„Nie zapomnij o mnie, mamusiu”.

Nov 27 2022
To były słowa, które powiedział do mnie mój syn idąc korytarzem. On ma sześć lat.

To były słowa, które powiedział do mnie mój syn idąc korytarzem. On ma sześć lat.

Od prawie 7 lat znajduje się w centrum przedłużającej się sprawy w sądzie rodzinnym o wysokim konflikcie – zgodnie z zaleceniami. Obejrzeliśmy cztery stany, dwadzieścia trzy wydziały policji, niezliczone sądy i rozprawy sądowe. A po tym, jak jego ojciec rozdzielił nas na trzy lata, dzięki stronniczemu osądowi DCF, wiele zostało ujawnionych w długo oczekiwanym spotkaniu.

Kiedy jechałem do niego, słuchając jakiejś piosenki Raya LaMontagne'a, zadzwoniła moja mama - jest tutaj. Widzisz, nie sądziłem, że jego ojciec naprawdę pozwoli mi zobaczyć naszego syna. Od trzech miesięcy nie zamówił dostępu (jak to się teraz nazywa). Groziło mu więzienie, a mimo to sprawiał wrażenie, że ostatnią rzeczą, jaką zrobi w ten weekend, będzie ponowne zobaczenie mojego syna.

Dzieciak był kulą emocji, a co drugie zdanie było prostym „Mamusiu, tak bardzo za tobą tęskniłem”. To nawet nie jest prawdziwe, że rozmawiam z nim przez telefon, każda minuta, każda mila ma o wiele większe znaczenie — mój umysł ściga się z całkowicie nierealistycznymi sposobami skrócenia jazdy. Pyta mnie, gdzie byłem, a ja nie mogę znaleźć odpowiedniej odpowiedzi. „Tak długo czekałem, żeby cię zobaczyć, dzieciaku” to najlepsze, co przychodzi mi do głowy.

Tak wiele z naszego języka musi zostać zakodowane. Nie mogę mu powiedzieć całej szczerej prawdy. Jak wytłumaczyć sześciolatkowi, że jego rodzice musieli stanąć przed sądem, aby określić dynamikę naszego rodzicielstwa od momentu jego poczęcia. To nie jest coś, co jeszcze dopracowałem.

Zaczynał opowiadać mi krótką historię „swoją drogą mamusiu…”, a kończył „Tak bardzo za tobą tęskniłem, kocham cię mamusiu”. Całe to uczucie pomimo ojca, który wprawdzie nie chce, żebym kiedykolwiek więcej widziała to dziecko, i nie chroni go przed niczym, co zaszło między nami — potwierdzone przez jego rodzinę.

Czy to w ogóle jest prawdziwe? Ciągle myślałem o sobie podczas jazdy. Nie ma mowy, żeby to się działo naprawdę. Prawdopodobieństwo, że w niedzielę wygram miliard dolarów, było większe. A jednak był tutaj i rozmawiał ze mną przez telefon. Przygotowałam się na dziecko, które było gotowe mnie odrzucić, być tak zranione i tak wściekłe na mnie za to, że po niego nie wróciłam. I nie mógł przestać mi mówić, jak bardzo za mną tęsknił.

Całą drogę do hotelu przegadaliśmy. Całe trzydzieści minut. On obraca się pomiędzy „Kocham Cię bardzo, mamusiu”, „Tęskniłem za Tobą, mamusiu”, „Gdzie byłaś”, „Tak długo czekałem, żeby cię zobaczyć” i „Ile jeszcze mil i minut?” To przeciwieństwo tego, do czego przygotowywał mnie każdy fachowiec i kolega.

Nie wiem jakim cudem nie pękałem w szwach, ale znalazłem słowa, które miały sens. „Kiddo, kocham cię i nie mogę się doczekać, żeby cię zobaczyć. Bardzo za tobą tęskniłem. Nie mogę się doczekać, żeby cię przytulić. Możesz mnie przytulać tak długo, jak chcesz. Nie rozłączę się, dopóki tam nie dotrę, jeśli nie masz nic przeciwko?

