Trzydzieści cztery mile przez Manhattan

Nov 30 2022
Przyjaźń przypieczętowana przygodą
Zespoły z Central Parku z fanfarami i świętowaniem przekształciły się dziś w linię mety maratonu w Nowym Jorku. Za Union Square i eleganckimi sklepami przy Piątej Alei, gdzie można napić się drinka przy stoliku na świeżym powietrzu, dostrzegamy paradę spacerowiczów zaplątanych w szczeniaki.
Zdjęcie Ling Tang na Unsplash

Zespoły z Central Parku z fanfarami i świętowaniem przekształciły się dziś w linię mety maratonu w Nowym Jorku.

Za Union Square i eleganckimi sklepami przy Piątej Alei, gdzie można napić się drinka przy stoliku na świeżym powietrzu, dostrzegamy paradę spacerowiczów zaplątanych w szczeniaki.

Przez przyjazne Greenwich Village zatrzymujemy się za rodzinami wracającymi razem ze szkoły do ​​domu, podziwiając po drodze sztukę.

Zagubieni w poszukiwaniu złotego posągu Szarżującego Byka, wkraczamy w tajemniczy ogród Moneta w Dzielnicy Finansowej.

Spacerujemy po Moście Brooklińskim, podekscytowani spotkaniem z sprzedawcą lodów.

High Line Park o zachodzie słońca to pyszna zielona uczta wytchnienia z widokiem różnych ludzi.

Kilometrowe tory kolejowe nad miastem pozwalają podziwiać graffiti Matki Teresy, bańkowe wieże i urokliwą Chelsea.

O zmroku podążamy za siatką miasta w dół Madison Avenue jako nasz kompas do Broadwayu na „Hamilton”.

Skręca w lewo na 42. ulicy, aby zobaczyć, jak miasto się oświetla; namacalne elektryczne podniecenie przebiega przez Times Square.

Poza teatrami szoferzy rowerowi rikszami rywalizują o pasażerów; zwycięzcy mają na sobie neonowe sznury świateł i boom boxy z grubymi bitami.

Kucamy na Grand Central Station bez pociągu do złapania, w nadziei na rozkoszowanie się akustyką zaimprowizowanej arii.

Trzydzieści cztery mile marszu ramię w ramię w mieście, które nigdy nie śpi, nasza międzykontynentalna przyjaźń jest przypieczętowana przygodą.