Dlaczego gospodarka jest w permanentnym kryzysie
Wszyscy są zdumieni. Czy gospodarka jest… dobra… czy zła? Jeśli jest dobrze — jak powtarzają eksperci — dlaczego nie ma na to ochoty? Jeśli jest źle… dlaczego ekonomiści i eksperci wciąż mówią, że jest świetnie? Czy to recesja? Prawie jeden? To wystarczy, aby mieć ochotę wyrywać sobie włosy. Nie martw się, wyjaśnię wszystkie twoje niejasności.
Oto tajemnica. Moi koledzy ekonomiści nie wykonują zbyt dobrze swojej pracy. Eksperci, którzy ich papugują? Cóż, to prawie w ogóle nie jest praca.
To, co naprawdę dzieje się z gospodarką, jest bardzo proste. To idzie tak. Twój realny dochód spada. W rzeczywistości spada dość szybko — średnio około 5%, co otrzymujemy, gdy odejmiemy inflację od wzrostu płac.
A więc: punkt pierwszy. Technicznie rzecz biorąc , może to nie być recesja. Ale to jest dla ciebie . Twoja część tortu się kurczy. Dotyczy to wszystkich, którzy w zasadzie nie są teraz superbogaci.
Dlatego źle się czuje. Przejdźmy teraz do tego, dlaczego wygląda to dobrze — dla ludzi takich jak moi koledzy ekonomiści, którzy kiepsko radzą sobie z dobrą interpretacją tego wszystkiego.
Tymczasem jest niewielki wzrost wzrostu — 1%. To dobrze w granicach błędu. Ale wystarczy powiedzieć, że „to nie jest recesja!” Przynajmniej jeśli chcesz być, cóż, złym ekonomistą. Ponieważ, jak powiedziałem, mieści się to w granicach błędu, a więc lepsza, ostrożniejsza interpretacja brzmiałaby: „wzrost jest mniej więcej w stagnacji, a to nie jest dobra rzecz. Ten poziom wzrostu można łatwo zrewidować w dół za kilka miesięcy, kiedy będziemy mieli dokładniejsze dane, aby powiedzieć, że tak, byliśmy w recesji”. A zatem stwierdzenie, że stopa wzrostu mieszcząca się w marginesie błędu jest niczym, jest wybitnie kiepską analizą. To tak, jakby lekarz zobaczył niejednoznaczne wyniki i powiedział ci z przekonaniem, że nie masz raka.
Czy to trochę rozjaśnia sprawę?
Jest jeszcze jeden powód, dla którego ekonomiści i eksperci wciąż powtarzają, że gospodarka jest świetna – ale tak się nie wydaje. Wciąż widzą inny rodzaj wzrostu, którym jest „wzrost zatrudnienia”. Ponownie jednak nie ma to większego znaczenia dla przeciętnego człowieka. Wszystkie te nowe miejsca pracy są w dużej mierze skoncentrowane w „przemysłach usługowych o niskich płacach”. Daleko im do stabilnych karier, które oferują mobilność w górę. Więc chociaż na papierze dobrze wygląda stwierdzenie, że zatrudnionych jest więcej osób, w rzeczywistości jest to kolejna kiepska interpretacja. Czy naprawdę pożądane jest, abyśmy my, ekonomiści, twierdzili, że ludzie powinni mieć jakąkolwiek pracę? Nawet jeśli jest to rodzaj, który ostatecznie kosztuje ich szanse, ponieważ teraz są uwięzieni w ślepych zaułkach? Czy powinniśmy świętować „wzrost” gospodarkirodzaje pracy w ogóle?
Podsumuję te trzy punkty. Gospodarka ledwo rośnie. Twój udział w tortu, w ujęciu realnym, maleje. Dzieje się tak dlatego, że wzrost, jaki oferuje gospodarka, jest albo zgarniany z góry przez ultrabogatych, albo miejsca pracy, które ledwo opłacają rachunki, „rosną” kosztem stabilnych karier. Jest to niski, niskiej jakości wzrost i pozwólcie, że podam krótki przykład, zanim przejdziemy do szerszego obrazu.
