
W sierpniu 2019 roku prezydent Donald Trump wywołał poruszenie, gdy poprosił współpracowników o zbadanie możliwości zakupu Grenlandii od Danii. Jak donosi Fox News , Trump wyjaśnił, że „w istocie jest to duża transakcja na rynku nieruchomości” i powiedział, że byłaby ona korzystna dla Danii, która co roku dostarcza wyspie równowartość setek milionów dolarów dotacji. „A więc niosą to ze stratą, a ze strategicznego punktu widzenia dla Stanów Zjednoczonych byłoby to bardzo miłe” - powiedział Trump.
Duński premier Mette Frederiksen szybko rozwiązał jakąkolwiek umowę, zauważając, że Grenlandia, która stała się autonomicznym regionem w Danii w 1970 roku i ma własny oddzielny parlament , premiera i flagę , nie jest własnością Danii do sprzedaży. „Grenlandia nie jest na sprzedaż” - wyjaśniła, zgodnie z tłumaczeniem Google jej uwag opublikowanym w grenlandzkiej gazecie Sermitsiaq . „Grenlandia nie jest duńska. Grenlandia jest Grenlandią. Wytrwale mam nadzieję, że nie jest to coś, o co chodziło poważnie”.
Niektórzy argumentowali, że zainteresowanie Trumpa kupnem Grenlandii nie było aż tak dziwaczne. Od XIX wieku do początku XX wieku Stany Zjednoczone faktycznie zdobyły znaczną część swojego terytorium poprzez różne zakupy ziemi, w tym zakup Luizjany w 1803 r. I umowę z 1867 r. Na zakup Alaski od carskiego rządu Rosji. Stany Zjednoczone i Dania prowadziły już interesy już wcześniej, chociaż było to nieco ponad sto lat temu. W 1917 roku Stany Zjednoczone odkupiły Wyspy Dziewicze od narodu skandynawskiego. W 1946 roku administracja poprzedniego prezydenta USA, Harry'ego Trumana, nawet potajemnie badała zakup Grenlandii od Danii, jak szczegółowo opisano w artykule National Public Radio .
Mimo to proponowana umowa Trumpa poszłaby dalej niż jakakolwiek inna z tych, ponieważ zaoferował kupno wyspy, która pod wieloma względami jest teraz w rzeczywistości odrębnym narodem w państwie. Czy jeden kraj może faktycznie kupić inny cały kraj? To zadziwiająca koncepcja.
Czy zdarzyło się to wcześniej?
Co dziwne, istnieje przynajmniej jeden historyczny przykład tego, co wydarzyło się w XIX wieku. W latach osiemdziesiątych XIX wieku król Belgii Leopold II i syndykat inwestorów zawarli umowy z setkami lokalnych władców i ostatecznie przejęli kontrolę nad prawie całym dorzeczem Konga. Grupa zgromadziła ziemię i ogłosiła, że jest nowym niepodległym krajem , Wolnym Państwem Kongo , z Leopoldem jako suwerenem. Nowy kraj został uznany przez inne europejskie potęgi kolonialne na konferencji w Berlinie Zachodniej Afryki w latach 1884-1885,nadanie mu cienkiej okleiny legitymacji. Leopold okazał się chciwym, przerażająco brutalnym władcą. (Tylko jeden przykład: wielu Kongijczyków było zmuszanych do pracy niewolniczej na plantacjach kauczuku, gdzie nadzorcy uzbrojeni w bicze korkociągowe wykonane z suszonej skóry hipopotama trzymali ich w szeregu).
Ostatecznie międzynarodowe oburzenie przeciwko okrucieństwom Leopolda, które spowodowało spadek populacji kraju o ponad połowę , wzrosło tak wielkie, że Leopold był zmuszony porzucić swój własny kraj. Król przekazał kontrolę belgijskiemu rządowi parlamentarnemu w 1908 roku, w zamian za osobistą zapłatę 50 milionów franków belgijskich, a także darowiznę w wysokości 40 milionów franków na fundację króla i przejęcie kolejnych 110 milionów franków długu - około 63 milionów dolarów dzisiejsze dolary amerykańskie. To może nie wydawać się dużo dla całego narodu, ale pamiętaj, że Leopold już wyprowadził z tego miejsca ogromne ilości bogactwa. Aby uzyskać bardziej szczegółowe spojrzenie na zakup i jego konsekwencje dla przekazania suwerenności, zapoznaj się z tym artykułem z 2019 r.profesorów Duke Law School Josepha Blochera i Mitu Gulatiego.
