Lovely Things: upcyklingowane kolczyki Teaspoon
– Takich łyżeczek używają w rosyjskich pociągach – mówi z przekonaniem Agnieszka*, wpatrując się intensywnie w moje uszy. Mam na sobie moje nowe kolczyki z upcyklingu.
Jest rok 2019 i siedzimy na kanapie w mieszkaniu mojego słowackiego przyjaciela S. w 2. dzielnicy Wiednia. To jej doroczna impreza urodzinowa dla jej najbliższych koleżanek i wszyscy tam jesteśmy: Austriacy, Węgrzy, Polacy… i ja na czele jednoosobowej brytyjskiej delegacji.
Agnieszka ma około 55 lat i dorastała w Polsce w czasach komunizmu. Wyszła za mąż za Austriaka, od około 25 lat mieszka w Wiedniu, a obecnie prowadzi własny departament w austriackim ministerstwie federalnym. Agnieszki nie da się zwariować. Jeśli ona mówi, że moje kolczyki są zrobione z rosyjskich łyżeczek kolejowych, to moje kolczyki są zrobione z rosyjskich łyżeczek kolejowych.
Twardy szeroki
Podobała mi się Agnieszka. Miała mnóstwo stylu i zero skrupułów, by powiedzieć mi, żebym przestała być żałosnym płatkiem śniegu z Europy Zachodniej.
„Czy pięć godzin czekania to zbyt wysoka cena za mieszkanie w Austrii?” – zapytała mnie kiedyś, kiedy skarżyłem się na nieskuteczność austriackich władz imigracyjnych, ostre jak brzytwa brwi strzelające w niebo.
– Chyba nie… – wymamrotałem. Nie zamierzałem dyskutować o trudnościach z kimś, kto mieszkał w zrujnowanych akademikach w Związku Radzieckim w latach 80.
Niestety mój kontakt z Agnieszką urwał się wkrótce potem, kiedy doszło między nią a S. do wielkiej awantury i przestali ze sobą rozmawiać. Nie chcąc brodzić na usianym minami pustkowiu tej konkretnej sagi, priorytetowo potraktowałem moją przyjaźń z S. Ale szkoda. Agnieszka była twardą laską — a ja lubię twardą laskę.
Założę się, że miała rację co do tych upcyklingowanych kolczyków.
Wycieczka do Porvoo
Przybyli z Porvoo w Finlandii, niedaleko granicy z Rosją. Mój partner i ja spędziliśmy kilka dni w Helsinkach, zanim udaliśmy się do Vaasa na marsz IML . Porvoo — jedno z najstarszych miast w Finlandii — jest doskonałym miejscem na jednodniową wycieczkę i można do niego łatwo dojechać autobusem ze stolicy.
Po tym, jak spacerowaliśmy ładnymi brukowanymi uliczkami i podziwialiśmy widok ze wzgórza zamkowego za miastem, zdecydowałem, że chciałbym zrobić zakupy. Druga połowa była zajęta fotografią, więc mogłem swobodnie przeglądać różne rękodzieła na wystawie.
Na swoim stoisku w kącie jednego ze sklepów z pamiątkami pilnowała pani sprzedająca biżuterię wykonaną z produktów pochodzących z recyklingu. I nie chodzi tu też o dziwne, pozbawione ironii upcyclingowe „szelki spodni wykonane z samochodowych pasów bezpieczeństwa”. Ta kobieta dobrze i naprawdę dostała notatkę o stylu. Wiszące kolczyki wykonane z pomysłowo zawiązanych kabli słuchawek. Nieziemskie wisiorki utworzone z wyrzeźbionych główek widelców.
I te kolczyki zrobione z antycznych łyżeczek.
Nowe ze starego
Zawsze podobał mi się pomysł wykorzystania starego do stworzenia nowego. Od czasów rewolucji przemysłowej ceglane fabryki w mojej rodzinnej północnej Anglii przekształcone w luksusowe mieszkania, po buty do biegania wykonane z plastikowych butelek pochodzących z recyklingu. Jeśli chodzi o tworzenie nowego i świeżego ze starego i odrzuconego, jestem tu po to.
Ta fascynacja nie kończy się również na przedmiotach użytkowych. Oglądanie renowacji starych domów całkowicie unosi moją łódź. Jeszcze zanim pandemia uderzyła i znormalizowała tego rodzaju zachowania, porzuciłem radar społecznościowy na kilka tygodni, aby obejrzeć wszystkie odcinki Fixer Upper i Good Bones , jakie mogłem znaleźć. Następnie skierowałem się prosto do ich brytyjskich odpowiedników: „ Restoration Home ”, „ Restoration Man ” i „ Amazing Spaces ”. Niech będzie wiadomo, że moje zaangażowanie w ten projekt telewizyjny było absolutne.
To wciąż sen
Remont własnego domu był moim marzeniem odkąd pamiętam. Jednak po dekadzie bardzo niskich stóp procentowych, które wysadziły ceny aktywów daleko poza moje skromne możliwości finansowe, nie jestem obecnie na rynku, aby kupić zaniedbaną szopę – nie mówiąc już o prawdziwym mieszkaniu. Więc zaspokajam moje pragnienie „nowego ze starego”, nosząc zamiast tego te upcyklingowane kolczyki.
Nie rezygnuję jednak z marzeń. Któregoś dnia będę nosić kolczyki, unosząc się stylowo po moim pięknym, odnowionym mieszkaniu, udając, że jestem Joanną Gaines. Może nawet odszukam Agnieszkę i zaproszę ją do siebie.
Do wiedeńskiej kawy i ciast oczywiście.
(*Imiona zostały zmienione)
Ta historia jest częścią serii. Oto moje inne piękne rzeczy:
Pudełko z lakierem uzbeckim — relikt wygasłej przyjaźni
Opowieść o dwóch kurtkach — ewolucja mody