Litanie w południe w czwartek: jak to jest uczestniczyć w dorocznym nabożeństwie dziękczynnym w Pieterskerk w Holandii

Nie planowałem dziś rano śpiewać „America the Beautiful” ani uczestniczyć w litanii na Święto Dziękczynienia wraz z kilkoma setkami osób w XIV-wiecznym kościele.
Udanie się do Pieterskerk w Leiden na doroczne nabożeństwo dziękczynne było dość spontaniczną decyzją. Zwykle kończę w pracy, ponieważ święto jest w dużej mierze uważane za kolejny czwartek tutaj w Holandii. Tylko garstka amerykańskich emigrantów świętuje to święto. Jedyną firmą, o której mogę pomyśleć, która w ogóle uznaje święto, jest American Book Center , a znalezienie wszystkich niezbędnych składników do przygotowania tradycyjnej kolacji z okazji Święta Dziękczynienia jest zdecydowanie wyzwaniem. Trudno w tym zakątku świata dostać dynię z puszki.
Ale jeśli jeszcze nie wiesz, początki Święta Dziękczynienia sięgają lat, które amerykańscy pielgrzymi spędzili w Lejdzie na początku XVII wieku, zanim wyruszyli do Nowego Świata. Możesz przeczytać wszystko o tym w dużej mierze pomijanym okresie w historii Ameryki w tym artykule , który napisałem jakiś czas temu dla Dutch News .
Pomimo faktu, że jestem Amerykaninem mieszkającym w Lejdzie i napisałem tę długą lekturę, nigdy nie udało mi się dotrzeć do Pieterskerk w Święto Dziękczynienia aż do dzisiejszego ranka. Nie byłem pewien, czego się spodziewać. Szedłem wąskimi, brukowanymi uliczkami centrum miasta, zastanawiając się, ile osób pojawi się na coś takiego w dzień roboczy. Myślałem o pięćdziesiątce, najwyżej.
Kilkaset osób czekało przed wejściem, kiedy tam dotarłem.
Duża frekwencja
Lokalna orkiestra studencka stroiła się w środku, gdy kongregacja przechodziła obok kogoś, kto przynajmniej wyglądał na agenta Secret Service. Próbowałam grzecznie skinąć mu głową, ale był zbyt zajęty przyglądaniem się tłumowi.
Zrobiłem zdjęcie róg obfitości i złapałem ciastko ze stoiska z przekąskami, zanim usiadłem. Mała grupka dzieci przebranych za Pielgrzymów przechadzała się między nawami, gdy wszyscy czekaliśmy na rozpoczęcie nabożeństwa. Kiedy potężne kościelne organy zaczęły wypełniać jego przepastne sale preludium, wszyscy szybko piszczał.

Nie jestem osobą religijną i szczerze mówiąc, było to pierwsze nabożeństwo, w którym uczestniczyłem, odkąd wraz z moją dziewczyną zawędrowaliśmy do nieco dziwnego miejsca w Notre Dame w połowie 2010 roku. Pomiędzy błogosławieństwami księdza grupa tancerzy w jaskrawych kostiumach machała flagami, podczas gdy z głośników leciała muzyka gospel.
Dzisiejsze nabożeństwo, choć bezwyznaniowe, było znacznie bardziej tradycyjne, ale obejmowało również recital Przysięgi Wierności i patriotyczne pieśni amerykańskie. Zespół bezpieczeństwa, wraz z tymi małymi słuchawkami z przymocowanymi do nich przewodami, został rozproszony, aby wspierać ambasador USA Shefali Razdan Duggal. Wygłosiła krótkie przemówienie, zanim wszyscy wstaliśmy, by zaśpiewać „America the Beautiful”.
Czas na refleksję
Gdy strumień potomków Pielgrzymów, dygnitarzy, przywódców religijnych i innych śpiewał i przemawiał pomiędzy tłumem, który wznosił się, by recytować hymny i litanie, mój umysł powrócił do mojego wychowania i zmagań z wiarą na przestrzeni lat.
Wychowałem się jako metodysta, ale opuściłem rodzinny kościół w wieku 11 lat. Po odkryciu prawdy o Zajączku Wielkanocnym i Świętym Mikołaju kilka lat wcześniej, nie było dla mnie wielkim skokiem do wniosku, że Bóg, przynajmniej w przedstawionej wersji w chrześcijaństwie była równie fikcyjna.
Nieuchronnie dochodziło do kłótni między mną a moimi rodzicami, co tylko jeszcze bardziej podsycało nastoletnią niechęć do zorganizowanej religii. Napisałem wstępniak omawiający zalety ateizmu do mojej szkolnej gazety, który wywołał niewielkie poruszenie. Wywołało to ognistą reakcję szefa szkolnego klubu chrześcijańskiego. W ramach projektu na moich zajęciach teatralnych napisałem bardzo dziwną jednoaktową sztukę o muzyku jazzowym zainspirowanym Kennym G. W wyniku serii wydarzeń trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie jest dręczony przez anioła, który każe mu zagrać Andrew Lloyd Webber pokazuje melodie i odtwarza komiksy Calvina i Hobbesa .
Czy wspominałem, że to było dziwne?
Pomimo dziwacznego założenia, zdobył nagrodę i został wystawiony przez lokalną trupę teatralną. W pewnym sensie wróciłem do chrześcijaństwa po ukończeniu kursu historii Biblii na mojej macierzystej uczelni, prowadzonego przez liberalnego kaznodzieję. Odrzucił Księgę Objawienia podczas swojego pierwszego wykładu i zaproponował głębokie zanurzenie się w historii Dobrej Księgi.

