Rozmowa z intuicyjnym wróżbitą: o niebiblijnej duchowości i drodze do przebudzenia
Wstęp
Na moje myślenie o Boskości największy wpływ miało środowisko naukowe studentów studiów politycznych na Uniwersytecie Chulalongkorn w Tajlandii. Nie ulegało wówczas wątpliwości, że wszyscy moi znajomi byli po tej samej stronie religii i wpływów politycznych, a nie wiary czy osobistych przekonań. Większość ludzi, których spotkałem lub wdałem się w głębokie rozmowy z myślącymi ludźmi, którzy wierzą w nadprzyrodzone istoty lub siły (przynajmniej tak wtedy nazywałem), to albo ludzie mocno zindoktrynowani przez organizacje religijne.
Miałem takie postrzeganie przez tak długi czas, dopóki nie miałem okazji ponownie połączyć się z Laeren @wadeesenorita_, która jest moją dawno utraconą przyjaciółką, a także zaufaną konsultantką duchową. Dla mnie Laeren jest jedną z najbardziej godnych zaufania Wróżbitek Intuicyjnych (nawet nie wiem, co oznacza to określenie, ale ona nalega, żebym go używała), jakie znam w Tajlandii.
Oto seria znaczących (ale jednocześnie bardzo rozproszonych) rozmów, które z nią odbyłem. To, czego się od niej nauczyłem, jest dość fragmentaryczne, ale nalegała, aby każdą wiadomość odbierać oddzielnie.
1. O duchowości i zaufaniu
O duchowości
Termin „duchowość” otrzymuje tak ogromną różnorodność konotacji — od materializmu po czysty dystans, taki jak koncepcja występująca w buddyzmie. Nie wspominając już o tak zwanej duchowości „nowej ery”, która zalewa internet w tej chwili. (Spróbuj wygooglować „Manifestacja” lub „Wybierz kartę” — pojawi się mnóstwo filmów, w które możesz się zagłębić.) Istnieje wiele definicji lub praktyk, które składają się na elementy duchowości. Ale mimo to wszyscy zgadzamy się, że jest to coś poza światem fizycznym. Wiąże się z nieuchwytnymi uczuciami, takimi jak dostrojenie się do otoczenia, połączenie z „Siłą Wyższą” lub po prostu spokój istnienia.
Kiedyś wierzyłem, że nic z tego nie jest prawdziwe i to tylko ludzie próbowali szukać czegoś poza sobą – poza swoją fizyczną rzeczywistością i siłą biologiczną. Do pewnego stopnia odrzuciłem ważność wspólnoty duchowej, ponieważ myślę, że jest to po prostu kolejny kult lub forma zorganizowanych religii. Co więcej, myślałem, że to także jedna z taktyk kontrolowania ludzi w ramach pewnego ustroju. Wyobraź sobie, że uczono cię, że z natury jesteś zły i grzeszny; dlatego potrzebuje zbawienia. A jedyne dostępne zbawienie jest tylko przez kościół chrześcijański. Czy możemy zatrzymać się tutaj, aby kontemplować całą opresję związaną z takim religijnym otoczeniem?
Więc, mówiąc prościej, wcale nie byłem uduchowiony. Patrzyłem na wszystko jako na transakcję z perspektywy strukturalnej dynamiki władzy. Tak było, dopóki nie spotkałem ponownie Laeren.
Historia zaczęła się w ten sposób. Przyjeżdżała do mnie regularnie. Jak zwykle rozmawialiśmy i dyskutowaliśmy o przypadkowych okolicznościach, aż w końcu się zatrzymała. Spojrzała mi w oczy i powiedziała: „Kevin, wysłuchaj mnie. Widzę duchy i mogę z nimi rozmawiać. Potrafię nawet czytać w ludzkich myślach”. Byłem zdumiony i myślałem, że żartuje.
Jednak po drodze udowodniła, że ma rację. Często przewidywała, co się wydarzy i o czym myślę w danym momencie — i przez większość czasu bez pomocy kart tarota, żadnych kamieni szlachetnych… ani jednego medium channelingowego, które często zauważyłem na kanale YouTube. (Spróbuj wyszukać „Wybierz kartę” na YouTube. Wiesz, o czym mówię.)
Interesującą rzeczą dotyczącą Laeren jest to, że chociaż widzi „rzeczy”, dała jasno do zrozumienia, że nie powinniśmy zbytnio przejmować się żadnym z nich: przeszłym życiem, następnym życiem lub niewidzialnym światem.
„Nie ma sensu tego robić. A ponieważ jesteś chrześcijaninem, Kevin. Jest to jeden z powodów, dla których twój Bóg nie chce, abyś wierzył, że istnieją przeszłe życia lub reinkarnacje. Wszystkie te doświadczenia są osobiste i nie można ich zweryfikować krzyżowo. Twój Bóg chce, abyś był w „teraz”. Jej pierwszą lekcją dla mnie było to, że „Każda religia ma rację na swój sposób. Najwyższa moc jest wtedy, gdy wiesz, który element ci służy, a który nie. Nigdy nie powinieneś praktykować religii ze ślepą wiarą, ponieważ wtedy indoktrynacja przejmuje kontrolę. To, co powinieneś zrobić, to wybrać dla siebie. Pamiętaj, zawsze możesz wybrać”.
