Duże zbiory danych: prywatność
Kłopot z prywatnością we współczesnym świecie polega na tym, że ludziom coraz łatwiej jest atakować prywatność innych i coraz trudniej jest im wykryć, kiedy i jak to się z nimi dzieje.
Myślę, że istnieje interesująca paralela między światem zbierania danych Big Tech a przemysłem spożywczym. Istnieje ta zasłona między tym, jak rzeczy są przetwarzane, a tym, czego konsumenci są świadomi. Z jednej strony myślę, że konsumenci są niejasno świadomi, że ich dane są gromadzone. I myślę, że widzimy tego wskazówki w mediach i reklamach, które pojawiają się na szczycie naszych zwykłych stron internetowych. Ale to zdecydowanie wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o to, jakie dane są gromadzone, dokąd zmierzają i jak są wykorzystywane.
Aż do przeczytania rozdziału w książce „Technicznie źle” nigdy nie przyszło mi do głowy, że niektóre dane zbierane na temat ludzi są przypuszczalne i często błędne! Nigdy nie zastanawiałem się nad konsekwencjami bycia zidentyfikowanym na podstawie danych jako przynależność do określonej płci, rasy lub członka jakiejś innej kategorycznej grupy. I nigdy nie przyszłoby mi nawet do głowy spekulować, że wiele z tego może być niepoprawnych! Ale znowu myślę, że widzieliśmy wskazówki dotyczące tego typu danych proxy w pracy. Myślę, że wszyscy spojrzeliśmy na reklamę, artykuł lub film w naszych mediach i od razu pomyśleliśmy: „Dlaczego, do cholery, mi to pokazano? Nie szukałbym tego produktu/usługi/artykułu/filmu nawet za milion lat!”
Posiadam Google Nest, który jest inteligentnym asystentem. Byłem trochę podejrzliwy, gdy Google chciał mi to wysłać bez pobierania opłat. Podłączyłem go na jakiś czas, ale prawie go nie używałem i przeraził mnie pomysł, że po prostu siedzi i słucha. I kto wie, jak łatwo byłoby uzyskać dostęp do tego urządzenia, aby słuchać, jak rozmawiam z moimi zwierzakami? Przypuszczam, że jeśli najgorszą rzeczą, jaką słyszą, jest to, że mówię głupim głosem i śpiewam piosenki moim zwierzakom, to nie jest tak źle. Niemniej jednak jakakolwiek ingerencja w prywatność jest ZŁA! Teraz, kiedy o tym myślę, przypominam sobie historię „Płaczącego Anioła”, która wybuchła kilka lat temu, kiedy ujawniono, że inteligentne telewizory mogą służyć do podsłuchiwania w pokojach, w których zostały ustawione. Niekoniecznie o tym myślałem, kiedy zdecydowałem się odłączyć moje Google Nest i pozostawić je odłączone,
Jest wiele zaawansowanych technologicznie rzeczy, które lubię. Ale nie podoba mi się wiele sposobów wykorzystania nowych technologii. Oprogramowanie do rozpoznawania twarzy to oprogramowanie, które ma ogromny potencjał do niewłaściwego wykorzystania do naruszania prywatności i wykorzystywania ludzi. Ale może być również świetny w sposób, w jaki niestety prawdopodobnie nigdy nie zostanie użyty. Na przykład, gdybym był właścicielem sklepu spożywczego (udawajmy, że żyjemy w minionej epoce, w której koncepcja naprawdę niezależnego małego biznesu nadal istniała w każdej branży). Chciałbym używać oprogramowania do rozpoznawania twarzy przy każdej kasie w sklepie. Nie, nie używać na klientach, używać na produktach! Wyobraź sobie sklep, w którym NIE MA NAKLEJEK NA JABŁKA, GRUSZKI ANI ŻADNEGO RODZAJU OWOCÓW! Natychmiast stałby się najpopularniejszym sklepem spożywczym w mieście (przynajmniej w mojej wyobraźni. ) Oprogramowanie do rozpoznawania mogłoby być całkowicie użyte do odróżnienia jednego rodzaju jabłka od drugiego. Kto wie, może kiedy technologia stanie się naprawdę zaawansowana, za pomocą wizualnego skanu będzie można stwierdzić, czy każdy przedmiot był organiczny, czy nie! Ale tak się nie stanie, ponieważ nikt nigdy nie użyje tego rodzaju technologii do tego rodzaju dobra.