Kiedy traciłem i zyskiwałem służbę, męczył moją mamę, dokąd poszedłem i kiedy wróciłem. Nie znałem zbyt dobrze dróg, więc nie mogłem go przygotować tak, jakbym jechał do Vermont, gdzie wiem, jak wygląda obsługa.

Kiedy tam dotarłam, pobiegł prosto do mojego samochodu — żadne ostrzeżenie ani uwaga moich rodziców, by trzymać się z dala od parkingu, nie miały znaczenia — pobiegł wzdłuż chodnika hotelu, żeby dostać się do samochodu. Kiedy mnie przytulił, podniosłam go i mocno trzymałam. Od razu powiedział mi „mamo, tak bardzo za tobą tęskniłem”.

Kiedy rozmawialiśmy, każda inna historia brzmiała: „Tak bardzo za tobą tęskniłem”, po której następowało lub poprzedzało przytulenie. W miarę upływu czasu mógł znaleźć więcej słów pomiędzy swoimi nowymi ulubionymi słowami. Szczerze podzielił się tak wieloma rzeczami, których nigdy bym się nie spodziewał. Od kolegów z klasy, którzy nazywają go przekleństwami, po jego tatę, który mówi mu, że walczymy o niego.

Moja rozmowa z moim dzieciakiem została zmonopolizowana na wyrażanie, że ja też za nim tęsknię, że wkrótce go zobaczę i że tak bardzo się starałam, żeby go zobaczyć. Zrównoważyłam to rozpakowywaniem niektórych niepokojących rzeczy, które poruszył — od tego, że jego rodzice walczyli o niego, po reprymendę za to, że bardzo się cieszy na mój widok.

Pięć godzin było emocjonalnie wyczerpujące. To nie była okazja do kolorowania i zabawy Rescue Bots, ale stała się pięcioma godzinami miłości i wspierania sześciolatka przechodzącego przez następstwa problemów dorosłych. Niesprawiedliwość tego wszystkiego kłuje za każdym razem, gdy staje się jeszcze trudniejsza do zignorowania.

Cały czas przygotowywałem go do mojego wyjazdu. I za każdym razem trzymał mnie za rękę lub ściskał trochę mocniej. Wyjaśniłem mu, że zobaczę go za czternaście dni, dwa tygodnie. Rozmawialiśmy o tym, co chcielibyśmy zrobić następnym razem.

Gdy dalej się żegnaliśmy, on wyrażał swój smutek i frustrację, a jego ostatnie słowa brzmiały: „Mamo, oto cukierek, żebyś o mnie nie zapomniała. Nie zapomnij o mnie, mamusiu”. Przytuliłem go jeszcze raz i powiedziałem mu: „Nie ma mowy, żebym cię kiedykolwiek zapomniał, jesteś moim dzieciakiem”. I poszedł do ojca.

Opuściłem tę wizytę, czując się bardziej ze złamanym sercem niż cokolwiek innego. Tutaj minęły trzy lata, odkąd ostatni raz widziałem moje dziecko i powinienem być zachwycony. Ale to było po prostu łamiące serce. Konsekwencje problemów dorosłych dla dziecka stały się tak przytłaczające, że nie mogłem zrobić nic poza zatrzymaniem samochodu tylko po to, by się rozpłakać.

Kiedy rozstajesz się z kimś, ponieważ cię skrzywdził, nikt nie wyjaśnia, że ​​​​twoje dziecko przejdzie przez więcej, niż możesz sobie wyobrazić. Że to nie jest światełko w tunelu, w którym próbujemy sprawić, by to zadziałało. To po prostu nowy tunel. A światło na drugim końcu? Jest trochę zamglony, zakurzony, jak smog z pożaru lasu.

Stawianie dziecka na pierwszym miejscu oznacza czasami dokonywanie poświęceń, których po prostu nigdy nie mógłbyś sobie wyobrazić. Rodzicielstwo to po prostu ta dziwna podróż pełna nieoczekiwanego chaosu i lekcji, których nie znałeś. I poświęcenie.

