Granice logicznego rozumowania

Nov 28 2022
Zwłaszcza w trudnych kwestiach politycznych, takich jak aborcja i prawa do broni…
W politycznym rozumowaniu i debatach tkwi duży błąd, który moim zdaniem jest „prawdziwą”, głęboką przyczyną politycznych nieporozumień i politycznych konfliktów między obywatelami. Uważam, że jesteśmy wprowadzani w błąd myśląc, że głównymi przyczynami są „komory echa” lub „polaryzacja”.
Myśliciel firmy Rodin, model 1880, odlew 1901

W politycznym rozumowaniu i debatach tkwi duży błąd, który moim zdaniem jest „prawdziwą”, głęboką przyczyną politycznych nieporozumień i politycznych konfliktów między obywatelami. Uważam, że jesteśmy wprowadzani w błąd myśląc, że głównymi przyczynami są „komory echa” lub „polaryzacja”. Pełnią rolę, na pewno. Prawdziwym problemem jest jednak niezrozumienie granic „rozumowania logicznego”, jakie przewidział i wyjaśnił po raz pierwszy filozof Kant w swojej Krytyce czystego rozumu (nawet jeśli zastosowano ją do metafizyki, wierzę, że dotyczy to również debat politycznych).

Wezmę dwie „gorące” kwestie polityczne, jako przykłady w tym artykule, aby spróbować wykazać, że można całkowicie, uczciwie, legalnie, rozsądnie uzasadnić bardzo przeciwne poglądy na różne tematy, nawet przy użyciu tych samych danych. Trochę jak Kant „udowodnił” istnienie, a potem nierzeczywistość Boga w swojej słynnej książce, aby pokazać granice rozumowania. Spróbuję zrobić to samo z tymi gorącymi i polaryzującymi tematami politycznymi, takimi jak aborcja i prawo dotyczące broni .

Moim celem jest przedstawienie dla każdej z tych dwóch kwestii dwóch przeciwstawnych argumentów „za” i „przeciw”. Moim celem jest przedstawienie „niezwykle” przekonujących argumentów (przynajmniej dla większości „rozsądnych ludzi”), które w rozsądny sposób przekonałyby prawie każdego o ich słuszności, bez względu na osobiste poglądy polityczne.

Moim celem, jeśli mi się uda, jest postawienie cię w sytuacji, w której nie zmienisz zdania, ale zdasz sobie sprawę, że w pytaniu było coś więcej, niż początkowo myślałeś. Bez względu na to, za czym stoisz. Oczywiście postaram się powstrzymać od przedstawiania wam argumentów, które już słyszeliście, „argumentów klasycznych”. Zejdziemy głębiej, mam nadzieję. Przyjmiemy „nowe perspektywy”.

Moim celem nie jest oczywiście przekonanie Was do opowiedzenia się po jednej czy drugiej stronie, a właśnie pokazanie, że nie da się nikogo przekonać w tych kwestiach jedynie „logicznymi argumentami”. Wierzę i mam nadzieję, że uświadomienie sobie tego mogłoby przyczynić się do zmniejszenia napięć w społeczeństwie, gdyby zostało lepiej zrozumiane. Podsumowując, podam bardziej „użyteczny” sposób na próbę „odpowiedzi” na te trudne pytania.

Argumenty przeciw i za aborcją.

1-Sprawa przeciwko aborcji

Istnieje jeden szczególnie przekonujący logiczny argument przeciwko aborcji. Przykładem tego są zawirowania prawne związane z prawami „zabójstwa płodu przez osobę trzecią”, które pojawiają się, gdy tylko przepisy dotyczące aborcji zostaną uchwalone w jakimkolwiek kraju. Ten wspaniały artykuł przeglądowy z szanowanego kwartalnika prawa konstytucyjnego Hastings (artykuł napisany przez kalifornijską obrończynię Alison Tao) jest przykładem problemu.