„Być duchowym to podnosić swoje wibracje wysoko i być świadomym teraźniejszości. To połączenie się z wewnętrznym Wszechświatem i poddanie się wszelkim lekcjom, przez które będziesz musiał przejść. Jedno, o czym muszę cię ostrzec, to to, że to nie jest wyścig. Nic po prostu nie osiągniesz, jeśli spróbujesz konkurować z innymi. Myśl, że musisz coś osiągnąć w swojej duchowości, implikuje obecność ego. Ego jest rzeczą światową i jest przeciwieństwem duchowości”.
„Duchowość to nie to samo, co pobożność. Ponieważ ludzie mają taką obsesję na punkcie ścigania się z innymi, stają się pobożni. Uważają siebie za lepszych moralnie, a innych za innych. To jest pobożność. To jest rasa. To jest ego, a to nie jest duchowość. Ponieważ heteroseksualni mężczyźni stają się pobożni, mają obsesję na punkcie swojej Świętej Księgi, w wyniku czego społeczność LGBTQ jest dyskryminowana. Ponieważ mężczyźni u władzy stają się pobożni, biorą przypadkowe wersety ze swoich Pism jako najwyższy autorytet, w wyniku czego kobiety są traktowane jak obywatele drugiej kategorii. Pobożność jest przeciwieństwem duchowości – podobnie jak patriarchat i kapitalizm”.
W dobrej wierze
Był jeden listopadowy poranek. Tajska pogoda była wciąż nieprzewidywalna z nieoczekiwanym deszczem, mimo że byliśmy już w zimnych porach roku. To był słoneczny dzień — światło słoneczne padało na oszklony taras Laeren, sprawiając, że cały pokój był bardzo jasny. Siedziałem przy jej stole w jadalni. Na stole stał ołtarz bogini Lakszmi i różowe kryształy u jej stóp. Zaproponowałem Bogini filiżankę Starbucksa.
„Jeśli przyjdziesz do mojego pokoju, musisz przynieść jedną filiżankę Starbucksa mojej Mamie” – zasugerowała Laeren chwilę przed tym, jak dotarłam do jej mieszkania. ”.
Ofiarowanie czegoś Bogu/Bogini jest według Laeren jedną z wielu praktyk okazywania zaufania życiu. Jeśli czytasz to jako chrześcijanin, twoja dziesięcina jest jednym z wielu sposobów.
„Nie ma znaczenia, jaką wiarę wyznajesz. Jedynym celem dawania… czegokolwiek, czegokolwiek, co należy do ciebie, czemuś lub komuś innemu – czy to Bogu, Bogini, czy innym ludziom, jest po prostu pielęgnowanie twojego zaufania do tego życia. Może to zabrzmieć sprzecznie z intuicją, ale kiedy „dajesz”, ufasz, że nawet jeśli oddasz część swoich ciężko zarobionych pieniędzy, znajdą one sposób, by do ciebie wrócić — w innej formie.
„Powinieneś” zawsze ćwiczyć swoje zaufanie. I tak jak mówiłem ci o duchowości, powinieneś to robić tak, jakbyś nic z tego nie miał”.
„Zachowanie i ochrona swoich aktywów jest przeciwieństwem zaufania. Oznacza to, że nie ufasz, że życie zapewni ci utrzymanie. Oznacza to, że nie ufasz, że kiedykolwiek otrzymasz ponownie. W ten sposób nie robisz miejsca na możliwości otrzymywania. Cykl dawania i otrzymywania nie istnieje. W końcu napotkasz blokadę w obfitości, którą masz otrzymać. Nie płynie. „Twoja energia” nie płynie”.
Spojrzałem z podziwem na Laeren. Spojrzała mi w oczy. Zauważyłem, że jej oczy były takie same, jak te, które pamiętałem sprzed lat — ale tym razem wyglądają inaczej. Są spokojni, poważni, ale też pełni współczucia. Nic nie powiedziała. To była długa przerwa.
„Zanim wrócisz do domu, chcę też, żebyś nauczył się, jak ważna jest cisza” – poprawiła nieco swój gest – „przez większość czasu często przyłapujesz się na bezsensownej rozmowie. Nie żeby to było złe, ale jaki jest sens siedzenia obok kogoś, komu ufasz i rzucania mu bezsensownych rozmów, na które sam nie chcesz odpowiedzi.

Siedzieliśmy w ciszy przez jakieś dziesięć minut. Laeren przewinęła telefon, a ja zapisywałam swoje przemyślenia na temat naszych rozmów, żeby nie zapomnieć. To, co powiedziała, było prawdą. Trwałem w tej nieustannej wewnętrznej walce w tej dziesięciominutowej przerwie, aby nie zacząć mówić, co myślę, lub pytać o coś, na co w rzeczywistości nawet nie chciałem odpowiedzi. Cisza jest bolesna, ale jednocześnie muszę przeanalizować swój tok myśli.
– Dobra robota, potem porozmawiamy o miłości własnej – odezwała się w końcu Laeren.