„Dosłowne zbrodnie wojenne”
Część 2 sztuki i sztucznej inteligencji
Kilka osób poprosiło mnie, abym opowiedział więcej o tym, jak integruję sztuczną inteligencję z moim istniejącym procesem tworzenia ilustracji. Prawda jest taka, że nie jestem do końca przekonany, czy ktokolwiek czyta posty procesowe, więc pomyślałem, że nigdy się do tego nie zabiorę. Mam wiele innych rzeczy, które prawdopodobnie powinienem zrobić, a ostatnio niewiele zasobów.
Ale potem uderzyła właściwa mieszanka drobnej irytacji i rozbawienia, a ja zawsze mówiłem „wykorzystaj to, co masz”. Mam nadzieję, że Ci się podoba.

Sztuka jest aktem. Ma to dwa sprzeczne znaczenia, ale w tym przypadku są one ujednolicone. „Akcja w świecie realnym” i „przedstawienie”. Prawdziwe i widowiskowe, zwłaszcza gdy jesteśmy pod jego urokiem. ( MASKI )
Ze względu na spektakl pożaru śmietnika, jakim jest obecnie Twitter, ostatnio szukałem nowego „domu” online, aby bardziej skupić się na rozmowach o sklepie, udostępnianiu prac w toku, miniaturach i próbie powrotu trochę do „mediów społecznościowych około 2009 roku”.
Na pierwszy rzut oka Mastodon.art wydawał się pasować do tego, czego szukałem.
Niecałe 48 godzin później znalazłem się w nieco nierozwiązywalnej sytuacji w wyniku ich nowych zasad dotyczących sztucznej inteligencji. Jak poinstruował mnie Mod, ich zasady wymagają, aby prawie wszystko, co publikuję i prawdopodobnie opublikuję w przyszłości, było opatrzone ostrzeżeniem dotyczącym treści. Umieścili również całe moje konto za banem, który usunął je z publicznej osi czasu. Jest to po prostu nie do utrzymania w przypadku konta, którego zamierzałem używać do dzielenia się moim procesem i rozmawiania z innymi artystami. To nie jest warte mojego czasu.
Gdyby ten post dotyczył polityki moderacji, z którą zasadniczo się nie zgadzam, byłby dość krótki. Przeczyściłem konto i rozważę to w widoku wstecznym. Może znowu zacznę używać Tumblra albo znajdę inny serwer Mastodon z wolnym miejscem.
Ale to nie jest tylko jeden okręt podwodny Mastodon. Rośnie liczba przeciwników kategorycznie zakazujących sztucznej inteligencji (lub w każdym razie próbujących to zrobić), a odruchowa reakcja wydaje się rozprzestrzeniać na kilka miejsc, w których niezależni artyści mają już swoje prace. Widziałem ostatnio naprawdę skrajne, szczerze mówiąc absurdalne twierdzenia w tej dziedzinie, na przykład ktoś, kto wydawał się przekonany, że każdy, kto używa sztucznej inteligencji do ilustracji, jest „dosłownym zbrodniarzem wojennym”.
To było głównie dobre dla śmiechu. Zostaw to Twitterowi, aby dostarczył taki klejnot do moich cyfrowych drzwi w tym samym dniu, w którym szukałem miejsca, w którym mógłbym porozmawiać o sklepie, nie będąc wypędzonym ze sklepu. Dlatego tak trudno jest się poddać: to jak nowy wrak pociągu z logiką i rozsądkiem, na który można się gapić każdego dnia. Wspaniałe rzeczy.
Oczywiście nie każdy ma tak idiotyczną perspektywę i zrozumiałe jest, dlaczego niektórzy ludzie czują się w tej chwili zagrożeni. Po raz kolejny to noże wycelowane we wszystkich złych kierunkach. To jest szerszy kontekst, którym chciałbym się zająć, ponieważ na Twitterze zawsze będą złe ujęcia. Najwyraźniej jest to funkcja, a nie błąd.
Sprawdzenie rzeczywistości: inni artyści niezależni, którzy używają Photoshopa, sztucznej inteligencji i rysika, nie są Wrogiem.
