W wznowionej serii Planet Of The Apes nieustannie patrzymy w niepewną przyszłość

W ramach Run The Series AV Club bada serie filmowe, badając, jak zmieniają się i ewoluują z każdą nową odsłoną.
powiązana zawartość
20th Century Fox już nie istnieje. Podmiot, który przez dziesięciolecia był jednym z głównych studiów Hollywood, jest obecnie tylko oddziałem Disneya, który kupił wytwórnię filmową Fox w 2019 r. i od tego czasu używa wytwórni, obecnie przemianowanej na 20th Century Studios, do oznaczania niektórych filmów wysyłanych bezpośrednio do Hulu i okazjonalnie wypuszczanych na rynek. filmy gatunkowe w kinach. Tak się składa, że letnia oferta Disneya na rok 2024 zależy w dużej mierze od pozostałości po Foxie, obejmujących nowy film o Obcym , kontynuację Deadpoola , która prawdopodobnie posłuży za zasłonę dla filmów Foxa o X-Menach i nową część Planety małp seria. Bob Iger zapewnił niedawno inwestorów , że Fox niekoniecznie będzie odgrywał tak ogromną rolę w przyszłych harmonogramach wydań Disneya. Nie martw się, zdawał się mówić Iger; postrzegamy jednego z głównych hollywoodzkich graczy ubiegłego stulecia jedynie jako studnię własności intelektualnej, z której można czasami skorzystać, i nie ma niebezpieczeństwa, że w głupi sposób będziemy kontynuować bogatą historię Foxa dotyczącą musicali, westernów, noir i oryginalnych horrorów . (No, może na Hulu. Kto wie, co się tam dzieje?) W tym kontekście Kingdom Of The Planet Of The Apes wygląda jak tunel czasoprzestrzenny w przeszłości Foxa.
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Oryginalne filmy Planeta małp pomogły w ugruntowaniu pozycji stacji Fox jako ojczyzny science fiction, jeszcze przed dystrybucją filmów Gwiezdne Wojny , a serial wykorzystywał malejące budżety i poziom prestiżu do przemycania prowokacyjnych pomysłów science fiction . organizując pięciofunkcyjne maratony w kinach i telewizji, gwarantując, że małpy pozostawią zaskakująco potężny ślad kulturowy. Miało zatem sens, że w następstwie Gwiezdnych Wojen , Obcego , Predatora i różnych projektów Jamesa Camerona studio będzie chciało ożywić franczyzę. Różni aktorzy i filmowcy przez lata włączali się i wyłączali różne projekty Planety małp , zatrzymując się i ostatecznie trafiając na ekran: przeróbka Tima Burtona z 2001 roku zarobiła mnóstwo pieniędzy, ale nie zadowoliła widzów na tyle, by uzasadnić kontynuację. („Zarobił mnóstwo pieniędzy, ale nie zainspirował kontynuacji” brzmi teraz jak osobna powieść science-fiction.)
Jednak dziesięć lat później Fox podniósł posiadłość znad krawędzi i w tej odnowionej serii znajdują się obecnie cztery filmy, a piąty wydaje się prawdopodobny, a w zasięgu wzroku jest możliwość prześcignięcia oryginalnych filmów. (W każdym razie jeśli chodzi o liczby.) W Kingdom Of The Planet Of The Apes , pierwszym wpisie za czasów Disneya, małpy wędrują teraz po zrujnowanych postapokaliptycznych pozostałościach ich macierzystej firmy. Chociaż pocieszające jest to, że Fox wciąż tworzy Alien , Predator i Apes , trudno powiedzieć, czy liczy się to jako zwycięstwo.
