Rozczarowanie: I dlaczego tu jestem
Cóż, to jest fantazyjne miejsce.

Jeśli to czytasz, przepraszam, ponieważ najwyraźniej natknąłeś się na to przez pomyłkę. Chyba że jesteś jednym z nielicznych przyjaciół i rodziny, którym zdobyłem się na odwagę, by pokazać tę stronę, w takim przypadku proszę, kaszlnij dwa razy, aby powiedzieć mi, czy chcesz ratować swoje życie.
Jeśli nadal tu jesteś z jakiegokolwiek powodu, wszystko, co mogę powiedzieć, to mile widziane. Jest to próba stworzenia małego bloga, który chciałem założyć już od jakiegoś czasu.
Jak wszystkie dobre blogi, mam nadzieję, że wstrzyknę mu 2 najważniejsze rzeczy do pisania dla nieznajomych w Internecie.
- Dobra fasada w udawaniu, że wiem, o czym mówię.
- Urojenia, że jestem w stanie pisać spójne zdania na tyle dobrze, aby (miejmy nadzieję) informować, bawić iw dłuższej perspektywie uczynić mnie bogatym i sławnym.
Jednak z całą powagą cieszę się, że tu jesteś. Ponownie, proszę kaszleć dwa razy, jeśli chcesz biec w góry.
Pisanie to moja stosunkowo nowa pasja. Zrodzona z miłości do opowiadania historii w mediach, odkąd nauczyłam się używać pilota, i zdrowej dawki bycia trochę palantem i mylenia tożsamości tej pasji przez całą moją edukację, aż do ostatnich kilku tygodni mojego czasu na Uniwersytecie. Wyjaśnię to za chwilę, ale na razie zaakceptuj, że ten przypadkowy nieznajomy był kretynem, myśląc, że miłość do historii musiała oznaczać, że muszę pracować jako inżynier oprogramowania. Chciałbym żartować.
Nie jestem jednak w 100% pewien, dlaczego piszę ten konkretny post na blogu. Moje początkowe rozumowanie brzmiało mniej więcej tak: „twoi czytelnicy chcieliby cię trochę poznać, zanim poważnie potraktują twoje opinie na temat ich potencjalnie ulubionych mediów” . Na co teraz odpowiadam: mam nadzieję, że cię rozcięli, móżdżku.
Przypuszczam, że teraz, gdy siedzę tutaj z laptopem, to wszystko wydaje się trochę prawdziwe. Zanim wydałem pieniądze na zakup tego laptopa, zaledwie kilka godzin temu w momencie pisania, była to tylko przyjemna fantazja. Niezły sposób na ucieczkę do mojej głowy i wymyślenie fajnych słów, nad którymi będę pracować. Teraz, kiedy tu jestem i piszę, trochę żałuję, że moja karta została odrzucona.
Nie dlatego, że nagle zdałem sobie sprawę, że nie chcę już tego robić, ale dlatego, że to ja robię ten budzący strach, ale ważny pierwszy krok. Jestem teraz na najlepszej drodze do nieefektywnej i potencjalnie nieudanej kariery pisarskiej. Brawo!
Dostaję silną potrzebę usprawiedliwienia się tutaj również. Dlaczego ten 22-letni facet z eleganckiej części Anglii miałby wypluwać swoje myśli w eter i dlaczego ktokolwiek miałby chcieć je zbadać?
Trochę to trwa, ale powoli zaczynam przekonywać się do bardzo ważnego faktu, który rozwiewa tę wątpliwość. To wszystko moja cholerna opinia!
Pisanie nie polega na byciu renomowanym źródłem rozrywki lub informacji. Pisanie, jak cała sztuka, to samotnik, który bierze puste płótno i umieszcza na nim coś, co coś dla niego znaczy. Myślisz, że George RR Martin pisał te wszystkie sceny kazirodztwa do Gry o tron, myśląc : „Panie, mam nadzieję, że ktoś uwierzy, że mam kwalifikacje, by wiedzieć, jak zaprzyjaźnić się z moją siostrą”. ? Nie obchodziło go to.