Przez wiele lat współtworzyłem ilustracje do powieści graficznych i komiksów bez narzędzi sztucznej inteligencji, a teraz jestem na tyle dorosły, że aż nazbyt dobrze pamiętam wiele lat, kiedy „artyści z Photoshopa nie byli prawdziwymi artystami ” było modne. Jakkolwiek nowe może wydawać się wykorzystanie uczenia maszynowego do generowania procedur, wydaje się to bardzo znajome.
Od jednej sztucznej inteligencji do drugiej: „Wszystko to już się wydarzyło, wszystko to się powtórzy”. Ale czy naprawdę musimy to powtarzać?
(Techno-luddyzm, który stworzyła pierwsza wojna z Cylonami, jest być może bardziej interesującą narracją do rozważenia publicznej reakcji na tak zwaną sztuczną inteligencję niż stateczne, wszechogarniające zniszczenie Skynetu, nawet jeśli motywy Cylonów ostatecznie pozostały równie mętne. Ale ja błądzić).
Jeśli tworzysz złą sztukę za pomocą algorytmu uczenia maszynowego, to nadal jest to zła sztuka. Ale to nie jest zła sztuka , ponieważ użyłeś tego narzędzia. Możesz zrobić obraz z krwią menstruacyjną, możesz to cholernie dobrze zrobić za pomocą algorytmów i rysika. Prawdopodobnie zawsze łatwo było zrobić złą sztukę, a trudno zrobić dobrą, to też się nie zmienia – podobnie jak fakt, że nikt nie może się zgodzić co do tego, czym jest jedna z tych rzeczy.
Ten ostatni bit to prawdziwy kicker.
Wcześniej przedstawiłem kilka ogólnych przemyśleń na temat sztuki proceduralnej i sposobów, w jakie tak zwana sztuczna inteligencja zgrabnie pasuje do istniejącej i długotrwałej debaty w sztuce, a także wypróbowanych i prawdziwych metod, nawet jeśli w inny sposób z pewnością okazać się przełomem. Chcę spróbować uniknąć powtórzenia się.
Następnie pojawia się twierdzenie, że te narzędzia są formą kradzieży, która omija prawa autorskie. Chociaż nie sądzę, aby to była prawda, szersze pytanie dotyczy tego, czy naprawdę chcemy przede wszystkim wstrzymywać wodę dla tych ram prawnych.
wolałbym nie. Prawo własności intelektualnej jest już zbudowane na bagnach, więc nie mam ochoty próbować go podpierać, ponieważ w większości wychodzi to na korzyść korporacji w ich wysiłkach na rzecz wydobycia wartości z pracowników, a nie ochrony interesów poszczególnych artystów — to będzie prawie na pewno będzie kierunek, z którego nadchodzi prawdziwe „zagrożenie”. W pewnym momencie po ich pierwszym wydaniu wydałem wiele projektów na licencji Creative Commons, przynajmniej w tych przypadkach, gdy zachowałem do tego prawa. Jeśli chodzi o IP, ten esej Linusa Torvaldsa w 2001 roku porusza te same kwestie, które równie dobrze moglibyśmy zrobić teraz.
Co więcej, nawet jeśli model Diffusion był, jak niektórzy zdają się sądzić, dosłownie kopiowaniem i sklejaniem potwora Frankensteina z tysięcy prac innych ludzi z gigantycznego archiwum „skradzionej pracy”, w rzeczywistości nie jest to dalekie od walenia w zdjęcia wykonują to każdego dnia projektanci produkcji i artyści na całym świecie. Obrzucanie zdjęciami to zwykle pierwszy krok w procesie projektowania koncepcji, który kończy się „oryginalną” pracą, opartą na hybrydyzacji przeszłości. To wszystko jest swego rodzaju palimpsestem.
I oczywiście nie to robi AI . Wykorzystuje to, czego się „nauczyło”, jest generatywne.
