Zostałem zwolniony 5,5 razy. Oto 4,5 lekcji, których się nauczyłem.
Jeśli straciłeś pracę, nie bój się. Jeśli go masz, nie bój się.
Zdjęcie Clema Onojeghuo na Unsplash
Jestem inżynierem oprogramowania z około 20-letnim praktycznym doświadczeniem w programowaniu i dumnym członkiem ekskluzywnego klubu ludzi, którzy zostali zwolnieni ponad 5 razy. Właściwie nie znam nikogo innego, kto należy do klubu, który właśnie wymyśliłem, dlatego uważam się za jedynego członka tej elitarnej społeczności, dopóki nie zostanie udowodnione, że jest inaczej. Daj mi znać, jeśli chcesz dołączyć. Akceptowane są również zgłoszenia anonimowe.
Prawda jest taka, że nie policzyłam dokładnej liczby listów typu „twoje-usługi-nie-już-potrzebne”, które moje oczy widziały przez lata, dopóki nie zdecydowałam się napisać tego artykułu. Właśnie sobie przypomniałem, że jest ich dużo. Sześć? Uff… Mój numer na koszulce to 33 , więc szóstka ma sens. Racja, następny strzał zrujnuje to piękno. Bez obaw, wymyślę coś równie symbolicznego i elokwentnie głupiego. Inna prawda jest taka, że tak naprawdę nie zdecydowałem się napisać tego artykułu, dopóki nie natknąłem się na kolejny post na LinkedIn o kolejnym zwolnieniu w {Tech-Company-Of-Someone's-Choice}.
Mówią, że nadeszła recesja. Mówię, że jest do bani, ale wszystko będzie dobrze. Sześć razy przechodziłem przez moją osobistą recesję. Po drodze nauczyłem się kilku lekcji, którymi chcę się podzielić. Zanim to zrobimy, powiem jedno – każda zmiana pracy była na lepsze. Zawsze tak mówią, prawda? „To na lepsze, koleś”. I myślisz – nie, koleś, nie jest. Jest to przerażające, nieprzyjemne, zniechęcające i ogólnie złe. Prawda jest taka, że tak jest na lepsze. Cóż, to było dla mnie. Sześć razy. Każdy przypadek był błogosławieństwem w przebraniu, jeśli wrócimy do jednego z moich ulubionych frazesów. Nie błogosławieństwo jak rak mojej mamy, ale jednak. Porozmawiamy o tym więcej w lekcji nr 4. A teraz zacznijmy od początku. Mam na myśli, od końca [jego zatrudnienia].
Lekcja 1. Nie zajadaj się. Najprawdopodobniej to nie twoja wina.
Bycie zwolnionym nie zawsze oznacza ssanie w pracy. Nie mogę powiedzieć, że wykonywałem swoje obowiązki bez zarzutu. Nikt nie jest. Niemniej jednak w 9 przypadkach na 10 nie masz kontroli nad bezpieczeństwem swojej pracy. Cóż, może tak. Nie miałem. W moim CV jest w sumie osiem prywatnych firm. Wszystkie osiem było lub jest start-upami. Najmniejszy miał 4 pracowników, największy — 150+. Żaden z moich ostatnich siedmiu pracodawców nie zrezygnował ani nic. Liczę na obecny. Nie musisz mnie nazywać.
Więc co się stało z tymi 5,5, które się ze mną pożegnały? Dwóch całkowicie zbankrutowało i wypadło z biznesu. Dwa cięcia (w tym twoje) przed i/lub po fuzjach i przejęciach, które je pochłonęły. Nie słyszałem nic triumfującego ani o połykaczu, ani o połkniętym później. Jedno zabawne miejsce obróciło się z domeny NLP do AdTech, a następnie do biznesu związanego z konopiami indyjskimi, a następnie zniknęło w otchłani. Gdzieś pomiędzy tymi przejściami stałem się naturalnie zbędny. Jednego dnia mnie zwolnili, następnego dnia zmienili zdanie, ale ja już dostałem ofertę z innego miejsca i i tak z dumą odszedłem. To jest strzelanie 0,5. Mamy więc 4,5. Inna firma, start-up zajmujący się urządzeniami medycznymi, miała mnie jako jedynego inżyniera oprogramowania. Kiedy oprogramowanie było gotowe i stabilne przez kilka długich i przeważnie bezowocnych lat (więcej o tym później), mnie też puścili, pozostawiając osobę ds. kontroli jakości, którą zatrudniłem do obsługi mojego [doskonale napisanego i wolnego od błędów] kodu. Będzie się cieszyła patrząc na to coś pięknego przez następne długie i daremne cztery lub pięć lat.
W sumie większość zwolnień nie wynikała z tego, że zrobiłem coś źle lub nie zrobiłem czegoś dobrze, one i tak by się zdarzały. Taka jest natura tego biznesu. Cóż, natura, w której masz coś do powiedzenia. Co prowadzi nas do następujących rzeczy.