Okay, ten przykład mógł być trochę ekstremalny, ale mój punkt widzenia jest aktualny.
Jestem tutaj, ponieważ kocham pisać. Otóż to. Nie jestem tutaj, aby próbować stać się popularnym, nie interesuje mnie to. Nie jestem tutaj, ponieważ uważam się za najlepsze źródło doskonale skonstruowanych opowiadań. Nie jestem profesjonalnym krytykiem filmowym, telewizyjnym ani gier wideo ani dziennikarzem. Jestem tylko nerdem, który lubi, gdy moje palce poruszają się w górę iw dół po klawiaturze. Wyjdźcie z rynsztoków, wiem, że mieliście to samo.
Więc jak się tu dostałem?
Historia zaczyna się ode mnie w szkole, jak to bywa ze wszystkimi psychopatami i świrami.
W szkole średniej (klasy od 7 do 11 dla uczniów o takim usposobieniu) odkryłem coś, co przyszło mu całkiem naturalnie. Byłem w stanie, dość łatwo dodawałem, trafiałem, a często przekraczałem każdą liczbę słów zadaną mi w klasie. Nie tylko to, ale to było, ośmielę się powiedzieć, zabawne. Jedno szczególne wspomnienie, które mam, dotyczy mojej klasy biznesowej. Ćwiczyliśmy do zbliżających się próbnych egzaminów, a nasz nauczyciel uczył nas, jak odpowiedzieć na każde pytanie.
Ostatnim pytaniem każdej pracy testowej było pytanie studium przypadku, na które musieliśmy zasadniczo napisać cały esej, aby uzyskać odpowiedź.
„I pamiętaj, ta odpowiedź musi zajmować co najmniej jedną stronę kartki A4!”
Do dziś nie rozumiem tego zwyczaju mówienia studentom, że długość odpowiedzi jest kryterium jej poprawności lub nie. Pismo niektórych osób jest małe, podczas gdy inni zajmują całą stronę, aby wpisać swoje imię i datę. Wydaje mi się okrutny dla tych, którzy lądują w pierwszej grupie.
W każdym razie zacząłem pisać. Szybko zauważyłem, że nie mogę się zatrzymać. Linia po linii przesuwała się po moim papierze. Przewróciłam kartkę przed kimkolwiek innym, żeby oczywiście potwierdzić dominację. A zaraz potem wstawałam, żeby iść do stacjonarnej szafki po kolejną prześcieradło.
W sumie napisałam 2 i pół strony w wyznaczonym czasie. Czas mijał i pamiętam uczucie, że naprawdę podobała mi się lekcja Business Studies. Dlaczego ponownie wybrałam tę klasę?
Mija kilka tygodni i dostajemy oceny z prac. Podekscytowana usiadłam obok mojego przyjaciela Nathana. Porównaliśmy odpowiedzi i wyniki. Jeśli chodzi o ostatnie pytanie, Nathan dopiero co wypełnił wymaganą stronę papieru i uzyskał 1B, drugą najwyższą ocenę, jaką mógł uzyskać. Pełen pewności co do mojej pracy, przewróciłem kartkę, aby odsłonić mój wynik. A 2B, druga najniższa możliwa ocena.
Podczas gdy Nathan wskazywał na moją oszołomioną twarz i śmiał się, robiłam w pamięci dwie bardzo ważne notatki, których nie zapomniałam do dziś.
Ilość nigdy nie pokona jakości.
I
Nigdy w życiu NIGDY nie rozmawiam z panią Higgins.
Przelewanie słów na papier zdawało się zawsze towarzyszyć mi jako przyjemne doświadczenie dorastania. Nigdy się nie dowiem, czy te słowa miały dla kogoś sens. Moje pismo odręczne było i nadal jest ohydne, krwawiące z oczu, a moja pisownia była tak słaba, że często na moim papierze można było znaleźć więcej śladów po zadrapaniach niż policzki nastolatka pokryte bliznami potrądzikowymi.