Mówiąc prościej, aby umożliwić aborcję, ogólne propozycje prawne zakładają, że płód nie jest osobą do pewnego czasu, zwykle pierwszego trymestru ciąży, ponieważ nie jest jeszcze wystarczająco „uformowany”.

Bez względu na to, czy ta propozycja jest rozsądna, czy nie, stwarza ona trudne prawne (a nawet filozoficzne) pytanie, kwestię zabójstwa płodu przez osobę trzecią.

Aby wyjaśnić to z małym kontekstem: wyobraź sobie kobietę w ciąży podczas jej pierwszego semestru ciąży. Ta kobieta i jej mąż mieli wielkie trudności z poczęciem dziecka. W końcu udało im się to dzięki pomocy medycznej, ale lekarze ostrzegają, że jeśli ta próba się nie powiedzie, nie są pewni, czy następnym razem się uda, jak to bywa w niektórych trudnych ciążach.

A teraz wyobraź sobie, że ta kobieta zostaje zaatakowana przez nieznajomego na ulicy, który popycha ją na ziemię, aby ukraść jej torebkę. Podczas tego ataku kruchy płód niestety umiera w szoku. Kobieta „sama” doznaje drobnych siniaków.

Pytanie prawne brzmi: czy napastnik powinien być ścigany na podstawie definicji „zwykłej napaści” (pchnięcie lub uderzenie osoby, które powoduje siniaki, może być ogólnie oskarżone jako zwykła napaść), czy mimowolne zabójstwo płodu?

Wydaje się, że to proste pytanie, ale w rzeczywistości takie nie jest. Aby zostać uznanym za zabójstwo, ofiara musi być prawnie uznana za osobę. Nie można legalnie „zamordować” krzesła.

Niektóre stany po prostu dodały okoliczność obciążającą w przypadku napaści na kobiety w ciąży.

Napaść na kobietę w ciąży wydaje się oczywiście okropnym czynem, więc spójrzmy na inne, bardziej skomplikowane scenariusze prawne.

Co jeśli ta sama kobieta została popchnięta nie przez napastnika, ale przez przypadek, po prostu przez kogoś, kto biegnie na autobus?

W takim przypadku pospieszny przechodzień może z jednej strony nie zostać pociągnięty do odpowiedzialności (z prawnego punktu widzenia przypadkowe pchnięcie kogoś na ziemię jest nieszkodliwym wypadkiem, jeśli nie spowoduje to poważnych obrażeń), z drugiej strony może zostać oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci, które są wyjątkowo poważne (i mogą grozić do 15 lat lub więcej więzienia, w zależności od okoliczności i stanów), jeśli płód jest „osobą”.

Różnica jest ogromna dla zaangażowanych osób.

A teraz wyobraź sobie ostatni scenariusz: co jeśli mąż lub chłopak kobiety w ciąży zdecyduje, że nie chce już być ojcem. Jego partner odmawia aborcji. Więc wrzuca nieudany stos do napoju swojej żony. Płód umiera, ale kobiecie w ciąży nie dzieje się żadna „szkoda” (przynajmniej fizyczna).

Czy można to uznać za napaść? Czy to „tak źle” prawnie, jeśli tylko płód, jako nie-osoba, został skrzywdzony? Pewnie tak, bo to było bez zgody, ale jak to sklasyfikować? Czy to naprawdę przypomina wsypywanie nieszkodliwej witaminy do czyjegoś drinka? Czy jest trochę ostrzejszy? Jak poważne? Jaka jest strata? Utrata małego narządu czy utrata życia?

A co ważniejsze, jak kobieta w ciąży postrzegałaby takie sytuacje? Można by argumentować, że z jej perspektywy, nawet jeśli była jeszcze na pierwszym semestrze, jej strata jest porównywalna do utraty „prawdziwego człowieka”. Przecież gdyby działania osoby trzeciej nie miały miejsca, miałaby pełne dziecko, które żyłoby pełnią życia. Rzeczywiście mogła słusznie czuć, że jej „dziecko” zostało jej odebrane i prawdopodobnie chciałaby, aby jej strata została uznana przez sprawiedliwość i społeczeństwo.

