Wszystko, co powinieneś wiedzieć przed zakupem Rabbit R1 AI Companion

Rabbit R1 , jasnopomarańczowy gadżet AI, o którym głośno było w mieście podczas targów CES 2024 , został zaprezentowany i zademonstrowany podczas prywatnej imprezy w Nowym Jorku w zeszłym tygodniu. „Przyjęcie pick-up”, jak to nazywała firma, było przeznaczone wyłącznie dla pierwszych kilkuset kupujących i teraz możemy zobaczyć pierwsze wrażenia praktyczne. Przeglądając wszystkie historie na urządzeniu, wygląda na to, że wszyscy mieli mniej więcej podobne przemyślenia na ten temat. Zebraliśmy w jednym miejscu niektóre z najczęstszych pochwał i skarg w Internecie, aby pomóc Ci dowiedzieć się, czy R1 jest dla Ciebie odpowiedni.
powiązana zawartość
Zanim zaczniemy, jeśli słyszałeś o tym urządzeniu, ale nadal nie wiesz, czym do cholery tak naprawdę jest, przeczytaj najpierw moje wyjaśnienia na ten temat .
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Zdecydowanie za dużo porównań z Pinem AI Humane
Niedawno wydane Humane AI Pin i Rabbit R1 mają podobną koncepcję. Oboje ambitnie chcą zostać Twoim pierwszym „towarzyszem AI”. Przypadkowo (o ile nie był to zbieg okoliczności) urządzenia ukazały się w odstępie kilku tygodni. Oczywiście recenzenci nie mogli powstrzymać się od porównania ich i jeden refren wyróżniał się w zapowiedziach R1 wszystkich: „przynajmniej nie jest tak do bani jak przypinka Humane”.
Chociaż nikt jeszcze nie przetestował pełnych możliwości R1, istnieją główne, rażące czynniki, które już dają mu przewagę nad urządzeniem Humane, a cena jest numerem jeden. Nawet jeśli cała ta sztuczna inteligencja okaże się rozczarowująca, konsumenci woleliby raczej wydać 200 dolarów na R1 niż 700 dolarów na Pin. To ma sens; to nowa koncepcja, nad którą wciąż trwają prace, a umieszczanie etykiety o wartości 700 dolarów na nieukończonym, będącym w budowie urządzeniu nie jest rozwiązaniem idealnym.
Pod każdym względem przypinka Humane była zbyt futurystyczna, żeby była dobra sama w sobie. Cała funkcja projekcji laserowej, którą wypróbowano na urządzeniu, nie powiodła się. David Pierce z The Verge relacjonuje: „Zdecydowanie wolę interfejs [R1] od Humane AI Pin — ponieważ jest tam ekran i widać, jak urządzenie działa, dzięki czemu opóźnienia AI nie wydają się tak nieskończone”.
Brak opłaty abonamentowej za R1, w przeciwieństwie do miesięcznej opłaty za AI Pin, to kolejny główny powód, dla którego ten pierwszy jest obecnie bardziej atrakcyjny. Dyrektor generalny Rabbit, Jesse Lyu, powtórzył to wielokrotnie podczas imprezy odbiorowej, stale rzucając cień na konkurencyjne urządzenie AI.
Oprócz nadmiernie innowacyjnego podejścia, które Humane próbowało zastosować, ale które mu się nie udało, było też coś w wyglądzie jego urządzenia, co zniechęcało wiele osób. Większość recenzentów zdecydowanie woli od niego dziwaczną, głupią estetykę R1. „R1 po prostu emanuje charakterem. Od dowcipnych nazw funkcji po estetykę retro [...] Firma Rabbit i Teenage Engineering opracowała coś, co ma o wiele więcej smaku niż niemal kliniczny wygląd i podejście Humane” – pisze Cherlynn Low w Engadget .
To wywołuje u wszystkich nostalgię
Skoro już omawiamy jego estetykę, chcę dodać, że w tej chwili wygląda na to, że to połowa jego atrakcyjności. Branża nie może przestać zachwycać się całą nostalgią, jaką wywołuje. Najwyraźniej impreza odbiorcza została zorganizowana w ten sam sposób. „Całe miejsce było hołdem dla klimatów retro, a wejście na wydarzenie Rabbit było wyłożone gablotami zawierającymi gadżety takie jak Pokedex, Sony Watchman, pager Motorola, Game Boy Color i inne” – pisze Engadget .
Firma stawia na specyficzny klimat i wyraźnie jej się to udaje. Większość reporterów przyznaje, że podoba im się to urządzenie po prostu dlatego, że zabiera ich z powrotem. Kimberly Gedeon z Mashable napisała: „To nostalgia. Dzięki uroczej czarno-białej ikonce królika podskakującej w górę i w dół ekranu, otoczonej „głośnymi” kolorami, urządzenie przypomniało mi moją obsesję z dzieciństwa na punkcie kieszonkowych zabawek z lat 90., takich jak Tamagotchi czy Digimon. Pozdrowienia dla Teenage Engineering za zaprojektowanie tego urządzenia AI; Dzięki Rabbit R1 znów czuję się jak dziecko.”
