Spodenki sportowe nr 3: „Jack i ja”
cykl opowiadań i wierszy

Minęły wieki, odkąd ostatni raz widziałem Jacka.
Był małym, szczupłym chłopcem o miękkim głosie i krótkich rudobrązowych włosach z rozczochranym kępkiem na czubku głowy, przypominającym nerwową surykatkę wypatrującą drapieżników.
Kilka miesięcy temu Jack przeprowadził się do mojej dzielnicy w Sheffield, a jego rodzina mieszkała kilka domów dalej od mojego. Nie widziałem go w okolicy, poza krótkimi przebłyskami jego chudych pleców pospiesznie wycofujących się do domu.
Byliśmy w ósmej klasie i chodziliśmy razem na te same zajęcia w szkole, a mimo to ledwie słyszałem, jak wypowiadał jedno słowo.
Z drugiej strony jego mama była korpulentną i pobudliwą kobietą. Szybko zaprzyjaźniła się z moją mamą poprzez klub książki, który spotykał się w każdy piątek.
Pani Fletcher była głośna i hałaśliwa i łatwo ją było zauważyć dzięki jej jasnorudym kręconym włosom i równie kolorowemu wyczuciu mody.
Ale Jacku ?
Miałeś większą szansę zobaczyć Bigfoota tańczącego breakdance w środku Londynu. A Wielka Stopa i tak prawdopodobnie gadałby więcej niż on.
Jedyne, co o nim wiedziałem, to to, że zawsze nosił ze sobą starą, zniszczoną, żółtą piłkę Adidasa.
Inni chłopcy w klasie cały czas naśmiewali się z tego z Jacka.

„Oj Jack, czy to Wilson z Castaway?” „Wilson! Wilsona!”
I za każdym razem Jack nigdy nie mówił w swoim imieniu. Zawsze po prostu patrzył w dół na swoje stopy i oddalał się, trzymając się piłki tak mocno, że można było zobaczyć wybrzuszenie „A” w adidasach. Zrobiło mi się żal Jacka i kilka razy musiałem ich zbesztać.
Otrząsając się ze snu na jawie, zmarszczyłam brwi i zmarszczyłam brwi w skupieniu, próbując odtworzyć w głowie moje kroki.
Po późnym przebudzeniu grałem w FIFA przez ostatnie kilka godzin. Ostatni raz widziałem Jacka prawdopodobnie w piątek po szkole.
– Przepraszam, pani Flet… – zacząłem, ale urwałem, gdy zaczęła płakać.
„ Ja j-po prostu nie rozumiem, gdzie, u licha, on mógł się włóczyć! Nie widziałem hh-go od zeszłej nocy! Nigdy wcześniej nie wychodził sam tak b-przedtem . zdołała jąkać się piskliwym głosem pomiędzy ciężkimi szlochami.
Mama spojrzała na mnie z ukosa z mieszanką troski i oszołomienia na twarzy, delikatnie klepiąc niemal histeryczną panią Fletcher po plecach.
– No, no – powiedziała mama. – Jestem pewna, że z Jackiem wszystko w porządku, Lauro. Czy… hm … dzwoniłeś już do niego? Pani Fletcher przestała płakać tak szybko, jakby ktoś nacisnął przycisk wyciszenia gdzieś na jej falujących plecach.
– Oczywiście, że mam, Em! Dzwoniłem do niego — około 50 razy, jak sądzę! Jeszcze nie poszedłem na policję. Kiedy tylko dostanę w swoje ręce tego rudego chłopca… – wymamrotała ze złością, po czym ponownie wybuchnęła płaczem.
Mama uniosła lewą brew ze zdziwienia, ale nie byłam pewna, czy to z powodu telefonów z pięćdziesiątki, czy też niezbyt zawoalowanej groźby użycia przemocy przez panią Fletcher.
– Nie sądzę, żebyśmy musieli jeszcze angażować gliny, Lauro. Jack może być gdzieś w okolicy. Connor, czy masz jakiś pomysł, gdzie on może być?
Spojrzałam na moją mamę i panią Fletcher, których gęsty tusz do rzęs był mocno rozmazany na jej zalanej łzami twarzy, i powiedziałam: „Mogę wypróbować centrum handlowe za rogiem”.
Mama skinęła głową i kazała mi wstać i zabrać swoje rzeczy. „Weź swój telefon i upewnij się, że do nas zadzwonisz, jeśli (twarz pani Fletcher opadła, słysząc to) – eee – KIEDY znajdziesz Jacka. W międzyczasie napijmy się filiżanki, co ty na to, Lauro?