Bardziej trafna może być krytyka, że nie jest oryginalna, jeśli ostatecznie to miało znaczenie. „Oryginalność” to kolejna królicza nora, która ostatecznie kończy się konceptualną ślepą uliczką, ale zawsze powraca w popularnych wyobrażeniach o tym, czym jest sztuka. Jak napisałem w mojej książce MASKI o tym, co proces twórczy Bowiego może powiedzieć nam jako artystom,
Dlaczego tak bardzo zależy nam na oryginalności? Utwierdzamy się w tym, co wnosimy do niekończącej się piosenki, dodając na jakiś czas nasz głos, a potem znikając; nasz głos jest teraz stałą częścią asamblażu, który jutro zostanie zremiksowany. Simon Critchley tak podsumowuje artystyczną metodę Bowiego: „Brudną lekcją sztuki jest nieautentyczność do samego końca, seria powtórzeń i rekonstrukcji: podróbki, które odzierają iluzję rzeczywistości, w której żyjemy, i konfrontują nas z rzeczywistością iluzja'.
Prawdziwa oryginalność byłaby formą szaleństwa.
Zawsze byłem wielkim fanem cytatu „dobrzy artyści pożyczają, wielcy artyści kradną”, niezależnie od tego, czy Picasso to powiedział, czy nie. Mimo wszystko raczej pasowałoby to do intencji, gdyby tego nie zrobił.
Wszystko, co istnieje, jest syntezą innych pierwiastków, w różnych proporcjach. Nic, co tworzymy, nie jest naprawdę ex nihilo ani wyjątkowe w tym sensie, a pogoń za oryginalnością prowadzi nas jak pies goniący własny ogon. Często zauważa się, że artyści zazwyczaj naśladują, zanim rozwiną własny styl lub głos. Rzeczy te rozwijają się w odniesieniu do i w kontekście tego, co było poprzednio naśladowane. Błędem byłoby postrzeganie ich jako wzajemnie sobie przeciwstawnych lub uznawanie jednego za autentyczny, a drugiego za nie.
Nasze pragnienie generowania nowego ze starego nie zmierza donikąd. To kolejna masowa zmiana stanu, która jednocześnie niczego nie zmieniła. Prawdziwe zagrożenia związane z tą technologią prawdopodobnie ujawnią się, gdy technologia sztucznej inteligencji dojrzewa w rękach rządów i korporacji.
Mówiąc bezpośrednio, „Korzystanie ze sztucznej inteligencji” nie jest wystarczająco jasnym kryterium, aby ograniczyć społeczność artystyczną lub Konwencję. Używanie go do czego i jak ?

Gdybyśmy mieli być szczerzy, już teraz „używamy sztucznej inteligencji” częściej, niż moglibyśmy zdawać sobie sprawę, a za kilka lat, przed bezprecedensowym globalnym załamaniem, trudno będzie znaleźć kogoś, kto jej nie używa w przestrzeni cyfrowej. Czy ktokolwiek poważnie myśli, że zasada „bez sztucznej inteligencji” jest rozsądna lub możliwa do wyegzekwowania w dłuższej perspektywie?
W międzyczasie spodziewam się, że lada dzień zobaczymy tradycyjnych artystów wzywanych do „używania sztucznej inteligencji”. Tak zwana rzeczywistość i symulacja w zabawny sposób antagonizują się, a czasem nawet zamieniają miejscami.
Baudrillard napisał Symulakry i Symulacje w latach 80. To już dawno się wydarzyło, jeśli chodzi o kontr-zmianę rzeczywistości i symulacji. Jeśli chcesz cofnąć tę falę, jest już za późno. Być może niektóre z odruchowych reakcji, które widzieliśmy do tej pory, są po prostu przypadkami przyszłego szoku.
Mam silne poczucie, że najgłośniejsi krytycy samej technologii spędzili niewiele czasu, pracując nad nią. Może wypadałoby dowiedzieć się trochę o tym, jak niektórzy artyści wykorzystują tę technologię, popełniając nasze „dosłowne zbrodnie wojenne”.
