Próbowałem prowadzić samochód Indy w profesjonalnym symulatorze wyścigów Hondy, a ramiona nadal mnie bolą

Miałem około czterech pełnych wypadków okrążeń po pierwszym przejeździe za kierownicą najnowszego i najlepszego profesjonalnego symulatora wyścigowego Hondy Driver In Loop (DIL), kiedy po raz pierwszy to zauważyłem: bolały mnie ramiona , od palców po łopatki. Kiedy po raz drugi wrzuciłem go do ściany , uświadomiłem sobie również, że nie oddychałem od około dwóch minut, pot przykleił mi grzywkę do głowy i stawy w palcach skrzypiały, gdy próbowałem puścić kierownicę koło, żeby wytrzeć dłonie o spodenki. Nie, pomyślałem, moja praktyka w iRacing absolutnie nie przygotowała mnie na żaden z tych nonsensów.
powiązana zawartość
Honda, jeden z dwóch dostawców silników dla IndyCar, z różnych powodów zaprosiła mnie na 108. wyścig Indianapolis 500. Tak, oczywiście, byliśmy tam, aby zobaczyć wyścig, ale kilku z nas miało także okazję przetestować najnowszą i najlepszą technologię symulowanych wyścigów. Dzięki temu na nowo doceniłem wysiłek, jaki kierowcy wkładają w rywalizację.
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Ten konkretny symulator wykorzystuje stary kokpit samochodu Indy i oferuje 270-stopniowy widok z ekranu o wysokości 2,5 metra i szerokości 9 metrów, z pełnym odchyleniem o 360 stopni. Zasadniczo dzięki tym maszynom kierowcy są w stanie dokładniej odtworzyć warunki panujące w wyścigu i wprowadzić krytyczne zmiany w ustawieniach, bez konieczności ponoszenia kosztów związanych z prowadzeniem prawdziwych samochodów na prawdziwych torach wyścigowych. Stanowi także ogromny krok naprzód w porównaniu z poprzednim symulatorem Hondy, który wszedł do użytku w 2013 roku; nowa wersja zawiera oprogramowanie do symulacji dynamiki pojazdów wielonadwoziowych i może generować do 1,5 MB danych na sekundę. Możesz lepiej symulować warunki w świecie rzeczywistym, wprowadzać natychmiastowe zmiany i analizować ogromne ilości danych i nagrań wideo, aby zrozumieć, co można ulepszyć. To naprawdę imponująca maszyna – i jest też w pewnym sensie przerażająca.
Kiedy dowiedziałem się, że będziemy mieli szansę wypróbować symulator DIL Hondy, zacząłem przygotowania w iRacing. Przez lata mój mąż złożył całkiem przyzwoity zestaw do symulacji, ale jesteśmy normalnymi ludźmi z normalnym budżetem, co oznacza, że nie wydaliśmy kilku tysięcy dolarów na próby stworzenia zestawu, który będzie w stanie odtworzyć rzeczywiste warunki. Wiedziałem, że symulator Hondy DIL będzie wykładniczo droższy, ale chciałem dokładnie wiedzieć, jaki zysk uzyskasz za swoją złotówkę.

Myślę, że to także dobry moment, aby przyznać, że nie jestem kierowcą wyścigowym i nigdy nie chciałem nim być. Już w bardzo młodym wieku wiedziałem, że mój mózg działa najlepiej, gdy ma mnóstwo czasu na przeżucie różnych informacji i podjęcie świadomej decyzji w oparciu o powolny proces rozumowania. Nigdy nie byłem dobry w grach wideo typu strzelanki pierwszoosobowe, które rzucają cię w sam środek bitwy, i zawsze byłem trochę przerażony za kierownicą samochodów, którymi ścigałem się na torach w szkołach jazdy wyczynowej. Nie nadaję się do tego całego „przetwarzania i reagowania na 1000 zmiennych napływających z dużą szybkością”.
To dla mnie trudne, nawet na monitorze komputera o normalnej wielkości. Jeśli angażuję się w jakieś szaleństwa związane z iRacing, wolałbym trasę drogową z wolniejszym, prawie seryjnym pojazdem; zastanawianie się, jak ułożyć ciąg właściwych okrążeń wokół owalu za kierownicą maszyny z otwartymi kołami, nawet wirtualnie, było wyczerpującą perspektywą. Byłem z siebie dumny, że w kwalifikacjach udało mi się pokonać kilka stałych okrążeń z prędkością 230 mil na godzinę... pod warunkiem, że zignorowałem fakt, że kierowcy IndyCar w poprzedni weekend zakwalifikowali się z prędkością ponad 230 mil na godzinę. Poprosiłam męża, aby zmniejszył sprzężenie zwrotne siły do łatwiejszego do opanowania poziomu i w pewnym sensie przyzwyczaiłam się do wrażenia, jakie daje pokonywanie 4-kilometrowego toru Indianapolis Motor Speedway. Zakończyłam moją wycieczkę zajęciem szóstego miejsca w 300-kilometrowym wyścigu Indy będącym częścią ligi wyścigów symulatorów mojego męża — wyczynu, którego dosłownie dokonałam jedynie dzięki temu, że nie wchodziłam nikomu w drogę i nie dawałam się wciągnąć w wypadki w walce o pozycję.
Nie mogę powiedzieć, że byłem pewny siebie, wchodząc do symulatora DIL Hondy, ale pomyślałem, że przynajmniej miałem przyzwoitą szansę na poczucie się w pewnym stopniu kompetentny.
Hoooooo, chłopcze, myliłem się !

