Recenzja My Lady Jane: Ten serial irytująco stara się być drażliwy

Jun 26 2024
Prime Video wypuszcza najnowszy, pełen przekleństw artykuł z epoki
Kate O'Flynn jako księżniczka Mary, Will Keen jako Norfolk, Jason Forbes jako Scrope, Brandon Grace jako William, Henry Ashton jako Stan Dudley i Isabella Brownson jako Katherine Gray

Dramat z epoki współczesnej ma język wizualny, który jest natychmiast rozpoznawalny. Dawno minęła wytworna wrażliwość i klasyczne ścieżki dźwiękowe z seriali historycznych. Nie, współczesny dramat ma swój własny zbiór zasad: odważną bohaterkę-girl-boss, anachroniczne krople igieł i nowoczesne, często pełne przekleństw dialogi. Takie programy z dumą noszą na piersi swoją ostrość, a robiąc to, całkowicie zapominają, że ci, którzy dumnie ogłaszają swój luz, często są najbardziej formalni.

My Lady Jane, najnowszy dodatek do twórczości Prime Video ( dostępny od 27 czerwca ), podąża za strumieniem podobnych projektów od streamerów. „Wielki” z Hulu , „Dickinson ” z Apple TV+ i „ Renegade Nell ” z Disney+ zaszczepiły ten sam styl w postaci kobiecych postaci historycznych oczernianych przez historię, a „Buccaneers” Disneya w podobny sposób odmieniły niedokończoną powieść Edith Wharton pod tym samym tytułem.

powiązana zawartość

Co będzie w telewizji w tym tygodniu — Niedźwiedź, sezon 3 i Kraina kobiet
Kevin Durant współpracuje z Apple TV Plus przy serialu sportowym Swagger

powiązana zawartość

Co będzie w telewizji w tym tygodniu — Niedźwiedź, sezon 3 i Kraina kobiet
Kevin Durant współpracuje z Apple TV Plus przy serialu sportowym Swagger

W książce My Lady Jane , napisanej przez Gemmę Burgess, czerpie się ze źródeł historycznych i fikcyjnych. Lady Jane Gray była prawdziwą kobietą, która w 1553 roku jako nastolatka spędziła zaledwie dziewięć dni na tronie angielskim, zanim została stracona. Ale serial opiera się również na popularnej serii romansów historycznych o Jane, napisanych przez Brodiego Ashtona, Cynthię Hand i Jodi Meadows. To całkiem niezła zabawa, ale niczym nie różniąca się (ani lepsza) od tych, które ją poprzedzały.

W prawdziwym życiu Jane jest historycznym przypisem, krótką przerwą między bardziej znanymi królami a „ostateczną damą w opałach”. Cóż, elegancki męski głos mówi nam w sekwencji początkowej: „Pieprzyć to”. Tutaj Jane (Emily Bader) jest przedstawiana jako „intelektualna buntowniczka, niezła wreda i polityczny pionek swojej ambitnej, szlacheckiej rodziny”.

Jeśli wszystkie przekleństwa nie potwierdzają w pełni, że to nie jest dramat z epoki twojej matki, wystarczy wydźwięk „Rebel Rebel” Davida Bowiego – choć z pop-punkowego coveru skręcającego w stronę terytorium Kidz Bop. Zostajemy wrzuceni do świata Jane, gdzie wulgaryzmy rzucają się zarówno dorośli, jak i dzieci. Cel zszokowania widzów jest jasny i trzeba przyznać, że scena otwierająca, obejmująca ujęcie z badania ginekologicznego, nakręcone częściowo z wnętrza pacjentki, jest dość nieoczekiwana.

Jane może i jest klasyczną pięknością, ale jest też renegatką niepasującą do społeczeństwa, w którym utknęła. Nie jest nieśmiała ani służalcza, z pewnością mówi o swoim pragnieniu wiedzy i własnej przyjemności seksualnej. Przyjaciele Jane kpią z niej, że jest dziewiczą „damą”, a ona z dumą mówi im, „że oszczędza siebie dla siebie”. Tak naprawdę wcale nie ma zamiaru wychodzić za mąż.

