
Według legendy do XII-wiecznego księdza św. Antoniego podeszła kiedyś zrozpaczona kobieta, której zazdrosny mąż był przekonany, że ich nowonarodzone dziecko nie jest jego, i zagroził, że zabije ich oboje. Kiedy Anthony odwiedził rodzinę, zwrócił się do niemowlęcia i powiedział: „Powiedz mi dziecko, kto jest twoim ojcem?”. Cudem dziecko wskazało na zazdrosnego męża, spokojnie odpowiedziało: „To jest mój ojciec” i żyli długo i szczęśliwie.
Wystarczy oglądać telewizję w ciągu dnia przez pięć minut, aby wiedzieć, że nie wszystkie testy na ojcostwo dostarczają dobrych wiadomości. Codzienny talk show „Maury” jest tak znany ze swoich wysoce dramatycznych wątków testujących ojcostwo, że sprzedaje kubki i T-shirty z hasłem „Nie jesteś ojcem!”.
Chociaż macierzyństwo zawsze było czymś oczywistym, przez większość historii ojcostwo było kwestią otwartą. Aż do pojawienia się bardzo dokładnych testów DNA w latach 80. nie było możliwości uzyskania stuprocentowej pewności, że „tatuś dziecka” był w rzeczywistości biologicznym ojcem. Ale to nie powstrzymało ludzi przed próbami.
Święty Graal dziedziczności
Nara Milanich jest profesorem historii w Barnard College i autorką nowej książki „ Paternity: The Elusive Quest for the Father ” . Mówi, że XIX- i XX-wieczni naukowcy (i pseudonaukowcy) mieli obsesję na punkcie odkrycia tajemnicy ojcostwa i próbował prawie wszystkiego, aby odkryć święty Graal dziedziczności. W międzyczasie gazety podsycały szał związany z testami na ojcostwo, ściśle opisując obskurne historie o zdradzonych mężach i lubieżnych celebrytach oraz ich spornym potomstwie.
Na przykład w latach dwudziestych XX wieku w Stanach Zjednoczonych wybuchł niepokój w związku z rzekomą wymianą dzieci na szpitalnych oddziałach położniczych. Sędziowie zostali postawieni w sytuacji podobnej do Salomona, którzy musieli decydować, kto jest prawowitymi rodzicami tych dzieci, i desperacko szukali obiektywnego testu, który mógłby raz na zawsze rozwiązać sprawę o ustalenie ojcostwa.
Niektórzy badacze twierdzili, że wypukłości na podniebieniu zawierały wzory przekazywane z ojca na dziecko. Inni polegali na eugenice opartej na rasie, aby stworzyć listę cech fizycznych, takich jak rozmiar nosa, kształt uszu i tekstura włosów, które niezmiennie przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Ale człowiekiem, który w latach dwudziestych naprawdę poruszył popularną wyobraźnię naukową, był dr Albert Abrams i jego oscylofor .
Abrams opracował własne „naukowe” teorie na temat układu elektrycznego ludzkiego ciała, które nazwał „elektronicznymi reakcjami Abramsa” lub ERA. Przekonany, podobnie jak wielu innych, że klucz do odblokowania dziedziczności jest we krwi, wynalazł niedorzecznie wyglądający instrument zwany oscyloforem, który rzekomo mierzył precyzyjne wibracje elektroniczne w kroplach krwi: irlandzka krew wibrowała przy 15 omach, żydowska krew przy 7 omów itp.
Pomimo podejrzanej i rasistowskiej nauki stojącej za oscyloforem, sędzia Thomas Graham z Sądu Najwyższego San Francisco zatrudnił Abramsa do ustalenia wyniku głośnego procesu o ojcostwo z udziałem mężczyzny imieniem Paul Vittori, który odmówił płacenia alimentów na dziecko córki, którą twierdził, że nie był jego. Magiczna maszyna Abramsa odkryła, że Vittori rzeczywiście był ojcem i natychmiast uczyniła ekscentrycznego lekarza jednym z najbardziej pożądanych „ekspertów” od ojcostwa na świecie.
„Jeśli zgodzimy się, że elektroniczne badanie krwi jest szalone, a jego wynalazek niedorzeczny, dlaczego zdobył tak dużo prasy i dlaczego sędzia z Kalifornii uznał, że to użyteczna technologia?” - pyta Milanich.
