Tanie wakacje w cudzej nędzy
W 1977 roku — roku srebrnego jubileuszu królowej Elżbiety II — miałem 16 lat i po latach Bee-Gees, Gary'ego Glittera, ShowaddyWaddy i 10 CC, Punk Rock pojawił się jako pożądana rozrywka i odświeżająco nowe ujście dla nastoletnich lęków
Na czele tej bezpośredniej eksplozji zjadliwego gniewu i anarchistycznej wściekłości stanęli Sex Pistols, a dokładniej John Lydon w swoim wcieleniu jako Johnny Rotten. W tamtym czasie wszystko to wydawało się nie tylko podenerwowane, ale także bardziej niż trochę przerażające. Po namyśle — i dość dziwnie, jak teraz myślę o Abbie — ten człowiek był absolutnym geniuszem. Wizjoner i na swój sposób poeta, którego twórczość z pewnością przetrwa równie potężnie, jak twórczość Shelleya, Byrona czy Keatsa.
Na pierwszy rzut oka, cały sens ruchu punkowego miał być obraźliwy, budzący sprzeciw i zasadniczo proletariacki. Prawdopodobnie to francuski fanatyzm studencki dziesięć lat wcześniej dał dorastającej Wielkiej Brytanii konfrontacyjną przyczynę chaosu i kulturowego wywrotu, cele francuskich sytuacjonalistów, którzy chcieli radykalnie zmienić świat poprzez sztukę i wybuchowo anarchiczne idee.
W miarę upływu czasu, gdy brytyjska muzyka pop przekształciła się najpierw w New Wave, a następnie w New Romantic, stawało się coraz bardziej oczywiste, że punk był w pewnym stopniu ustawioną pracą, obejmującą skomercjalizowane amatorskie dramaty, plagiat klasy przemysłowej i dużą dawkę dość teatrzyki obozowe. Bez zmian – więcej Marca Bolana, Bowiego, Roxy Music i Meatloafa, ale zamiast brokatu i kredki do oczu nosi worek na śmieci i agrafki.
Ale Lydon był prawdziwy i moim zdaniem prawdziwym uosobieniem tej epoki (jeśli możemy na chwilę pominąć wysublimowany blask Zeitgeist Jilted John ) można znaleźć w epickim singlu Sex Pistol z 1977 roku Holidays in the Sun
Przeszłość to niebezpieczne miejsce na wakacje
46 lat później, w przededniu koronacji miarki, która wkrótce zostanie namaszczona na króla Karola III, znajduję się w Hammamet w Tunezji — kraju, który planuję odwiedzić łodzią jeszcze w tym roku, ale co jest nieco ironiczne także pochodzenie niezliczonych uchodźców, z których wielu tragicznie traci życie na morzu w desperackich próbach ucieczki przed miażdżącą endemiczną biedą. Co właściwie oznacza ten ruch dwukierunkowy?
Czuję się prawie zawstydzony – na pewno zawstydzony. Śródmiejskie osiedla w północnej Anglii wyrzucają niekończący się przenośnik brytyjskich turystów z nadwagą i niedostatecznie wykształconych na zapierające dech w piersiach tanie loty Easyjet, by rozpieszczać ich nominalnie czterogwiazdkowym luksusem w szeregu wyblakłych i coraz bardziej rozpadających się nadmorskich hoteli, przekarmionych we wszystkich -restauracje bufetowe, a po napojach bezalkoholowych przepychali się i obmacywali na wyłożonym płytkami ceramicznym parkiecie, pobudzani porywającymi akordami „The Original Bird Song” i „Agadoo”. Chciałbym przesadzać, ale nie jestem.
Tymczasem na zewnątrz bieda jest wszędzie, a poczucie desperacji jest niemal namacalne. To, jak miejscowi powstrzymują się przed powieszeniem każdego z nas (zwłaszcza Francuzów) na latarniach, aż trudno uwierzyć, i mówi wiele o spokojnej godności tych ludzi, że pozostają uprzejmi i uprzejmi podczas tego, co musi być dla nich codzienną męką wtykaniu nosa w szorstkie strony bogactwa i nierówności dochodów. W ich oczach nie ma śladu gniewu ani urazy, ale z pewnością potrzebowaliby serc z kamienia, aby nie odczuwać oburzenia, niesprawiedliwości i oszołomienia z powodu niekończącego się cyrku rozgrywającego się na ich oczach.
