Odwróć się i staw czoła dziwnym zmianom: podróż od wypalenia do równowagi

May 08 2023
Muszę przyznać, że jechałem na oparach. Był styczeń i byłem tak rozciągnięty, że ledwo mogłem funkcjonować.
Neon na tym zdjęciu autorstwa mana5280 na Unsplash jest tak naprawdę w moim rodzinnym mieście.

Muszę przyznać, że jechałem na oparach. Był styczeń i byłem tak rozciągnięty, że ledwo mogłem funkcjonować. Moi przyjaciele, rodzina i współpracownicy mówili mi, że się dla nich nie pojawiam, i było boleśnie jasne, że coś musi się zmienić.

Prawda jest taka, że ​​utknąłem w błędnej pętli, która była receptą mojego autorstwa. Zbyt długo mówiłam „tak” zbyt wielu rzeczom. Projekty, spotkania, zadania, prośby, wydarzenia, hobby i pomysły (w tym zupełnie nowe firmy). A mój entuzjazm, perfekcjonizm i poszukiwanie podziwu – w połączeniu z trwającym całe życie ADHD – stworzyły chaotyczną wichurę, która powoli mnie wyniszczała.

Do tego momentu udawało mi się ślizgać, zachowując pozory i utrzymując złudzenie sukcesu. Ale tym razem wiedziałem, że nie można rozwiązać problemu, próbując bardziej. Nie miałem już nic do dania.

Kim się stałem? Żyłem życiem pełnym osiągnięć i ambicji, zamiast autentycznych związków i spełnienia. A jednak moja osobista marka polegała na ludzkim rozkwicie w pracy! Czy byłem pełen gówna?

Uderzenie w ścianę i przyjęcie zmian

Wypalenie w końcu mnie dopadło i nie miałam już siły dalej obracać talerzy. Spanikowałem, a potem zrobiłem jedyną rzecz, jaką mogłem zrobić: poddałem się. Zrobiłem sobie przerwę. Nie, nie wakacje. Przerwa. Coś, czego nie robiłem od dwudziestu lat. Po prostu… przestałem.

Najpierw zwolniłem się z pracy. Żadnych spotkań. Żadnego pisania. Bez podcastów. Żadnej zbiórki pieniędzy. Usunąłem Slack i Superhuman z mojego telefonu. Ale nadal leczyłem się sam — z telewizją, grami wideo, wygodnymi potrawami i późnymi nocami. Było w tym trochę ulgi, ale wypełniałem pustkę zamiast stawić jej czoła.

Tydzień później, w chwili jasności i desperacji, moja rodzina i ja spróbowaliśmy czegoś bezprecedensowego. Przestaliśmy używać ekranów (wszystkich) na tydzień . Pierwsze dni były udręką. Myślałam, że mój syn nigdy mi tego nie wybaczy. Ale z czasem wydawało się, że wszyscy znajdują nowy sprzęt. Zaczęliśmy razem grać w gry planszowe, czytać, spacerować, rysować i gotować. Zacząłem łapać się na tym, że wpatruję się w przestrzeń o wiele dłużej, niż kiedykolwiek mogłem sobie wyobrazić. Zacząłem zasypiać naturalnie — bez spadania urządzenia na twarz — po raz pierwszy od lat. Zacząłem nawet lepiej się odżywiać. Jak się okazuje, jeśli jesteś wypoczęty i bezstresowy, wybierasz inne jedzenie.

Co jakiś czas narastała we mnie panika. Podniecenie. Powinienem coś robić! Muszę coś zrobić! Ale nie zrobiłem tego. I w końcu przełączył się we mnie mały przełącznik.

Widzisz, opowiedziałem sobie historię, kiedy byłem bardzo młody, tak młody, że nie pamiętam, jak się zaczęła. I ta historia zalazła mi za skórę i tam została. Historia brzmiała: „Nie jesteś wystarczający. Aby zasłużyć na miłość i uwagę, musisz robić wielkie rzeczy. Jeśli przestaniesz lub ci się nie uda, poczujesz swoje uczucia, a są one zbyt przerażające, by stawić im czoła”.

Nauczyłem się więc ukrywać przed uczuciami i zakopywać się w pogoni . Nie było roku w moim życiu, żebym nie był w nieustannym dążeniu do wielkości w czymś . Akademicy. Sporty akcji. Muzyka. Przedsiębiorczość. Ty to nazwij. Moim planem było najpierw osiągnięcie, a potem wszystko (i wszyscy). „Będziesz spokojny, obecny i szczęśliwy później – po podbiciu świata” — pomyślałem. Tak.

