
Każda nakrętka i śruba, każda plastikowa opaska na suwak, każdy pojemnik Tang, który jest częścią załogowej misji kosmicznej, musi zostać dokładnie sprawdzony, zanim zostanie wysadzony w gwiazdy. To ma tylko sens, prawda? Przestrzeń nie jest miejscem na niespodzianki.
Testowanie tych rzeczy - wszystkich - oraz tego, jak będą się zachowywać i reagować w potencjalnie niebezpiecznych środowiskach, należy do prawdziwej armii profesjonalistów z ośrodka testowego White Sands w Nowym Meksyku. Jedna z tamtejszych grup, pracownicy działu Materials Flight Acceptance , analizuje przydatność różnych materiałów w przestrzeni kosmicznej, aby upewnić się, że nic nie zapali się, nie zgasi toksycznego gazu, nie zadziała w próżni kosmicznej lub żadne płyny nie zareagują. słabo z innymi materiałami na pokładzie. Wszystko to odbywa się z nieustannym okiem na bezpieczeństwo astronautów .
Jest też obszar testowy, który uczynił z grupy Materials rodzaj dziwacznej gwiazdy w układzie słonecznym NASA: panel zapachowy.
Okazuje się, że to, co astronauta pachnie w kosmosie, ma również kluczowe znaczenie dla misji.
„Jeśli nie podoba ci się zapach ryb na ziemi, otwierasz okno i pozwalasz mu przewietrzyć” - mówi Susana Harper, kierownik ds. Badań standardów Material Flight Acceptance w White Sands. „Nie mamy takiej opcji w kosmosie”.
Dlaczego zapach jest tak ważny w kosmosie
Potencjalnie śmierdzący halibut lub pierdzący drugi pilot jest zły, ale NASA zajmuje się czymś więcej niż zwykłym śmierdzeniem. (W końcu niektórym zapachom, zwłaszcza w stosunkowo ciasnych dzielnicach, powiedzmy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej lub Oriona , po prostu nie można nic poradzić.) „Chcemy mieć pewność, że nie tworzymy środowiska, które jest niewygodne lub uciążliwe astronaucie, aby mogli w 100 procentach skoncentrować się na swojej misji ”- mówi Harper.
Ale poza komfortem astronautów - co jest ważne - NASA chce powstrzymać niepotrzebne zapachy z dala od statku kosmicznego z bardziej praktycznego powodu: zbyt wiele nieznanych zapachów w małej przestrzeni może maskować zapachy, które astronauci muszą wykryć. Na przykład wyciek amoniaku. Albo zapach czegoś płonącego.
Nie można mieć na pokładzie tylu zapachów, aby astronauci przegapili ważne rzeczy.
„Naszą pierwszą linią wykrywania jest nasz ludzki zmysł węchu. Więc mimo że współpracowaliśmy z firmami i na pokładzie są pewne typy detektorów” - mówi Harper - „w końcu wiemy, że ludzki zmysł węchu jest naszym najbardziej czuły wykrywacz tych niebezpiecznych zapachów. "

Nos NASA wie najlepiej
NASA, za pośrednictwem grupy Materials, ma panel zapachów, który ocenia, co może wzbić się w kosmos, a co jest po prostu cholernie śmierdzące. Pięciu ochotników włożyło swoje sznozze do wszystkiego w mieszkalnej przestrzeni astronauty. Zapach jest najpierw wychwytywany w komorze powietrznej, a następnie powietrze jest wtryskiwane strzykawką bezpośrednio do masek, które nosi każdy element panelu. Następnie oceniają zapachy (0 - najmniej obraźliwe, 4 - „ zabierz to stąd ”), aby określić, co jest dozwolone, a co powinno być uziemione. (Inna grupa najpierw testuje materiały pod kątem toksyczności.) Każdy zapach powyżej 2,5 zawodzi.
Najbardziej utytułowanym członkiem panelu jest George Aldrich, 64-letni specjalista od chemii, który węszy wokół NASA od około 46 lat. Pożyczył swoją trąbkę do ponad 900 różnych testów zapachu w miejscu siedzącym - o wiele więcej niż ktokolwiek inny - co przyniosło mu mnóstwo uroczych imion (kiedyś nazywał siebie „nasalnautą”), kilka zapierających dech w piersiach wystąpień w mediach ( w tym taki, w którym robił jak pies policyjny i, jak to niemożliwe, wywąchał odrobinę narkotyków) oraz podziw astronautów (uhonorowany nagrodą Silver Snoopy ).
Chociaż Aldrich robi to, odkąd był nastolatkiem, nie jest to wygodne stanowisko starszeństwa. Do panelu musi kwalifikować się co cztery miesiące.
Aby to zrobić, NASA poddaje Aldrichowi i innym ochotnikom tak zwany test 10 butelek . Muszą zidentyfikować siedem zapachów, a następnie wskazać trzy butelki, które nie mają zapachu. „Kiedy się starzejemy, wzrok nie zawsze jest pierwszą rzeczą do zrobienia” - mówi Aldrich. „Dzień, w którym idę tam i nie mogę przejść testu 10 butelek, jest dniem, w którym wycofają mnie z panelu zapachowego”.
Siedem zapachów w teście to tak zwane zapachy „pierwotne”.
- Chcesz, żebym nazwał je dla ciebie? - mówi Aldrich. „Piżmowy, miętowy, kwiatowy, eteryczny, kamforowy, ostry i zgniły. Nadal to rozumiem”.

Należy podkreślić, że Aldrich nie ma szczególnie wydatnego nosa. „Rozmiar”, upiera się, „nie ma znaczenia”. Generalnie nie przeszkadzają mu alergie, którym przypisuje pomoc w powonieniu. Ale także nieustannie testuje siebie, często podążając za zapachem przez korytarz, próbując zidentyfikować go i jego źródło. „Zawsze wyczuwam zapachy” - mówi.
„Z mojej perspektywy” - mówi Harper - „czuję również, że rozwinął on swój zmysł węchu, podobnie jak sztangista rozwija swoje mięśnie lub degustator wina rozwija zmysł smaku. Węchuje tak wiele materiałów i skupia się na tym, co te zapachy są jak. Czuję, że pracował nad tym jak mięsień i że z czasem stał się on bardziej wrażliwy ”.
Aldrich był członkiem straży pożarnej NASA w White Sands, kiedy jego szef powiedział mu o panelu zapachowym. „Nie miałem pojęcia” - mówi teraz. „Po prostu pomyślałem, że robię coś wspaniałego dla astronautów”.
Od tego czasu grupa Materials zajmuje się nim, nieustannie dając jemu i innym członkom zespołu zapachów wszelkiego rodzaju materiały do pracy, w tym naprawdę okropne kawałki (wspomina zapach wydzielany przez odpięcie paska na rzep jako szczególnie paskudny).
Nie otrzymasz jednak żadnych skarg od Aldricha. Od prawie pół wieku jest dumny, że wkłada nos, gdzie tylko może, a wszystko to w imię nauki.
TERAZ TO CIEKAWE
Pomimo tego sporadycznego gazowego towarzysza astronauty, zapachy w statku kosmicznym są tak kontrolowane, jak to tylko możliwe. Czego nie da się kontrolować: zapach przestrzeni. Astronauta John Herrington , który poczuł zapach skafandra po powrocie z ekstrawagancji - znanej tu na Ziemi jako spacer kosmiczny - nazwał to rodzajem zapachu spalonego metalu.