Jeśli znasz samochody wyścigowe, a zwłaszcza samochody z otwartymi kołami, to wiesz, że pozycja za kierownicą jest niska i przypomina salon. Jako niższa dziewczyna zatopiłam się w kokpicie i natychmiast straciłam znaczną część pola widzenia, po prostu dlatego, że nie widziałam ponad krawędzią wanny. Regulowane pedały oznaczały, że mogłem do nich wygodnie dosięgnąć, ale moje ramiona trzymały kierownicę w pełnym rozciągnięciu, a dłonie były zbyt małe, aby utrzymać wygodny chwyt podczas wykonywania takich czynności, jak naciskanie przycisku radia lub zwalnianie sprzęgła. Niezliczoną ilość razy zatrzymywałem mój wirtualny samochód Indy, próbując zjechać z pit-roadu, ponieważ w chwili, gdy skręciłem kierownicą, łopatka sprzęgła była całkowicie poza moim zasięgiem.
Podczas pierwszych kilku okrążeń natychmiast próbowałem przenieść mój zestaw umiejętności iRacing na prawdziwy obiekt, po czym kilka razy mocno uderzyłem w ścianę. Symulator DIL jest skonfigurowany w taki sposób, że wyłącza informację zwrotną, gdy zaczynasz nawiązywać ostry kontakt, ale i tak było to cholernie przerażające . Kiedy twoje pole widzenia jest całkowicie zanurzone w IMS, trudno przełączyć przełącznik w mózgu, który informuje, że właśnie schrzaniłeś tak bardzo, że zaraz umrzesz. Spróbuj wykonać kilka obrotów o 360 stopni, a następnie pamiętaj, jak delikatnie puścić manetkę sprzęgła, gdy będziesz wracać na tor, aby podjąć kolejną próbę. To tak, jakbyś próbował przełączyć swój mózg z mówienia po francusku na hiszpański, gdy jesteś jedynie umiarkowanie biegły w rozumieniu tych języków.
Po kilku upadkach zdałem sobie sprawę, że prawdopodobnie nie powinienem ciągle próbować tempa jak piłka do ściany. Powinienem zwolnić i faktycznie spróbować oswoić się z technologią symulatora oraz tym, czym różni się ona od mojego doświadczenia z iRacing. Siłowe sprzężenie zwrotne w kierownicy symulatora DIL zostało znacznie stonowane, aby dać nam, dziennikarzom, szansę na ustawienie przyzwoitej prędkości okrążenia w kokpicie samochodu pozbawionego wspomagania układu kierowniczego, ale wciąż było zbyt agresywne dla moich słabych jak galareta ramion. Byłem zszokowany tym, jak bardzo musiałem walczyć z kierownicą, żeby, powiedzmy, utrzymać samochód na prostej lub nie uderzyć od razu w ścianę przy wyjściu z zakrętu. Dosłownie nigdy nie doświadczyłem takiego uczucia i zamiast płynnych ruchów, na które liczyłem, czułem, że muszę po prostu piłować kierownicę – mimo że wiedziałem, że to czyni samochód bardziej niestabilnym i spowalniając mnie. Po prostu nie miałem innego sposobu na kontrolowanie podwozia Dallary.