Z pewnością Kingdom Of The Planet Of The Apes to wystawne widowisko, w którym mieszają się pozornie prawdziwe lokalizacje z obsadą złożoną głównie z animowanych postaci przechwytujących ruch, tak przekonujący, że w ciągu 150 minut zapomnisz o opadnięciu szczęki. Innymi słowy, daleka jest droga od „ Powrotu do planety małp” , filmu z 2011 roku, który wznowił serię bez najbardziej znanego zwrotu akcji. Pod koniec oryginału z 1968 roku astronauta grany przez Charltona Heltona odkrywa, że nie rozbił się na odległej planecie, ale na Ziemi w odległej przyszłości, po tym, jak ludzkość naprawdę zniszczyła wszystko, zapewniając zastąpienie ich superinteligentnymi naczelne ssaki. (Nie daj się prześcignąć, kontynuacja filmu, która w jakiś sposób dostała ocenę G, jeszcze bardziej zniszczy planetę.) Kingdom porusza nawet część tego niewygodnego efektu push-pull – sposobu, w jaki stopniowa strata społeczna ludzi na rzecz małp dręczy ich jako nienaturalna , jako w jakiś sposób niesprawiedliwe.

Film Burtona nadal bawił się podróżami w czasie i stworzył mniej ściśle logiczny, ale cudownie zaskakujący zwrot akcji, którego większość ludzi zdawała się nienawidzić (lub przynajmniej uważała za głęboko zagmatwane). Co więc do cholery pozostało biednemu Rise Of The Planet Of The Apes do zrobienia – i to nie mniej niż współczesności? Scenarzyści Amanda Silver i Rick Jaffa wraz z reżyserem Rupertem Wyattem zaczerpnęli inspiracje z Podboju planety małp , wspaniałego czwartego filmu ze starej serii, i na nowo zinterpretowali niektóre wydarzenia z tego filmu, stosując bardziej ugruntowane podejście, które prawdopodobnie również podwoiło się jako bardziej opłacalny. Podobnie jak pierwszy film Foxa o X-Menach wyprodukowany 11 lat wcześniej, Rise trwa niecałe dwie godziny – po napisach końcowych prawie 90 minut – i wydawało się wówczas, że budził niepewność w spółce-matce. (Tego rodzaju rzeczy zwykle przypisuje się mglistym wspomnieniom krytyków filmowych, ale większość pokazów prasowych „ Powrotu do planety małp” miała miejsce na około 48 godzin przed premierą, co zazwyczaj nie jest oznaką pewności siebie). Te ograniczenia również, jak ten pierwszy X -Film dla mężczyzn , nadaje Powrotowi planety małp pilność, która odróżnia go od innych podobnych filmów.
Rupert Wyatt nie zyskał zbytniej rangi fanboja przez lata od „Rise” , ale jego zdjęcia z małpami naprawdę poruszają: zdjęcia z ręki są natychmiastowe, ale nie ostentacyjnie drżące, miejsca i okresy zmieniają się szybko, a płynność jest podobna jak w jego thrillerze akcji kręcenie filmów, przenoszenie filmu z historii człowieka do historii małpy – i od dramatu naukowego, przez ucieczkę z więzienia, po zamieszki w całym mieście. Przejście z człowieka na małpę ma zaskakujący efekt, który przypomina sztuczkę z oryginalnego filmu: zaczynamy podążać za chemikiem (James Franco, najwyraźniej nie wiedzący, jak wiele zrobić poza wywołaniem wyrazu konsternacji), próbującego opracować lekarstwo na jego ojciec dotknięty demencją (John Lithgow, szczęście, że film jest pod ręką), który polega na potajemnym ratowaniu szympansa laboratoryjnego o imieniu Caesar (Andy Serkis przez mo-cap) i wychowywaniu go jako hybrydy zwierzaka i syna. Kiedy Cezar zostaje odebrany rodzinie i zamknięty, obmyśla ucieczkę — tak jak małpia grypa, która zwiększa inteligencję małp, atakuje ludzkość.