Podsumowując, jeśli uznamy, że płód w pierwszym trymestrze ciąży nie jest osobą, to zabicie tego płodu przez osobę trzecią nie powinno (lub teoretycznie mogłoby ) mieć nie większych konsekwencji prawnych i moralnych niż obcięcie czyichś włosów lub paznokci.

Ale wszyscy intuicyjnie czujemy, że tak nie jest, przynajmniej tak mi się wydaje, opierając się właśnie na „przepisach dotyczących zabójstwa płodu przez osoby trzecie” uchwalonych w większości stanów.

Czuję, że nadchodzi kontrargument. Ale problem nie polega na tym, że „ktoś” zostaje „zabity” za obrońcę z wyboru, ale na tym, że kobieta w ciąży poniosła stratę we własnym ciele, bez jej zgody. Problemem jest więc problem zgody.

Można po prostu odpowiedzieć, że tak, problemem jest zgoda. Ale znowu, bez względu na brak zgody, kwestia dotyczy wartości straty. Nie możesz prawnie ani moralnie obwiniać kogoś, kto spowodował utratę małej części paznokcia. Musimy więc zgodzić się, że płód ma większą wartość niż paznokieć (jak robi to większość stanów i ludzi). Musimy się więc zastanowić, jaką wartość. A dla większości osób, które poniosłyby taką stratę, wartość jest oczywiście wartością „przyszłego życia”.

Możemy rozsądnie dodać, że KAŻDE działanie, podjęte przez osobę trzecią lub nie, które przerywa żywotną ciążę w jakimkolwiek terminie, rzeczywiście zagraża życiu. Można więc „rozsądnie” bronić, że płód jest przynajmniej „przyszłą osobą”, obywatelem lub istotą ludzką. Tak więc aborcja może być uzasadniona jako co najmniej prewencyjna lub rzeczywista forma „morderstwa”.

Przyjrzyjmy się teraz równie rozsądnemu i logicznemu argumentowi przemawiającemu za aborcją.

2-Sprawa aborcji

Nawet gdybyśmy uznali (tak naprawdę nie mamy, ale dla zastanowienia) konkluzję pierwszego argumentu, że płód jest osobą, to istnieje bardzo dobry argument na rzecz aborcji. Moralny i prawny zarazem.

Przyjmijmy, że płód to człowiek. Musimy zdać sobie sprawę, że mimo wszystko jest to osoba w bardzo wyjątkowej sytuacji, w której jej życie, samo istnienie jest całkowicie, całkowicie zależne od ciała innej osoby (matki, czy kobiety w ciąży, jak ją lubicie nazywać). .

Płód jest rzeczywiście jedynym człowiekiem, który żyje w innym człowieku.

Nie może przeżyć, zwłaszcza na początku, poza organizmem ciężarnej.

Rodzi to duży problem prawny i moralny. Ale zanim wyjaśnię ten problem, zadam inne podobne pytanie prawne i moralne, które pomoże zilustrować sytuację.

Jeśli masz okropną niewydolność nerek i potrzebujesz dawcy nerki, aby uratować ci życie, jesteś w relatywnie „podobnej” sytuacji prawnej i moralnej płodu. Wiem, że wydaje się to bardzo naciągane, ale przekonasz się, że w rzeczywistości nie jest aż tak naciągane.

Wyobraź sobie, że jedynym dostępnym dawcą jest jedno z twoich rodzeństwa, a nawet twoja matka na przykład (jestem pewien, że widzisz, dokąd zmierzam). Jeśli dadzą ci jedną ze swoich nerek, uratują ci życie. Jeśli odmówią, umrzesz. Rzeczywiście w pewnym sensie „zabijają cię”, jeśli odmówią.