Słysząc to, pani Fletcher potulnie skinęła głową i opadła z powrotem na krzesło.
Zarzuciłam plecak na ramiona i podniosłam kask rowerowy, wpychając telefon do dżinsów i otwierając drzwi. – Uważaj, Connor – zawołała mama z kuchni. "Dobrze mamo. Do zobaczenia za chwilę." Wyciągnąłem rower z szopy, otworzyłem boczną furtkę i zacząłem pedałować w stronę centrum handlowego.
Wkrótce minąłem dom Jacka, idąc na skróty przez las. Minęło dziesięć minut. Byłem prawie w lesie. Przechodząc przez mały drewniany mostek, mogłem zobaczyć górną część centrum handlowego czającą się ponad drzewami.
Ale wtedy go zobaczyłam.
Znajoma mała postać w czerwonej bluzie robiła pompki z żółtą piłką nożną na środku pobliskiego parku. Delikatnie położyłem rower na żwirze, upewniając się, że nie wydam żadnego dźwięku. Zaciekawiony, patrzyłem, jak Jack kontynuuje kopnięcia na boisku.
Jego oczy były skupione na laserze, a pot zalewał mu oczy, ale nie wydawał się tym przejmować. Był tylko on i piłka. Nawet nie zauważył, kiedy podszedłem i usiadłem na skraju linii bocznej.
Piłka wyglądała, jakby przyklejała się do Jacka jak klej.
Podrzucił piłkę na głowę, odbijając ją pięć razy, a potem upuścił ją na kolana. Zanim piłka uderzyła w ziemię, Jack zaszurał stopami i uwięził ją między tylną częścią uda a łydką.
Uśmiechając się tak szeroko, jak nigdy wcześniej nie widziałem, żeby się uśmiechał, Jack od niechcenia przerzucił piłkę nad głową, po czym rzucił piłkę w prawy górny róg siatki.
Nie mogłem powstrzymać się od klaskania. „To było genialne, stary!”
Zaskoczony Jack obrócił się i spojrzał na mnie. Wyraz rozpoznania pojawił się na jego twarzy i mogłem tylko dostrzec cień uśmiechu wokół krawędzi jego ust.
„ Więc , erm… twoja mama martwiła się o ciebie. Przyszła do naszego domu i wysłała mnie, żebym cię odnalazł.
Nagle uśmiech zsunął się z twarzy Jacka tak szybko, jakby pod jego brodą otworzyła się czarna dziura.
Jack skrzywił się i podniósł piłkę z siatki. Wrócił na pole karne i uderzył piłką o ziemię.