W tym przykładzie użyję pomysłu, który rzucam na komiks Fallen Cycle , Quicknife (tytuł roboczy), luźno oparty na postaci z D&D, z którą się bawiłem. Jestem pewien, że to całkowicie głupkowaty pomysł, bez określonego terminu, ale dopóki wydaje się ekscytujący, będę go szturchał.
Podzielę się etapami, których użyłem do zbudowania gotowego arkusza projektu postaci v1 dla tytułowej postaci.
Pierwszym etapem niemal każdego projektu, którego się podejmuję, jest możliwość pochłonięcia jak największej ilości mediów i informacji, które już istnieją i które wydają się pokrywać z projektem „Idea Web”.
Dotyczy to mnie niezależnie od tego, czy pracuję nad albumem, książką non-fiction czy komiksem, chociaż to, jak to będzie wyglądać, różni się w zależności od projektu.
Chociaż metoda może się różnić w zależności od mediów, z którymi zamierzam pracować, i ogólnego kontekstu, zawsze robiłem to poprzez badania, tablice nastrojów, kolaże lub pełne bricolage, listy innych źródeł mediów, które są inspirujące lub wspierają ilustracja „problem”, który chcę rozwiązać, i oczywiście marzyć w szkicownikach.
Midjourney okazała się bardzo użytecznym narzędziem do wczesnej wizualizacji, wraz z innymi metodami. Podstawowym ryzykiem dla kogoś takiego jak ja jest to, że może pomóc ci wygenerować tak wiele pomysłów i różnych kierunków, że może to doprowadzić raczej do paraliżu niż ułatwienia. Aby ograniczyć to do minimum, na tym etapie odkryłem, że najlepiej nie przywiązywać się zbytnio do niczego. Ścigaj styczne, ale nie angażuj się zbytnio w żadną z nich.
Miałem profesora sztuki w college'u, który spędził kilka lat swojego życia, skupiając się na swojej wersji tybetańskich malowideł piaskowych — skomplikowanej konstrukcji, która zawsze była niszczona na końcu. Jedną z rzeczy, które mi przekazał, jest to, że w sensie proceduralnym twoja funkcja jako artysty nie polega na rozwijanych technikach, są one jedynie środkami do celu. Podstawowym elementem są wybory, których dokonujesz. W tym kierunku, a nie w tamtym, w tym kolorze, a nie w tamtym.
Funkcja iteracyjna programów takich jak MJ wydaje się działać zgodnie z tą koncepcją — wybory, których dokonujesz, są silniejszym przewodnikiem, niż zdajesz sobie z tego sprawę. Randomizacja i iteracja to potężna kombinacja we właściwym kontekście, o czym może powiedzieć każdy genetyk.
Nie twierdzę, że nie nawiązałem jakiegoś związku z kreatywnymi projektami, nad którymi żyłem i pracowałem przez lata, chociaż pomijając wszystko inne, punktem higieny twórczej jest dążenie do tego, by być trochę mniej cennym. Nasze przywiązanie do z góry przyjętego, konkretnego wyniku lub rezultatu może być ograniczeniem wyborów, które rozważamy w teraźniejszości.
Innymi słowy, we wczesnych stadiach dopuszczaj możliwość nieoczekiwanego.
Wymyśliłem pierwszy numer z myślą o stosunkowo prostym zestawie i liście postaci. Są trzy główne postacie, które, jak sądzę, pojawią się w pierwszym numerze: Karlu-chatil lub „goblin” o imieniu Quicknife, jego ludzki towarzysz Talin i głowa mrocznej organizacji, która nie zostanie w pełni zbadana w pierwszym numerze, który mam zarysowany, choć prawdopodobnie pojawi się na krótko w końcowej scenie wydarzenia.
(Dla tych, którzy w zeszłym roku wsparli moje Tales From When I Had A Face na kickstarterze i przeczytali edycję limitowaną, zamierzam wystawić ten komiks głównie na Alterran, w czasie rewolucji „Srebrnej Dłoni” w Czernai. Tożsamość tego „szef tajemniczej organizacji” nie powinien być trudny do odgadnięcia).
