Sobotni poranek Śniadanie 2.7: Pokój
Dziś rano siadam na balkonie. Gdy słońce wschodzi nad rozległym jeziorem Michigan, oświetla moją nadbrzeżną okolicę w sposób, za którym wszyscy tęskniliśmy.
Ciężka walka z zimą została wygrana.
Jestem spokojny.
Dziś moim jedynym życzeniem jest powitanie pokoju. To był kolejny ciężki, ciężki, pełen emocji tydzień.
Ponownie. Inny.
Kiedy napiszesz o czymś szczęśliwym, Saro, jezu? Opanuj się dziewczyno! Mój mózg jest tak miły, by powiedzieć.
W tym tygodniu miałem wiele przemyśleń i rozmów na temat sezonu, którym są twoje 20-tki. Myślę, że po sześciu latach w końcu odkryłem jego sekret:
Ten sezon jest naznaczony powtarzającymi się trudnościami. To jest cholerna bitwa.
Zaprzyjaźniasz się ze swoją tożsamością. Próbujesz znaleźć miejsca, które zastygają z tym, kim chcesz być zawodowo, towarzysko. Szukasz towarzystwa, sukcesu, kondycji finansowej, a wszystko to wbrew temu tykającemu zegarowi, który nazywa się społeczeństwem, tak jasno pokazywanym przed twoimi oczami, który z każdym cyknięciem mówi: Pospiesz się. W górę. Do. To. Teraz.
Wow, ciśnienie.
Powitajmy pokój.
W piątek wyjechałem pociągiem z przedmieścia, z dala od pracy, którą zacząłem miesiąc temu po raz ostatni. Wiedziałem, że nie wrócę w poniedziałek. Uczucie nigdy nie było tak silne, mój wewnętrzny głos nigdy nie był tak głośny – Uciekaj. Chroń swój spokój.
To powiedzenie pochodzi od kobiety, która robi mi pedicure. Nie pamiętam, jak to się stało tamtego dnia, ale powiedziała mi. Musisz chronić swój spokój, tylko to się liczy.
Naprawdę jest.
Następnie podczas wczorajszej rozmowy z nowym mentorem poinstruował mnie o zasadzie podejmowania decyzji 10/10/10. Jak będzie wyglądać decyzja za 10 minut, 10 miesięcy, 10 lat?
Pomyślałem, że jeśli pokój nie jest w jakiś sposób obecny we wszystkich trzech, nie chcę go.
A potem przyszła poranna medytacja przed ucieczką na balkon.
To była górska medytacja.
Wyobraź sobie siebie jako górę. Stały. Nieruchomy. Uziemiony. Spokojna stała.
Warunki wokół ciebie, twoje życie i okoliczności wirują, szturmują i szaleją, ale góra, jej skład i cechy pozostają takie same.
Myślę, że łatwo jest uwierzyć, że nie znamy naszych wartości, naszej wartości ani tego, czego chcemy, ale wiemy. Że nigdy nie możemy domagać się pokoju dla siebie, ale możemy.
Czasami potrzeba burzy wystarczająco silnej, abyśmy zdali sobie sprawę, że zawsze byliśmy tą górą. I w tej burzy odzyskamy naszą ziemię.