
Słuchanie musicalu takiego jak „West Side Story” lub „Singin' in the Rain” wymaga wiary, że ludzie mogą zacząć śpiewać i tańczyć w momentach skrajnych emocji. Czy to wzloty i upadki nastoletniej miłości w „Grease”, czy determinacja dzielnej sieroty w „Annie”, numery muzyczne zapewniają wgląd w stan umysłu postaci. Weźmy na przykład „Dźwięki muzyki”, w którym kręcenie się i śpiewanie na szczycie góry wystarczy, aby potencjalna zakonnica, która nie mieści się w klasztorze, znalazła błogostan. Ta postać będzie dalej uczyć cudu śpiewania siedmioro nieszczęśliwych dzieci i nawet nikczemne czyny nazistów nie zdołają zniszczyć tej rodziny, jeśli tylko będą mieli muzykę.
Jeśli uważasz, że takie musicale są tandetne, nie jesteś sam. Słynny językoznawca Steven Pinker nazwał muzykę „słuchowym sernikiem”, czymś, co nie ma sensu i stało się przypadkiem w miarę rozwoju języka. Ale nawet najbardziej cynicznym z nas trudno byłoby zaprzeczyć, że słuchanie ulubionej piosenki może całkowicie zmienić nasze nastroje. Dlatego inni naukowcy spędzają czas na umieszczaniu ludzi w maszynach skanujących mózg i odtwarzaniu im melodii.
Chociaż muzyka może wydawać się niemożliwym tematem do studiowania, choćby dlatego, że wszyscy preferujemy różne typy, naukowcy zaczynają ustalać, jak bardzo zakorzenione w naszej biologii może być przetwarzanie muzyki. Nawet niemowlęta wkraczają w świat z umiejętnością rozróżniania różnych rodzajów muzyki. Zrozumienie związku między piosenką, którą słyszymy, a tym, jak nasz organizm na nią reaguje, może mieć ogromne znaczenie w leczeniu chorób i zaburzeń mózgu, takich jak depresja.
Chociaż wszystko to może wydawać się oczywiste dla kogoś, kto kiedykolwiek używał dobrego funku, aby wydostać się ze złego funku, przyjrzyjmy się dokładnie, co dzieje się w mózgu, gdy jest wciśnięty między nasze słuchawki.