Nadzieja i Piękno

Nov 29 2022
Czasami otrzymuję wyraźne przypomnienia o tym, jak brutalne może być życie organizacji. Obecnie, biorąc pod uwagę mój status samozatrudnienia, otrzymuję je przez portal oferowany mi przez moich klientów, a nie poprzez własne bezpośrednie doświadczenie bycia w środku.

Czasami otrzymuję wyraźne przypomnienia o tym, jak brutalne może być życie organizacji. Obecnie, biorąc pod uwagę mój status samozatrudnienia, otrzymuję je przez portal oferowany mi przez moich klientów, a nie poprzez własne bezpośrednie doświadczenie bycia w środku. Ale przypomnienia są nie mniej uderzające.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy dawałem świadectwo jednostkom, które są całkowicie wypalone i których życie imploduje w wyniku poświęcenia się przez dziesięciolecia nieustępliwym wymaganiom świata biznesu; rozmawiałem z ludźmi, którzy kuśtykają z dala od organizacji, które uważali za celowe i ludzkie, ale którzy wypluli ich po latach lojalności i ciężkiej pracy; odbyły się sesje z liderami wyższego szczebla, którzy czują się samotni i pozbawieni opieki na szczycie, a których rdzeniem jest tęsknota za czymś lżejszym i satysfakcjonującym; ułatwione dni z zespołami, które są na kolanach z powodu nadmiernych godzin i nieustającej presji i krytyki.

To nie jest niezwykłe. W rzeczywistości pozostaje to, jak sądzę, bardziej regułą niż wyjątkiem. Zachwyca mnie nieludzki paradygmat organizacyjny, który nadal panuje. Dziwi mnie również, jak to się dzieje, że tak wielu ludzi nadal opowiada się za tym paradygmatem. Śmieję się lekceważąco z rzekomego nowo odkrytego skupienia się na zdrowiu psychicznym w miejscu pracy, kiedy tak wiele mówi się o dodatkowych dniach wolnych, bardziej elastycznej pracy, dostępie do jogi itp. Nie zrozumcie mnie źle, być może znajdzie się dla nich miejsce, ale tak długo, jak będzie się utrzymywał podstawowy model – który po prostu nie sprzyja dobremu samopoczuciu pracowników – te rzeczy będą w najlepszym razie tylko malutkimi plastrami. Mój wniosek jest taki, że jeśli doświadczenia związane z życiem organizacyjnym NIE wpływają negatywnie na twoje zdrowie psychiczne (lub fizyczne), to BARDZIEJ, a nie mniej martwię się o ciebie, na co się znieczuliłeś i bardziej ogólnie, kim mogłeś się stać! I powiedzmy sobie jasno — nie chodzi tylko o świat biznesu. NHS jest prawdopodobnie jednym z najbardziej znanych uszkodzonych systemów w Wielkiej Brytanii. Sektory charytatywne i humanitarne mają populację pracowników, która klęczy. To jest wszędzie. Świat jest pełen zepsutych systemów organizacyjnych, które ponownie wyrządzają szkody swoim pracownikom, aw przypadku większych konglomeratów – całemu światu.

Moja praca kierownicza polega na pomaganiu ludziom przewodzić i dobrze pracować. Chodzi o to, aby pomóc liderom uwolnić ich twórczą energię jako siłę działającą na rzecz dobra w ich organizacjach. Chodzi o pomaganie zespołom w rozwijaniu silniejszych relacji między sobą, które zapewniają platformę dialogu, rozwiązywania złożonych problemów i innowacyjnego myślenia. Chodzi o pomaganie ludziom w trudnych rozmowach, aby można było znaleźć nowe, kreatywne, bardziej konstruktywne początki. A to naprawdę ciężka praca. Osobom z wewnątrz trudno jest znaleźć „obecność i skupienie” (jak niedawno ujął to jeden z moich klientów) wymagane do prowadzenia tego rodzaju rozmowy (zamiast rozmowy w kołowrotku chomika na temat następnego terminu). Ludziom trudno jest znaleźć energię, aby zaangażować się w znalezienie innej drogi, gdy są pochłonięci przez obecną drogę. I czasami, przyznaję,

Odczuwam w sobie czasem pokusę odejścia od „tego rodzaju pracy” i skupienia się na pracy łatwiejszej, gdzie jest większy apetyt i zdolność do zmian, większa możliwość wpływania na fundamentalne siły, które działają. Ale potem doszedłem do wniosku, że jest to równoznaczne z poddaniem się. I to też nie wydaje się właściwe, częściowo z powodu milionów ludzi, którzy pracują w tych innych systemach, a częściowo dlatego, że świat potrzebuje tych organizacji, aby znaleźć lepszy sposób. Przypuszczam, że chodzi o to, czego wymaga ode mnie przywództwo.

I tak łapię się na tym, że wybieram radykalny akt nadziei; nadzieję, że może nastąpić zmiana; nadzieję, że jesteśmy w stanie to urzeczywistnić; nadzieję, że wspólnie znajdziemy lepszą drogę. A nadzieja wydaje się radykalnym aktem, gdy wszystkie systemy wydają się łamać lub już są zepsute. Ale bez nadziei, co jeszcze jest? Zdolność do nadziei (jeśli nie wiary) i inspirowania nią innych jest z pewnością jednym z największych wymagań wstępnych dla liderów w dzisiejszych czasach.

Zastanawiam się więc, jak radzi sobie twoja zdolność do nadziei w dzisiejszym świecie. Zastanawiam się, co go podtrzymuje. Zastanawiam się, jak podtrzymujesz w sobie ognisko (lub iskierkę) nadziei. Jedna rzecz, która mi odpowiada, to zachowanie relacji z pięknem, które mnie uzupełnia, podnosi na duchu i inspiruje. Robię to na dwa sposoby; pierwszy to twórczość i sztuka — moja własna i innych, czy to muzyka, malarstwo, pisanie czy poezja. Drugi polega na zwróceniu mojej uwagi na świat przyrody; wschód słońca, kolory jesieni, potęga oceanu, ruch nieba ze szczytu Primrose Hill.

Nadzieja i piękno, piękno i nadzieja! Niech kwitną! Niech nas wspierają! Niech napędzają nasze wysiłki, aby dalej próbować! Niech nadal pomagają mi kroczyć Neonową Drogą.