Oddzielając się od taty moich dzieci, ten dzieciak przeszedł od rodziców, którzy nie byli razem wspaniali, ale byli jeszcze gorsi osobno. Kiedy tata był w domu, lubił popisywać się dzieckiem, ale tak naprawdę nigdy nie chciał zajmować się najtrudniejszą częścią rodzicielstwa. Wkroczyłbym w te chwile i przepracował to. Jeśli potrzebowałem jego pomocy, często po prostu stał w gotowości, ale nigdy nie przejmował sterów.

To był system, który działał przez te cztery miesiące i gdybyśmy mogli być rodzicami, mieszkając w tym samym domu, bez dynamiki i komplikacji romantycznego związku, mogłoby to zadziałać. Ale nie mogliśmy mieszkać razem i przynajmniej próbować odgrywać role szczęśliwej, zaangażowanej relacji mamy i taty.

Ale byliśmy do bani będąc razem w romantycznym związku. Nie mogłam być szczera co do granic, których potrzebowałam, a on nie potrafił się porozumieć ani być szczerym wobec siebie. To było niewiarygodnie trudne i poszedłem na kompromisy, których nigdy więcej nie chcę robić.

Poza tym ta przeciwna energia weszła w dynamikę. Zamiast być dwojgiem ludzi skupionych na wspieraniu dorastającego dziecka w zdrowego dorosłego, stało się to grą polegającą na wygrywaniu i przegrywaniu. Ale realistycznie, kiedy dziecko jest w środku, jedyną osobą, która przegrywa, jest dziecko. I to jest lekcja, której wciąż nie wyciągnięto.

Stawianie potrzeb dziecka na pierwszym miejscu podczas separacji jest niezbędne. Nie oznacza to kupowania każdego możliwego prezentu świątecznego z najwyższej półki. Oznacza to szczerą rozmowę z samym sobą: „czy robię dobrze i najlepiej dla mojego dziecka?” I ta odpowiedź nigdy nie będzie łatwa do zaakceptowania.

Musisz to jednak przyznać. Trauma z dzieciństwa jest tak powszechna w bitwach o opiekę nad dziećmi. A dzieci dorastające do normalizacji toksycznych relacji jako zdrowe. Tyle rzeczy, których nikt jako rodzic nie chce, aby ich dzieci doświadczyły.

Jeśli chcesz, aby twoje dziecko pomyślnie przeszło przez rozwód, musisz postawić je na pierwszym miejscu. Nie może chodzić o pieniądze ani o czas handlu. Nie może chodzić o wygraną, przegraną czy zatrudnienie najokrutniejszego prawnika. To musi być po prostu dwoje uczciwych i pokornych ludzi, którzy spotykają się, aby podjąć najlepsze możliwe decyzje dla swoich dzieci.

A największa rada, jaką mogę dać jako ktoś, kto robi to od siedmiu lat? Kiedy będziesz mieć dzieci, przeprowadź tę rozmowę. Porozmawiajcie o tym, jak by to wyglądało, gdybyście nie byli już rodzicami w tym samym gospodarstwie domowym. Co by to oznaczało? I zastanów się szczerze nad rozmową.

W tym momencie wiem, że gdybym nie mogła odbyć z kimś tej rozmowy i usłyszeć od tej osoby, że potrzeby dzieci są ważniejsze niż cokolwiek innego, poważnie zastanowiłabym się nad decyzją o posiadaniu z nimi dzieci.

Ale przyjrzyj się też, jak rozwiązują problemy. Czy przychodzą na problemy rzucając zranić? Czy napotykają problemy, patrząc na nich z perspektywy zwycięzcy/przegranego? Jak teraz rozwiązują konflikty? Jakie są ich umiejętności komunikacyjne? Jak szczerzy są wobec siebie?

Wiele życzę mojemu dziecku. Życzę dwojga zdrowych, szczęśliwych rodziców skupionych na jego rozwoju jako dziecka na zdrowego dorosłego. Chciałbym, aby dalsza rodzina również mogła zobaczyć w tym wszystkim to, co najważniejsze.

Ale przede wszystkim chciałbym, żeby wiedział głęboko, bez względu na wszystko, że nigdy o nim nie zapomnę.