Rise Of The Planet Of The Apes przenosi ludzkość od czegoś, co wygląda jak nasz świat, do tego, co wygląda, cóż, nasz świat dziesięć lat później – na krawędzi katastrofy związanej z pandemią – w krótkim czasie trwania, a wszystko to podczas tworzenia Caesara i kilku jego małpich rodaków jako (przeważnie) niemówiące postacie. Wyatt wciąż znajduje czas na stylowe akcenty, na przykład na to, jak fałszywość siedliska schroniska dla małp Cezara przypomina scenę dźwiękową z filmu, zapewniając dodatkowy wybuch radości, gdy Cezar wybiega przez dach w noc. Zamiast zmieniać Planetę Małp w tandetny „realistyczny”, film wykorzystuje tego rodzaju realizm, aby jego skoki sprawiały wrażenie ważniejszych i bardziej doniosłych. Kiedy Cezar wydaje swój pierwszy gardłowy okrzyk „NIE!” – wydarzenie, do którego często się wspomina z wcześniejszej serii – nadal wywołuje to dreszcze, nawet po tylu sequelach, w których Cezar i inne małpy człekokształtne długo rozmawiają.
Kontynuując podobieństwa do X-Men , bezpośrednie kontynuacje Apes , dostojne i przystojne pod reżyserią Matta Reevesa, mają pewne problemy z odzyskaniem dynamiki, a czasami grożą utonięciem pod własnym ciężkim gustem. (OK, kwestia gustu nie jest tak naprawdę częścią umowy z X-Menami , ale ten pierwszy film X ma urok, który czasami wymyka się jego bardziej imponującym sequelom .) Wykorzystanie przez nich ulubionych lokalizacji Foxa w Canadian Forest jest z pewnością sugestywne – bardziej przypomina nastrojowy Wolverine niż wędrujący po X-Men: Ostatni bastion – ale to nie jest tak zabawne, jak obserwowanie małp zamieniających San Francisco w zaimprowizowane pole bitwy. W miarę upływu czasu starsze serie mogły borykać się z mniejszymi budżetami; trzeci oszczędza pieniądze (i pozwala uniknąć pozornie ślepego zaułka w poprzedniej części), importując kilka małp do współczesnego San Francisco. Ale na przykład Conquest Of The Planet Of The Apes rozgrywa się w odległym społeczeństwie science-fiction, pomimo cięć w makijażu i efektach. Kingdom , nowa część po Reevesie, zbliża się nieco do tego nieziemskiego świata, a jakość grafiki nie uległa pogorszeniu – ale nadal jest tam mnóstwo pól i drzew.

To nie tylko wada estetyczna. Zarówno Świt planety małp , jak i Wojna o planetę małp trochę ucierpiały z powodu niekończących się prequelizacji, które nękały wiele seriali z 2010 roku, od Jamesa Bonda, przez Star Trek , po, tak, znowu X-Men. Większość z tych filmów sama w sobie jest zabawna i dobrze zrobiona, ale razem zaczynają przypominać niedawny mem Filmowy na Twitterze, powtarzający, że wracamy do znudzenia, gdy obiecują, że teraz, w końcu, pod koniec filmu, oto James Bond/USS Enterprise/superzespół/planeta hiperinteligentnych małp, na którą czekałeś.
Co zaskakujące, Dawn – najgorszy przestępca jako zbędny prequel – wydaje się być konsensusem w sprawie najlepszej części nowej serii. Ale co właściwie się w nim dzieje? Oczywiście kilka ważnych rzeczy: pomiędzy Cezarem a bardziej wściekłą, maltretowaną małpą laboratoryjną Kobą rozwija się dalszy rozłam; Koba podstępem niszczy kruchy pokój między frakcjami ludzi i małp; Cezar próbuje stłumić konflikt, ostatecznie zabijając Kobę, co będzie go prześladować, zwłaszcza że ostatecznie nie położy kresu rzezi podczas Wojny . Pomijając jednak myśl, że Cezara prześladuje myśl o zostaniu Kobą, czy wszystko, co dzieje się w Wojnie o planetę małp, naprawdę nie ma sensu bez rzekomych podstaw Dawn ? (Najbardziej dziwna jest decyzja twórców filmu o powstrzymaniu się od mówienia małp, decyzja, która przynosi ogromne korzyści dramatyczne w Rise i znacznie mniej w filmach opowiadających o armii superinteligentnych małp, która już istnieje .)