Problem polega jednak na tym, że, jak uważa się w prawie każdym demokratycznym kraju, prawnie nie można zmusić kogoś do oddania nerki. Muszą to zrobić dobrowolnie. Są ku temu dwa powody. Po pierwsze, oczywiście dlatego, że sami narażają w ten sposób swoje zdrowie. Jest to na ogół bezpieczna procedura, ale nadal mogą umrzeć podczas operacji. Mogą również mieć niewielkie ryzyko, że ich jedyna pozostała nerka zawiedzie ich na późniejszym etapie ich własnego życia. Z tego powodu posiadanie tylko jednej nerki jest trochę mniej bezpieczne niż dwóch.

Większość krajów demokratycznych uważa również, że ciało człowieka jest „święte” i należy tylko do niego. Nie możemy zmusić kogoś do użycia części swojego ciała dla kogoś innego, nawet w celu ratowania życia.

Kobieta w ciąży jest dokładnie w takiej samej sytuacji jak potencjalny dawca narządów. Ponieważ nawet jeśli zagrożenia zdrowotne związane z ciążami stają się coraz mniej powszechne, nadal istnieją. Kobieta nadal ma niewielkie ryzyko śmierci w czasie ciąży lub porodu. Ponadto ma ona, jak każdy obywatel, posiadać pełną własność, autonomię i możliwość dokonywania wyborów dotyczących własnego ciała.

Dlatego jest absolutnie niemoralne i nielegalne zmuszanie kobiety do zajścia w ciążę wbrew jej woli, nawet jeśli płód jest osobą.

-

Mam nadzieję, że tymi dwoma argumentami udało mi się przekonać Państwa nie o tym, że aborcja jest dobra czy zła, ale o bardzo mocnych logicznych argumentach, które można przedstawić po przeciwnych stronach tej debaty.

Co jest ważniejsze? Prawo do życia płodu jako przyszłej osoby, czy prawa do cielesnej autonomii kobiety? Są to „konkurujące prawa”, bardzo ważne konkurujące prawa. Rozwiązanie NIE jest oczywiste, mam nadzieję, że udało mi się pokazać tę złożoność. Nie jest łatwo decydować wyłącznie na podstawie „logiki”. W pewnym momencie musimy użyć naszych osobistych „przeczuć” (lub osobistych preferencji, opinii, jeśli wolisz), aby wybrać stronę. Prawdopodobnie nie ma odpowiedzi „dobra lub zła”.

Dlatego znalezienie „złotego środka” lub konsensusu jest prawdopodobnie dobrym pomysłem. Ale o tym porozmawiamy w podsumowaniu.

Spróbujmy tego samego ćwiczenia z prawem dotyczącym broni, w tej innej gorącej debacie politycznej.

Prawo do kupowania broni, argumenty przeciw i za.

1-Pokrowiec na broń

Moim zdaniem jest jeden duży argument przemawiający za wprowadzeniem prawa zezwalającego obywatelom na zakup broni palnej. Chodzi o to, że liczba osób faktycznie umierających z powodu przemocy z użyciem broni (mam na myśli zabójstwa, nie samobójstwa) jest stosunkowo niska, nawet w kraju takim jak USA (które mają bardzo łagodne przepisy dotyczące broni), w porównaniu z innymi „przyziemnymi” przyczynami zgonów. Każdego roku w USA dochodzi do około 12 000 zabójstw z użyciem broni palnej, w porównaniu z ponad 40 000 zgonów w wypadkach samochodowych lub nawet 92 000 zgonów w wyniku przedawkowania narkotyków .

W związku z tym można argumentować, że uniemożliwianie obywatelom kupowania broni palnej do obrony osobistej, dla zabawy lub z jakiegokolwiek innego powodu nie jest zbyt „rozsądne”, biorąc pod uwagę fakt, że prawie każdy może kupić samochód. Ludzie codziennie jeżdżą nierozważnie, pod wpływem różnych substancji. Nikt nie myśli o zakazie używania samochodów. Jasne, potrzebujesz prawa jazdy, ale pozwolenie na broń można zrealizować w ten sam sposób.

