Słona historia przekleństw jak marynarz

Mar 15 2021
Słyszałeś kiedyś, jak ktoś powiedział: „Przysięga jak marynarz”? Dlaczego marynarze są wyróżniani za to, że są wyjątkowo profani? Ponieważ kryje się za tym długa, barwna historia.
Anthony Quinn uderza marynarza w scenę z filmu „A High Wind In Jamaica” z 1965 roku. Żeglarze słyną z przekleństw, ale czy jest to uzasadnione? 20th Century-Fox / Getty Images

Jest dobry powód, by sądzić, że żeglarze zawsze używali słonego języka na pełnym morzu. Przynajmniej takie było wrażenie purytańskiego kaznodziei Cotton Mather, który napisał w kazaniu z 1699 roku: „To była obserwacja, starsza niż Dayes z Platona , że morze jest szkołą występku … Czy nie jest grzechem bluźniercze przekleństwa i przekleństwa, stały się zbyt znane wśród naszych marynarzy? " Nawet przymiotnik „słony”, oznaczający surowy język, powstał pod koniec XIX wieku jako odniesienie do „barwnej” kultury i słownictwa żeglarskiego.

A więc co takiego było w życiu żeglarskim, że dobrych chrześcijańskich chłopców zmieniło się w nieuczciwych marynarzy i spopularyzowało pojęcie „przeklinania jak marynarz”?

Niebezpieczne bractwo

Od końca XVII do XIX wieku prawdopodobnie nie było zawodu bardziej niebezpiecznego i wymagającego technicznie niż członek załogi dużego żaglowca, mówi Marc Nucup, historyk publiczny z The Mariners 'Museum and Park w Newport News w Wirginii. Każdy aspekt żeglarstwa wymagał skoordynowanej pracy zespołowej, a „słabe ogniwo” załogi mogło spowodować poważne obrażenia lub śmierć. Zdobycie zaufania i szacunku członków załogi było niezbędne, co oznaczało przekonanie ich, że należysz do wyspiarskiego bractwa marynarzy.

Keenan Wynn rozmawia z sześcioma marynarzami w filmie „All The Brothers Were Valiant” z 1953 roku.

„Ponieważ była to taka umiejętność techniczna, w której zawsze istniało ryzyko śmierci lub kontuzji, byłeś albo marynarzem, albo nie byłeś marynarzem” - mówi Nucup. „Mówienie jak marynarz było wielkim znakiem wskazującym, że należysz do tej grupy ”.

Po części mówienie jak marynarz polegało na znajomości całego specjalistycznego żargonu pokładowego - od szpiegów po czapraki - który sam w sobie może brzmieć jak język obcy. Ale biegłość w wulgarnym języku (przynajmniej według standardów z XVIII wieku) była również pewnym znakiem, że jesteś doświadczoną i zaufaną ręką.

„Przeklinanie jak marynarz było jedynym możliwym do zidentyfikowania sposobem upewnienia się, że jesteś częścią grupy” - mówi Nucup. „Tak jak były piosenki i szanty, które znali wszyscy żeglarze, historie, które lubili opowiadać i sposób, w jaki ubierali się w przeciwieństwie do cywilów na brzegu”.

„Cholera” było poważnym przekleństwem

Dla współczesnych uszu słowo „cholera” ledwo jest rejestrowane jako wulgarny język, ale w wysoce religijnej kulturze Ameryki XVIII i XIX wieku słowo „cholera” miało poważny cios. Historyk Paul Gilje wyjaśnił swoją znakomitą książkę „ Przysięgać jak marynarz: kultura morska w Ameryce 1750–1850 ”, nadużywając słowa „cholera”, mogąc naruszyć dwa różne chrześcijańskie tabu: 1) na próżno przyjmować imię Pana (na przykład „ Niech cię diabli! ”) Lub 2) stawiając się na tym samym poziomie co Bóg, potępiając wszystko, od złego wiatru po pijanego kapitana.

Większość marynarzy wychowywała się w zakonnych domach i w pełni rozumiała, że ​​rzucanie wokół siebie słowa „cholera” jest grzeszną sprawą, ale to też była część apelu. Zdobycie akceptacji braterstwa marynarzy często oznaczało aktywne odrzucenie obyczajów głównego nurtu społeczeństwa, przynajmniej na pokładzie statku. W swojej książce Gilje cytuje skruszonego marynarza na spotkaniu modlitewnym w Nowym Jorku:

„Sprofanowałem imię Boże bez wyrzutów sumienia… Często wzywam Boga, aby potępił moje ciało i duszę, stocznie i żagle, takielunek i bloki, wszystko poniżej i na górze, statek i moi towarzysze”.

Jeśli „cholera” było wystarczająco złe, to co uważano za naprawdę nikczemny przykład „przeklinania jak marynarz”?