Półki supermarketów — jeśli można znaleźć supermarket większy niż sklep na rogu, nawet w centrach turystycznych — są w połowie puste; ulice są usłane śmieciami, opuszczonych placów budowy jest więcej niż zamieszkałych posiadłości, a bezrobotna młodzież tłoczy się wokół przypadkowych budynków użyteczności publicznej (z jakiegoś powodu zwłaszcza Urzędu Pocztowego). I może najlepiej będzie, jeśli nie będziemy wspominać o oczywistych wadach lokalnej kanalizacji i zaopatrzenia w wodę.
Czy poczucie winy to „problem pierwszego świata”?
Czuję wstyd. Obowiązek działania lub przynajmniej uznania, a może jeszcze nie przeprosin. Ani ja, ani nikt, kogo znam lub z kim jestem spokrewniony, nie brał udziału w tłumieniu i kolonialnej eksploatacji Afryki Północnej (ani nigdzie indziej, o ile mi wiadomo), ale oto jestem, korzystając z mojego względnego przywileju, kosztem ci ludzie, którzy są tak samo krwi i kości jak ja, bez względu na to, jak nieprzenikniony może się wydawać ich język i kultura. Ci ludzie nie są w żadnym sensie szlachetnymi „ Synami Pustyni” (w prezentacji Lawrence'a z Arabii), ale mimo to są ludźmi , a nie tylko statystami na planie filmowym o zachodniej dekadencji.
Wydaje się, że każdy tunezyjski taksówkarz i uliczny sprzedawca mówi dość dobrze co najmniej 3 językami, podczas gdy ich goście mają trudności z opanowaniem choćby jednego. (W medynie, żeby uniknąć naganiacza, próbowałem mówić do niego po chińsku: odpowiedział „ Ni Hao ” 你好, podczas gdy ja nawet nie wiem, jak powiedzieć „ Cześć ” po arabsku).
Z pewnością jest to fundamentalne napięcie, które Johnny Rotten kanalizował w początkowych wersach „Holidays in the Sun”, ale był on jedynym w długiej tradycji radykalnych obserwatorów, którzy wzywali do moralnego bankructwa świętowania pośród innych codzienne trudności.
Takie nastroje z pewnością nie są oryginalne i były zwykle głoszone przez sytuacjonalistów — antykapitalistycznych intelektualistów, którzy odegrali znaczącą rolę podczas francuskich niepokojów społecznych w maju 1968 roku. Rzeczywiście, to podczas strajków i zamieszek graffiti „Club Med — tanie wakacje w cudzej nędzy ” pojawił się na murach Paryża. Było to hasło sytuacjonalistów, sprzeciwiające się masowej turystyce, którą postrzegali jako „ cyrkulacja ludzi uważana za konsumpcję ” i nieunikniony produkt uboczny kapitalizmu. Pakiety wakacyjne all inclusive, takie jak Club Med, były postrzegane ze szczególną pogardą i pogardą.
Macron — mój udział w jego upadku
Więc oto znalazłem siebie — kolejnego zamożnego białego mężczyznę o twarzy balerona w morzu mniej uprzywilejowanych, ale równie wrażliwych istot ludzkich o mniej modnej karnacji, ale promiennych uśmiechach i wygłodniałych oczach.
Nie mogę naprawić zła tego świata, a taksówkarz na Saint Lucia mi kiedyś powiedział, że gdyby Afrykanie podbili północną Europę 500 lat temu, jeden z nas nadal prowadziłby taksówkę, podczas gdy drugi pił Bacardi w tylne siedzenie. Ludzie często nie są dla siebie mili, a ludzkie społeczeństwo nie jest ani sprawiedliwe, ani podatne na szybkie poprawki.
Po powrocie do Paryża Francuzi wciąż się buntują; może tym razem nauczycielka i żona Macrona pozwoli im zjeść ciasto. Może to nie ja, ale pozbawiona wdzięku i talentu Ursula von der Leyen będzie bujać się na latarni. (Z pewnością uważam, że zasługuje na to bardziej niż ja).
Ale jeśli chodzi o mnie, mam wiele pytań i bardzo mało odpowiedzi; zamiast radosnego lub w jakikolwiek sposób relaksującego, doświadczenie pobytu w Tunezji jest dla mnie głęboko upokarzające, a moim jedynym emocjonalnym plastrem jest traktowanie każdej napotkanej osoby z szacunkiem i uwagą, uśmiechanie się i dziękowanie oraz pisanie chaotyczne artykuły na blogu, aby złagodzić wszechobecne poczucie wstydu i bezradności, które odczuwam w obliczu tak brutalnej nierówności.
Ale nad morzem jest fajnie.