Lekcja 2. Wybierz dla kogo pracować. To twoja największa decyzja.
Z perspektywy czasu, to był mój błąd w kółko. W 7 przypadkach na 8 nie byłem zbyt wybredny w wyborze pracodawcy. Ostatnim, którym byłem. Mając ofertę z jakiegoś miejsca, nalegałem, aby zakończyć proces rekrutacji na drugim, też dostałem ofertę i ostatecznie wybrałem ją zamiast pierwszej. Zgadnij co. To pierwsze miejsce zwolniło ostatnio 20% swoich ludzi, w tym mojego planowanego lidera zespołu. Prawdopodobnie też byłbym teraz na ulicy, gdybym skorzystał z pierwszej nadarzającej się okazji. Kiedyś tak robiłem, teraz zdecydowanie tego nie robię.
Jeśli jest to start-up lub firma średniej wielkości, przeprowadzasz badania. Wejdź na Crunchbase, Glassdoor, LinkedIn, poznaj ich stronę internetową, porozmawiaj z ludźmi. Jeśli to gigant technologiczny, cóż… Chyba niewiele możesz zrobić. Mimo to wykonaj należytą staranność najlepiej jak potrafisz. Nie sprzedawaj się pierwszemu facetowi, który rzuci ci kość. Bez względu na to, jak smakowicie wygląda ta kość w tym momencie. Jeśli brakuje Ci umiejętności lub wiedzy lub uważasz , że brakuje Ci ich, aby dostać się do lepszej firmy — poświęć swój czas i energię, aby je zdobyć. Opłaca się to podwójnie — teraz zmniejszasz ryzyko utknięcia w przeciętności , a później zwiększasz swoją wartość rynkową.
Przez większą część mojej kariery tego nie robiłem. Będąc pomiędzy pracą (fantazyjne określenie „bezrobotny”) byłem przerażony, zestresowany i podatny na syndrom oszusta. Nie byłem pewien swojej wartości. To jest lekcja, której nauczenie się zajęło mi najwięcej czasu. Kiedy zdasz sobie sprawę, że nie musisz wiedzieć wszystkiego, być na bieżąco z każdą możliwą technologią i zdać każdą rozmowę kwalifikacyjną i każdy test — to uwalnia, daje siłę i umożliwia wybór lepszego miejsca pracy niż w innym przypadku . Nie sprzedawaj się krótko, to nigdy się nie opłaca. Niezależnie od tego, czy jest to Twoja pierwsza praca, czy piąta.
Lekcja nr 2.5. Nie bój się odejść. To także Twoja najważniejsza decyzja.
To kolejny punkt widzenia z poprzedniej lekcji. Masz swobodę wyboru, dla kogo chcesz pracować , także podczas pracy . Nigdy nie odszedłem z firmy dobrowolnie, z wyjątkiem jednego razu, kiedy dostałem pierwszą poważną pracę — programista stron internetowych w bardzo małej firmie typu start-up. Super fajne chłopaki. Śmiesznie niska płaca. 16 000 $ rocznie. Tak, szesnaście. Nie, nie miesiąc. Rok. Nie powinienem był się na to zgadzać, ale zgodziłem się. Po sześciu miesiącach pracy dostałem podwyżkę. Ogromny. Całe 10%. To było za dużo, to znaczy za mało, do udźwignięcia. Więc wyszedłem. Ten jedyny raz.
Powinienem był zrobić to jeszcze kilka razy, ale tego nie zrobiłem. Te same lęki, ten sam syndrom oszusta, plus komfort i fałszywe poczucie bezpieczeństwa wynikające z bycia zakorzenionym w każdej glebie, nieważne jak suchej i nie przynoszącej owoców. Kiedyś oszukiwałem siebie i nazywałem to lojalnością. Nie jest. Lojalność to właściwe wykonywanie swojej pracy; strach przed wstaniem i opuszczeniem miejsca, które jest dla ciebie złe, nie jest lojalnością. To słabość.
Nigdy tak naprawdę nie wierzyłem w „tylko biznes, nic osobistego”, jeśli chodzi o pracę. nadal nie. Bo to sprawa osobista. Wszystko jest. Ale to też tylko biznes. Wszystko jest. Zatrudniają cię w interesach, zwalniają z tego samego powodu. Gdy to zapadnie, uwolnisz się od własnych kajdan. Mają pełne prawo pozwolić ci odejść dowolnego dnia, masz pełne prawo odejść dowolnego dnia. Oni działają w swoim najlepszym interesie, ty powinieneś działać w swoim najlepszym interesie. Sztuką jest rozpoznać i uznać te interesy. Nie bądź zakładnikiem własnych błędnych przekonań, które wynikają głównie ze strachu lub inercji.
Lekcja 3. Bądź najlepszym, jakim możesz być. To najlepsze, co możesz zrobić.