Teraz wreszcie zaczęło się to stawiać na głowie. Jak wyglądałoby moje życie, w którym odczuwałbym teraz pewną miarę obecności i pokoju ? Jak wyglądałaby praca, która wydawałaby się zrównoważona… fizycznie, poznawczo i emocjonalnie? Jak by to było być w autentycznym związku z innymi ludźmi, pragnąc jedynie przyjemności z ich towarzystwa? Byłem dziwnie zdeterminowany, żeby się tego dowiedzieć.

Budowanie nowego życia — jedna zmiana na raz

Aby coś zmienić, musiałem dowiedzieć się więcej o swoim mózgu i o tym, jak działa (lub nie). Miałem więc badanie neuropsychologiczne przeprowadzone przez pobliskiego psychologa. Rozpoczęłam pracę z coachem (i terapeutą też). Pomyślałem, dlaczego nie rzucić w to wszystkiego, co mam? Przy okazji dużo się o sobie dowiedziałam, przede wszystkim tego, że przede mną długa droga samopoznania.

TL; DR o moim mózgu było takie: byłem uzależniony od dopaminy. Mój (teraz zdiagnozowany) ADHD przedstawiony jako nieustanne polowanie na nowości. Historycznie rzecz biorąc, każdą szansę na stymulację brałem. I jeden pośpiech karmił następny. Jeśli odkładasz pracę na później, usłyszysz szum produktywności w ostatniej chwili. A jeśli to cię zmęczy, możesz jeść cukier. A jeśli to sprawi, że podskoczysz, możesz zostać do późna, atakując zombie na PS5. To nigdy się nie skończyło. Nawet kilka chwil przestoju bez ekranu wydawało się nie mieć końca. Jechałem na rowerze Adderall, aby przetrwać dzień, i żelki z THC, aby zasnąć.

Ale teraz, mając tak niewiele rozrywek w moim życiu, zacząłem odbudowywać swoje dni jako strefy wolne od dopaminy. Stworzyłem coś w rodzaju harmonogramu dla siebie i mojej rodziny. Dało nam wskazówki i granice. I ta struktura naprawdę pomogła mi się zrelaksować. Przestałem się martwić o to, czego mi brakuje lub o czym zapominam (typowy wzorzec ADHD) i zacząłem pojawiać się w moim życiu. Spędziłem ponad 40 lat jako człowiek , a teraz byłem człowiekiem (lub czymś go przypominającym ).

Będąc sobą, nie mogłem się powstrzymać przed przekształceniem moich nowych celów i spostrzeżeń w eksperymenty. I grzebałem w drodze do nowego systemu operacyjnego w domu.

Mój nowy, lśniący „Life OS” ma na celu zminimalizowanie dopaminy i maksymalizację równowagi i prezencji. Oto jak to wygląda po ośmiu tygodniach ćwiczeń:

