
W listopadzie 1978 roku Amerykanie byli zszokowani nagłówkami gazet o śmierci ponad 900 osób w południowoamerykańskim kraju Gujana, co wydawało się być połączeniem masowego morderstwa i samobójstwa przez truciznę. Rzeź miała miejsce w obozie w dżungli znanym jako Jonestown. Jej założycielem był charyzmatyczny amerykański przywódca religijny , wielebny Jim Jones, który przewodził tam wielu kultowym wyznawcom swojej dawnej sekty Świątyni Ludów z San Francisco.
Najwyraźniej przyczyną była wizyta członka Kongresu, przedstawiciela Leo Ryana z Kalifornii, który przyleciał do Gujany, aby zbadać, czy zwolennicy Jonesa byli zmuszani do pozostania tam wbrew ich woli. Ryan i dziennikarz NBC Don Harris rozmawiali z Jonesem przed kamerą o członku Świątyni Ludu, który błagał o pomoc w ucieczce. Później Ryan i Harris zostali napadnięci i rozstrzelani na płycie lotniska, gdy próbowali wrócić do Stanów Zjednoczonych, wraz z dwoma innymi dziennikarzami i uciekinierką z grupy Jonesa, według retrospektywnego sprawozdania Rolling Stone opublikowanego około 40. rocznicy wydarzenie.
Przerażająca tragedia w dżungli w Gujanie
Ale te zabójstwa były tylko małą częścią większej tragedii. Po powrocie do obozu Jonesa, około 900 członków Świątyni Ludu zostało poinformowanych przez Jonesa, że nadszedł czas, aby popełnić „rewolucyjne samobójstwo”, według relacji Rolling Stone. Niektórzy chętnie pili aromatyzowaną mieszankę napojów ze śmiercionośnym cyjankiem i innymi chemikaliami, a nawet podawali ją swoim dzieciom. Inni, którzy nie chcieli umrzeć, zostali przymusowo wstrzyknięci. Jones nie przyjął trucizny osobiście, ale zmarł od rany postrzałowej prawej skroni, zgodnie z sekcją zwłok przeprowadzoną później przez władze USA. (Rana odpowiadała samobójstwu, ale patolog, który napisał raport, zauważył, że „nie można całkowicie wykluczyć możliwości zabójstwa”).
Zgodnie z podsumowaniem obszernego śledztwa FBI , Jones - w pokręconej plątaninie urojeniowego myślenia - zdecydował, że wszyscy w Jonestown muszą umrzeć, aby uniknąć odwetu w odpowiedzi na zabójstwa Ryana i innych członków jego delegacji. (Oto link do zbioru dokumentów FBI w tej sprawie, opublikowanych później na mocy amerykańskiej ustawy o wolności informacji).
Dziesięciolecia później to, co stało się znane jako masakra w Jonestown, pozostaje przedmiotem zarówno horroru, jak i fascynującej fascynacji. Kim był Jones i dlaczego tak wielu opuściło dom i podążyło za nim w odległe miejsce - a nawet ostatecznie zastosowało się do jego rozkazu, by się zabić? Wydarzenie zakodowało się w kulturze popularnej, tworząc wyrażenie „Drink the Kool-Aid”, aby opisać kogoś, kto wyznaje kultowe wierzenia - chociaż należy wspomnieć, że był to inny rodzaj aromatyzowanego napoju, którego Jones używał do przyrządzania śmiercionośnego napoju, według książki Tima Reitermana „ Raven: The Untold Story of the Rev. Jim Jones and His People ” z 1982 roku i innych źródeł .

Wczesna historia Jima Jonesa
Sam Jones był zagadkową postacią. Jak opisuje ten szkic biograficzny New York Timesa z 1978 r., Urodził się w 1931 r. W Lynn w stanie Indiana, wiejskim miasteczku tak małym, że miało tylko jedną sygnalizację świetlną, a jedna z głównych firm zajmowała się produkcją trumien. Był synem weterana I wojny światowej, który miał trudności z utrzymaniem się na stałe, oraz matką, która pracowała w fabrykach i jako kelnerka, aby związać koniec z końcem. Matka Jonesa zmusiła go do zrobienia czegoś z siebie i ostatecznie zapisał się na Indiana University z planem zostania lekarzem.
Ale po tym, jak Jones dołączył do fundamentalistycznego kościoła chrześcijańskiego w Indianapolis, porzucił swoje medyczne ambicje i zamiast tego postanowił zostać pastorem. Według „Timesa” postrzegał religię jako sposób na organizowanie ludzi w celu osiągnięcia zmian i rozwiązania problemów społecznych, takich jak dyskryminacja rasowa i ubóstwo. W 1953 roku opuścił białą kongregację, do której pierwotnie wstąpił i założył własny kościół, który otworzył dla wszystkich grup etnicznych. Mając mało funduszy, Jones utrzymywał siebie i swoją organizację religijną z egzotycznego powodu: importował małpy i chodził od drzwi do drzwi, aby sprzedawać je jako zwierzęta domowe za 29 dolarów za sztukę.