Zarówno Engadget, jak i The Verge przyznają, że atrakcyjność urządzenia wynika bardziej z oldschoolowego wyglądu niż z jakości wykonania. Engadget pisze: „Nie podobało mi się to, że jest to sprzęt premium i trwały; było miło, bo przypomniało mi to moje dzieciństwo”. The Verge uważa, że urządzenie „nie jest luksusowe ani nawet szczególnie wysokiej klasy, jest po prostu głupie i zabawne. Podczas gdy AI Pin Humane przypomina starannie wyrzeźbiony metalowy klejnot, R1 przypomina oldschoolowy odtwarzacz MP3 skrzyżowany z fidget spinnerem.
Wciąż uczy się chodzić
Sądząc po wczesnych recenzjach, R1 wciąż się sprawdza. W niektórych obszarach radzi sobie dobrze, ale w innych obszarach ma problemy. Ryan z Android Authority poinformował: „Widziałem, jak R1 świeci i widziałem, jak się potyka”. Engadget i Mashable miały z nim stosunkowo pozytywne interakcje i były pod wrażeniem czasu reakcji, natomiast The Verge stwierdziło, że wystąpiło znaczne opóźnienie.
Raz całkowicie zepsuło to porządek The Verge. Piszą: „Poprosiłem o „nowy album Beyoncé”, a urządzenie podekscytowane podeszło i znalazło „Crazy in Love” – wersję kołysanki artysty „Rockabye Baby!”
W każdym razie należy pamiętać, że większość ludzi nie testowała R1. Został poproszony jedynie o podanie temperatury lub odtworzenie utworu. Wbudowani w nasze telefony asystenci głosowi również doskonale sobie z tym radzą. Prawdziwym testem tego urządzenia będzie tryb szkoleniowy, w którym możesz nauczyć je interakcji z dowolną wybraną witryną, a następnie będzie mogło to robić samodzielnie.
Niedokończony produkt
Prace nad R1 są w toku i dyrektor generalny mówi o tym całkiem przejrzyście. Według Engadget: „Lyu złożył widzom wiele obietnic, najwyraźniej przyznając, że R1 może nie być w pełni funkcjonalny, gdy trafi w ich ręce. Nawet na stronie internetowej firmy znajduje się lista funkcji, które są planowane, opracowywane lub badane. W trakcie swojego przemówienia Lyu powtarzał zdanie: „Będziemy nad tym pracować”.
To wyjaśnia, dlaczego większość osób, które wpadły w jego ręce, nie była zachwycona jego obecną funkcjonalnością. W tej chwili wydaje się to bardzo podobne do ChatGPT, z tą różnicą, że może kontynuować i faktycznie wykonywać za Ciebie polecenia, na przykład zadzwonić do Ubera lub zamówić jedzenie w DoorDash. Twój telefon doskonale potrafi to wszystko. Kamera w urządzeniu, czyli oko Królika, „pozwala wskazać dowolny obiekt, o którym następnie Ci powie. To bardzo Obiektyw Google. Do diabła, nawet mój iPhone też może obsługiwać tę funkcję” – raportuje Mashable.
Według Android Authority „oprogramowanie Rabbit jest wciąż w fazie początkowej. Ogólne wrażenia z korzystania z R1 są całkiem proste, od razu po wyjęciu z pudełka, oferując w sumie dziewięć funkcji gotowych do użycia od pierwszego dnia — z których każda jest prawie identyczna z tym, co już potrafi Twój smartfon i nieco bardziej przyprawia o ból głowy ustawić."
W każdym razie na początku możesz nawet czuć się ograniczony dziewięcioma usługami, z których możesz na nim korzystać, dopóki nie nauczysz go makr i nie przeszkolisz go w zakresie wybranych usług. Android Authority dodaje: „Obecnie R1 obsługuje odtwarzanie muzyki, wspólne przejazdy i dostawę jedzenia za pośrednictwem Spotify, Uber i Doordash. Obsługuje jednak tylko te aplikacje – zamiast tego nie można wybrać Lyft, Tidal ani nawet Uber Eats”.
W tej chwili niewystarczające możliwości i bycie szczerym w tej kwestii to jedno, ale wygląda na to, że zdarzały się również przypadki, gdy R1 nie zapewniał tego, co obiecał. Według The Verge: „Nie obsługuje wysyłania e-maili ani tworzenia arkuszy kalkulacyjnych, chociaż Lyu demonstruje oba rozwiązania od miesięcy”.
Dlaczego nie może to być po prostu aplikacja?
Ilekroć firma oferuje coś gotowego do użycia, konsumenci uwielbiają pytać, dlaczego nie mogła to być po prostu aplikacja.
Obecnie osoby, które spędzały czas z tym urządzeniem, nie są w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Android Authority mówi: „Mam trudności ze znalezieniem dobrej odpowiedzi, gdy ktoś pyta mnie, dlaczego to nie jest tylko aplikacja. Szczerze mówiąc, nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, w której wolałbym wyłowić z kieszeni ten przypominający telefon gadżet, aby wykonać jedną z jego stosunkowo ograniczonych funkcji, mając już telefon, który ma do dyspozycji znacznie więcej funkcji”.
Oznacza to, że R1 musi zrobić więcej. Próbuje przyciągnąć konsumentów obietnicą zapewnienia wygody i zminimalizowania liczby podsłuchów w telefonie, ale wątpię, czy ktokolwiek zapłaciłby taką kwotę tylko po to, aby zmniejszyć liczbę kliknięć w swoim telefonie.

