Recenzja drugiego odcinka Akolity: Odkrywanie szarości między światłem a ciemnością

Pełne ujawnienie: Chociaż zdaję sobie sprawę z powiązań The Acolyte z komiksami Star Wars: High Republic , przeczytałem tylko kilka numerów i nie śledzę tam i z powrotem z intensywnością „poważnego fana”. ” Oglądam program sam w sobie i przynajmniej na razie jestem pod wrażeniem mocnej narracji. (Mimo to, pisząc tę recenzję kilka tygodni po premierze, zdaję sobie sprawę z rosnących kontrowersji wokół serialu. Na pewno dojdę do nich później, ale na razie oceniam serial skutecznie w bańce – do czasu nie da się tego nie zrobić.)
Sugerowane czytanie
Sugerowane czytanie
- Wyłączony
- język angielski
Odcinek 2 („Zemsta/Sprawiedliwość”) wciąga nas głębiej w tajemnicę, dlaczego młoda kobieta przeszkolona w Mocy wyruszyła na tajną misję makabrycznej zemsty na (rzekomo) honorowych Rycerzach Jedi. Jedna zagadka zostaje jednak rozwiązana, gdy w końcu widzimy Mae, naszą zabójczynię Jedi, dzielącą ekran ze swoją siostrą bliźniaczką Oshą, porzuconą Jedi, która została mechanikiem kosmicznym. (Obie gry przekonująco gra Amandla Sternberg.)
powiązana zawartość
powiązana zawartość
Mae skierowała teraz swoje śmiertelne spojrzenie na mistrza Torbina (Dean-Charles Chapman), prawdziwego dziekana sztuczek umysłowych Jedi. Kiedy Mae go odnajduje, lewituje w głębokim medytacyjnym spoczynku, osłonięty niewidzialnym polem siłowym generowanym przez jego aurę. (Nie wiedziałeś, że wewnętrzny spokój to także całkiem skuteczny system bezpieczeństwa, prawda?) Niezależnie od imponujących umiejętności Mae w walce, nie ma ona nic na kwantowym poziomie zen Torbina. Dlatego ucieka się do bardziej przystępnego Planu B – trucizny! – zdobytej od innego akolity Qimira (Manny Jacinto). Ale jak namówić Torbina, żeby to wypił? Tutaj Mae stosuje inną, aż nazbyt znajomą truciznę: poczucie winy.

Poczucie winy – niechlujne i dokuczliwe – rzuca długi cień na ten odcinek. Okazuje się, że Jedi mieli coś wspólnego z pożarem, który zniszczył dom Mae, a Mistrz Torbin zmaga się z tym ciężarem. Na tym polega paradoks Jedi i dlaczego pozostają tak niezłomnie intrygującymi postaciami w science fiction: ich quasi-religijne dążenie do transcendencji wymaga przezwyciężenia destrukcyjnych ludzkich instynktów, takich jak zazdrość i żądza władzy. Jednak za tymi wielkimi uczuciami kryje się bardziej dyskretna, ale nie mniej niszczycielska wrażliwość, która nęka ludzi, a wśród nich najważniejsze jest poczucie winy. Ludzie robią różne rzeczy, aby złagodzić nasze poczucie winy.
I okazuje się, że supermoc Mae nie wynika z jej mistrzostwa w sztukach walki, ale z jej niesamowitej zdolności do wykorzystywania najsłabszych emocjonalnych słabości jej mistrzów Jedi. Jest mistrzynią manipulacji.
Widzieliśmy już te słabości Jedi: przypomnijmy sobie, że Yoda niechętnie pozwolił Obi-Wanowi trenować Anakina Skywalkera w „ Ataku klonów”, ponieważ obaj mieli problemy z przywiązaniem, które zaburzały ich ocenę sytuacji. I tutaj również widzimy, jak wspólna trauma może wywierać wpływ nawet po latach, wpływając na ludzi do podejmowania wątpliwych decyzji. Dzięki tym warstwom The Acolyte wydaje się tak trafny i nowoczesny. Czy możliwe jest kiedykolwiek naprawdę pozostawienie przeszłości za sobą?
Mae oferuje rozgrzeszenie mistrzowi Torbinowi w zamian za spożycie śmiercionośnego eliksiru. Jak mógłby odmówić? Takie jest ciężkie brzemię winy i chwała Akolicie za to, że dał nam nowe zrozumienie tego, co naprawdę znaczy odpoczywać w pokoju.
Choć nie jest jasne, czy oferta przebaczenia złożona przez Mae była poważna, śmierć mistrza Torbina w rzeczywistości ma charakter odkupieńczy, ponieważ jasno pokazuje, że przebywająca w areszcie Osha została wrobiona przez swojego bliźniaka. Nic dziwnego, że Jedi wykorzystują Oshę, aby oszukać jej toksycznego miksologa Qimira, który wywabia Mae z ukrycia. Jednak pułapka zmierza na południe i po zaciętej walce z Mistrzem Jedi Solem (Lee Jung-jae) Mae ucieka.
Nie ma przesady w choreografii walki drutami w tej scenie. Jednym słowem jest urzekająco, z echami Matrixa . Mam nadzieję, że to zapowiedź czegoś więcej. Liberalne wykorzystanie przez Akolitę szerokich ujęć i nietypowych kątów jest subtelnym ukłonem w stronę perspektywy.
Oglądając ponownie całą sagę Skywalkerów z moim 9-letnim synem, dużo myślę o perspektywie. To jego pierwszy raz i niewiele jest radości tak czystych jak oglądanie z nowicjuszem. (W pewnym sensie akolita.) W pewnym sensie The Acolyte okazuje się głęboko wierny podstawom historii Gwiezdnych Wojen . Zestawy wydają się nieziemskie, a jednocześnie znajome i stalowe; kostiumy szyte na miarę dla cosplayu (część mojego osobistego barometru rezonansu franczyzy). Jak dotąd w historii niepełnosprawni bohaterowie poruszają się po świecie, w którym słabość ma dalekosiężne konsekwencje.
The Acolyte jest teraz transmitowany strumieniowo na Disney+.
.

