Wszyscy jesteśmy brzydcy

jestem dupkiem.
Pozwól mi wyjaśnić.
Oglądałem parę.
Jego włosy były przerzedzone.
Jej nos był za duży.
Jego wnętrzności wisiały nad paskiem.
Jej cycki opadły.
Jego penis jest za mały.
Jej 40 razy za wysoko.
Jego śmiech był zbyt głośny.
Jej głos jest zbyt cichy.
Itp.
A jednak
mieli siebie.
Odnaleźli się
i stanęli przede mną w stanie sztuki.
To było piękne.
Tam była miłość.
Ich sztuka celebrowała miłość.
Poczułam się poruszona
i zdałam sobie sprawę, że to ja jestem brzydka.
Moje osądzające, dupkowate myśli
wymagają, abym trzymała
się jakiegoś skonstruowanego
poglądu na piękno.
Oczekuje się, że będę gonił
presję społeczną.
I zdaję sobie sprawę, że
moja brzydota
jest znacznie głębsza niż poziom skóry.
Moja jest tak kompletna
, że nie mogę zaakceptować miłości
, bo jestem zbyt płytka.
Nie znoszę wrażliwości
, bo jest za słaba.
Nie mogę ufać, że moje myśli
są moimi własnymi
, ponieważ za bardzo polegam
na opiniach innych.
Jestem załamanym człowiekiem.
Teraz bardziej pociąga mnie
niedojrzałość wśród nas,
pogoń za władzą,
niż kobieta
stojąca przede mną naga.
Ten głód jest nienasycony
i zastanawiam się,
mam nadzieję,
jak dziecko czekające na przystanek
w drodze do domu autobusem,
czy spotkam kogoś
, kto nadal uważa mnie za piękną.
Tak jak ta dwójka kochanków
i zastanawiam się, czy mi się uda.
Jeśli dlatego, że uważam się za brzydką,
jeśli ktoś może wyciągnąć ze mnie
coś, co pozostaje
piękne,
lub jeśli ten mały chłopiec
jest już za daleko.
Jeśli już na zawsze nie ufam
nikomu, kto znajdzie we mnie
coś odkupieńczego
, kochającego i dobrego.
Coś, na co można mieć nadzieję.
Ktoś do kochania.