Opowiadanie historii tak naprawdę nie zwróciło mojej uwagi, dopóki nie próbując brzmieć zbyt dramatycznie, kiedy jako nastolatek zdecydowałem się na wypadek na autostradzie / autostradzie, zwany byciem kompletnym dupkiem.
Nie będę cię zanudzać szczegółami, co naprawdę mam na myśli, to nie twój cholerny interes, co mi się przydarzyło w tym czasie.
Mówiąc najprościej, izolacja i nienawiść do samego siebie stały się dla mnie czymś normalnym. Moje decyzje jako dziecka zniszczyły część mojej przyszłości i zachwiały moją pewnością siebie, że kiedykolwiek naprawdę z kimkolwiek porozmawiam.
To nie ma być żałosny kawałek. Chcę tylko przedstawić kontekst sytuacji.
NIENAWIDZIŁEM siebie .
W tym czasie odkryłem, że coraz bardziej polegam na Internecie dla prawie wszystkich moich potrzeb społecznych.
Widziałem na YouTube film przedstawiający faceta grającego w interaktywną historyjkę tekstową, którą ktoś stworzył na tej stronie o nazwie Quotev. To typowe forum dla nastolatków z problemami, na którym ludzie mogą pisać opowiadania i quizy oraz publikować je w witrynie. Zdobywałeś obserwujących, wchodziłeś w interakcje z innymi twórcami i mogłeś wyrażać swoją dozgonną miłość i pożądanie do postaci z kreskówek, bez osądzania czy wypierania się ze strony rodziny i rówieśników. Naprawdę raj!
Zaintrygowany ideą tego poziomu wolności pisania, szybko zarejestrowałem się w Quotev w czerwcu 2015 roku.
Zakochałem się niemal od razu.
Siedziałem godzinami przed rodzinnym komputerem, pisząc opowiadania i quizy. Znalazłem niszę, w której podczas pisania korzystałem z formatu quizu, ale pisałem swoją historię jak jedną z tych książek przygodowych, które miałeś w szkole. Musisz wybrać, co powiesz tym postaciom i zadecydować o losach tej historii. Jeśli dobrze pamiętam, skupiłem się głównie na gatunku zdobywania wyimaginowanej dziewczyny, który okazał się być moim najpopularniejszym dziełem na stronie. Naprawdę byliśmy trochę smutni, prawda?
W ciągu kilku miesięcy zacząłem zwracać na siebie uwagę na tej stronie. Zdobywałem czasami setki nowych obserwujących, kiedy publikowałem nową część mojej serii kreskówek GF. Nie było tego dużo, ale wzrost liczby uzależniał.
Pewnego dnia zauważyłem, że otrzymałem nową wiadomość z konta, którego nie rozpoznawałem. Nie pamiętam prawdziwych słów, które do mnie wysłano, więc po prostu sparafrazuję.
„Hej ThomTheWolf! (Mój super emo i żałosna postać online w tamtym czasie) Jestem wielkim fanem twojego serialu. Mam kilku przyjaciół, którzy założyli nową grupę RP i chcieliby, żebyś do nich dołączył! Daj mi znać, co myślisz, a my przygotujemy dla Ciebie formularz!”
Nie miałem pojęcia, co oznacza RP ani z czym wiąże się ta „forma”. Ale będąc młodym i głupim, ślepo zgodziłem się, by ten nieznajomy dołączył do ich grupy jeszcze większej liczby nieznajomych, nieświadomy, że prawdopodobnie podjąłem najlepszą spontaniczną decyzję w moim życiu.
Okazało się, że RP oznacza Role-Play. Grupy RP są bardzo powszechne w tego typu witrynach. Dołączasz do jednego, czytasz opis historii, którą próbują opowiedzieć, a następnie otrzymujesz formularz. Formularz służy do stworzenia postaci, którą będziesz odgrywać w głównej sesji RP. Gdy twoja postać zostanie zatwierdzona, możesz wskoczyć i zacząć tworzyć historie z grupą nieznajomych.