W następnej chwili Jack kopnął piłkę z takim jadem, że odbiła się od poprzeczki, prawie uderzając się nią w twarz. Żółte i białe kawałki puchu leżały rozrzucone na boisku, a piłka toczyła się i zatrzymywała przed moimi stopami.
Bez słowa odbiłem piłkę z powrotem do Jacka.
Jack spojrzał na żółto-biały bałagan na boisku i westchnął, a jego twarz wykrzywiła się w mieszance gniewu i smutku. Opadł na ziemię, delikatnie trzymając piłkę na kolanach, jakby chciał przeprosić za swój wcześniejszy wybuch. Jego oczy zaczęły napełniać się łzami.
Przez kilka sekund wahałem się, nie wiedząc, co robić. Podnosząc kilka żółtych pasm materiału, powoli podeszłam do Jacka i usiadłam naprzeciw niego.
"Tutaj." Podałam mu bułkę. – Dzięki – powiedział ochryple Jack, a jego głos łamał się jak ktoś, kto nie rozmawiał od miesięcy. Otarł łzy rękawem bluzy Arsenalu.
„Więc co jest nie tak?” – zapytałem po dłuższej przerwie.
Po raz pierwszy Jack spojrzał mi w oczy, zanim odpowiedział ostro: „Nie zrozumiałbyś”. Skrzyżowałem ręce i uniosłem lewą brew, by zrobić najlepsze wrażenie na mamie. „ Wypróbuj mnie ”.
Jack położył się na trawie i westchnął. Zamknął oczy i słowa zaczęły z niego wypływać, jakby czekał na kogoś, z kim będzie mógł porozmawiać.
„Mój tata zmarł w zeszłym roku. Minął prawie rok, odkąd to się stało, a teraz jestem tylko ja i moja mama. I ta piłka nożna.
Milczałem, głównie z powodu szoku, że Jack tak długo mówi, a także nie wiedziałem, co powiedzieć. Żołądek skręcił mi się w starym, ale jakoś znajomym bólu. Niezrażony moim milczeniem, Jack kontynuował.
„Wczoraj pokłóciłem się z mamą. Powiedziała mi, żebym wyrzucił piłkę do kosza, ale ona tego nie rozumie. To jedyna rzecz, dzięki której mogę zapamiętać tatę, prawda? Głos Jacka zaczął drżeć na te ostatnie słowa. – Kupił mi to na moje szóste urodziny.
„Więc wyszedłem z domu ostatniej nocy i spałem na tamtej ławce” – kontynuował Jack, wskazując kciukiem zielony śpiwór na ławce na prawym ramieniu.
„Moją mamę obchodzi tylko jej głupia praca i jej klub książki” – mruknął z goryczą Jack. „Ona nie dba o mnie”.

„Stary, ona bardzo płacze z powodu kogoś, komu na tobie nie zależy” — powiedziałem z lekkim uśmiechem. Zaskoczony tym Jack obrócił głowę w moją stronę i wyprostował się. – P-płakała? Jack jąkał się podobnie jak wcześniej pani Fletcher. Ukłoniłem się.
„Nigdy nie widziałem jej płaczącej. Przynajmniej od pogrzebu taty. Jack spojrzał na piłkę, obracając ją powoli w dłoniach, jak w transie.
„Mój tata opuścił naszą rodzinę, kiedy miałam cztery lata”, powiedziałam cicho, „Więc wiem, jak to jest nie mieć taty, kolego”.
Słowa wylały się ze mnie, zanim zdążyłam nawet powstrzymać je przed ucieczką z głębi mojego wnętrza. To dlatego mój żołądek wcześniej skręcał się i podskakiwał. Aż do teraz nawet nie zauważyłem dlaczego.
Jack wyglądał na zbyt oszołomionego, by mówić, otwierając usta bez celu jak złota rybka próbująca oddychać z wody. Spuścił wzrok i lekko skinął głową, odbijając piłkę na swoich kolanach.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, a cienie okolicznych drzew wydłużały się, przypominając widzów świętujących gola z wysoko uniesionymi rękoma.
Przez następną godzinę śmialiśmy się i rozmawialiśmy o naszych ulubionych drużynach piłkarskich i zawodnikach, hobby i grach wideo, zanim zdaliśmy sobie sprawę, że cienie pokryły całe boisko.
Spojrzałem na telefon i ze zdumieniem zobaczyłem trzy nieodebrane połączenia od mamy. Zerwałem się na równe nogi, zarzucając plecak na lewe ramię.
– Chodź, Jacku. Wracajmy do domu” – powiedziałem do niego, wysyłając wiadomość do mamy – „ Znaleźliśmy Jacka. Wracam teraz do domu .
Jack skinął głową, zbierając swoje rzeczy z ławki w parku, kiedy szliśmy ścieżką w kierunku mojego roweru. Podniosłem rower ze ścieżki i ruszyliśmy do domu.

Idąc przez las, słysząc tylko stukot łańcucha rowerowego i cykanie świerszczy, powiedziałem do Jacka: „Jesteś genialny w futbolu, stary. Chcesz się pobawić przed szkołą w poniedziałek?
– To byłoby chore – uśmiechnął się Jack, a potem powiedział cichszym głosem: – Dzięki za wszystko, Connor. Dzięki, że nie śmiejesz się z mojego balu jak inni.
Odwzajemniłem uśmiech i skinąłem głową.
Nie czułam się już taka samotna.