Dzisiejsze prawo międzynarodowe
Ale zakup całego kraju byłby dziś bardziej skomplikowany, podobnie jak duży zakup ziemi, podobny do transakcji na terytorium Luizjany czy na Alasce.
„Kiedyś takie rzeczy były dość powszechne, a tradycyjne przepisy prawa międzynarodowego sprawiały, że było to całkiem proste - zaangażowane narody musiały po prostu uzgodnić cenę, zasadniczo” - wyjaśnia Blocher w e-mailu. „Ale krajobraz prawny zmienił się w minionym stuleciu, tak że stare zasady naprawdę nie powinny obowiązywać w ten sam sposób. Co najważniejsze, pojawienie się zasady samostanowienia oznacza, że aby być uprawnionym, każdy taki sprzedaż zaludnionych terytoriów powinna opierać się na aprobacie ludzi mieszkających na tym terytorium. Tak więc nawet gdyby Dania „posiadała” Grenlandię, jak to określił Prezydent, nadal trzeba byłoby skonsultować się z mieszkańcami Grenlandii ”.
„Oprócz prawa międzynarodowego i prawa krajowego, trudno jest dostrzec, jak sprzedaż terytorium byłaby postrzegana jako akceptowalne zachowanie w dzisiejszym systemie międzynarodowym, zwłaszcza gdy dane terytorium jest autonomicznym terytorium zależnym” - Rebecca Richards , wykładowca międzynarodowego stosunki na brytyjskim Uniwersytecie Keele w Newcastle i autor tego artykułu z 2017 roku w The Conversation on national sovereignty, wyjaśnia za pośrednictwem poczty elektronicznej. „Jest to niewygodnie bliskie praktykom kolonialnym i bardzo trudno wyobrazić sobie sytuację, w której byłoby to do zaakceptowania, zwłaszcza biorąc pod uwagę zaangażowane w to państwa”.
Ale w innym sensie to wszystko może być dyskusyjnym argumentem, i to nie tylko dlatego, że Dania odrzuciła koncepcję sprzedaży Grenlandii. „Kupowanie i sprzedawanie krajów nie ma sensu ekonomicznego” - pisze Robert Deitz , były starszy doradca dyrektora Centralnej Agencji Wywiadowczej Stanów Zjednoczonych, a obecnie profesor polityki publicznej w Schar School of Policy and Government na Uniwersytecie George'a Masona w Wirginii. „Istnieją skuteczniejsze sposoby na zdobycie tego, czego chcemy”.
Deitz wskazuje, że zamiast kupować terytorium, prostsze i tańsze jest po prostu wydzierżawienie ziemi pod bazy wojskowe lub zawarcie umowy dotyczącej praw do wydobywania bogactw mineralnych (takich jak dostawa minerałów ziem rzadkich przez Grenlandię , które są niezbędne dla nowoczesnych technologii, takich jak smartfony. „Nie wiem, czego Trump naprawdę chciałby od Grenlandii dla Stanów Zjednoczonych, czego nie można byłoby uzyskać bez przekazania suwerenności” - mówi.
Wydaje się, że zgadza się z tym duński premier Frederiksen. Jak niedawno powiedziała dziennikarzowi telewizyjnemu: „Na szczęście czas, w którym kupujesz i sprzedajesz inne kraje i populacje dobiegł końca”.
Teraz to jest interesujące
W 2014 roku naród Kiribati, który składa się z 32 atoli na Pacyfiku, kupił 5460 akrów (2209 hektarów) ziemi na Vanua Levu, drugiej co do wielkości wyspie w kraju Fidżi, aby dać mieszkańcom Kiribati miejsce do relokacji, jeśli ich kraj jest zanurzony przez podnoszące się morza w wyniku zmian klimatycznych.