W opuszczonej bazie piechoty morskiej na pustyni w południowej Kalifornii znajduje się Slab City, dom prowizorycznej społeczności artystów, odmieńców, śnieżnych ptaków i survivalowców. Znany jako „ostatnie wolne miejsce” w Ameryce, jest żywym świadectwem wolności we wszystkich jej sprzecznych formach, zarówno pięknych, jak i ponurych.
Osiedle wzięło swoją nazwę od betonowych fundamentów pozostawionych, gdy rząd USA zamknął Camp Robert H. Dunlap, bazę piechoty morskiej położoną w pobliżu maleńkiej pustynnej placówki w Niland w Kalifornii. Kiedy Camp Dunlap działał podczas II wojny światowej, znajdowało się tam 30 budynków, 13 kilometrów brukowanych ulic, oczyszczalnie wody i ścieków, a nawet basen.
Po wojnie działalność ustała. W 1956 r. Camp Dunlap został całkowicie rozebrany, a w 1961 r. wszystkie 631 akrów (255 hektarów) przekazano stanowi Kalifornia. służyły jako solidne fundamenty dla prowizorycznych obozowisk. I tak właśnie narodziło się Slab City.
Kilkadziesiąt lat temu jedynym sposobem na znalezienie Slab City — położonego na południe od Parku Narodowego Joshua Tree i na wschód od Morza Salton — było ustnie, ale teraz jest ono wygodnie wyświetlane w Mapach Google .
Społeczność z anarchii
Ken i April Pishna spędzili cztery dni w Slab City w 2019 roku, a miejsce pozostawiło niezatarte wrażenie. Para sprzedała swój dom w Kolorado i podróżuje po kraju kamperem, nagrywając swoje doświadczenia na swoim blogu i podkaście Living a Stout Life .
„Slab City jest bardzo wyjątkowe”, mówi April. „Nigdy na świecie nie spotkałem się z takim miejscem”.
Obaj nie byli pewni, czego się spodziewać, kiedy postanowili zrezygnować z wizyty w Joshua Tree i zamiast tego odwiedzić Slab City, znane również jako Slabs. Byli przygotowani na dzikie instalacje artystyczne, zrujnowane domy i mnóstwo śmieci, ale nie spodziewali się znaleźć wspólnoty.
„Jedyną rzeczą, która mnie zaskoczyła, kiedy tam dotarliśmy, było to, jak zorganizowane są rzeczy” – mówi Ken. „Wszystko, co słyszysz o Slab City – że jest bezprawne, że to ostatnie wolne miejsce, ludzie po prostu robią to, co chcą – jest do pewnego stopnia prawdą, ale jest tam również bardzo duża społeczność”.
Oryginalna siatka pozostała po brukowanych ulicach Camp Dunlap wciąż tam jest, a całoroczni mieszkańcy Slab City ( około 150 osób, które chcą stawić czoła letnim upałom na pustyni) zbudowali stałe domy z wycofanych z użytku kamperów, palet, słupów telefonicznych i wszystkiego, co tylko możesz wyobraź sobie (wyrzucane lalki to powracający temat). Rezultatem są chaotycznie wyglądające, ale dobrze utrzymane domy, które są szanowane przez sąsiadów i gości, mówią Piszniowie.
Nawet bez sieci elektrycznej lub bieżącej wody, w Slab City istnieją znaki rozpoznawcze normalnego życia społecznego: kawiarnie, kawiarnie, bary, wypożyczalnie i kluby muzyczne. Handel działa poprzez darowizny lub handel wymienny, a kilka większych podmiotów w Slab City, takich jak Salvation Mountain , jest zarejestrowanych organizacji non-profit 501(c)(3).
Niektóre z bardziej trwałych i wyszukanych instalacji artystycznych, takich jak East Jesus , mają godziny odwiedzin, takie jak zwykłe muzeum lub galeria sztuki. (East Jesus publikuje również szczegółowy i kolorowy przewodnik przetrwania na swojej stronie internetowej. „ZASADĄ ZERO JEST: NIE WDRAŻAJ NAS. Masz pytania? Zobacz zasadę zero.”)