Kongregacja Jonesa w Indianapolis rozrosła się i według relacji Timesa, w końcu przyciągnął on setki wyznawców. Zrobił sobie reputację, otwierając kuchnie dla ubogich i pomagając biednym ludziom - zarówno czarnym, jak i białym - w znalezieniu pracy, i przez pewien czas pełnił funkcję komisarza miasta ds. Stosunków międzyludzkich. Jednocześnie jednak zafascynował go Ojciec Boski , ekstrawagancki, krzykliwy kaznodzieja z epoki depresji, który mieszał fragmenty różnych religii, aby stworzyć ruch, który prowadził dziesiątki restauracji., stacje benzynowe, hotele i inne firmy. Jones był pod wrażeniem lojalności wyznawców Ojca Boskiego i postanowił naśladować swój własny wizerunek. Jones zaczął także prowadzić uzdrowienia z wiary, twierdząc, że może w cudowny sposób leczyć ludzi, którzy cierpieli na raka i zapalenie stawów.
Po tym, jak Jones został poddany analizie w Indianapolis pod kątem transferów nieruchomości dokonanych przez członków kościoła do korporacji kontrolowanej przez Jonesa i członków rodziny, jego nauczanie nabrało ciemniejszego, apokaliptycznego tonu. Ostrzegł swoich zwolenników, że za kilka lat wybuchnie wojna nuklearna i że muszą przenieść się z nim w rzekomo bezpieczniejsze miejsce - do północnej Kalifornii.
W 1965 r. Poprowadził 70 rodzin do przeniesienia się z nim do wiejskiego miasteczka w hrabstwie Mendocino. Jednak we wczesnych latach siedemdziesiątych Jones zdecydował, że jego prawdziwym powołaniem jest głoszenie wśród mieszkańców miast o niskich dochodach. Otworzył kościół w San Francisco i ostatecznie drugą filię w Los Angeles. Mieszanka aktywizmu społecznego Jonesa i jego pozornie niestrudzonych wysiłków organizacyjnych przyniosła owoce. W szczytowym momencie twierdził, że ma 20 000 obserwujących, podał Times.
Chociaż Jones przyciągał ludzi idealizmem, stopniowo wciągał ich kult, który stawał się coraz bardziej ekstremalny. Jeden z podręczników psychologii podaje Jonesa jako przykład narcystycznego zaburzenia osobowości , w którym dana osoba ma nadmierne poczucie ważności i pragnienie podziwu, połączone z brakiem empatii i nietolerancją najmniejszej krytyki. Aby zaostrzyć sytuację, Jones również uzależnił się od leków farmaceutycznych - i intensywnie je stosował, ponieważ jego sekcja zwłok ujawniła poziomy w tkankach pentobarbitalu, środka uspokajającego, które znajdowały się „w granicach toksyczności”.
Jones wygłaszał kazania w maratonie, które czasami trwały sześć godzin, i zmuszał swoich zwolenników do pracy tak ciężkiej, że byli zbyt zmęczeni, by narzekać - lub zbyt obawiali się jego „sesji katharsis”, w których uczestnicy musieli wyznawać osobiste sekrety, ryzykując pobiciem. wiosło. Krążyły pogłoski, że członkowie byli zmuszani do sprzedaży swoich domów i oddania oszczędności kościołowi.
„Błędem jest myślenie, że Jim Jones był kimś innym - zręcznym manipulatorem lub skrajną osobowością” - mówi w e-mailu dziennikarz śledczy Jeff Guinn . Jest autorem książki „ The Road to Jonestown ” z 2018 roku i producentem wykonawczym serialu dokumentalnego Sundance TV „ Jonestown: Terror in the Jungle ”.
Jones „zawsze był jednym i drugim. Przez lata narkotyki i pycha coraz bardziej zbliżały go do skrajnych aspektów psychiki” - mówi Guinn.
Jones przenosi swoją ideologię do Ameryki Południowej
Po tym, jak Jones, który był biseksualistą, został aresztowany w 1973 roku po rzekomych zalotach seksualnych z tajnym policjantem w męskiej toalecie teatru w Los Angeles, zdecydował się całkowicie opuścić Stany Zjednoczone i założyć utopijną komunę rolniczą w Ameryce Południowej. Wielu jego zwolenników wyrwało z korzeniami życie, by towarzyszyć mu w wyprawie do Jonestown.
