Recenzja „Ostatniego przystanku w hrabstwie Yuma”: Dramat kryminalny to coś więcej niż tylko wpływy

Akcja „Ostatniego przystanku w hrabstwie Yuma” opowiada o podróżnych czekających w opuszczonej restauracji na opóźnioną dostawę benzyny, która umożliwi im podróż samochodem. Zanim jednak ktokolwiek będzie mógł kontynuować swoje podróże, sam film ma do odbycia podróż w czasie, a wszystko to w ciągu około 20 minut od jego otwarcia. Czcionka na karcie tytułowej wygląda jak z lat pięćdziesiątych; istotne nawiązanie do Forda Pinto przenosi historię do lat 70. XX wieku; i wreszcie film zatrzymuje się w latach 90. – nie w miejscu akcji (zgodnie z odniesieniami do Pinto i Badlands , które wydaje się mieć miejsce w drugiej połowie lat 70.), ale w momencie, w którym efektownie skomponowany obrazy kryminalne, częściowo ustawione w restauracjach, osiągnęły swój najnowszy szczyt, po Tarantino. Ilościowo, to znaczy, jeśli nie koniecznie, jakościowo.
powiązana zawartość
Być może jednak scenarzysta i reżyser Francis Galluppi ma na myśli innych twórców filmowych. Męża i żonę, którzy pojawiają się w restauracji i również czekają na dostawę benzyny, grają Gene Jones i Robin Bartlett; widzowie mogą ich rozpoznać jako gościa za ladą w słynnej scenie z filmu „ To nie jest kraj dla starych ludzi” oraz kobietę grającą Lillian Gorfein w „ Inside Llewyn Davis” . W zależności od tego, jak dobrze pamiętasz aktora charakterystycznego, jest to albo subtelne ukłon, albo brzęczący neon wskazujący na wpływ braci Coen.
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Przez większą część filmu Coenowie przypominają sobie jedynie brak śmiałości bohaterów naśladującej Tarantino. Galluppi wykorzystuje anonimowego sprzedawcę noży (Jim Cummings), aby przedstawić sytuację z doskonałą i natychmiastową przejrzystością. Jego wskaźnik poziomu paliwa jest prawie pusty. Mężczyzna podjeżdża na stację benzynową, reklamowaną jako ostatnia w promieniu wielu kilometrów, gdzie ekspedientka (Faizon Love) informuje go, że na samej stacji nie ma już paliwa. Jeśli chce, może poczekać w restauracji; ciężarówka z gazem się spóźnia i powinna tam być lada chwila. Nerwowo licząc na randkę z córką, sprzedawca czeka i nawiązuje rozmowę z Charlotte (Jocelin Donahue), kelnerką, której również brakuje transportu. Jej mąż – szeryf – podwiózł ją tego ranka.
Założenie Galluppiego charakteryzuje się genialną prostotą. Gdy tylko sprzedawca noży dowie się o opóźnieniu w dostawie gazu, staje się jasne, że prawie każdy, kto wjedzie na prawie pusty parking stacji benzynowej/restauracji/motelu, będzie w podobnej sytuacji: czeka, zniecierpliwiony, a także gorąco, bo zepsuła się klimatyzacja w jadalni. Podobnie nieuniknione jest, że gdy sprzedawca usłyszy w radiu informację o napadzie na lokalny bank, sprawcy również pojawią się, potrzebując benzyny. Rzeczywiście, cicho i bezwzględny Beau (Richard Brake) i mroczniejszy, bardziej impulsywny Travis (Nicholas Logan) podjeżdżają swoim wgniecionym Pinto i kłócą się o to, co zrobić, jeśli zostaną rozpoznani.
Okresowo do środka wchodzi więcej niechętnych klientów. Łatwo sobie wyobrazić, że gdyby był to większy obraz studyjny, taki jak Bad Times At The El Royale , wszystkich tych ludzi mogłyby zagrać znane twarze gwiazd filmowych. Niektóre twarze w „Ostatnim przystanku w hrabstwie Yuma” są znajome, ale nie w ten sposób. Na przykład Richard Brake zagrał Joe Chill, zabójcę rodziców Bruce'a Wayne'a, w Batman Begins . Często gra chłopaków, o których mówi się tylko po nazwisku; w przyszłym tygodniu wystąpi w remake'u Strangers . Jest to rodzaj roli, która prawdopodobnie doprowadzi do znacznego wzrostu uznania wśród tych, którzy ją zobaczą. Galluppi prawdopodobnie nakręcił ten film przy ograniczonym budżecie, ale większe gwiazdy mogły zrujnować napięcie pokazami, niezależnie od tego, jak bardzo było to zamierzone.
Jak dotąd największą gwiazdą filmu jest widmo Quentina Tarantino. Może to nie być fair w stosunku do Galluppiego, który unika większości pułapek ogrodowych imitatorów QT z 1997 roku lub później i stworzył zręczny, zabawny thriller. Z drugiej strony, jeśli głupkowaty bohater opowiada o swoim wielkim planie napadu na bank, masz pewność, że ktoś go zarzuci jako przywłaszczającego sobie fabułę filmu, który widział, prawdopodobnie dobrze będzie przytoczyć niezwykle wpływowego twórcę filmowego. Właściwie to samozwańcze porównania Coena powracają, by prześladować „Ostatni przystanek w hrabstwie Yuma” – ponieważ Galluppi w końcu znajduje w tej nieprzewidywalnej opowieści więcej notatek w stylu Coena, przedstawiających czarno-komiczny nieszczęście. Jest w tej dziedzinie cudownie bezwzględny, a jednak korkociągowe koleje losu nie mają zbyt wiele w sobie ani komizmu, ani dramatyzmu. Odnosi się wrażenie, że film myśli, że samo zatrzymanie się na niektórych ujęciach nabierze na nich większej wagi, łącząc się z jakąś znaczącą obserwacją na temat świata. Kiedy jednak tak się nie dzieje, wydaje się to prawie odpowiednie. Czasami długie oczekiwanie w restauracji nie popłaca.