Pomyśl o tym jak o cyfrowej, tekstowej wersji Dungeons & Dragons, ale zamiast turowej walki z kostkami i mapami, niezręcznie piszesz wiadomości na forum, mówiąc, co robi i mówi twoja postać w danym momencie , zanim utworzysz prywatny pokój dla siebie i osoby, która gra ukochaną twoją postać, i przejdź do szczegółowego wpisywania twoich dwóch postaci uprawiających seks.
To było naprawdę zabawne. Przebywanie do 3 nad ranem w noc szkolną stało się moją drugą naturą.
W tej grupie poznałam moich najbliższych przyjaciół. Członkowie przychodzili i odchodzili, ale ja i „The Squad” (znowu kuleni nastolatkowie) byliśmy nierozłączni. I do dziś przyjaźnię się z nimi wszystkimi. Zeszłego lata jeden z nich przyleciał do mnie, żeby się spotkać i spędzić razem tydzień w Londynie. A w przyszłym roku planuję lecieć nad stawem do Ameryki, żeby spotkać się z innym. Szczerze mówiąc, są moją drugą rodziną. Który, nawiasem mówiąc, najprawdopodobniej uratował mi przy okazji życie.
Więc to było przysłowiowe ziarno, które zaczęło wciągać mnie w opowiadanie historii. Ta mityczna moc, którą mają niektórzy ludzie, polegająca na tym, że mogą przesuwać pióro po papierze lub galopować palcami po drogiej klawiaturze i tworzyć zupełnie nowe światy do odkrywania, wchłaniania i pielęgnowania.
Czytając to ostatnie zdanie, zdaję sobie sprawę, jakie to było ckliwe. Głęboko przepraszam waszych oczu lub uszu.
Jak więc tak bardzo zepsułem swoje perspektywy, że skończyłem studiować programowanie na uniwersytecie, nawet po odkryciu tego nowo znalezionego źródła radości?
Odpowiedź jest w rzeczywistości dość prosta: depresja.
Depresja to bardzo złożona choroba. Tak, nazywam to chorobą, jak słusznie nazywa się to w ostatnich latach.
Otrzymałem zdrową presję ze strony rodziny i przyjaciół, że powinienem studiować. Nie obwiniam ich ani nie lubię ich za to, każda osoba z odrobiną szacunku powinna naciskać na swoich bliskich, aby byli jak najlepsi.
Mój problem polegał na tym, że ówczesna depresja przesłoniła moje spojrzenie na życie. Uczepiłem się pomysłu, że powinienem grać bezpiecznie w życiu i mieć jak najwięcej otwartych drzwi, aby nigdy nie znaleźć się bez żadnych opcji.
Zasadniczo jest to rozsądna rada. Jednak teraz wierzę, że twoje marzenia i pragnienia zawsze powinny być na pierwszym miejscu w twoich życiowych decyzjach.
Prawda była taka, że po prostu czułem się komfortowo będąc nieszczęśliwym. Bycie w tej bańce zwątpienia i nieszczęścia dało mi wymówkę, by nie wyciągać ręki i niczego nie brać. Nie było ryzyka, że coś się pogorszy.
Wymyśliłem zdanie, które powtarzam, gdy ktoś mnie pyta, co chcę robić w przyszłości. Do dziś pamiętam ten wiersz słowo w słowo.
„Chcę robić coś kreatywnego w IT”
Nic nie mogło być bardziej niejasne.
Patrząc wstecz, to naprawdę głupia linia. Informatyka odnosi się do wykorzystywania danych za pomocą komputerów. Moim zdaniem niezbyt kreatywne wykorzystanie mojego czasu. Powiedziałem to jednak, ponieważ w tamtym czasie moją ulubioną lekcją w szkole były zajęcia informatyczne. Mówiłem ludziom o wszystkich rodzajach karier, które chciałem. Animator, artysta SFX, programista, inżynier dźwięku. Wszystkie te zawody przeszły mi przez usta.
I zacząłem im wierzyć. Przekonywałem sam siebie, że to moja najlepsza próba ponownego bycia szczęśliwym, pracy z komputerami i „opowiadania historii” za pośrednictwem tych mediów.
W tym miejscu pojawia się tytuł tego postu.