Kiedy zacząłem pokonywać ciągi (bardzo wolnych) okrążeń, zacząłem zdawać sobie sprawę z innych problemów. Po pierwsze, zdecydowanie zapomniałem, jak się oddycha, i dopiero mój najlepszy sposób myślenia jogina przypomniał sobie, aby połączyć oddech z ruchami: wydech w róg, wdech na prostych. Jednak skupiając się na oddechu, zdałem sobie sprawę, że tracę kontrolę nad torem wyścigu i że nie wywieram wystarczającej siły, aby utrzymać samochód na gładkiej trajektorii. Musiałem więc sobie przypomnieć, żeby nie tylko robić wydechy w zakrętach, ale także lewą ręką przyciągnąć kierownicę do uda, podczas gdy prawa ręka próbowała ustabilizować drgania. O tak, a potem musiałem zaczerpnąć powietrza na prostych – i zdecydowanie musiałem też pozwolić, aby samochód podjechał bliżej ściany, mimo że nie widziałem ściany i chociaż było to niezwykle przerażające, a nawet chociaż trudno było utrzymać samochód na miejscu. Jednak gdy o tym wszystkim pomyślałem, pierwszy zakręt był niespodzianką; Skręciłem później, niż chciałem, musiałem odpuścić pedał gazu bardziej, niż zamierzałem, i zdałem sobie sprawę, jak łatwo jeden zakręt zrujnował całe okrążenie. Resztę okrążenia spędziłem, próbując nadrobić zaległości w pierwszym zakręcie. Minęły kolejne dwa okrążenia, zanim w końcu poczułem, że wróciłem do normalnego rytmu.
Ale czy wiesz, co się stało, gdy znów poczułem się kompetentny w kwestii mojej linii wyścigowej? Zacząłem zdawać sobie sprawę, jak bardzo bolą mnie ramiona. Moja i tak już nieistniejąca siła chwytu całkowicie się rozpadła, co oznaczało, że musiałem aktywnie zastanawiać się, w jaki sposób zamierzam utrzymać kierownicę. Musiałem sobie przypomnieć, żeby mocniej chwycić, ale napięcie rozprzestrzeniło się na przedramiona, bicepsy i z powrotem na łopatki. Kiedy inżynierowie symulatora DIL powiedzieli mi, że ukończyłem pięć okrążeń z rzędu, moją jedyną myślą było: „Co do cholery”. Byłem już wyczerpany, a gdyby to był prawdziwy wyścig, do przejechania zostałoby jeszcze 195 okrążeń.
Udało mi się przejechać około 10 kolejnych okrążeń, zanim po prostu nie mogłem już wytrzymać. Tył samochodu drgnął i nie mogłem go złapać. Zakończyłem moją profesjonalną wycieczkę symulacyjną w ścianie.

Platforma powoli powróciła do zablokowanej pozycji wejścia i wyjścia, a ja dokonałem oceny. Musiałem przypominać palcom jak puścić kierownicę. W ten sposób uwolniłem się od napięcia, którego nie zdawałem sobie sprawy, że je utrzymywałem, a mięśnie górnej części ciała drżały. Byłem mokry od potu, kolana mi się trzęsły, a także czułem się tak, jakby opadło mi dno brzucha, pozostawiając mnie z łuską, a w jej głowie nie było ani jednej myśli poza „O mój Boże”. Po tym wydarzeniu z trudem odpięłam pasy bezpieczeństwa, zawiązałam buty, otworzyłam butelkę z wodą i oddychałam.
Nie mogę porównać nowego sima Hondy z jego starym, bo starym nie jeździłem. Nie mogę porównać nowego sima Hondy do jej samochodu wyścigowego Indy, ponieważ od razu dowiedziałem się, że nie interesuje mnie jazda prawdziwym samochodem wyścigowym Indy. Mogę jedynie porównać nową kartę Hondy z iRacing i, szczerze mówiąc, ona nawet nie ma porównania — nie z domowym sprzętem, do którego mam dostęp.
Przede wszystkim pozwoliło mi to znacznie głębiej docenić ogrom wysiłku, jakiego wymaga Indy 500. Każdy, kto śledzi wyścigi, z łatwością słyszał, że kierowcy nie są sportowcami, ponieważ samochód ma kontrolę, lub że wyścigi na owalnych torach są proste, ponieważ polegają na skręcaniu w lewo. Jestem całkowicie świadomy, że te uczucia to bzdury, ale teraz znacznie bardziej doceniam wysiłek fizyczny, jakiego wymaga pokonanie kilku okrążeń całkowicie niekonkurencyjnych: Minęły trzy dni od mojego testu, a moje ramiona wciąż nie doszły do siebie.