„Większość ludzi podążyła za Jonesem nie z powodu tego, co obiecał im dać, ale z powodu tego, co obiecał, że mu pomogą - stanowią świetny przykład grupy, w której rasa, płeć i status finansowy nic nie znaczyły, a wszyscy byli równi” - wyjaśnia Guinn . „Reszta świata zobaczy ich i zmieni na lepsze. Dzień po dniu, krok po kroku, stopniowo wciągał ich głębiej, aż w końcu wielu uznało, że muszą ignorować dziwactwa Jonesa, ponieważ szlachetny cel Świątyni Ludów może nadal być osiągnięte. Pod koniec, większość z nich była pod wpływem celu, jakim jest pomoc w stworzeniu lepszego świata, a nie w niewoli Jonesa. "
Sprawy stawały się coraz dziwniejsze. Jak to konto z 2011 rokuw The Atlantic przez byłego mieszkańca Jonestown, kompleks był przez cały czas podłączony do głośników, a głos Jonesa - na żywo lub nagrany - był słyszalny przez całą dobę. Bombardował swoich zwolenników dezinformacją, na przykład twierdzeniami, że Afroamerykanie w USA są pędzeni do obozów koncentracyjnych i że władze USA ostatecznie zstąpią do Gujany, aby zniszczyć komunę z powodu jej socjalizmu. Jones organizował nawet fałszywe naloty, strzelając w las, by sprawiać wrażenie, jakby Jonestown było atakowane. Następnie członkowie otrzymywali filiżanki aromatycznego napoju, który ich zdaniem zawierał cyjanek, a następnie byli naciskani lub zmuszani do jego wypicia, co okazało się makabrycznymi próbami przed tym, co miało nadejść.

Kiedy Jones nie szkolił członków do popełnienia samobójstwa, czasami zmuszał ich do angażowania się w mecze bokserskie, w których członkowie, którzy nie przestrzegali jego zasad, byli bici przez silniejszych wojowników, podczas gdy on oglądał z rozbawieniem, zgodnie z książką Reitermana.
Według Guinna łatwo jest źle zrozumieć ludzi, którzy zginęli w Jonestown. „Pierwszym niebezpiecznym mitem jest to, że wszyscy ludzie, którzy zginęli tego dnia, byli podobnymi do owiec naśladowcami, którzy postępowali zgodnie z instrukcjami najwyraźniej obłąkanego przywódcy” - wyjaśnia w e-mailu.
Zamiast tego, jak mówi Guinn, byli „przeważnie wyczerpani i rozczarowani. Znajdowali się w środku dżungli, właśnie zamordowano kongresmena Stanów Zjednoczonych, a większość z tych, którzy zginęli, zrobiła to bardziej, aby skończyć z cierpieniem niż dla uczczenia Jonesa z ich posłuszeństwem. Co najmniej jedna trzecia to niemowlęta, małe dzieci i małe dzieci, a kolejna trzecia zmarłych to osoby starsze, które nie były fizycznie zdolne do ucieczki przez dżunglę. Wielu starszym ludziom wstrzyknięto truciznę, gdy leżeli w Łóżka w akademiku Jonestown ”. Wyjaśnia, że ci, którzy nie chcieli przyjąć trucizny, byli zatrzymywani przez strażników i dawkowani na siłę.
„To było masowe morderstwo, a nie masowe samobójstwo” - mówi Guinn.
Niebezpiecznie jest również postrzegać masakrę w Jonestown jako aberrację, która nigdy się nie powtórzy. W erze, w której sekty szerzące dezinformację i teorie spiskowe oraz głoszą skrajne przekonania, rozprzestrzeniają się w Internecie, możemy być bardziej niż kiedykolwiek w niebezpieczeństwie ponownego wystąpienia.
„Historia ma charakter cykliczny. W latach sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych Ameryka znajdowała się w okresie społecznych i politycznych wstrząsów, w wyniku których doszło do wielu okropnych wydarzeń, od zamieszek na tle rasowym po przywódców, których z perspektywy czasu należało uznać za zbyt ułomnych, aby za nimi podążać” - mówi Guinn. „Myślę, że istnieją obecnie podobieństwa. To, czego nauczyłem się podczas badań i pisania„ Drogi do Jonestown ”, przeraża mnie jak cholera, kiedy widzę dziś Amerykę”.
Teraz to jest interesujące
Według analizy z 2003 roku na stronie internetowej Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, techniki Jonesa kontrolowania swoich zwolenników wydają się niesamowicie naśladować zarówno badania psychologii społecznej, jak i reżim totalitarny w powieści George'a Orwella „ 1984 ”.