Spędziłem kilka lat na tym pierwszym etapie tylko dla Tales , więc czułem się całkiem komfortowo, przechodząc od razu do tworzenia miniatur w Midjourney. Moje początkowe eksperymenty z iteracjami przy użyciu czystych podpowiedzi tekstowych były interesujące, ale miały tendencję do skręcania albo zbyt elfów, albo zbyt goblinów. Jako postać jest częściowo syntezą Aryi Stark, Golluma i Eda z Cowboy Bebop. Wszystkie z nich wzięły również udział w tworzeniu jego podobieństwa.



…I tak dalej…
Chcę, aby Quicknife miał nieco rtęciowy wygląd, zarówno dosłownie, jak iw tym sensie, że czasami może wyglądać trochę baśniowo, a nawet uroczo, a innym razem jak goblin, który wymyka się nocą z dziecięcej szafy. Ale chcę, żeby był rozpoznawalny jako ta sama postać.
Aby pomóc skierować algo we właściwym kierunku, wykonałem ręcznie kilka szkiców ołówkiem, aby nadać mu kształt jego twarzy, i ostatecznie skupiłem się na jednym, aby uwzględnić podpowiedzi, które zdecydowałem dla niego metodą prób i błędów, w tym liczbę tagów opisu stylu i postaci. („Maniakalno-androgyniczny Fey goblin:: łotrzyk, czarnoksiężnik, uliczny urwis, Arya Stark, Gollum, Ed z Cowboy Bebop:: w stylu…” i tak dalej).
Więc teraz miałem serię iterowanych miniatur opartych na moich szkicach, które zmierzały we właściwym kierunku. Po hybrydyzacji wszystkich tych elementów — szkiców ołówkiem, fotografii/źródeł referencyjnych, wskazówek tekstowych poprawianych w całym procesie iteracji za pomocą funkcji Remiks — wykonałem szybki szkic „malowania” za pomocą rysika, aby użyć go jako przewodnika dla kolejnych podpowiedzi obrazkowych.

Na tej podstawie, generując nową rundę miniatur, poczułem, że wystarczy mi do zrobienia wstępnego obrazu koncepcyjnego. Czułem, że wciąż czegoś mi brakuje.
Nasz kot Talin, którego ekstremalna zaciekłość jest również jedną z kilku inspiracji dla tej postaci, dał mi ostatni kawałek. Złapałem kilka zdjęć, na których był sobą — innymi słowy totalnym dziwakiem — i uruchomiłem kilka podpowiedzi, które zintegrowały te hybrydowe rendery z jego wizerunkiem.
(Byłoby spoilerem powiedzieć, dlaczego kot nosi imię przyjaciela Quicknife).

Nie sprawiając, że Quicknife wyglądał jak kot, udało mi się oddać część jego zachowania, a zwłaszcza jego oczu, dzięki podpowiedziom wielu obrazów.
Po 8-godzinnej sesji z rysikiem w Photoshopie:

Teraz mieliśmy coś, co bardziej przypomina naszego podstępnego, nieco maniakalnego małego antybohatera, chociaż byłby to on nieco dalej na osi czasu. (Długo po tym, jak został inicjowanym przez Sendiira, znanego również jako „Stowarzyszenie Północy” i po tym, jak wyrosły mu rogi).
Następnym krokiem było opracowanie arkusza projektowego przedstawiającego Quicknife'a takim, jakim pojawi się w pierwszym numerze, kiedy był jeszcze ulicznym urwisem, rzezimieszkiem i wszechstronnym łobuzem. Zacząłem od przyciętego zbliżenia głowy z tego obrazu, zgodnie z sugestią mojego obrazu, wraz z kilkoma nowymi, szybkimi i niechlujnymi szkicami ołówkiem, aby powiedzieć Midjourney, jakiej perspektywy i ekspresji użyć.
Doprowadziło to do wygenerowania kilku pełnych serii obrazów, które były znacznie bliższe mojej wizji Quicknife w pierwszej części.