Hollywoodzcy pisarze strajkują, ponieważ ich realne dochody spadły o około 25% w ciągu ostatniej dekady. Tymczasem dyrektorzy generalni Netflix zabrali do domu po 50 milionów dolarów … w zeszłym roku… za doprowadzenie firmy do ruiny. Pomyśl, jakie to perwersyjne. W jakim wszechświecie ktokolwiek powinien zarabiać 50 milionów dolarów za cokolwiek — a tym bardziej dosłownie za tankowanie firmy ? Jest to metafora naszej gospodarki: ultrabogaci stają się gigabogaci, zgarniając zyski, pozostawiając wszystkich innych w szybkim tempie uboższych, a robią to, co gorsza, przede wszystkim nie tworząc prawdziwej wartości, a może nawet , LOL, niszcząc miliardy wartości, tak jak zrobili to prezesi Netflix.
Więc… dlaczego to wszystko się dzieje? Widzisz, moja dziedzina, ekonomia? Ma trzy duże problemy. Odmawia uznania rzeczywistości takiej jak powyżej, zamiast tego wybiera powierzchowny poziom analizy danych. Ale to, po drugie, nie pozwala nawet zapytać, dlaczego pojawiły się takie problemy. Po trzecie, uniemożliwia to oferowanie jakichkolwiek rozwiązań, ponieważ oczywiście definiuje problemy. To gorący bałagan, ekonomia. Więc pozwól, że spróbuję nauczyć cię, dlaczego to wszystko się dzieje.
Nasza gospodarka nie ma już sensu.
To dlatego jest teraz w stanie permanentnego kryzysu. Perma-kryzys oznacza dokładnie to, co powyżej: życie każdego człowieka stale się pogarsza, a to prowadzi do destabilizacji społeczno-politycznej, co jest efektem spadających standardów życia — ale eksperci i ekonomiści wciąż powtarzają, jak dziwne roboty, że wszystko jest!!! Świetnie!!
Powiem to jeszcze raz. Nasza gospodarka nie ma już sensu . Co to znaczy?
Pomyśl, jaki był sens ekonomii. Zrobimy bardzo krótką wycieczkę po historii, wejdziemy do mojego wehikułu czasu. Po pierwsze, celem ekonomii było samo utrzymanie — była to epoka agrarna, od feudalizmu, przez imperium, aż do rewolucji przemysłowej. Olbrzymia, ogromna większość ludzi była chłopami, czyli rolnikami produkującymi na własne potrzeby, a społeczeństwo działało w ten sposób: „szlachta” przychodziła i żądała połowy plonów, tradycyjnie, za przywilej uprawiania ziemi, którą, LOL, oni, „szlachta ”, naprawdę posiadali, mimo że nigdy z tego nie żyli, nie pracowali, nie uprawiali tego — po prostu zażądali tego, naprawdę, przemocą. A więc: wiek przetrwania.
Potem nadeszła epoka przemysłu. Poziom życia eksplodował, po raz pierwszy w historii ludzkości. Istoty ludzkie odkryły nową technologię — silniki, przekładnie, koła zębate, źródła energii od pary przez węgiel do gazu. Te przełomowe odkrycia pozwalają ludziom… nie być już rolnikami produkującymi na własne potrzeby. Teraz nastąpiło powstanie tego, co Marks nazwał słynnym „proletariatem”. Chłop ze wsi poszedł do pracy w fabryce. W brudnym, bekającym mieście. Mieszkać w kamienicy. Teraz kapitał rządził społeczeństwem — nie tylko „szlachetnością” krwi.
I w tym wieku zmienił się punkt ekonomii. To już nie było tylko utrzymanie — teraz to było coś, co nazywa się „wzrostem”. Co jednak oznacza wzrost? Można o tym myśleć na wiele sposobów i nie chcę, abyś ugrzązł w semantyce, ale naprawdę to zrozumiał. Na początku wzrost oznaczał po prostu… większą produkcję. Więcej rzeczy, które te nowe instytucje nazywały „fabrykami” – które zaczęto nazywać „towarami”. Coraz więcej, każdego roku.
W końcu ekonomiści sformalizowali pojęcie wzrostu, a dziś obejmuje ono coś więcej. Inwestycje rządowe się liczą, podobnie jak eksport, podobnie jak konsumpcja . Ale kiedy mówimy dzisiaj o wzroście, o czym głównie mówimy? Konsumpcja — bo w Ameryce 70% gospodarki to nadal konsumpcja .