Milanich uważa, że znachorzy ojcostwa tacy jak Abrams cieszyli się ogromną popularnością, ponieważ sfrustrowany system prawny potrzebował naukowego panaceum na rozwiązanie problemu ojcostwa. Ponadto społeczeństwo amerykańskie w latach dwudziestych borykało się z obawami związanymi z szybko zmieniającymi się rolami płciowymi i nową niezależnością seksualną kobiet. Testy te, choć w rzeczywistości niedokładne, dawały poczucie spokoju.
Ale jeszcze bardziej niezwykłe jest to, co stało się później. W latach trzydziestych XX wieku naukowcy odkryli, że ludzka krew naprawdę zawiera pewne ostateczne wskazówki dotyczące pochodzenia człowieka. To nie były wibracje elektroniczne, ale „grupowanie krwi” - czyli to, co nazywamy grupami krwi : A, B, AB, O itd.
Grupowanie krwi podlega pewnym niezmiennym zasadom. Na przykład, jeśli dziecko ma krew grupy AB, a jego matka ma krew grupy A, wtedy ojciec musi mieć krew B lub AB. Wreszcie sędziowie mogliby wykorzystać rzeczywistą naukę, aby określić, czy mężczyzna może być realistycznie ojcem dziecka. Ale nawet nauka, jak się okazuje, ma ograniczenia.
Prawdziwa definicja „ojca”
Na początku lat czterdziestych słynny artysta estradowy - i kobieciarz - Charlie Chaplin został postawiony przed sądem w sprawie o ojcostwo wytoczonej przez jego byłą protegowaną, Joan Berry. Berry miał 23 lata, a Chaplin 54 lata, a ona twierdziła, że był ojcem jej nowo narodzonego dziecka, Carol Ann. Sprawa sądowa, delirycznie opisywana w gazetach, obejmowała pierwsze głośne badanie grupy krwi w pozwie o ojcostwo. A kiedy nadeszły wyniki, ostatecznie wykazali, że Chaplin nie może być ojcem Carol Ann.
Sprawa zamknięta, prawda? Nauka wygrywa dzień! Nie tak szybko.
Jury, składające się z 11 kobiet i jednego mężczyzny, stwierdziło, że Chaplin był rzeczywiście ojcem Carol Ann - jeśli nie biologicznie, to z powodu jego bliskich relacji z matką (i jego niesławnej historii małżeństwa i szybkiego odrzucenia znacznie młodszych kobiet). Pomimo rzeczywistego postępu, jaki dokonał się w nauce o ojcostwie, problem ojcostwa zdołał się w jakiś sposób skomplikować.
„Problem z kombinezonem Chaplina nie dotyczył testu” - mówi Milanich. „Chodziło o to, że ludzie mają różne definicje ojca - biologicznego i społecznego. Poprosiliśmy naukę o rozwiązanie czegoś, co nie jest naukowe”. ( Prawo Kalifornii zostało zmienione w 1953 r. I zasadniczo mówiło, że jeśli test na ojcostwo wykaże, że mężczyzna nie jest ojcem dziecka, sprawa zostanie uznana za rozwiązaną. Inne stany poszły w jego ślady).
Testy DNA na ojcostwo, które weszły do głównego nurtu w latach 90-tych, usunęły wszelkie domysły z ustalenia tożsamości biologicznego ojca. Milanich twierdzi, że są dokładne na 99,99 procent, jeśli są wykonane prawidłowo i można je teraz kupić za około 14 USD w lokalnej aptece lub w Internecie (plus 130 USD opłaty laboratoryjnej za przeprowadzenie testu) lub nawet przeprowadzić w mobilnej furgonetce do testów DNA .
Ale jak twierdzi Milanich w swojej książce, nawet idealny test na ojcostwo pozostawia wiele odpowiedzi na wiele pytań.
„Kim jako społeczeństwo chcemy, aby byli ojcami?” - pyta Milanich. „To nie jest coś, co genetyk może rozwiązać”.
Teraz to jest interesujące
W starożytnym Rzymie mąż był prawnie uważany za ojca dzieci swojej żony, bez względu na ich ojcostwo. Ta zasada prawna - pater est quem nuptiae demonstrant - nadal obowiązuje w wielu jurysdykcjach Stanów Zjednoczonych. Mąż może nadal być winien alimenty wychowanemu dziecku, nawet jeśli test na ojcostwo wykaże, że nie jest prawdziwym tatą.