Odkryłem Jedzenie i zostałem

Nov 28 2022
Historia o mnie i jedzeniu.
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co moja mama jadła, kiedy byłem zajęty dorastaniem w jej wygodnym brzuchu, ale o rany, to musiało być cholernie dobre. Urodziłem się nadwrażliwym dzieckiem.

Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co moja mama jadła, kiedy byłem zajęty dorastaniem w jej wygodnym brzuchu, ale o rany, to musiało być cholernie dobre.

Urodziłem się nadwrażliwym dzieckiem. Świat był pełen wyzwań i nie zawsze bezpieczny. Szłam do szkoły ze strachem w brzuchu i mnóstwem łobuzów, których musiałam unikać. Dom też był przerażający i wydawało mi się, że wszystkiego było dla mnie trochę za dużo. Moje uczucia były zbyt skrajne, a myśli inne niż ludzi w moim wieku. Czasami miałem wrażenie, że cały mój system nerwowy znajduje się na mojej skórze, gotowy do reagowania na najdrobniejsze bodźce, podczas gdy świat na mnie krzyczy. Może byłoby lepiej, gdybym mógł przestać czuć. Może po prostu nie zostałem stworzony dla tego wszechświata. Może w ogóle nie powinienem był się urodzić.

Ale potem była miska pełna świeżego makaronu, która stała na blacie i czekała na mój głodny żołądek. Pysznie kwaśna tarta z morelami, którą moja babcia piekła dla mnie w środowe popołudnia. Ciepłe niedzielne wieczory w ogrodzie, gdzie mój tata czarował garść krewetek pływających w ziołach i czosnku. Wokół jedzenia moje emocje zaczęły być supermocarstwami.

W szkole, kiedy sprawy stały się zbyt trudne, zacząłem dzwonić do mamy: „Hej, co dziś jemy? Myślisz, że możemy dodać trochę szpinaku do menu? Tak, byłem jedynym dzieckiem na świecie, które uwielbiało szpinak. Nie, nie twój przeciętny szpinak Jeremy. Kremowy szpinak gotowany z taką ilością miłości i masła, że ​​będziesz lizał garnek, aż poczujesz smak metalu, z którego jest zrobiony. To właśnie pozwoliło mi przetrwać dzień.

W czasie, gdy moja przytłaczająca empatia i skrajne emocje wydawały się być moim największym wrogiem, zacząłem cieszyć się „czuciem” wokół jedzenia. Najbezpieczniej czułem się w kuchni, obserwując to, co powoli gotowało się w piekarniku. Miałem ochotę płakać ze szczęścia, oglądając w telewizji szefów kuchni, którzy opowiadają o swojej miłości do kultury kulinarnej. Najbardziej wzruszyłam się oglądając stragany z owocami na niedzielnym targu. — Serio, czy tylko ja uważam stragan z zielonymi pomidorami, purpurową marchewką i ziemistymi grzybami za najpiękniejszą rzecz, jaka kiedykolwiek istniała?

Miałem to szczęście, że miałem jedzenie na stole i dostęp do pięknych produktów rosnących na polach obok mojego domu. Dzięki gotowaniu nabrałam zdrowego stosunku do jedzenia i zaczęłam rozumieć, jak cenny jest każdy produkt, który trafia na twój talerz. Doceniam i czuję ogromną wdzięczność za przywilej, jaki mam w dostępie do jedzenia i stosunku do niego.

Gotowałem i gotowałem. Mnie też się nie udało i poniosłem porażkę. Bycie ponadprzeciętnym utrudniało mi zrozumienie, że jedzenia trzeba się uczyć metodą prób i błędów, poprzez pokorę i ciekawość. Tego jedzenia nie można było po prostu zhakować. Pwa, na początku tego nienawidziłem.

Ale dzięki temu ta cholernie fajna przygoda, jaką jest życie, zaczęła nabierać sensu. Dzięki jedzeniu ta sama wrażliwość, która przekształciła mnie w niespokojną małą dziewczynkę, stała się darem podniecenia, który połączył mnie ze światem.

Ostatnio zacząłem pytać ludzi, których spotykam po raz pierwszy: „Gdybyś jutro miał umrzeć, jaka byłaby twoja ostatnia wieczerza?” Tak, musisz to wiedzieć, tak na wszelki wypadek. Nigdy nie wiesz. I wow, stosunek ludzi do jedzenia jest tak bogaty, złożony i transformujący.

Moja własna historia z jedzeniem dopiero się zaczyna. Chcę wiedzieć więcej. O przyprawach, o tym, jak nasza konsumpcja żywności wpływa zarówno na nasz wewnętrzny ekosystem, jak i na naszą planetę, o niesamowitym zestawie niezwykłych okoliczności, które łączą się, aby wyhodować żywność dla nas, ludzi. Chcę stać się bardziej świadomy i szanować produkty, których używam i konsumuję. Chcę zrozumieć wyzwania stojące przed naszym systemem żywnościowym. Chcę się przekonać, że nie trzeba wiedzieć wszystkiego o jedzeniu, aby w pełni się nim cieszyć. W rzeczywistości potrzebujesz tylko otwartego umysłu i głodnego żołądka.

Jeśli jesteś tak podekscytowany jak ja, chodź za mną. W mojej małej główce tworzę o wiele więcej historii związanych z jedzeniem.

Och, moja ostatnia kolacja?

  1. Kremowy szpinak, bo to moja historia pochodzenia i czuję się jak najcieplejszy uścisk na świecie.
  2. Świeże tagliatelle gotowane z szałwią i kroplą sycylijskiej oliwy z oliwek. Ponieważ prosta jest recepta na wielkość.
  3. Krewetki w czosnku i maśle. Bo nie ma nic bardziej seksownego.