Pewność siebie i odwaga do zmiany swojej drogi nie są jedynie produktem ubocznym stanu umysłu. Ich głównym paliwem jest zdolność. Musisz wnieść wartość do swojego pracodawcy i przedstawić mu pozytywny zwrot z inwestycji. Wyrażanie tego wydaje się oczywiste i trochę głupie, prawda? Niemniej jednak zbyt często spotykam ludzi, którzy w pewnym momencie zaczynają uważać swoją pracę za coś oczywistego. Nie mogą oprzeć się pokusie zrobienia absolutnego minimum, które utrzyma ich głowę nad wodą. Nie daj się nabrać.
Ciche rzucenie palenia, jak to teraz nazywają. Nazywam to strzelaniem do własnej nogi. To jest złe na tak wielu poziomach, z tak wielu powodów. Nie tylko ranisz swojego pracodawcę, nie zapewniając mu dodatkowej wartości, ale przede wszystkim krzywdzisz siebie, przekazując dywidendy, które są po to, aby czerpać. Lucrum cessans to łaciński termin oznaczający utratę zysków. Kiedy się powstrzymujesz, bez względu na to, jaką wymówkę wymyślisz, jest to strata-strata. Pozbawiasz się wiedzy, umiejętności, satysfakcji, ekscytacji, szacunku, awansu, pieniędzy i tak dalej. Równowaga między życiem zawodowym a prywatnym nie polega na tym, że pracujesz mniej lub podejmujesz mniejszy wysiłek, ale na równowadze w tym, co robisz, jednocześnie robiąc to najlepiej, jak potrafisz.
Wcześniej wspomniałem, że każdy powinien działać w swoim najlepszym interesie. Chodzi o to, że kiedy nauczysz się lekcji nr 2, są szanse, że interesy obu stron — pracodawcy i pracownika — będą zbieżne. W tym szczęśliwym przypadku, im więcej robisz i im lepiej to robisz, tym więcej i tym lepszy jesteś ostatecznie pod każdym względem. Staje się bardziej partnerstwem poziomym niż pionową hierarchią. Nadal są na pozycji władzy, nie popełnij błędu, mogą cię uwolnić, kiedy tylko chcą, ale nie przeszkadza ci to tak bardzo, jeśli wiesz, jak się wyróżniać. W najgorszym przypadku zrobisz to od nowa w innym miejscu. Z większym doświadczeniem, lepszymi narzędziami, głębszym zrozumieniem. Najlepszy przypadek — będziesz żył długo i szczęśliwie. Znam faceta, który pracuje dla tego samego start-upu od 23 lat. Bajki istnieją.
Lekcja nr 4. Uzyskaj właściwą perspektywę. Miej oczy wysoko.
Utrata pracy jest do bani. Nawet jeśli jest to gówno. Regularna wypłata, akceptacja społeczna, a nawet stały harmonogram dnia — to wszystko sprawia, że czujesz się bezpiecznie. Utrata tego podstawowego, niezbędnego uczucia przynosi mnóstwo stresu i zmartwień. Ludzie są różni i różnie reagują na stresujące sytuacje. Jednak niektóre rzeczy są uniwersalne. Pozwól, że ci o nich przypomnę. Zagram tutaj Kapitana Oczywistego, ale proszę o wyrozumiałość.
Twoja praca to nie ty. Nie Twoje życie, nie Twoje zdrowie, nie życie i zdrowie Twoich bliskich. Bez względu na to, jak stresujące może być, nie jest to stres związany z życiem lub śmiercią. Znam to z pierwszej ręki. Jeśli nie czytałeś mojego opowiadania , zrób to zaraz po skończeniu tego. Dotarłeś tak daleko — oznacza to, że masz wszystko, czego potrzeba, aby czytać ponad 140 symboli. Czy teraz jest 280? Albo znowu 140, po tym jak Elon obniżył o 50%? W każdym razie martwienie się o życie mamy przez całe dorosłe życie sprawiło, że z łatwością akceptowałam wpadki zawodowe. Moje życie nie zależy od bycia zatrudnionym każdego dnia, ani życia tych, za których jestem odpowiedzialna.
Mamy przywilej żyć w świecie, w którym nie trzeba wiele, aby godnie żyć, jeśli włoży się wystarczająco dużo wysiłku. Fizyczne, intelektualne, umysłowe, emocjonalne, behawioralne, co tylko chcesz. Wszelkiego rodzaju wysiłek. Zdecydowana większość światowej populacji nie posiada zasobów, którymi dysponuje przeciętny czytelnik tego artykułu. Jeśli udało Ci się znaleźć pracę w {Tech-Company-Of-Your-Choice}, prędzej czy później będziesz mógł znaleźć inną. Recesje przychodzą i odchodzą, popyt na wykwalifikowanych pracowników waha się, ale pozostaje. Jest bardzo mało prawdopodobne, że będziesz musiał zmywać naczynia lub sprzątać ulice, aby położyć jedzenie na stole. Może to zająć trochę czasu i jest szansa, że będziesz musiał przejść przez próby i udręki, ale w końcu znów postawisz stopy na stabilnym gruncie. Po prostu idź dalej.