Podobnie jak wydajność komputerów będzie rozwijana tylko dla samych komputerów, a nie dla ludzi, którzy ich używają. Na przykład wiesz, że czasami po kliknięciu łącza ładowanie zajmuje dużo czasu? NIE? Cóż, łobuz dla ciebie, panno „Nie mieszkam na wsi bez dostępu do nieprzyzwoicie szybkiego internetu”! Ale jeśli lub kiedy to się stanie, co robisz? Przełączasz się na inną kartę i koncentrujesz się na czymś innym podczas ładowania. A jak reaguje komputer? Reaguje ŁADOWANIEM JESZCZE WOLNIEJ! Ponieważ teraz patrzysz na coś innego, więc wszystko, co nie jest na pierwszym planie ekranu, zostaje odłożone na dalszy plan. (Nieważne, że masz więcej pamięci niż Bóg) W tym momencie komputer jest wydajny dla siebie, a nie dla użytkownika. We wszechświecie, w którym jestem bóstwem komputerów, działałoby to dokładnie w odwrotny sposób. Gdy tylko poprosisz komputer o załadowanie lub uruchomienie czegoś, a następnie klikniesz lub odwrócisz uwagę, przyciągając coś innego na ekranie, powinno to być jak alarm przeciwpożarowy dla komputera, informujący go, że zawodzi. użytkownika, marnując cenny czas użytkowników i lepiej zrobić wszystko, co możliwe, aby przyspieszyć wszystkie aktywne procesy. Do diabła z wydajnością! (Czy wiesz, że nie jestem inżynierem komputerowym?) Do diabła z wydajnością! (Czy wiesz, że nie jestem inżynierem komputerowym?) Do diabła z wydajnością! (Czy wiesz, że nie jestem inżynierem komputerowym?)
Zbudowałem jednak komputer podczas blokady, z pomocą przyjaciela znającego się na technologii i kilku filmów na YouTube. Ale tak czy inaczej, dygresja na bok. Powrót do prywatności. Naruszenie prywatności to wiele rzeczy. Jedną z rzeczy jest to, że jest natarczywa. Jest to dla mnie ważne, ponieważ nienawidzę nachalnej technologii. (Przeczytaj „natarczywy” jak każda technologia, która przewiduje lub próbuje podejmować decyzje za mnie). Czy wiesz, że nie jestem jeszcze użytkownikiem komputera Mac? Co to wydało? O tak, fakt, że ZBUDOWAŁEM KOMPUTER. Coś, czego nie możesz już zrobić z komputerem Mac. Cóż, w porządku, nadal technicznie możesz, ale ludzie w Apple na pewno nie chcą, żebyś to robił!
W każdym razie, wracając do natrętnej technologii. Naruszenie prywatności może być natarczywe, tak jakby ktoś wtargnął do mojej firmy tam, gdzie nie powinien. Pewna technologia pseudo-AI jest tak natarczywa. Autokorekta i autouzupełnianie to klasyczne przykłady. Autouzupełnianie jest w porządku, ale okazuje się, że jestem bardziej podatny na literówki, gdy tylko zobaczę na ekranie wstępnie uzupełnione słowo lub frazę. Właśnie dzisiaj trochę o tym myślałem. Dlaczego wydaje się, że moje naciśnięcia klawiszy słabną, gdy tylko zadziała autouzupełnianie? Być może naprawdę mam podświadomy lęk przed asertywną technologią. Naprawdę chcę tylko, żeby maszyny robiły to, co im każę, nie więcej, nie mniej. Jeśli pojawi się prawdziwa ucząca się sztuczna inteligencja, mam nadzieję, że nauczy się być na tyle głupia, abym mógł się z tym pogodzić. Ale czy to jest gorsze? Czy tak właśnie skończyłbym z Marvinem, maniakalnym robotem z „Autostopem przez galaktykę”? Nie wiem. Wiem tylko, że prawdopodobnie na razie dość się rozgadałem.