우리 부모님께
– To won-chu-ri. Możesz to zjeść. Zakwitnie kwiatami, które są albo białe, albo fioletowe”. Mama wskazała zbocze niewielkiego wzgórza niedaleko grobu taty. Rozejrzałem się i nie zobaczyłem nic znaczącego, tylko zarośnięte zielone rośliny. Mama regularnie wskazuje różne rośliny, które można jeść i jak można je przygotować, gdy idziemy na spacer lub wędrówkę. Za każdym razem patrzę na nią i zadaję sobie pytanie: „Skąd ona to wie?”
Dorastając w Korei, żadne z moich rodziców nie chodziło do szkoły powyżej poziomu podstawowego. Ich rodzin nie było stać na wysłanie ich dalej, więc zamiast tego pracowali w domu, wykonując prace domowe, gotując, sprzątając i pracując w polu. Robili to wszystko, znajdując czas na zabawę i wymyślanie gier z innymi dziećmi w swoich wioskach.
Mama i tata wyemigrowali do Ameryki, kiedy mój brat miał 6 lat, a ja rok. Niestrudzenie pracowali, aby zbudować nam tutaj życie. Kiedy przybyli, nie mówili po angielsku, a życie często było zbyt zajęte pracą, aby mieć czas na naukę. Jako dzieci tłumaczyliśmy im z bratem w życiu codziennym, w banku, na wizytach lekarskich, na zebraniach rodziców. Nie mogli nam pomóc z takimi rzeczami, jak odrabianie lekcji, pozwolenia na wycieczkę w teren lub dokumenty na początek roku, które zostały wysłane do domu. Wypełniliśmy je i wręczyliśmy mamie lub tacie do podpisania. Mama pracowała w fabryce, która robiła ramen, a tata był krawcem. Dorastając, moi rodzice często mówili nam: „Ponieważ nie chodziliśmy do szkoły, pracujemy rękami. Pracujemy w ten sposób, że kiedy wy dwaj się zestarzejecie, pójdziecie na studia i znajdziecie pracę, w której będziecie pracować głową”.
Nasza czwórka była bardzo współzależna w sposobie, w jaki poruszaliśmy się w codziennym życiu w Ameryce. Wydawało się, że potrzebujemy siebie nawzajem, aby przez to przejść. W rezultacie nie doceniłem wiedzy, którą moi rodzice wykorzystali, aby wzbogacić i wypełnić nasze życie. Jako dziecko, gdy któryś z rodziców podzielił się „zabawną ciekawostką” na jakiś temat, na przykład o pluskwie, który mieliśmy w przydomowym ogródku, albo jaki rodzaj ściegu byłby najlepszy do danego rodzaju przeróbki, przewracałem oczami i mówiłem: „Okej…” i zastanawiałem się, co to ma wspólnego z czymkolwiek w moim życiu.
Wtedy myślałem o wiedzy jako wyłącznie akademickiej nauce, którą zdobywa się w szkole. W wyniku mojego wąskiego rozumienia omyłkowo pomniejszyłem bogactwo wiedzy, którą moi rodzice wnieśli do mojego świata. Nie dostrzegałem prawdziwej wartości wiedzy, którą tata zdobył będąc krawcem i przerabiając ubrania. Mógł od razu powiedzieć, czy przybranie ubrania w sposób, jakiego życzył sobie klient, nie naruszy zamierzonego kroju lub jak poprawić błąd, gdy popełnił błąd w obliczeniach na parze spodni, dla których tworzył wykrój. Tak bogata wiedza, którą wziąłem za pewnik.
Luis Moll (2019) omawia podejście społeczno-kulturowe, które opracował on i inni, zwane funduszami wiedzy . Poznając zasoby wiedzy uczniów i ich rodzin, nauczyciele mogą „reprezentować [rodziny] na podstawie posiadanej wiedzy, zasobów, mocnych stron, podważając w ten sposób dominujące orientacje deficytowe, zwłaszcza w edukacji dzieci z klasy robotniczej”.
Dla mnie szkoła nie była miejscem, w którym moi rodzice mogli w pełni uczestniczyć. Pracowali dniami i wieczorami i mówili głównie po koreańsku. Nie mieli czasu, aby przychodzić na zajęcia, a nawet gdyby mieli, nie czuliby się, jakby to była przestrzeń integracyjna. Co by to dało dla mnie jako młodej dziewczyny, gdyby moi nauczyciele poświęcili czas, aby ponownie przedstawić moich rodziców, po odkryciu ich zasobów wiedzy, widząc ich poza ludźmi, którzy nie przychodzili na uroczystości szkolne i mówili głównie po koreańsku? Gdyby nauczyciele poświęcili czas, aby dowiedzieć się więcej o dynamice mojej rodziny i ponownie przedstawić ją w sposób, który pokazałby jej zalety? Jaki wpływ miałoby ich ponowne przedstawienie na moją naukę, a co ważniejsze, na wartość, jaką przywiązywałem do własnej tożsamości i tożsamości mojej rodziny?