Poprzez moje doświadczenie doszedłem do przekonania, że rozczarowanie jest trochę oksymoronem. (Spójrz na mnie, używając wymyślnych słów. Spójrz, jaki jestem imponujący.)
Definicja rozczarowania to:
„Poczucie bycia rozczarowanym i nieszczęśliwym z powodu odkrycia prawdy o czymś lub o kimś, kogo lubisz lub szanujesz”. (Źródło)
„Odkrywanie prawdy” o czymś brzmi jak przeczenie. O nie, odkryłem, że mój współpracownik Jim od miesięcy kradnie moje długopisy z biurka.
Prawda jest faktem. Często jest to trudne i, w przypadku Jima, naprawdę cholernie głupie. Ale coś, co nie zawsze jest prawdą, jest negatywne. A może powinienem powiedzieć, że nie jest to coś, co powinno być postrzegane jako negatywne.
Zacząłem studia na kursie o nazwie Digital Creative Industries. Brzmiało to tak, jakby zaznaczyło wszystkie, jeśli tylko kilka, moje niejasne wyobrażenie o przyszłości. Kilka tygodni później siedziałem przed nagą kobietą, moje oczy prawie wyrywały się z oczodołów, próbując nie patrzeć na nią. Znalazłem się na zajęciach z rysunku życia.
Okazało się, że zapisałem się na prawdziwy kurs sztuki. Nigdy w swoim krótkim życiu nie byłem kompetentnym artystą i zdecydowanie unikałem tego tematu.
Po roku zrezygnowałem z tego kursu, ratując swoją niewinną duszę przed okropnościami tego studia.
To było moje pierwsze z dwóch głównych starć z rozczarowaniem na uniwersytecie. Nie czułem się jednak rozczarowany czy nieszczęśliwy. Jeśli już, to cieszyłam się, że mam wymówkę, by nigdy więcej nie oglądać obwisłych piersi Barbary. Ale poważnie, byłem zadowolony ze swojej decyzji. Udało mi się zadać pierwszy cios mojemu złudzeniu co do przyszłości. Po raz pierwszy od dłuższego czasu mogłem sobie powiedzieć, że się myliłem, i nie być z tego powodu nieszczęśliwym.
Następnie dołączyłem do siostrzanego kursu o nazwie Game Software Engineering. Nadal zajmowałem się tworzeniem gier, ale zamiast sztuki zajmowałem się teraz równie trudną pracą nad mózgiem gry.
Tak naprawdę w ogóle nie programowałem przed przystąpieniem do tego kursu, z wyjątkiem jednej jednostki, którą zrobiłem na uczelni, w której skopiowałem wszystkie moje odpowiedzi z google. Innowator, jestem. Właściwie wkrótce dowiedziałem się, że prawie wszyscy prawdziwi inżynierowie oprogramowania zachowują się w ten sposób w miejscu pracy, więc zdecydowałem się na to.
Z pewnością bawiłem się bardziej na tym kursie niż na artystycznym. Ale wciąż coś mnie dręczyło. Coś szarpało mnie z tyłu głowy, czego nie mogłem zidentyfikować. W miarę upływu lat wątpliwości te stawały się coraz wyraźniejsze.
Nic mi z tego nie wychodziło. Nie poprawiałem się, a mała część mnie nie chciała.
W tym momencie spędziłem 3 lata na uniwersytecie. Wiedziałem, że moje zadłużenie studenckie było coraz większe i nie mogłem rozpocząć nowego kursu bez przekroczenia limitu finansów studenckich. Tutejszy rząd zezwala na pożyczenie pieniędzy na czesne tylko przez maksymalnie 5 lat. Potem musisz zacząć sam za to płacić. W wieku 21 lat, który nie pracował więcej niż kilka miesięcy podczas wakacji z uniwersytetu, nie byłem w stanie skorzystać z tej opcji.