Nawyki technologiczne

  • Wszystko w moim domu jest zautomatyzowane za pomocą Apple Homepod i Philips Hue. Zmiany świateł i muzyki w ciągu dnia przypominają mi, w jakim jestem trybie, od gotowania po sen.
  • Nasze światła są zsynchronizowane ze słońcem, więc kiedy jest ciemno, w naszym domu też jest dość ciemno. Pomaga mi to zachować naturalny rytm i wcześnie kłaść się do łóżka.
  • Usunąłem wszystko, co interesujące z mojego telefonu (w tym WSZYSTKIE aplikacje z treścią) i zmieniłem ekran na czarno-biały w ustawieniach dostępności. Teraz jest nudno. Zostawiam to za sobą przy każdej nadarzającej się okazji i zaktualizowałem zegarek Apple Watch, aby robić wszystko, co muszę robić w drodze, w tym odblokowywać i uruchamiać samochód.
  • Żadnych telefonów w łóżku. Żadnego telefonu w moich rękach, kiedy jestem z rodziną (chyba, że ​​coś dla nich robię).
  • Żadnych gier wideo. Nic. Odłożyłem PS5 do magazynu i sprzedałem Oculusa.
  • Telewizję oglądam tylko dwa razy w tygodniu. W piątki robimy rodzinne wieczory filmowe, a moja żona i ja nadal oglądamy Sukcesję w niedzielne wieczory (może jestem w trakcie rekonwalescencji, ale nie jestem potworem).
  • Kupiłem Kindle'a i teraz czytam beletrystykę codziennie, kiedy mi się nudzi. To karmi moją wyobraźnię i przypomina mi, co to znaczy być człowiekiem.
  • Dostałem biuro dziesięć minut od mojego domu i pracuję tam od 8:30 do 15:30 MF. W tych ograniczonych godzinach robię więcej niż w przypadku ciągłej pracy z domu 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Zakres moich ról i projektów jest znacznie bardziej skoncentrowany i bardzo mi to pomogło.
  • Jeżdżę rowerem do i z pracy (jeśli pozwala na to pogoda).
  • Codziennie spacerujemy całą rodziną (jeśli pozwala na to pogoda).
  • Gotuję śniadania i obiady. Powoli.
  • Nie jem po kolacji. Pomaga mi zasnąć.
  • Rodzina tworzy z Siri listę zakupów przez cały tydzień, aw niedziele razem robimy zakupy i przygotowujemy posiłki jako rodzina.
  • Dzwonię do ludzi tylko po to, żeby zapytać, jak się mają. Myślę, że to niepokojące dla ludzi, którzy znają mnie od jakiegoś czasu.

W pogoni za równowagą i sztuką bycia

Nie pracuję już w biznesie osiągnięć – odkładam ostrogi. Chcę kultywować życie, które odzwierciedla to, na czym mi naprawdę zależy, zamiast gonić za powierzchownymi wyznacznikami sukcesu. Chcę pielęgnować autentyczne więzi z ludźmi, na których mi zależy, zamiast traktować relacje jak transakcje (tak, to znaczy TY, chciałbym usłyszeć od ciebie).

Nie mówię, że nie będę dalej zakładał i rozwijał biznesów. Wręcz przeciwnie. Uwielbiam wymyślać nowe pomysły i gromadzić ludzi wokół płomienia. Ale zamierzam być o wiele bardziej szczery wobec siebie (i wszystkich innych) w kwestii tego, ile mogę znieść, co sprawia mi radość i kiedy nadejdzie czas, abym się odsunął, abym mógł zacząć od nowa. Jedna rzecz na raz. Krok po kroku. A kiedy się zgubię, mam całkiem prostą mantrę:

Kierowco zwolnij.

Wróć do swojego ciała.

Poczuj uczucia.

Jesteś wystarczający.

A jeśli naprawdę się martwię…

Czy to będzie miało znaczenie za rok? za dziesięć?

Kontynuując tę ​​podróż nauki i zmian, proszę o życzenia i wsparcie. Wiem, że nie będzie to łatwe, ale jestem zdecydowany wprowadzić zmiany niezbędne do prowadzenia bardziej zrównoważonego i satysfakcjonującego życia. Mam nadzieję, że żadna część tej historii nie sugerowała, że ​​wiem, co robię, bo zdecydowanie nie. Wszelkie pozytywne zmiany czy objawienia, których do tej pory doświadczyłem, były wynikiem mojego szczęścia i wspaniałych ludzi wokół mnie.

Wciąż od czasu do czasu słyszę syreni śpiew mojego dawnego życia – ten przypływ niepokoju i pośpiechu przelatuje przeze mnie znikąd – i próbuję po prostu do niego machać. Witaj, stary przyjacielu.

Do każdego, kto zmaga się z wypaleniem lub poczuciem zagubienia, pamiętaj, że nigdy nie jest za późno, aby się odwrócić i stawić czoła dziwnym zmianom w sobie. Czasami najtrudniejsze lekcje to te, które prowadzą nas do najgłębszych przemian.

Specjalne podziękowania dla mojej żony Britt i mojego syna Huxleya za to, że mnie przez to przetrzymali i znosili mnie wcześniej. Wy dwaj jesteście centrum mojego wszechświata. Chciałbym również podziękować moim przyjaciołom i współpracownikom z The Ready za wspieranie mnie i umożliwienie tej transformacji (tak jak w przypadku wielu innych osób). Nie mogę się doczekać zobaczenia wkrótce. A zespołowi Murmur dziękuję za lekkość i przekonanie, które wnosicie każdego dnia. Na koniec, do mojej mamy, taty i brata, kocham was.