Pomijając logistykę, Dawn – który, żeby było jasne, wciągający i dobrze wykonany film z oszałamiającymi efektami wizualnymi – również wydaje się najbardziej odosobnionym z nowej serii, najmniej przejętym zadawaniem pytań science fiction. Być może dzieje się tak dlatego, że jest tak nierówno rozstawiony pomiędzy nudnymi postaciami ludzkimi, którym poświęca się dużo czasu ekranowego, a małpami traktowanymi ze zbytnią powściągliwością. Wojna o planetę małp , najpiękniejsza z całej czwórki, lepiej odwołuje się do eklektyzmu oryginalnej serii, co z kolei wyprowadza ją z samoprequelizującego się ślepego zaułka mającego obsesję na punkcie motywacji postaci. Pierwsza połowa filmu ma zachodni podtekst, przedstawiając Cezara jako postać Clinta Eastwooda, prowadzącego małą bandę małp (i jedno nieme ludzkie dziecko) z misją zemsty (na pułkowniku, który zabił żonę i starszego syna Cezara), która zmienia w ratunek dla większego dobra. Krajobraz Ameryki Północnej stał się niedawno opuszczoną granicą i można odnieść wrażenie, że Cezar zastanawia się (choć nie do końca werbalizuje), czy niesamowite skoki ewolucyjne, których dokonał, ostatecznie pójdą na marne i będą tak łatwe do zdecywilizowania jak każdego człowieka.

Choć nie ma nic tak prowokującego jak powstanie w Podboju i tak niejednoznacznego jak zakończenie Bitwy o planetę małp , filmy Reevesa odnajdują jednak elegijne piękno w słabościach ludzkości i wysiłkach małpoludów, by je przezwyciężyć. Serkis i animatorzy dają chyba najlepszy występ w roli Cezara w Wojnie , wywołując szyderczy uśmiech Eastwooda na twarzy fotorealistycznej małpy, podczas gdy długoletnia prawa małpa Cezara Maurice (Karin Konoval) i nowicjusz Bad Ape (Steve Zahn, a także urocze połączenie czapki i puchowej kurtki) tworzą najbardziej skupiony zestaw z całej serii.
W Kingdom Of The Planet Of The Apes nie ma znanych twarzy CG, na których można by się oprzeć; dzięki niemu serial dokonuje spóźnionego skoku w przyszłość, „wiele pokoleń” po cichej śmierci Cezara pod koniec wojny . Noa (Owen Teague) mieszka ze swoimi małpami w spokojnej osadzie, która koncentruje się na tresowaniu ptaków, ale pojawienie się ludzkiej Mae (Freya Allan) otwiera nowy świat – nie tylko ludzi, z których nie wszyscy są tak dzicy jak pozostałe ofiary zmutowanej małpiej grypy, ale bardziej agresywnego i gęsto zaludnionego klanu małp kierowanego przez Proximusa Caesara (Kevin Durand), który przywłaszczył sobie wizerunek i reputację bojownika o wolność do własnych celów. Zasadniczo wciąż krążymy po terytorium Bitwy o Planetę Małp . (Co prawda, wyciągnięcie albo „Pod spodem” , albo „Ucieczki” wymagałoby w tym momencie takiego bezczelności, jaki każdy twórca filmowy franczyzowy może być zobowiązany na mocy umowy do chirurgicznego usunięcia.)
„Królestwo” sprawia wrażenie większego filmu o małpach i chociaż reżyser Wes Ball wnosi odrobinę tandety ze swojej kinetycznej kontynuacji „Więźnia labiryntu” do scen, w których małpy biegają, uchylają się i unikają nawzajem broni, najwyraźniej czuje pewien dług wobec wersji serialu Reevesa. Co imponujące, jest to jeszcze mniej obrazu akcji niż wcześniejsza trylogia, która zawierała kilka dynamicznych sekwencji konfliktu zbrojnego. Trochę tego jest tutaj, ale wiele najlepszych scen wymaga prostej eksploracji, jak krótka sekwencja bez słów, w której Noa odkrywa gigantyczny teleskop lub sceny, w których samotna małpa Raka (Peter Macon) próbuje przekazać „prawdziwe” nauki Cezara do Noi. Ekscytujące jest przyzwyczajenie się do nowego status quo na Ziemi tylko po to, by zobaczyć, jak świat Noi się poszerza. Zadziwianie, jak duża część tego świata jest tworzona za pomocą efektów wizualnych, robi wrażenie jak nigdy dotąd, a hybrydowe występy aktorów i animatorów stanowią awangardę tego, jak te efekty mogą wykraczać poza zwykły spektakl. Może nie jest tak szalony jak serial Avatar stacji Fox , ale w tym momencie prawdopodobnie mniej jest czasu na ekranie rejestrującym ludzkie ciała.