Tak więc, i teraz trochę żałuję swojego wyboru, po prostu zaakceptowałem swój los i zacząłem płynnie przechodzić przez resztę mojego kursu. Podczas tego wszystkiego uderzyła pandemia covidu. Wszystkie nasze lekcje zostały umieszczone online i zmieniono wszystkie kryteria naszej pracy na kursach, aby mogły zaspokoić wszystkie budżety. Ponieważ wszyscy byliśmy teraz w domu, nie mogli zakładać, że ktoś ma dostęp do wydajnego komputera, aby móc zrobić to, co było wymagane na kursie. Tak więc na drugim roku tego kursu cała praca stała się teoretyczna.
Zasadniczo oznaczało to, że mogłem z łatwością przejść, mówiąc, że JEŚLI mógłbym stworzyć to oprogramowanie, zrobiłbym to w ten sposób. Wybieg był teraz bardzo łatwy.
W końcu nadszedł ostatni rok. Covidowe ograniczenia zostały zniesione i wszyscy dotarliśmy do tego niesławnego punktu w życiu studenta. Projekty z ostatniego roku.
Przypuszczam, że powinienem wyjaśnić tym, którzy nie byli na uniwersytecie.
Jeśli studiujesz na uniwersytecie, masz oczywiście egzaminy końcowe. Jednak niektóre tematy, takie jak inżynieria i sztuka, tak naprawdę nie pozwalają na właściwe zademonstrowanie wiedzy poprzez test na kartce papieru. W takich przypadkach zamiast egzaminu uczelnia wystawi projekt zaliczeniowy. Jak sama nazwa wskazuje, jest to zasadniczo miejsce, w którym uniwersytet mówi : „zrób coś, co udowodni, że wiesz, co robisz” .
Krótko mówiąc, wybierasz temat/pytanie, które chcesz zgłębić w dowolnej dziedzinie związanej z twoim kursem, i przekazujesz je. Następnie zostajesz przydzielony opiekunom, którzy będą cię nadzorować, gdy będziesz robić swoje , podczas gdy ty również napiszesz rozprawę (w zasadzie naprawdę duży raport) wraz z nim. Musisz także robić prezentacje na temat swoich postępów i och, po prostu zastrzel mnie teraz.
Zasadniczo mówi się o nich, gdy tylko rozpoczniesz kurs, a zbliżają się tak cholernie szybko, że to cud, że nie ma więcej studentów, którzy potrzebują poważnej terapii.
Ponieważ byłem w trybie wybrzeża, ta perspektywa 13 tygodni prostej pracy nie pasowała do mnie.
Nadszedł ten dzień i wszyscy złożyliśmy propozycje naszych projektów.
Pamiętam, jak dostałem dobrą radę na kilka tygodni przed tym terminem.
„Graj na swoich mocnych stronach. Wybierz coś, co nie będzie wymagało uczenia się wielu nowych rzeczy”.
Męczyłem swój mózg przez wiele godzin. Nic nie wyróżniało mnie jako siła. Fizyka, nie. AI, nie. Grafika, nie.
Przyszło mi jednak do głowy jedno. Moja zbawienna łaska, powiedzmy.
Pismo.
Wiedziałem, że nie mogę po prostu napisać opowiadania i go oddać. Moja praca musiała być związana z moim kursem.
Skończyło się na tym, że podjąłem decyzję, aby spróbować połączyć moją miłość do pisania z czymś związanym ze sztuczną inteligencją.
Jeśli podróże w czasie kiedykolwiek staną się czymś na tym świecie, mam bardzo silną potrzebę powrotu do tej chwili i wykopania z siebie tego wiecznie żywego gówna.
Wybrałem coś, co okazało się jednym z NAJWIĘKSZYCH wyzwań, jakie mogłem wybrać. Moim pomysłem było stworzenie systemu, w którym użytkownik wprowadza kontekst historii, a sztuczna inteligencja jest w stanie stworzyć jakąś formę streszczenia historii w oparciu o ten kontekst.
Na jednym z moich pierwszych spotkań z promotorami szybko dali mi do zrozumienia, że studenci idący na doktoraty raczej nie są w stanie tego rozgryźć.