Ostatnim krokiem było cofnięcie się, wybranie kilku ulubionych, przejrzenie wszystkich miniatur i szkiców oraz zrobienie zdjęcia jednego arkusza z wieloma zdjęciami Quicknife w różnych stylach i nastrojach. Trochę malowałem i szkicowałem w trakcie składania, ale początkowo skupiłem się na umiejscowieniu i przepracowaniu tych stu jeden decyzji, które trzeba podjąć w procesie budowania złożonego obrazu.
Gdy układ kompozytu był już mniej więcej gotowy, po kilku szybkich ręcznych przejściach i poprawkach, postępowałem zgodnie z moim normalnym procesem, który polega na ustawieniu kompozytu na ~50% krycia na wierzchu tonu podstawowego i/lub gradientu raz Jestem z niego względnie zadowolony, a potem dużo rysuję ręcznie rysikiem + cintiq.
Zwykle ten etap może trwać od kilku do ponad trzydziestu godzin w przypadku czegoś w rodzaju malowania okładki. Ponieważ arkusz projektowy jest głównie do wykorzystania w przyszłości, spędziłem nad nim tylko kilka godzin i nie zawracałem sobie głowy poprawianiem każdego szczegółu. Moim celem było uchwycenie postaci w kilku różnych pozach, stylach i wyrazach twarzy.
Będę szczery. Zastanawiałem się, czy nie podzielić się tutaj bardziej szczegółowym procesem, ale szybko przypomniałem sobie, dlaczego byłoby to głupie zadanie. Chociaż mój ogólny proces stał się dość spójny, sama ilustracja jest często serią dziur w pamięci hiperfokusa ADHD. Za każdym razem, gdy zaczynam nowy obraz z zamiarem lepszego oznakowania rzeczy, i za każdym razem nagle mija 8 godzin i obraz przeszedł długą drogę, ale organizacja warstw to absolutny koszmar.
Tak to idzie.
Jestem trochę lepszy w komiksach, bo ty w pewnym sensie musisz być, chociaż praca nad komiksem generalnie wymaga, żebym spędził sesję w kilku punktach procesu na stronie, skupiając się na nazywaniu i organizowaniu warstw tak bardzo, jak tylko mogę, bez pieprzenia w górę hierarchii mieszania warstw, ponieważ kolejność ma tu znaczenie. (Np. wielowarstwowa warstwa na wierzchu lekkiej warstwy szpilki może działać inaczej niż odwrotnie).
Teraz, gdy mam coś, z czego jestem najbardziej zadowolony, przeniosę to do Lightrooma w celu opublikowania. I altówka, wystarczy na początek.

Tak bardzo zainspirował mnie proces projektowania arkusza, że wskoczyłem do makiety strony komiksu, zanim napisałem właściwy scenariusz. To nie jest mój normalny sposób działania, ale czasami trzeba kuć, gdy żelazo jest gorące. Nikt nie zgadnie, czy skończy się to w ostatecznej wersji w jakiejś formie. Przynajmniej jest to kolejne odniesienie na później.

Bycie płytą rezonansową i generatorem miniatur dla arkuszy projektów postaci to wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o tę technologię. Baw się tym, myśląc, że jest to początek procesu, a nie cel sam w sobie.
Uwaga na temat nomenklatury: jestem bardzo niezadowolony z „AI” użytego w tym kontekście, jednak „MLA” lub algorytm uczenia maszynowego nieuchronnie powoduje, że ludzie myślą, że mówię o przewodnikach po stylu Modern Language Association, a kiedy użyłem AI, niektórzy ludzie myśleli Mówiłem o Adobe Illustrator, więc chyba utknąłem z tym.
Po prostu zrozum, kiedy mówię o sztucznej inteligencji, że w rzeczywistości nie jest ona „inteligentna” w sposób, w jaki większość użyłaby tego słowa, i nie jest „tym” w tym sensie, że jest czymś w rodzaju algorytmu uczenia maszynowego. Ponadto istnieje również wiele różnych podejść i zastosowań sztucznej inteligencji/dla sztucznej inteligencji, a łączenie ich razem nie służy przejrzystości. Ale wiesz, nieważne, fiiine.