jak Barstow Texaco” – powiedział gospodarz wieczornego programu Jimmy Kimmel Live – „ale mogę donieść, używając wyrażenia, którego lubi używać podczas rozpowszechniania plotek, że wiele osób było mówiąc: „Trump pierdział w sądzie”.
Żeby było jasne, żaden dziennikarz przebywający w sądzie nie przekazał tej informacji.
Jednak w zeszłym tygodniu reporterzy zauważyli, że Trump wydawał się zasypiać podczas wyboru ławy przysięgłych. „Wydawało się, że kilka razy przysypiał, usta mu się rozluźniły, a głowa opadła na klatkę piersiową” – napisała reporterka „New York Timesa” Maggie Haberman.
Jego wybryki na sali sądowej nie są jedyną rzeczą, o której ludzie mówią. Były prezydent wielokrotnie zlekceważył nakaz kneblowania zabraniający mu poniżania świadków, urzędników sądowych i córki sędziego.
Trump upierał się, że pójście do więzienia za złamanie nakazu milczenia byłoby „wielkim zaszczytem” – porównując się do „współczesnego Nelsona Mandeli”. (Mandela słynął z dwudziestu siedmiu lat więzienia za walkę z apartheidem. Trumpowi natomiast grożą kary pieniężne za wielokrotne ataki na świadków, urzędników sądowych i ich rodziny w jego sprawie karnej w mediach społecznościowych).
Teoretycznie Trumpowi za złamanie nakazu milczenia grozi do 30 dni więzienia. Eksperci są jednak zgodni, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby sędzia uwięził Trumpa, gdy ten ponownie ubiega się o najwyższy urząd w kraju.