Na przykład, jeśli rząd upewnia się, że żaden nabywca broni nie jest karany, a także regularnie sprawdza, czy nie ma on niebezpiecznych problemów ze zdrowiem psychicznym (na przykład co 10 lat), można zasadnie argumentować, że broń ostatecznie nie jest tak naprawdę bardziej niebezpieczne niż samochody.

Co więcej, niektóre kraje, takie jak Szwajcaria, mają dużą liczbę posiadaczy broni, około 28% populacji posiada tam broń palną , w porównaniu do 42% w USA. Ale ich wskaźnik zabójstw jest wyjątkowo niski, 1 na 100 000 osób w porównaniu do 7 na 100 000 osób w USA .

Być może więc przyczyna przemocy związanej z bronią nie jest związana tylko z posiadaniem broni, ale z innymi czynnikami. Możliwe (tylko spekulacje), że utrudniony dostęp do lekarzy, ubezpieczenia zdrowotnego, niski poziom bezpieczeństwa i ochrony socjalnej, skrajnie kapitalistyczne funkcjonowanie USA (gdzie zwycięzcy biorą wszystko, a „przegrani” są pozostawieni niebezpiecznie sami i bezbronni), są niebezpieczną „mieszanką”, która w połączeniu z wysokim posiadaniem broni tworzy ten niezwykle wysoki poziom (w porównaniu z innymi krajami, mam na myśli) przemocy z użyciem broni, którą obserwujemy w USA, ze wszystkimi masowymi strzelaninami, strzelaninami w szkołach i codziennymi przemoc. Może być wiele czynników. Nie ma absolutnej pewności, że rozpowszechnienie broni samo w sobie jest gwarancją przemocy.

Broń nie istniała przynajmniej około XIII wieku , ale wcześniej społeczeństwa były nieskończenie bardziej brutalne. Społeczeństwa były jeszcze bardziej brutalne przed wynalezieniem nowoczesnej broni palnej, jeden lub dwa wieki temu. Jestem pewien, że większość ludzi wolałaby mieszkać dzisiaj w Ameryce, z całą swoją bronią, niż w średniowiecznej Europie ze wszystkimi swoimi mieczami. Nie mówię nawet o problemach zdrowotnych, ale naprawdę miałeś większe szanse na śmierć mieczem w średniowiecznym Paryżu we Francji niż we współczesnym Chicago z całą ich bronią i gangami.

2-Sprawa przeciwko broni

Przyznajmy, że broń nie jest tak niebezpieczna dla społeczeństwa w porównaniu z innymi bardziej „przyziemnymi” zagrożeniami, takimi jak wypadki samochodowe. Przyjmijmy, że broń nie jest nawet głównym powodem przemocy w społeczeństwie, ale tylko uczestnictwem w mieszance innych problemów społecznych. Wciąż pozostaje pytanie: czy korzyści są naprawdę warte poniesienia kosztów lub ryzyka dla społeczeństwa? Czy warto, nawet jeśli ryzyko jest niewielkie?

Wszyscy rozumiemy zalety samochodów. Są one ogromne dla społeczeństwa pod względem mobilności i życia gospodarczego.

Ale jakie są tak naprawdę korzyści z posiadania broni? Głównie po to, by chronić się przed niebezpiecznymi ludźmi lub tyrańskim rządem (jak tłumaczą zwolennicy drugiej poprawki).

Nie będziemy rozmawiać o zajęciach rekreacyjnych, takich jak polowanie czy zbieranie broni. Czuję, że to nie jest tak naprawdę dobrodziejstwo, które można porównać z utratą niewinnych istnień. Nikt nie będzie opowiadał się za jazdą pod wpływem alkoholu, ponieważ na przykład „zabawą” jest upijanie się na imprezach (nawet jeśli JEST to zabawa, można argumentować, nie jest to powód do narażania życia niewinnych ludzi).

Porozmawiamy więc o zaletach broni, ochronie przed niebezpiecznymi ludźmi czy tyranicznym rządem.

— Zacznijmy od rządu tyrańskiego.

