Dlaczego nie mogę po prostu „wzruszyć ramionami”
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad koniecznością fizyczności w ekspresji? Zrywanie się, gdy nie możesz się doczekać spotkania z kimś, wściekłe klaskanie po występie ulubionego muzyka, wchodzenie, by przytulić ukochaną osobę. Nawet roztargnione gesty, takie jak drapanie się po głowie w głębokim namyśle, mogą diametralnie zmienić komunikację z innymi. Nic dziwnego, że wielu z tych, którzy poświęcili czas na przejrzenie różnych „testów języka miłości”, uważa, że ich dotyk jest fizyczny.
Ale co z osobami z wyraźnymi trudnościami w poruszaniu się, które uważają, że wyrażanie siebie przychodzi znacznie mniej naturalnie?
Zanim przejdę dalej, chcę powtórzyć, że będę mówić tylko na podstawie własnego doświadczenia, aby uniknąć rzucania założeń lub uogólnień na innych. Doświadczenia każdego z niepełnosprawnością — i jej wpływ na nie — są różne.
Od lat wiem, że wydaję się wiecznie obojętny. Nie mówię tu o „odpoczywającej gębie suki”, choć taka dolegliwość na pewno nie pomaga w walce z tym. Mówię o mojej postawie. Stan mojego organizmu.
Pomimo niekończących się modyfikacji, aby dostosować się do mojej skoliozy, uszkodzenia, jakich doznał mój kręgosłup — i rozprzestrzeniły się — na przestrzeni lat, są nadal bardzo widoczne, gdy jestem na wózku inwalidzkim. Opieram się na lewo od siedzenia, moje dziwne, zanikłe ręce spoczywają na kolanach, a łokcie opieram na podłokietnikach. Moja szyja dziwnie się unosi, żeby zrekompensować nierówność tego wszystkiego. Przy takim zastosowaniu równowagi miejsce na kinetykę jest skąpe.
Nie pomaga to, że generalnie nie jestem szczególnie ekspresyjną osobą, niezależnie od mojej niepełnosprawności. Zbyt wiele razy mówiono mi, że jestem „stoickiem” lub „trudnym do odczytania”. wiem . Ale nie chcę być.
Chcę złapać się na tym, że zrywam się i niecierpliwie witam przyjaciela. Chcę klaskać moim ulubionym artystom, aż zaczną boleć mnie ręce. Chcę otoczyć ramionami moich ukochanych ludzi i nigdy nie puścić.
Chcę, żeby było wiadomo, że mi zależy. Ale przy mojej mnóstwie reakcji na traumę i wątpliwych mechanizmach radzenia sobie, które przypominają mi, że bycie szczerym w kwestii tego, jak się czujesz, jest losem gorszym niż śmierć, organiczna, druga natura zbawiciela ekspresji, jaką jest mowa ciała, wydaje się być jedyną rzeczą które mogłyby to ujawnić. I nie mogę tego mieć. Frustruje mnie to bez końca, ale jak zwykle siedzę w milczeniu, nawet nie będąc przygotowanym do wyrażenia mojej irytacji.