Obchodzę Boże Narodzenie i Wielkanoc, ale teraz uważam się za zagorzałego wyznawcę Mightism. To nazbyt uproszczony i, co prawda, zadowolony z siebie system przekonań, na który wpadłem podczas mglistej nocy w akademiku uniwersyteckim mniej więcej w tamtym czasie. To całkiem proste: może istnieć Bóg, może być kilku Bogów, może istnieć życie pozagrobowe i wszystko, co się z tym wiąże, ale nikt żyjący na tej planecie nie wie tego na pewno. Każdy, kto mówi ci inaczej, prawdopodobnie próbuje skłonić cię do pójścia z nim do kościoła. Albo wycisnąć z ciebie pieniądze.
Dwie osoby przyszły z talerzami do zbierania, kiedy myślałem o tym wszystkim wcześniej dzisiaj. Moje problemy ze Świętem Dziękczynienia i amerykańskim patriotyzmem są zbyt długie i zawiłe, aby je tu omawiać, ale wspomnę, że kiedyś dostałem surowy wykład od mojego nauczyciela historii z drugiego roku, ponieważ nie chciałem stanąć w obronie Przysięgi Wierności podczas apelu. Recytowanie tego na głos tego ranka było zdecydowanie dezorientujące. Nie robiłam tego od czasów podstawówki.
Tłum rośnie niespokojnie
Gdy dzisiejsze nabożeństwo zbliżało się do godziny, wielu członków tłumu traciło zainteresowanie. Duża rodzina siedząca przede mną zdecydowanie walczyła. Ojciec wielokrotnie zgłaszał się na ochotnika, aby zabrać dzieci do łazienki, a jego syn zasnął na kilku siedzeniach. Jedna z jego córek była wśród tykes wybranych do założenia stroju Pielgrzyma.
Podczas gdy kantor śpiewał, rzuciła kapelusz Pielgrzyma i uniosła sześć palców ku ojcu. Mogę tylko przypuszczać, że właśnie takiej ilości ciasteczek żądała od stoiska z przekąskami w zamian za to, że nie biegały po alejkach i piszczały szaleńczo.

Nie widziałem, żeby ktoś ignorował usługę i oglądał filmy TikTok na swoim telefonie, ale zauważyłem dwie dziewczyny z lokalnego klubu harcerskiego bawiące się Cootie Catcherem. Inne obecne dzieci albo chichotały, rozmawiały na boku, albo wpatrywały się w przestrzeń. Ale wielu starszych ludzi w ławkach traktowało to wszystko bardzo poważnie. Pewna kobieta nagrała telefonem kilka piosenek i podskakiwała wesoło w rytm piosenki „He's Got the Whole World”.
Próbowała wykrzesać trochę entuzjazmu ze strony dzieci siedzących za nią, ale im się to nie podobało. Patrzyli na nią tępo. Po zakończeniu 75-minutowego nabożeństwa wspomniana wcześniej Pielgrzymka obróciła się na krześle i posłała połowie tłumu złośliwe spojrzenie, które praktycznie promieniowało 50 000 gigawatów skrajnej, bolesnej nudy.
Co to wszystko znaczy?
Nie kłamię, kiedy mówię, że dzisiejsze nabożeństwo dziękczynne było całkowicie fascynujące. To byli jedni z najlepszych ludzi, których oglądałem od lat, i dało mi to dużo do myślenia na temat amerykańskiego patriotyzmu w erze post-Trumpowej, religii, stosunków międzynarodowych, życia za granicą jako Amerykanin, Święta Dziękczynienia i całego bycia wdzięcznym , i czy nadal pamiętam, jak zrobić Cootie Catchera.

Wiele kościołów w Holandii boryka się obecnie z trudnościami, a frekwencja nadal spada. Tony wielowiekowych miejsc kultu w kraju są puste i ciche w weekendy. W Pieterskerk nie odbywają się już regularne nabożeństwa i równie prawdopodobne jest zorganizowanie rave'u, a nawet projekcji „Żywotu Briana” Monty Pythona (serio), jak coś w rodzaju dzisiejszego poranka.
Jestem zdania, że zorganizowana religia będzie nadal zanikać w nadchodzących dziesięcioleciach, gdy wszyscy będziemy coraz bardziej rozpraszać się technologią, wymagającymi studiami i karierą oraz ogólnym chaosem współczesnego życia.
Ale kto wie? Może za pięćdziesiąt lat Pielgrzymka będzie na nabożeństwie Dziękczynienia w Pieterskerk, filmując to wydarzenie odpowiednikiem smartfona z 2072 roku i machając rękami do grupy rozgadanych nastolatków siedzących obok niej, podczas gdy hologram wykonuje „Pewnie w tę lśniącą noc. ”