Ludność posiadająca broń palną może skuteczniej bronić się przed dyktatorem. Ale popchnijmy argument logiczny trochę „za bardzo”, do absurdu, jak to się mówi, dla przyjemności myślenia.

Rząd amerykański posiada broń nuklearną. Gdyby zły dyktator naprawdę doszedł do władzy w tym kraju i faktycznie miał poparcie armii (jak każdy poważny dyktator by tego potrzebował), mógłby (teoretycznie) zagrozić własnej ludności odwetem nuklearnym. Stany Zjednoczone to w końcu duży kraj, więc mógłby realnie zagrozić wystrzeleniem jednej lub dwóch głowic nuklearnych na kilka miast, takich jak Chicago, Dallas czy Los Angeles, aby powstrzymać bunt i utrzymać wszystkich „w ryzach”, bez niszczenia cały kraj.

Byłoby to oczywiście niemożliwe w małym kraju, takim jak Izrael, Japonia czy Szwajcaria, ponieważ te kraje są zbyt małe, aby atakować tylko jedną część ich terytorium bez zbytniego niszczenia całego kraju. Ale w USA jest to jak najbardziej możliwe.

Czy więc broń jest naprawdę realną opcją obrony przed dyktatorem? Raczej nie, a przynajmniej nie na pewno . Najlepszą obroną jest prawdopodobnie posiadanie silnych wartości demokratycznych w społeczeństwie, w wojsku, oraz posiadanie silnych kontrwładz, takich jak sądownictwo, prasa i parlament (kongres).

Co więcej, wbrew obiegowym opiniom, dyktatorzy rzadko utrzymują się u władzy jedynie przy wsparciu armii. Na ogół potrzebują wsparcia znacznej części ich populacji . A kiedy ją tracą, na ogół tracą swoją moc, jak widzieliśmy na przykład podczas Arabskich Wiosen.

Oczywiście duża część ich populacji zawsze cierpi, ale nadal potrzebują znacznego wsparcia swojej populacji, aby utrzymać się u władzy. Tak było w nazistowskich Niemczech, w Argentynie, w ZSRR, w Iraku, w Syrii iw większości dyktatur. Zawsze znajdzie się część populacji, która popiera dyktatora z powodów ideologicznych, albo dlatego, że czerpie z tego korzyści, albo z obu powodów.

Tak więc dyktator w USA prawdopodobnie będzie miał poparcie nie tylko armii, ale także części społeczeństwa. Który jest uzbrojony właśnie po to, by przeciwstawić się mu w teorii, ale stanąłby po jego stronie. Anulowanie korzyści oczekiwanych od uzbrojonej ludności lub doprowadzenie do wojny domowej.

Jedynym historycznie udowodnionym, niezawodnym sposobem walki z dyktatorem (lub jakimkolwiek rządem), jest po prostu mieć dość społeczeństwa, które ma go dość i „wpada” w opozycję. Populacja jest nieskończenie większa niż ich armia w jakimkolwiek kraju ( 1 300 000 ludzi w armii USA , przeciwko 340 000 000 obywateli). Same liczby są na ogół wystarczające, aby zakłócić i zmienić zarządzanie. Większość ludności w krajach arabskiej wiosny, takich jak Tunezja, odniosła sukces w swojej rewolucji bez uzbrojonej ludności. Podczas gdy w niektórych krajach może się to nie udać, nawet w przypadku zbrojnej rebelii (pomyśl o Farcs w Kolumbii), po prostu dlatego, że nie ma „wystarczającej” liczby rebeliantów, nawet jeśli są uzbrojeni.

— A co z ochroną przed innymi niebezpiecznymi ludźmi?

Jest to klasyczny problem teorii gier „wyścigu zbrojeń”. Oczywiście, jeśli każdy ma broń, lepiej mieć ją samemu. Ale pomysł polega właśnie na tym, aby uniemożliwić wszystkim posiadanie broni, więc nie potrzebujesz jej, a napięcia spadają.

