Marc Andreessen o problemach związanych z prawami autorskimi AI: ale co z Muh Money?

Nov 10 2023
Andreessen Horowitz chce mieć pewność, że wszyscy będą jednomyślni w sprawie niepłacenia artystom za ich pracę.

Może to być zaskoczeniem, ale Marc Andreessen – współzałożyciel Andreessen Horowitz firmy mega-venture capital i wieloletni bogaty facet – jest dość zaniepokojony ekonomią twórców.

Żeby było jasne, nie martwią go „twórcy”, czyli artyści, którzy latami harują w niskopłatnych branżach w nadziei, że pewnego dnia przełożą swoją ciężką pracę, talent i twórczą inspirację na coś, na czym zależy innym. Nie? Nie. Andreessen martwi się twórcami „generatywnych” modeli oprogramowania AI – bezdusznych programów, które wysysają ogromne ilości treści z Internetu (w tym wiele dzieł wspomnianych artystów) i przekształcają je w generowane algorytmicznie bzdury, które ludzie tacy jak Andreessen mogą zarabiać.

Tak, Marc naprawdę martwi się o tych ludzi.

Wydaje się, że powodem jego zaniepokojenia tą skądinąd dominującą grupą demograficzną jest fakt, że amerykański Urząd ds. Praw Autorskich rozważa obecnie nowe regulacje dotyczące masowego wykorzystywania przez twórców sztucznej inteligencji materiałów chronionych prawem autorskim do szkolenia swoich modeli i przyjmuje publiczne komentarze w tej sprawie .

We wtorek Federalna Komisja Handlu przedstawiła stosunkowo łagodne opinie na temat konieczności potencjalnego poszanowania istniejącego prawa autorskiego w odniesieniu do tych rozwijających się modeli językowych. Ponieważ misją FTC jest ochrona konsumentów, twierdzi ona, że ​​wykorzystanie sztucznej inteligencji w branżach kreatywnych może „wpływać na otwartą i uczciwą konkurencję”. Mówiąc dokładniej, agencja stwierdziła, że ​​jest zaniepokojona „kwestiami związanymi z odpowiedzialnością wynikającą z opracowania lub wdrożenia generatywnej sztucznej inteligencji” oraz że bada, czy „zasady odpowiedzialności [powinny] mieć zastosowanie do szkód spowodowanych przez narzędzia sztucznej inteligencji przeszkolone w zakresie pracy twórczej, które są wykorzystywane do generowania nowych treści.”

FTC wydaje się mieć na myśli to, że być może nie jest do końca sprawiedliwe, aby firmy technologiczne używały niezwykle potężnych algorytmów do odkurzania wszystkich opublikowanych dzieł sztuki wizualnej lub tekstów, a następnie odwracały się i wykorzystywały te treści do stworzenia produktu przeznaczonego do konkurować, a w niektórych przypadkach zastępować ludzi, którzy pierwotnie stworzyli te dzieła?

Podczas gdy duzi gracze w sztuczną inteligencję, tacy jak OpenAI i Google, są zajęci przekomarzaniem się ze światowymi przywódcami i wykorzystywaniem lobbystów do pracy z sędziami, Andreessen Horowitz w komentarzach broni bogatych inwestorów przed nieumytymi masami klasy kreatywnej.

W swoim własnym komentarzu skierowanym do amerykańskiego Urzędu ds. Praw Autorskich Andreessen Horowitz podzielił się swoimi opiniami w tej sprawie – donosi Insider . „Konkluzja jest taka” – napisała absurdalnie bogata firma. „Nałożenie kosztów faktycznej lub potencjalnej odpowiedzialności za prawa autorskie na twórców modeli sztucznej inteligencji albo zabije, albo znacząco utrudni ich rozwój”. Firma argumentowała dalej, że jedynym rozsądnym sposobem szkolenia sztucznej inteligencji jest wykorzystanie „czegoś, co przypomina cały korpus słowa pisanego” i „ogromnego przekroju wszystkich publicznie dostępnych informacji, jakie kiedykolwiek opublikowano w Internecie”.

Innymi słowy, według firmy prowadzonej przez nudnych ludzi mających obsesję na punkcie pieniędzy i wyglądających na pozbawionych jakichkolwiek artystycznych zapędów, nie można oczekiwać, że firmy zajmujące się sztuczną inteligencją będą płacić artystom za ich pracę. Byłoby to głupie, ponieważ utrudniałoby wykorzystanie pracy tych ludzi do tworzenia programów zaprojektowanych do bezpłatnego tworzenia podobnych (choć gorszych) treści.

W swoim komentarzu Urzędu ds. Praw Autorskich Andreessen Horowitz przedstawił także nieco nieprzemyślany argument, że Ameryka po prostu nie będzie w stanie się obronić, jeśli rząd nie sprzeda wszystkich autorów, malarzy, komików i filmowców małej koterii firm technologicznych i wspierających ich biznesmenów (tj. Andreessen Horowitz). Firma twierdziła, że ​​osłabianie sztucznej inteligencji może zagrozić nie tylko „konkurencyjności gospodarczej” Stanów Zjednoczonych, ale także „bezpieczeństwu narodowemu”. Tłumaczenie: niepozwolenie nam na wzbogacenie się na artystach może oznaczać przegraną wojnę z Chinami.

Nic z tego nie powinno szczególnie dziwić. Andreessen Horowitz interesuje się zarabianiem pieniędzy, a nie można zarobić tyle pieniędzy, jeśli nie ma się swobody w bezkrytycznym rabowaniu własności intelektualnej innych osób! Co więcej, Andreessen (ten mężczyzna) niedawno obnażył wewnętrzne mechanizmy swojego technolibertariańskiego mokrego snu w dziwnym tekście, który nazwał „Manifestem technooptymisty”. Manifest między innymi wychwala świętą wartość „technologii” i „rynków” i niemal deklaruje, że państwo regulacyjne jest wrogiem ludu.