Oczywiście nie zmienia się to dokładnie w roku 1553. Jako kuzynka schorowanego króla Edwarda VI (Jordan Peters) Jane musi wyjść za mąż, a jej matka (Anna Chancellor) ma na myśli jednego mężczyznę: lorda Guildforda Dudleya (Edward Bluemel) . Jane słyszy szepty o „ohydnych” zabawach i kobieciach Guildforda na długo przed tym, zanim go poznaje. Kiedy ich ścieżki krzyżują się podczas nielegalnego spotkania w tawernie, publiczność i Jane nie znają jego tożsamości. Czują jednak rosnące między nimi napięcie, które niemal gaśnie, gdy Jane zostaje przeciągnięta wzdłuż przejścia i zastaje Guildforda czekającego przy ołtarzu.

Krew odpływa z twarzy Jane i pojawia się nienawiść. Po udawaniu, że skonsumowali swoje małżeństwo przed gośćmi weselnymi w jednej z najzabawniejszych scen serialu, para dochodzi do sprzeczki, gdy niechętnie są zmuszeni zostać mężem i żoną. Jednak wśród tego całego wrzenia i rozłamu są chwile czułości. Typowa dla tego gatunku fabuła typu wrogowie do kochanków może być przewidywalna, ale tę parę łączy świetna chemia, a kiedy do serialu włącza się element fantasy, sprawy zaczynają toczyć się w nieoczekiwanych, obiecujących kierunkach.

Nikt nie nazwałby Jane płaską ani jednowymiarową. Szkoda tylko, że bezpośrednio mówiąca feministyczna bohaterka jest w tym momencie archetypem samym w sobie. Jako postać Guildford jest o wiele bardziej interesująca i nieprzewidywalna – co jest nieco frustrujące w przypadku serialu, który tak głośno deklaruje swój feminizm – ale zarówno Bader, jak i Bluemel dają najlepsze występy, gdy występują przeciwko sobie.

Wokół nich kręci się plejada gwiazd komedii, takich jak Chancellor, Jim Broadbent i Rob Brydon. Jeśli coś się wyróżnia, to jest to Kanclerz w roli szorstkiej matki Jane, ale Dominic Cooper jest także doskonałym złoczyńcą w roli zdradzieckiego Lorda Seymoura. Włączenie tych legend komedii nawiązuje do innego niedawnego nowego-starego-hybrydowego dramatu historycznego: Całkowicie wymyślone przygody Dicka Turpina Apple TV+ . Podobnie jak My Lady Jane , w serialu, w którym Noel Fielding wcielił się w tytułowego rozbójnika, wystąpił także chór składający się z największych brytyjskich talentów komediowych.

Niestety, nie jest to porównanie, które szczególnie dobrze służy My Lady Jane . Dick Turpin użył tych samych anachronicznych tropów, co My Lady Jane , ale był on wsparty ostrym pismem i czasami śmiał się głośno. Scenariuszowi scenarzysty Burgessa brakuje tego samego akcentu. Jasne, jest mnóstwo potępień i nieoczekiwanych uwag, ale nie są one aż tak sprytne, a dialogi są ogólnie niezgrabne.

„Moja Lady Jane” jest pod wieloma względami podręcznikowym przykładem współczesnego dramatu historycznego. Ale będąc tak typowym, pokazuje kluczowy problem gatunku. Programy takie jak ten tak bardzo chcą być „fajne”, że zrobią wszystko, aby przypomnieć ci o ich nerwowości. Ale to wszystko wydaje się bardzo trudne, a przez to odbiera unikalny styl, o którym tak głośno pozuje. Począwszy od tych pełnych przekleństw początkowych momentów, My Lady Jane chce, żebyś wiedział, jakie to modne i inne. Szkoda tylko, że na zatłoczonym rynku takich dramatów to desperackie głoszenie indywidualności sprawia, że ​​jest to bardziej to samo.

Premiera „My Lady Jane” odbędzie się 27 czerwca w Prime Video