
Jeśli chodzi o pogoń za pięknem, ludzie są gotowi posunąć się do bardzo ekstremalnych długości. Tysiące dolarów na zabiegi chirurgiczne, zatrucie jadem kiełbasianym lub „botoks”, zastrzyki i kremy do twarzy z kawioru i pokruszonych pereł stały się standardem.
Kiedy więc przemysł kosmetyczny ogłosił nowy rodzaj makijażu, który kosztuje od 10 do 50 dolarów za słoik, który ma stworzyć idealną cerę, a jednocześnie sprawić, że skóra stanie się zdrowsza na dłuższą metę, kobiety były podekscytowane. Bez względu na to, że tak naprawdę istnieje od lat 70.: makijaż mineralny jest lekarstwem na wszystko z początku XXI wieku.
Tak jest przynajmniej według wielomiliardowego przemysłu kosmetycznego, który wydaje około 25 procent swoich przychodów na marketing, a około 2 procent na badania i rozwój [źródło: Rastogi ]. Przy takiej równowadze trudno jest stwierdzić, co jest prawdą.
W tym artykule dowiemy się, czym jest makijaż mineralny, a czym nie, oraz przyjrzymy się zaletom i wadom najnowszej kosmetycznej rewolucji.
Po pierwsze: jaka jest główna idea „makijażu mineralnego”?
Idealnie makijaż mineralny jest dokładnie taki, jak brzmi: kosmetyki wykonane głównie z naturalnie występujących minerałów wydobywanych z ziemi. Minerały, takie jak tlenek cynku, tlenek żelaza, dwutlenek tytanu, mika i ultramaryna są mielone na drobne cząstki i wykorzystywane do produkcji pudrów i podkładów. Minerały te zapewniają nie tylko pigment, ale także ochronę przeciwsłoneczną i działanie przeciwzapalne.
Innym ważnym punktem sprzedaży makijażu mineralnego jest czystość. Produkty mają być naturalne , więc nie podrażniają i są zdrowsze niż konwencjonalne kosmetyki. Kupując makijaż mineralny, oczekujesz, że nie będzie on zawierał kontrowersyjnych składników, takich jak parabeny i ftalany (zobacz Jak działają kosmetyki naturalne), a także syntetycznych barwników i substancji zapachowych, które mogą szkodzić wrażliwej skórze. To tam robi się trochę owłosiona.
Jeśli chodzi o makijaż mineralny, jak czysty jest „czysty”?