Według The Washington Post w chłodniejszych miesiącach zimowych w Slab City mieszka aż 4000 osób , a goście są mile widziani. (Jednak niektóre atrakcje są zamknięte z powodu pandemii COVID-19.) Podczas pierwszej nocy w Slab City, Pishnas zostali zaproszeni na wspólne śpiewanie przy ognisku. Następnego dnia spotkali się z nowymi przyjaciółmi w kolektywie kawowym i wzięli udział w wieczorze chili w hostelu Slab City.
Kto mieszka w Slab City?
Odpowiedzią są wszelkiego rodzaju ludzie, którzy gonią za wszelkimi pomysłami na to, co to znaczy być „wolnym”. Dotyczy to emerytów i śnieżnych ptaków szukających taniego miejsca do spędzenia zimy, surwiwalistów poza siecią i preppersów, którzy chcą żyć bez ingerencji rządu, entuzjastów sztuki znajdowania, wyrzutków hippisów, religijnych pielgrzymów i bezdomnych zmagających się z chorobami psychicznymi i narkotykami nałóg.
„W Slab City jest sporo ludzi” – mówi Ken. „Niektórzy czują się niezadowoleni ze społeczeństwa i chcą czegoś innego. Inni są tam, ponieważ nie chcą być pod rządami. Poznaliśmy rodzinę z dwójką małych dzieci, które przyjeżdżały co roku na kilka miesięcy z konieczności, ponieważ było to tanie To bardzo interesująca dynamika”.
Wśród stałych mieszkańców April wymienia Caribe, weterana wojskowego pochodzącego z Portoryko, który nawiązał rozmowę z Pisznami i oprowadził ich po swoim domu wypełnionym upcyklingiem i teleskopem. Był też emerytowany profesor, który zmontował duży piec słoneczny i hydroponiczny ogród, w którym w bezlitosnym pustynnym słońcu rosną świeże warzywa.
Ale Ken i April szybko mówią, że był też ciemniejszy element, mnóstwo ludzi, którzy otwarcie używali twardych narkotyków, potykali się po obozach i mieszkali w wypełnionych śmieciami, zepsutych furgonetkach. Byli też inni, którzy wyraźnie walczyli z chorobą psychiczną, jak sąsiad, który budził ich każdego ranka strumieniem wrzasków.
Jak mówi ostatni wers „ Slab City Song ”:
Jeśli mężczyzna dzwoni we wszystkich twoich kartach.
Jeśli masz tak wiele problemów, nie możesz ich wymieniać.
Potem po prostu rzuć to wszystko i dołącz do nas na płytach.
Po prostu rzuć to wszystko i dołącz do nas na płytach.
Najlepsze i najgorsze w ludzkości
Odwiedzenie Slab City to otwarcie się na naprawdę jedyne w swoim rodzaju doświadczenie, w którym można zobaczyć najlepsze i najgorsze z ludzkości. Znajdziesz wielkie wyrazy miłości i akceptacji, takie jak Góra Zbawienia, wymagające i dziwnie piękne dzieła sztuki oraz przyjazną społeczność, która chce dzielić się swoim stylem życia. Ale spotkasz też ćpunów, bezdomność i całą masę śmieci.
Pishnas spotkali naprawdę fajnych ludzi i zobaczyli naprawdę niesamowitą sztukę, ale po czterech dniach w Slab City byli gotowi, by ruszyć dalej.
„Nawet w listopadzie jesteś na pustyni w upale słońca”, mówi April, „i widzisz tam surowość życia. Staje się częścią ciebie i czujesz napięcie i trochę desperacji, że ludzie masz. Ty też czujesz wolność, ale reszta może mieć na tobie swoje piętno.
Pishnas są naprawdę wdzięczni, że zostali w Slabs, nawet jeśli nadal nie dotarli do Joshua Tree. Para zaleca, aby podczas wizyty w Slab City nie tylko przejechać, ale poświęcić czas, tak jak oni, na „osadzenie się w społeczności”, co jest jedynym sposobem, aby naprawdę poznać dane miejsce.
Teraz to jest fajne
Film z 2007 roku „Into the Wild” ustawił kilka pamiętnych scen w Slab City, w tym niezapisaną w scenariuszu rozmowę z Leonardem Knightem, nieżyjącym już twórcą Salvation Mountain.