Jest frustrująco niewiele wzmianek o konkretnych przekleństwach w dziennikach pokładowych i dziennikach marynarzy z tamtej epoki, ale Gilje znalazł na statku wielorybniczym w 1849 roku jednego człowieka, który opisał swojego kapitana jako używającego „najgorszego i najbardziej profanującego języka, jaki kiedykolwiek słyszałem od śmiertelnika usta." Jeśli spodziewasz się „bomb F” i innych przekleństw z oceną R, możesz być zaskoczony, że jedną z najgorszych obelg, jakie mógł wypowiedzieć dziewiętnastowieczny marynarz, było nazwanie innego człowieka „cholernym sukinsynem”.

Co powiedziałeś o mojej mamie?

W swojej książce Gilje znalazł wiele relacji o mężczyznach na pokładzie statku, którzy prawie zabijali się nawzajem, nazywając to zwrotem. Kapitanowie chłostali i bili ludzi za mniej, a na tak pozornie oswojonych słowach planowano bunt. Ale jak wyjaśnia Gilje, w tamtych czasach nie było nic oswojonego w nazywaniu czyjejś matki „suką”.

Dwóch żeglarzy ogląda Ann Miller w scenie z filmu „On The Town” z 1949 roku z 1949 roku.

W „Klasycznym słowniku języka wulgarnego” opublikowanym w 1785 roku, autorka definiuje „sukę” jako „psia suka”, a także „najbardziej obraźliwe określenie, jakie można nadać angielskiej kobiecie, nawet bardziej prowokujące niż kurwa." Prostytutka uprawiała seks z mężczyznami za pieniądze, ale „suka”, według słownika z XVIII wieku, była „kobietą, której zwierzęcy instynkt seksualny zmuszał ją do walki z każdym dostępnym mężczyzną”.

Nazywanie kobiety „suką” w XVIII i XIX wieku oznaczało uznanie jej za mniej niż ludzką i dosłownie bestialską. A nazwanie człowieka „sukinsynem” było niewybaczalną obrazą, biorąc pod uwagę piedestały, na których młodzi żeglarze umieszczali swoje anielskie matki.

„Jest pewien sentymentalizm, zwłaszcza wśród młodszych mężczyzn” - mówi Nucup. - Niektórzy mogli mieć ukochane lub żony na brzegu, ale prawie wszyscy mieli matkę w domu i obrażanie twojej matki było wielką sprawą.

W rzeczywistości „sukinsyn” mógł być najsilniejszym „walczącym słowem” w języku angielskim, zarówno na wodzie, jak i poza nią. Aby podkreślić swój punkt widzenia, Gilje wspomina o masakrze bostońskiej , niesławnym incydencie, w którym brytyjscy żołnierze strzelali do tłumu zamieszkujących cywili w Bostonie w 1770 roku, zabijając pięciu amerykańskich kolonistów w okresie poprzedzającym wojnę o niepodległość .

Kiedy wściekli Bostończycy po raz pierwszy starli się z brytyjskimi żołnierzami, jeden z chłopców wskazał na żołnierza i zawołał: „To jest sukinsyn, który mnie powalił”. To prawie na pewno doprowadziłoby do wrzenia krwi żołnierza. Ale obelgi i szyderstwa nie kończyły się na tym. Według innej relacji, ktoś inny w tłumie ośmielił Brytyjczyków strzelać, używając najbardziej bluźnierczego języka, na jaki mogli się zdobyć: „Cholera, łajdaki; ogień. Nie waż się strzelać. Strzelaj i bądź przeklęty”.

`` Przeklinając z Gusto ''

Gilje mówi, że z biegiem czasu marynarze byli coraz bardziej dumni ze swojej słonej reputacji i podczas gdy obelgi takie jak „sukinsyn” stały się powszechne wśród XIX-wiecznych Amerykanów wszystkich zawodów, marynarze „przyjmowali klątwy z wyraźnym zapałem” i podnieśli je do rangi „forma sztuki”. Zdolność do swobodnego przeklinania została uznana za jedną ze swobód życia na morzu, a „przeklinanie jak marynarz” zaczęła reprezentować pewien rodzaj męskiego, morskiego stylu życia.

Czy współcześni żeglarze nadal zasługują na miano płodnych i kreatywnych przeklinaczy? Skontaktowaliśmy się z Dave'em Winklerem, emerytowanym dowódcą Marynarki Wojennej, a obecnie historykiem Marynarki Wojennej, który opowiedział historię o jednym z członków załogi, który praktycznie wyskoczył za burtę, gdy nowy kapitan wydał rozkaz „bez przekleństw”. To powiedziawszy, napisał Winkler w e-mailu: "Nie powiedziałbym, że marynarze mają szczególne prawa własności do smagłego języka. Podejrzewam, że jest on wszechobecny w środowiskach przemysłowych. Są też instruktorzy musztry piechoty morskiej!"

zarabia niewielką prowizję za zakupy za pośrednictwem linków w naszej witrynie.

Teraz to jest fajne

„Przędzenie przędzy” oznacza żeglarskie określenie opowiadania historii i nawiązuje do żeglarskiej praktyki skręcania włókien razem w grubą linę. Ta metafora „pasuje do sposobu, w jaki żeglarze opowiadali swoje historie”, pisze Gilje, „oferując małe fragmenty informacji, które połączyły ze sobą i utworzyły większą narrację”.