Według standardów współczesnych marek, „ Królestwo planety małp” jest triumfem kina letniego, nawet jeśli ma niektóre z rozmytych tła i zachmurzone niebo, które są plagą tak wielu hitów kinowych stawianych przede wszystkim w technologii cyfrowej. Dlaczego więc nadal czasami odnosi się wrażenie, że tej serii czegoś brakuje, mimo że budżety i czasy emisji nie zmniejszają się w takim samym tempie, jak w przypadku mniej prestiżowych poprzedników z lat 70. XX wieku?
Wskazówka może pojawić się w najnowszej części, w której małpy i, tak, kilku ludzi wielokrotnie kłócą się o nic innego jak trajektorię planety i to, czy którakolwiek z grup w filmie jest w stanie przejąć małpy dziedzictwo świata jako sprawiedliwy. Myślenie inaczej, zdaniem jednego z bohaterów, jest równoznaczne z tęsknotą za „przeszłością, która nigdy nie może wrócić”, co może służyć zarówno jako zwięzły opis całej sytuacji, w której obecnie znajdujemy się w sytuacji wiecznej franczyzy, jak i potrajając się jako wyjaśnienie, dlaczego nowy szczególnie film czasami bardziej interesuje się nieprzerwanym ruchem i zasiewającą kontynuacją fabułą niż nierozrzedzoną wyobraźnią science-fiction. 13-letni Rise ma bardziej przypadkowe powiązania z naszą obecną erą pandemii, podczas gdy podejście Kingdom do tego, w jaki sposób przekazujemy nasze przekonania i czy możliwe jest pokojowe współistnienie, plasuje się gdzieś pomiędzy ambiwalentnym (wystarczająco sprawiedliwym) a niezobowiązującym (franczyzy, Dziecko!).
Prawda jest taka, że odzyskanie przeszłości jest prawie niemożliwe – nawet jeśli jest stosunkowo niedawna. Produkcja obecnej serii Apes rozpoczęła się na długo przed pojawieniem się Disneya, ale zawsze może być coś namiastką tego, że Planet Of The Apes stanie się charakterystyczną franczyzą mającą na celu symulowanie starego 20th Century Fox dla nowej firmy-matki. Jednocześnie nie jest łatwo rozstać się z tak słynną instytucją, prawda? Wejście za wejście, Planet Of The Apes ma wysoki współczynnik trafień w obu inkarnacjach: najsłabsze wpisy z pierwszych pięciu nadal podlegają poważnym wahaniom, a nowe cztery są tworzone z należytą starannością. (No cóż, jednorazowy występ Burtona, makijaż i występy pod nim sprawiają, że można go oglądać). Kingdom ustanawia świat dodatkowych możliwości, nawet jeśli nowa seria nadal nie chce się wcielać w szalone zakątki, jakie starsze filmy to zrobiły. Unikają dzikich przesunięć tonalnych i szaleństwa zapętlania czasu, co wskazuje na zaskakującą ilość dyscypliny jak na serię składającą się z czterech pozycji. Dyscyplina ta oznacza również, że jak dotąd filmy o małpach przynajmniej pozwalają nam na ciągłe patrzenie w niepewną przyszłość. Tak jak my.
Ostateczny ranking:
1. Narodziny planety małp (2011)
2. Wojna o planetę małp (2017)
3. Królestwo planety małp (2024)
4. Świt planety małp (2014)