Wtedy oczywiście tylko przestępcy mają broń, a nie uczciwi ludzie. Tak jest na przykład w większości krajów europejskich. Ale rzeczywistość jest taka, że ​​prawdziwi uzbrojeni przestępcy (przestępczość zorganizowana) rzadko używają broni przeciwko zwykłym obywatelom, a tym bardziej w miejscach publicznych, takich jak szkoła czy centrum handlowe (na ogół nie są to „szaleńcy” mieszkający w piwnicach swoich matek, ale bardziej nielegalnych „biznesmenów”, starających się w jak największym stopniu unikać konfrontacji z policją). Zwykle używają broni do zabijania innych przestępców.

Co więcej, wyścig zbrojeń często tworzy własne błędne koła. Na przykład, jeśli włamywacz włamie się do domu we Francji, prawdopodobnie nie spodziewa się zbrojnego oporu (z wyjątkiem niektórych części wsi). Więc prawdopodobnie nie weźmie ze sobą broni, ponieważ zazwyczaj próbuje ukraść telewizor lub pieniądze. Koszty sądowe włamania do domu Z bronią są wykładniczo gorsze, jeśli zostaniesz złapany przez policję, niż włamanie do domu bez broni (napad z bronią w ręku jest o wiele gorszy niż zwykły napad).

Nie ma żadnego powodu, by zabierał ze sobą broń. Na ogół nie boi się o swoje życie. A broń to prawdziwe obciążenie w kraju takim jak Francja. Ponieważ nigdy nie jest autoryzowany, jeśli zostaniesz przyłapany na jednym, problemy są bardzo duże, bez względu na wykroczenie.

A nawet jeśli weźmie ze sobą broń, jest znacznie mniej prawdopodobne, że użyje jej przeciwko domownikom. Czemu? Ponieważ po raz kolejny nie boi się o swoje życie. Jego broń daje mu pewność, że jest „bezpieczny”. Zwykle używa go do straszenia ludzi, a nie do strzelania do nich.

A co z seryjnymi mordercami? Tacy ludzie to naprawdę rzadkość w świecie przestępczym. I będą mieli przewagę „niespodzianki”. I tak na ogół nie zabijają bronią palną.

Tymczasem w kraju takim jak USA włamywacz naprawdę może spodziewać się zbrojnego oporu przy włamywaniu się do domu. Czy to powstrzymuje go przed włamaniem? Niezupełnie, to po prostu przekonuje go do zabrania ze sobą broni. Ponieważ wszyscy oczekują, że druga strona będzie uzbrojona i boją się o własne życie, napięcie jest naprawdę duże, a rezultatem jest strach, a nie poczucie bezpieczeństwa.

Praca policjanta jest często trudniejsza i bardziej niebezpieczna w krajach, w których obywatele są uzbrojeni. Co oczywiście czyni ich bardziej skłonnymi do popełniania błędów i „najpierw strzelaj, a później zadawaj pytania” z powodu strachu („Myślałem, że ma broń”). To prawdopodobnie jeden z powodów, dla których policja amerykańska zabija o wiele więcej niż jakakolwiek demokratyczna policja na świecie.

Wreszcie, nawet w przypadku „dobrego faceta” z bronią, który zatrzymuje złego faceta z bronią, policji (a nawet świadkom zdarzenia) bardzo trudno jest zrozumieć, kto jest tym dobrym. Dlatego bohaterowie giną przypadkowo w wielu masowych strzelaninach . Policjanci po prostu nie rozumieją, dlaczego cywil, ktoś ubrany w normalne ubranie, a nie w mundur, strzela do kogoś innego na ulicy, w centrum handlowym czy gdziekolwiek indziej. Na miejsce docierają z lekkim opóźnieniem, nie mają czasu na prawidłową ocenę sytuacji. Wszystko, co wiedzą, to to, że aktywny strzelec zabija ludzi, a wszystko, co widzą, to „zwykły facet” z bronią, stojący obok zwłok, a nawet aktywnie do kogoś strzelający.