Teraz reszta moich zmagań w tym doświadczeniu była częściowo zależna ode mnie. Teraz, wiedząc, że próbuję czegoś, w czym zawiedli o wiele bardziej inteligentni ludzie ode mnie, wciąż byłem w trybie wybiegu. Zajęło mi 5 tygodni, aby właściwie zacząć produkować coś istotnego dla tego projektu. W 7 tygodniu byłam w szoku. Mój sen był zakłócony i naprawdę zaczynałem wpadać z powrotem w stan depresyjny, z którego udało mi się otrząsnąć na początku studiów.
Oczywiście zauważając, że nie mam nic do pokazania przez 7 tygodni pracy, moi przełożeni pozwolili mi na całkowity restart. Wyjaśnili, że przejście przez to będzie mozolne, ale jeśli się zobowiążę, będę mógł wyprodukować coś na mniejszą skalę. Pozwolili mi nawet całkowicie zmienić wizję tego projektu. Powiedziałem im, co czułem od lat w tym momencie.
Chcę tylko pisać. Tylko na tym mi zależało.
Simant i Charlie, jeśli to czytacie, jeszcze raz dziękuję za całe wsparcie, jakie mi daliście. Byłeś genialny.
Wyjaśnili, że samo napisanie historii nie wystarczy, ale mogę zrobić projekt narracji. Słyszałem o tym. To była jednostka omówiona na moim pierwszym kursie, ale nigdy jej nie doświadczyłem, ponieważ opuściłem kurs, zanim się zaczął.
Ponieważ byłem dość w tyle, Charlie przysłał mi slajdy, których użył do nauczania tej jednostki.
Czytając je, znalazłem to. Święty Gral. Odpowiedź na moje wieloletnie wątpliwości.
Coś, co naprawdę mnie interesowało i chciałem się dowiedzieć.
Projektowanie narracji gry było przejściem między moją miłością do pisania a miłością do gier wideo. Wkrótce projektowałem i tworzyłem gównianą, małą powieść wizualną jako mój projekt na ostatni rok. Skończyłem wszystko z zapasem tygodnia.
Nigdy w życiu nie czułem tego uczucia, kiedy przeglądałem te slajdy. W końcu otrzymałem odpowiedź na pytanie, które wszyscy zadawali mi jako nastolatkowi.
Co chcesz robić w przyszłości? Chcę pisać. Chcę projektować narracje.
Chcę pisać dla nieznajomych w Internecie. Chcę wypluć moje myśli w ten eter i pozwolić ludziom zobaczyć moją pracę taką, jaka jest.
Ogarnęło mnie rozczarowanie, kiedy Charlie mi pomógł. Ale to nie był negatyw. To był jak dotąd najlepszy moment w moim życiu. Moja przyszłość stała się dla mnie o wiele jaśniejsza i spokojniejsza.
Więc tak, rozczarowanie może być złym doświadczeniem. Ale w moim przypadku bardzo mi to pomogło. Odkryłem prawdę o tym, czego się uczyłem, i dzięki temu jestem lepszy.
Nie mam pojęcia, czy ktoś może się ze mną w tej sprawie utożsamiać. Jeśli jest taka szansa, mam nadzieję, że moja historia da ci jakieś pomysły lub nadzieję na przyszłość.
A może po prostu słuchasz robotycznej wersji tego i odłączyłeś się. Nie winię cię, jeśli masz.
W każdym razie, to była niezła podróż, żeby to wszystko ubrać w słowa.
Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś czytając te włóczęgi.
Obecnie nie mam żadnych odpowiednich kontaktów społecznościowych, więc na razie uprzejmie poproszę o obserwowanie, jeśli chcesz przeczytać więcej ode mnie. Dlaczego byłbyś poza mną.
Zamierzam zacząć pisać recenzje niektórych gier wraz z bardziej dogłębną analizą niektórych tematów w sferze gier. Wszystko bardzo ekscytujące, jestem pewien, że się zgodzisz.
Dziękuję bardzo, jeśli dotarłeś tutaj. To wiele dla mnie znaczy, że poświęciłeś czas na przeczytanie tego.
Miłej reszty dnia.
Tomek.