Recenzja Bestii: Ambitny, fascynujący filmowy potwór

May 01 2024
Léa Seydoux i George MacKay urzekają w zapadającym w pamięć dramacie science-fiction Bertranda Bonello
Léa Seydoux i George MacKay w Bestii

W Bestii , najnowszym filmie scenarzysty i reżysera Bertranda Bonello, panuje natychmiastowa pilna potrzeba , która nie ustępuje pomimo ogromnego czasu trwania wynoszącego 145 minut. Nawet w najcichszych momentach, gdy tempo Bonello zwalnia do pełzania i jesteśmy proszeni o rozważenie każdego gestu, każdego ważnego tematu nałożonego na ten olbrzymi stos pomysłów, mamy wrażenie, że ten film pragnie nam coś pokazać, popychając naprzód z impetem niemal desperacką potrzebę przekazania swoich emocjonalnych prawd.

powiązana zawartość

Carly Rae Jepsen odnajduje szczęście w samotności w „Najsamotniejszym czasie”.
Carly Rae Jepsen rozpoczyna erę „Western Wind” nowym, wspaniałym singlem

A jeśli nic więcej, Bestia jest całkowicie szczera ze swoimi emocjami. Dramat ludzki z koncepcją science-fiction dotyczącą rusztowań, zainspirowany jedną z najbardziej zapadających w pamięć opowieści Henry'ego Jamesa. Nowy film Bonello łączy poczucie pilności z dwoma niesamowitymi głównymi przedstawieniami i zapewnia jedno z najbardziej wpływowych doświadczeń, jakie kiedykolwiek widziałeś. prawdopodobnie będziesz w tym roku w kinie… nawet jeśli rozwikłanie tego, co właśnie zobaczyłeś, zajmie ci trochę czasu.

powiązana zawartość

Carly Rae Jepsen odnajduje szczęście w samotności w „Najsamotniejszym czasie”.
Carly Rae Jepsen rozpoczyna erę „Western Wind” nowym, wspaniałym singlem
Co słychać w tym tygodniu
Udział
Napisy na filmie obcojęzycznym
  • Wyłączony
  • język angielski
Udostępnij ten film
Facebook Twitter E-mail
Link do Reddita
Co słychać w tym tygodniu

W 2044 r. większość siły roboczej została zastąpiona przez sztuczną inteligencję, którą uważa się za bezpieczniejszą i mniej emocjonalną niż wadliwe ludzkie myślenie, które było przyczyną poprzednich globalnych katastrof. W tej przyszłej wersji Paryża Gabrielle (Léa Seydoux) desperacko pragnie poczucia celu. Chcąc się wykazać, zgadza się na zabieg, który rzekomo oczyści ją z wszelkiej niestabilności emocjonalnej poprzez powrót do jej poprzednich wcieleń, przy czym pomysł jest taki, że konfrontacja i ostateczne wyeliminowanie wszelkiej utrzymującej się traumy w jej kodzie genetycznym sprawi, że będzie nie tylko bardziej wykwalifikowana do pracę, ale bardziej usatysfakcjonowaną i posłuszną.

Gabrielle niechętnie się zgadza i dzięki tej procedurze zostaje przeniesiona do dwóch kluczowych epok. W 1910 roku Gabrielle jest paryską magiczką prześladowaną przez myśl, że spotka ją zbliżająca się zagłada. W 2014 roku kolejna wersja Gabrielle jest aktorką i modelką walczącą z tym samym poczuciem, że w każdej chwili może wydarzyć się coś strasznego. Jest też oczywiście Gabrielle z 2044 roku, która nieustannie zmaga się z myślą o utracie intensywności własnych emocji, a co za tym idzie, tego, co czyni ją ludzką. Przez to wszystko wchodzi w interakcję z trzema różnymi wersjami Louisa (George MacKay), który jest czasami kochankiem, czasami przyjacielem, a czasami śmiertelną siłą, która może spełnić przeczucia Gabrielle.

Nietrudno zrozumieć, do czego zmierza Bonello, szczególnie gdy Gabrielle z 2044 r. musi zmagać się z wykładami o tym, jak sztuczna inteligencja jest lepsza od ludzkiej siły roboczej, a jej własne emocje stają na przeszkodzie jej szczęściu. Ta wyimaginowana przyszłość jest wyraźnie ponura, której przeciwstawiają się żywe barwy, jakie aparat Bonello wyczarowuje w bujnych czerwieniach i zieleniach Paryża z przełomu wieków oraz chłodnym błękitu wody w basenie Los Angeles w 2014 roku. Naszym zadaniem jest natychmiastowe i celowe zbadanie, jak wyglądałby świat, gdybyśmy zostali poproszeni o wyładowanie całej pasji w imię wyższego celu.

Ale z drugiej strony film Bonello sięga głębiej, prowadząc nas przez przeszłe wcielenia Gabrielle, a co za tym idzie, jej przeszłe pasje – światy i czasy, kiedy nie stała przed dokonaniem takiego wyboru. A może była? W latach 1910 i 2014 są chwile, w których Gabrielle w wstrząsający i pełen napięcia sposób musi zmagać się z własnym ciężarem emocjonalnym, a jednocześnie zmagać się z poczuciem, że w jakiś sposób jest nieuchronnie skazana na zagładę. W takich chwilach Bonello przypomina nam w sposób zarówno orzeźwiający, jak i przerażający, że inwestycja emocjonalna zawsze stanowi ryzyko, zawsze potencjalny punkt spustowy zagłady. A jeśli tak, to czy naprawdę warto?

Trzeba przyznać, że Bestia pozostawia to pytanie bez odpowiedzi, zamiast tego woli pokazać nam dwie postacie, które zmagają się z tym pytaniem w czasie i przestrzeni, nigdy nie dochodząc do łatwych wniosków. Oznacza to, że zarówno Seydoux, jak i MacKay muszą przez cały czas balansować na linie, zmieniając się w każdej fazie filmu, jednocześnie zachowując ciągłe poczucie tęsknoty i podkreślając pilność realizacji filmu Bonello scena po scenie. Dla Seydoux oznacza to udział w jednym z najbardziej poruszających i wymagających występów w jej karierze. Dla MacKaya oznacza to bycie kameleonem, który nigdy nie zmienia twarzy. Obydwoje wykonują niesamowitą, potężną pracę, wyciskając każdą uncję uczuć z nawet najbardziej powolnych sekwencji.

Podczas gdy książka starannie i metodycznie wije się przez trzy różne epoki ludzkiego doświadczenia, są chwile, kiedy Bestia może czuć się trochę zagubiona, trochę zbyt ociężała, trochę zbyt pochłonięta własną bujną eksploracją swoich tematów. Jednak pod koniec te obawy znikają, gdy film osiąga niepokojące crescendo. Bestia to filmowy potwór, który wbije się w ciebie, a potem poprosi cię o kontemplację ran, jakie pozostawia. Nie jest to łatwy zegarek, ale daje ogromną satysfakcję, o którym będziesz myśleć przez wiele dni.