Nie mogą rozsądnie zapytać: „Czy jesteś tym złym? Albo bohater?”. Co więcej, jeśli szybko nie oddają strzału, sami mogą zginąć.

Dlatego generalnie bezpieczniej jest pozwolić ludziom w jasnych mundurach (policjantom lub wojsku…), robić „dobrych facetów z bronią”.

Wyobraź sobie zamieszanie, jeśli wszyscy wyciągną broń podczas ataku terrorystycznego. Kto jest z kim?

-

Wniosek

Powtarzam, nie próbowałem Cię przekonać, że powinieneś być przeciw lub za aborcją. Lub przeciw lub za bronią. Nie mówię nawet, że moje argumenty są całkowicie decydujące. Wystarczy, że opierają się na jakiejś rozsądnej logice.

Chciałem tylko pokazać, że logiczne rozumowanie jest ostatecznie ograniczone w znalezieniu rozwiązania niektórych trudnych kwestii politycznych.

Wiele dobrych, logicznych argumentów można przedstawić z różnych perspektyw.

Dlaczego więc ludzie wybierają jedną lub drugą stronę?

Może to wynikać z różnych powodów, edukacji, środowisk społecznych… Ale ostatecznie uważam, że prawdziwym powodem są po prostu „przeczucia”.

Co mam na myśli? Chodzi mi po prostu o to, że ludzie mają różne priorytety, to wszystko.

Niektóre kobiety bardziej martwią się utratą autonomii cielesnej, co jest zrozumiałe. Niektórzy ludzie, z powodów religijnych lub innych, bardziej martwią się o życie płodu. Nie oznacza to, że któryś z nich jest bardziej „błędny” w absolutnym sensie moralnym. Oba są uzasadnione, logiczne.

Niektórzy ludzie bardziej martwią się o swoją swobodę obrony przed potencjalnym agresorem, wiedząc, że policja potrzebuje dużo czasu, aby przyjść z pomocą w razie niebezpieczeństwa, dlatego chcą mieć prawo do zakupu broni. Inni bardziej martwią się społecznym klimatem strachu, jaki mogą stworzyć w kraju luźne przepisy dotyczące broni. I zdolność szaleńców do masowych strzelanin. To są uzasadnione, logiczne obawy. Nikt tak naprawdę nie „myli się” w swoich obawach.

Jakie są rozwiązania?

To oczywiście konsensus . Zawsze było to idealne rozwiązanie w krajach demokratycznych.

Nigdy nie jest dobrym pomysłem, gdy ludzie zdecydowanie się nie zgadzają, faworyzować tylko jedną stronę (z wyjątkiem sytuacji, gdy konsensus jest absolutnie niemożliwy, jak w przypadku kwestii położenia kresu niewolnictwu, ale rzadko tak jest, a to często prowadzi do wojen domowych).

Jak dojść do konsensusu? Przyznając, że nikt nie może być całkowicie „zadowolony” z rozwiązania. Rolą debaty powinno być umieszczenie gdzieś „kursora”. Nie po to, aby zdecydowanie postawić po jednej lub drugiej stronie. W przeciwnym razie powoduje to zbyt dużą niestabilność polityczną.

Mówiąc bardziej ogólnie, celem jest rozważenie, że twoi przeciwnicy sprzeciwiają się tobie w „dobrej wierze”. Bo generalnie tak jest w rzeczywistości. Trochę niedorzeczne jest wyobrażenie sobie, że jedna strona składa się wyłącznie z „głupich lub szalonych radykałów”. To się oczywiście może zdarzyć. Ale nie jest to zbyt „użyteczny” ani praktyczny sposób myślenia. Zwłaszcza jeśli potrafisz wykazać, że obie strony mogą przedstawić logiczne i rozsądne argumenty.

Czasami, gdy różnica zdań jest naprawdę silna, po prostu zdrowiej jest powiedzieć, jak Ali G: „Zgódźmy się na niezgodę”.

Dziękuję i życzę miłego dnia :)