Kiedy dorosłam, nauczyłam się samodzielnie reprezentować dary moich rodziców i naszej rodziny; trzymać nasze dary w nowym świetle, z nową pozycją. Spędzając więcej czasu w świecie poza szkołą, zdałem sobie sprawę, że nie doceniłem znaczenia zasobów wiedzy, jakie posiadali moi rodzice i jak rozległa była ich baza wiedzy. Znacznie szerszy niż mój, ktoś, kto ukończył studia magisterskie.
Moll mówi dalej, jak w kontekście klasy: „Można powiedzieć, że stanowi to dla nauczycieli okazję, jako nieodłączną część ich pedagogiki, do zidentyfikowania i ustanowienia kapitału edukacyjnego rodzin, które często uważa się za pozbawione takich zasobów. ”.
Zastanawiając się nad moim czasem spędzonym w klasie, studentami i rodzinami, którym służyłem, zastanawiam się: „Czyj kapitał edukacyjny został przeoczony, ponieważ nie do końca rozumiałem, czym jest wiedza? Jakie zasoby i mocne strony wnieśli do klasy, których nie poświęciłem czasu i energii, aby je odkryć? Czyjego kapitału edukacyjnego nie doceniłem wystarczająco?”
W mojej obecnej pracy wspierającej nauczycieli badaliśmy i badaliśmy tożsamość, własną i uczniów. Zastanawialiśmy się, w jaki sposób pełniejsze poznanie uczniów może budować autentyczne relacje. Czy poznajemy nasze dzieci poza ich wynikami w testach i-Ready i okręgowych? Jak poznajemy złożoność ich tożsamości i ich pełnego człowieczeństwa? W jaki sposób rzucimy światło na ich istniejące zasoby wiedzy i kapitał edukacyjny, który już posiadają?
Dzięki poszerzeniu mojego rozumienia tego, co składa się na wiedzę, łatwiej było dostrzec zasoby, które już posiadają uczniowie i ich rodziny, zanim postawią stopę w szkole. Kiedy prowadzę indywidualną konferencję z uczniem, który podekscytowany mówi o graniu w Roblox, zamiast przemilczać ten temat, ponieważ jest to gra wideo, mogę zadawać pytania i odkrywać zawiłości tego, co jest potrzebne do tworzenia na tej podstawie platforma. Kiedy dowiaduję się o mamie, która wyszydełkowała kolorowy kwiatek na ręczniku jako prezent dla nauczyciela, zamiast doceniać go wyłącznie ze względu na estetykę, doceniam poziom planowania i precyzji, jaką musiała się wykazać, aby ten kwiatowy wzór był rozmieszczony tak że kończy się dokładnie na środku. Mogę ponownie przedstawić to, co już wiedzą, i uhonorować ich wiedzę jako prezenty.
A teraz, kiedy spacerujemy na łonie natury, a mama mówi: „Ta tamta roślina, rośliny, które tak wyglądają, możesz je zapylić jak kwiaty dyni, używając końcówki Q, aby zaowocowały”. Nie odrzucam tego, co mówi, zamiast tego słucham, uczę się i dostrzegam jej błyskotliwość.
Odniesienie
Moll, Luis C. (2019) Opracowanie funduszy wiedzy: praktyki zorientowane na społeczność w kontekstach międzynarodowych . Badania umiejętności czytania i pisania: teoria, metoda i praktyka 2019, tom. 68, 130–138.
Specjalne podziękowania dla dr Sonji Cherry-Paul za jej wsparcie i popchnięcie mnie tuż poza granice mojej strefy komfortu.
Ten post na blogu jest częścią serii blogów #31DaysIBPOC , miesięcznego ruchu, w którym głosy rdzennych mieszkańców i nauczycieli koloru jako pisarzy i naukowców są prezentowane. KLIKNIJ TUTAJ, aby przeczytać wczorajszy wpis na blogu autorstwa Ashley Tucker (i sprawdź link na końcu każdego posta, aby nadrobić zaległości w pozostałej części serii blogów).