A teraz spójrz na planetę. Wytwarza rzeczy, które w ekonomii nazywamy, nieco tępo, „kapitałem naturalnym” i można by pomyśleć, że to coś złego, ale naprawdę złe jest to, że większość ekonomistów w ogóle o tym nie myśli . Faktem jest jednak, że na planecie kończy się kapitał naturalny, który mógłby nam dać . Osiągnęliśmy jego granice . W ekonomii nazywamy to „ograniczeniem budżetowym”, w prostym języku oznacza to, że nasza zdolność do zaopatrzenia się w podstawy uderza w krawędź klifu.
Więc ceny szybują w górę . Ponieważ mamy tę dziwną sytuację: wzrost nadal wiąże się z konsumpcją, ale planeta nie może zapewnić nam takich samych ilości żywności, czystego powietrza, energii, wody, wszystkiego, co z nich wykonane, czyli wszystkiego, od betonu przez szkło, po stal, aż po mikroczipów na tym samym poziomie. Produkcja wszystkiego staje się coraz bardziej kosztowna, co oznacza, że ceny rosną – a co gorsza, jak można się spodziewać, monopoliści siedzą na tych wąskich gardłach, które spędziły dziesięciolecia i stulecia, stając się mega-korporacjami kontrolującymi te wąskie gardła… czerpią zyski jak nigdy dotąd, gdy pojawia się niedobór.
Masz to wszystko? Pozwól mi podsumować. My, ludzie, przeżyliśmy trzy epoki ekonomii. Wiek przetrwania — to 99% historii ludzkości. Od 300 000 lat temu, kiedy wyszliśmy z rozpadliny w dolinie, do świtu rewolucji przemysłowej. Potem Wiek Obfitości — który trwał około 500 lat. Do teraz .
W jakim to jest wieku? Wiek wyginięcia . Ponieważ w ciągu tych 500 lat obfitości — i na pewno nie dla wszystkich — okazało się, że istniał ogromny ukryty koszt. Zmieniliśmy fundamentalną równowagę planety. Wyemitowano węgiel, temperatura zaczęła rosnąć i nic z tego nie ustało. Dlatego w ciągu zaledwie 500 lat stworzyliśmy coś, czego nie widziano od dziesiątek milionów: szóste masowe wymieranie w całej historii, nie tylko w historii ludzkości, ale także w historii biologicznej. Ostatni raz to się stało? Było to około 66 milionów lat temu. Wymieranie kredowe . „Około 17% wszystkich rodzin, 50% wszystkich rodzajów i 75% wszystkich gatunków wymarło”.
Co to wszystko ma wspólnego ze mną, możesz zapytać? wszystko .
Wróćmy do punktu podstawowego. Nasza gospodarka nie ma już sensu . Jeśli rozumiesz powyższe, powinieneś być w stanie to zobaczyć: po pierwsze, celem ekonomii było utrzymanie, potem wzrost… ale teraz, co to jest ? Widzisz, udajemy — i mamy na myśli moją dziedzinę, ekonomię — że możemy myśleć o gospodarce tak samo jak wczoraj i projektować ją w tym samym celu. Ale nie możemy .
Wzrost? Jak to się stanie na planecie, która tak szybko osiąga swoje granice, że każdy sezon jest bardziej przerażający niż poprzedni? Idź porozmawiać z farmerem. Wszyscy są w rozpaczy . Idź pogadaj z konserwatorem. Oni są przerażeni . Porozmawiaj z naukowcem zajmującym się Ziemią — są przerażeni . Teraz porozmawiaj z ekonomistą: duh, dooo , w czym problem? Brzmimy jak idioci, bo zachowujemy się jak idioci.
Jesteśmy teraz w epoce wymierania. Pomyśl o tym jako o Wieku Niedoboru, a może łatwiej będzie skupić się na rzeczach. Sam wzrost jest coraz rzadszy. Zarówno ilościowo, jak i jakościowo. Pomyśl o gównianych zawodach, które teraz „rosną”. Pomyśl o tym, że każde żniwo jest trochę mniej pewne — lub dużo — niż poprzednie. Tymczasem ultrabogaci stają się gigabogaci — jak ci dyrektorzy generalni Netflixa — nawet jeśli doprowadzą wszystko do ruiny, ponieważ kontrolują wąskie gardła całego tego rosnącego niedoboru, co oznacza, że mogą czerpać zyski w sposób, który zawstydzają zwykłych zbrodniarzy wojennych .
