Wdzięczny, ale wciąż zły: moja tyrada (w kółko) z okazji Międzynarodowego Dnia Eliminacji Przemocy wobec Kobiet
Wczoraj… Święto Dziękczynienia. Jestem wdzięczny. I nadziewane. Ale dzisiaj… nadal jestem wściekły. Dziś Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy wobec Kobiet. Co roku „upamiętniamy” ten dzień. I co roku mówię: Na świecie jest coś naprawdę NIE tak , jeśli w ogóle potrzebujemy takiego dnia .
Tymczasem co roku mówimy w kółko to samo. I co roku powołujemy się na statystyki. I z każdym rokiem te statystyki się nie poprawiają. Tak. Przeczytaj to jeszcze raz. Cofamy się na zbyt wiele sposobów.
Każdego roku zaczynamy od tego okropnego faktu: 1 na 3 kobiety i dziewczęta na całym świecie doświadcza w swoim życiu jakiejś formy przemocy. To prawie 736 milionów kobiet i dziewcząt.
Tak, to jest tu i teraz, w twoim kraju, w twoim mieście, w twojej kulturze, twojej religii, twojej społeczności i jakiejkolwiek grupie, do której należysz. Nie jesteś na to odporny. Ja też nie. Doświadczyłem już wystarczająco dużo, by zrobić ze mnie „jednego” na trzech. I pewnie ty też. Lub przynajmniej więcej kobiet i dziewcząt, które znasz.
Potrzebujesz więcej dowodów? Znowu się zaczyna.
1 na 4 młode kobiety doświadczy przemocy ze strony partnera intymnego przed ukończeniem dwudziestki. Przemoc popełniana przez ludzi, których kochają — którzy twierdzą, że ich kochają. Co godzinę pięć kobiet i dziewcząt zostaje zabitych przez kogoś z ich własnej rodziny. PIĘĆ co godzinę.
To znaczy: w czasie, który poświęciłem na pisanie tego bloga, zamordowano pięć kobiet.
Ale to nie tylko w naszych domach. Jest na naszych ulicach, w naszych szkołach, w naszych biurach i wszędzie pomiędzy.
Na całym świecie kobiety i dziewczęta nadal nie są w stanie w pełni uczestniczyć we wszystkich aspektach życia społecznego, gospodarczego i politycznego. Mają mniejszy wybór i mniej głosu – i są dodatkowo obciążeni odpowiedzialnością za naprawienie tej nierównowagi. To znaczy: większość tych, którzy krzyczą dzisiaj — i każdego cholernego dnia — o przemocy wobec kobiet, to kobiety.
Te formy przemocy są wszędzie wokół nas, podstępne. Od pozornie nieszkodliwych okrzyków na ulicy (wcale nie łagodnych!) po wiele sposobów nadużywania władzy i znęcania się nad kobietami. To również pogorszyło się w wyniku pandemii. Wydaje się, że nie jesteśmy bliżej „wyeliminowania” przemocy wobec kobiet niż wtedy, gdy rozpoczynaliśmy te kampanie.
Tymczasem nie przestaję. Co roku będę o tym krzyczeć. Ale nie ma wystarczająco dużo krzyczących głosów. Jakich argumentów potrzebujesz, aby się przekonać? Czy na pewno jest to właściwe!? Z pewnością każdy ma prawo do życia wolnego od przemocy!?
Istnieje również argument ekonomiczny — na wypadek, gdybyś potrzebował jednego z nich. Przewiduje się, że globalny koszt przemocy wobec kobiet wyniesie 1,5 biliona dolarów – i stale rośnie.
Żyjemy w rzeczywistości, w której nigdzie na świecie kobieta nie jest całkowicie bezpieczna przed przemocą. Znaczenie: nigdzie na świecie tak naprawdę nie jest bezpiecznie być kobietą.
Wielu z nas codziennie krzyczy. Ale dzisiaj — 25 listopada — nasze krzyki mogą być nieco głośniejsze. Historycznie rzecz biorąc, Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy wobec Kobiet wywodzi się z zabójstwa w 1960 roku trzech sióstr aktywistek politycznych w Republice Dominikany — Patrii, Minerwy i Maríi Teresy Mirabal. Ich morderstwo, znane jako „las Mariposas” („Motyle”), wywołało publiczne oburzenie. Na Dominikanie małe dzieci dorastają, ucząc się opowieści o dzielnych „motylach” — symbolu dobrze znanym w całym kraju.
Dzień 25 listopada jest powszechnie uznawany i czczony przez kobiety w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach od 1981 r. W 1993 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ zdefiniowało przemoc wobec kobiet jako powodującą lub mogącą spowodować fizyczną, seksualną lub psychiczną krzywdę lub cierpienie kobiet w życiu publicznym lub prywatnym. A w 1999 r. ONZ formalnie uznała tę datę.
A dzisiaj, 23 lata później, gdzie jesteśmy?! Wciąż krzyczę.
Teraz Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy Wobec Kobiet wyznacza początek tego, co nazywamy „16 dniami aktywizmu” – zasadniczo 16 dni więcej krzyków – kończących się 10 grudnia, Międzynarodowym Dniem Praw Człowieka .
Przemoc wobec kobiet jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych – i najlepiej ukrytych – naruszeń praw człowieka na świecie. Ta przemoc nie zna granic i pozostaje w kulturze milczenia.
W dzisiejszych czasach świat jest trochę mniej cichy — choć z pewnością nie wystarczająco głośno, jak na mój gust. Ruchy takie jak #MeToo, założone przez aktywistkę Taranę Burke w 2006 roku, oraz wiele innych na całym świecie przypominają nam o pilnej potrzebie podjęcia działań — i ostatecznego wyeliminowania przemocy wobec kobiet.
W tym samym czasie następuje odpychanie. Reakcja. Istnieją antyfeministyczne grupy i osoby, które próbują nas uciszyć i uciszyć. Wszędzie.
Co robić?! Wspieraj kierowane przez kobiety organizacje praw kobiet, które są na pierwszej linii frontu. Napędzaj ruchy feministyczne, które posuwają się naprzód, przeciwstawiając się odpychaniu. Podejmuj działania na wszelkie możliwe sposoby — wzmacniaj głosy i ruchy kobiet, wspieraj cele, w które wierzysz, wolontariat w organizacjach, maszeruj w protestach. W skrócie: krzyk. Jakimkolwiek masz głosem.
Nie chcę pisać tego samego bloga w przyszłym roku.