Masz trochę więcej sensu? Wzrost nie może już być celem gospodarek. Ale ekonomiści establishmentu nie chcą tego zaakceptować. Kontynuujemy więc projektowanie naszych gospodarek pod kątem wzrostu — głupiego wzrostu — a wyniki są coraz bardziej katastrofalne. Zatrudniaj ludzi w gównianych ślepych zaułkach. Zniszcz planetę. Wysusz ważne źródło wody. Gratulacje, zasługujesz na pięćdziesiąt milionów dolarów rocznie, ponieważ, hej, sprawiłeś, że rzeczy urosły o 0,001%. W ten sposób projektujemy nasze gospodarki — wokół przestarzałej idei wzrostu, głupiego wzrostu, złego wzrostu, wzrostu ery industrialnej, czyli za wszelką cenę, za każdą cenę, bez względu na wszystko.
Możesz zobaczyć prosty przykład tego nadchodzącego — AI. Zlikwiduje tak wiele miejsc pracy , że nawet duch Ebenezera Scrooge'a się zarumieni. Ale hej! To doda 1% wzrostu do naszych gospodarek… w czasach, w których wzrost staje się coraz trudniejszy do osiągnięcia… więc proszę, śmiało, niszczcie te miejsca pracy i miejcie pięćdziesiąt milionów dolarów rocznie rok, kiedy to robisz! KUPA ŚMIECHU. To szaleństwo myśleć w ten sposób, po prostu pozwalać na to, czy to tylko ja?
W naszych gospodarkach jest jeszcze jeden punkt — stary, którym jest „zatrudnienie”. Banki centralne powiedzą, że istnieją, by walczyć z bezrobociem, ale, LOL, to prawda tylko w najbardziej niedorzeczny sposób, jaki można sobie w tym momencie wyobrazić. Tutaj mamy społeczeństwa, w których klasa średnia zniknęła, ponieważ przeciętny człowiek nie może związać końca z końcem, a ludzie korzystają z form długu „kup teraz, zapłać później” tylko po to, by pozwolić sobie na artykuły spożywcze .
To nie jest wzrost zatrudnienia. Nie bardzo. To iluzja. Rośnie w ilości, ale spada w jakości, a więc ogólnie rezultatem jest spadek netto: szybko spada poziom życia, ponieważ każdego roku tworzone „miejsca pracy” są trochę bardziej gówniane niż poprzednie. W rezultacie ludzie rezygnują ze wszystkiego – polityki, zaufania swoim sąsiadom – a normy korodują do tego stopnia, że teraz jest po prostu otwarty sezon na każdego, kto zadzwoni do twoich drzwi.
Nasze gospodarki nie mają już sensu.
I potrzebują jednego. Zadaniem ludzi z mojej dziedziny jest pomoc w wyborze tego punktu. Niestety, ci z nas, którzy coś na to wskazują? Jesteśmy przeważnie ignorowani. Nie płacz nade mną, zrozum o co chodzi. Nasze gospodarki nie mają sensu i potrzebują go, ale go nie dostają, ponieważ, cóż, nasi ekonomiści nie wydają się mieć zbyt dużego pojęcia, a tymczasem fanatycy i szaleńcy z prawej strony uwięziły nasze społeczeństwa w niekończących się wojnach kulturowych , dla których prostszym i trafniejszym terminem jest „dawanie ludziom, którzy stracili zaufanie, nadzieję i wiarę w cokolwiek, kogoś do znienawidzenia”.
Więc co to może być za punkt? Jutro zamierzam to omówić. Przepraszam, to nie jest jakiś tandetny sposób na zwabienie cię, ten esej ma już rozmiar rozdziału w książce, a ja jestem zmęczony . Ale chciałem ci to wszystko dokładnie wyjaśnić. Możesz osądzić, czy to zrobiłem, czy nie. Teraz, kiedy już znasz tę historię, jak epoka utrzymania stała się epoką obfitości, która ustępuje teraz epoce wymierania — nasze gospodarki nie mają już sensu. Więc proszę, dodaj swój głos: jak myślisz, co to powinno być?
Umair
maj 2023 r